PORONIENIE WYWOŁYWANE
Moderator: Moderatorzy poronienia
- milkaaa21
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 sie 2008 00:00
2.07.2008r-poronienie...mam 22 lata, 14 miesięczną córeczke, a raczej malego urwwisa, kochanego męża...kończe studia pielegniarskie na temat pracy licencjackiej wybralam sobie zmiany fizjologiczne u kobiet w ciąży-a sama nie wiedzialam ze jestem...moze gdybym wiedziala wszystko skonczyloby sie inaczej, to byl 8-9 t.c.podejzewalam cos ale ie bylam pewna, testy wyszly niejednoznacznie-albo sobie wmawialam...teraz mam okropne wyrzuty sumienia, ze moglam coś zrobic...gdzie teraz jest moje dziecko, nawet nie wiem...nie mam gdzie jej odwiedzic( mialam sen ze to dziewczynka)...nie pożegnalam sie z nią-myslam ze poprostu wraca miesiączka...
- sylvia1
- Posty: 1041
- Rejestracja: 27 lip 2008 00:00
Millka nie mogłaś nic zrobić. To nie Twoja wina. Wiem że nie jest Ci łatwo - sama właśnie wróciłam ze szpitala...Ale nie doszukuj się winy w sobie pożegnaj córcię w myślach i modlitwie, to Ci pomoże...na pewno wiem, że to banał ale trzeba się pożegnać i dać aniołkowi zostać naszym Aniołem stróżem... Głeboko w to wierzę.
- mamapysi
- Posty: 5
- Rejestracja: 10 mar 2008 01:00
Sylwia, Milka Dokladnie Was rozumiem i bardzo wspolczuje.
Zadne slowa nie przyniosa pocieszenia ,ale o jednym musimy pamietac to nie nasza wina i nie moglysmy nic wiecej zrobic dla naszego aniolka.
Minelo dwa tygodnie od poronienia ,a ja dalej zadaje sobie pytanie dlaczego???!!!!
dzisiaj bylabym juz w 20 tygodniu ciazy , cieszylabym sie rosnacym brzuskiem , mowila do malenstwa...zal chyba pozostanie do konca zycia.
Zadne slowa nie przyniosa pocieszenia ,ale o jednym musimy pamietac to nie nasza wina i nie moglysmy nic wiecej zrobic dla naszego aniolka.
Minelo dwa tygodnie od poronienia ,a ja dalej zadaje sobie pytanie dlaczego???!!!!
dzisiaj bylabym juz w 20 tygodniu ciazy , cieszylabym sie rosnacym brzuskiem , mowila do malenstwa...zal chyba pozostanie do konca zycia.
<a href="http://lilypie.com"><img src="http://b3.lilypie.com/75XPp2.png" alt="Lilypie 3rd Birthday Ticker" border="0" width="400" height="80" /></a>
<img src="http://p8.labfoto.pl/photos/p/8
<img src="http://p8.labfoto.pl/photos/p/8
- madzik00_22
- Posty: 4
- Rejestracja: 21 sie 2008 00:00
Ja poronilam w 16 tygodniu.... 4 miesiac... pierwszy raz trafilam do szpitala z delikatnym krwawieniem. powiedzieli, ze to poronienie zagrazajace i zatrzymali mnie w szpitalu. dostawalam nospe i jakas kroplowke przez 3 dni. Juz po pierwszej kroplowce przestalam krwawic. Po 3 dniach zostalam wypuszczona do domu... Niestety 4 dni pozniej rano dostalam straszliwych boli, poszlam do ubikacji a tam... odeszly mi wody.....Zanim dojechalam do szpitala skurcze trwaly dalej. Gdy juz dojechalam i lekarz polozyc mnie na fotel i zbadal - okazalo sie ze to poronienie w toku. Jak to lekarz okreslil "plod jest juz w pochwie, widac bylo nozki...". Szok, placz, bol... dostalam kroplowke na wywolanie kolejnych skurczow. Po ok 2 godzinach lekarz wzial mnie na sale, polozylam sie na fotel i "rodzilam". Bol byl niesamowity, myslalam, ze umre. Do tego dziecko "rodzilo sie" nozkami, ja plakalam, bylam oslabiona tym bolem, lekarz jeszcze naciskal mi na brzuch z calej sily... Nie wiem ile czasu minelo, cala wiecznosc chyba... Gdy "urodzilam" lekarz powiedzial, ze to synek. Najgorsze co mialo miejsce to to, ze widzialam moje malenstwo. Nie wiem czy to normalne, dzis uwazam, ze lekarz nie powinien mi tego pokazywac. Takie malenkie, wielkosci mojej dloni, z bardzo malutkimi raczkami i nozkami... cale we krwi, zero oddechu. Chcialam tam umrzec. Pozniej musialam jeszcze urodzic lozysko, po tym lezalam ok pol godziny na tym fotelu jeszcze. Czulam jak leje sie ze mnie krew, plakalam a jednoczesnie bylo mi juz wszystko jedno. Nastepnie zabrano mnie na sale druga i tam mialam lyzeczkowanie. To co przezylam bylo koszmarem, minelo 3 tygodnie, a co noc mam przed oczami mojego syneczka, jak wygladal
- milkaaa21
- Posty: 3
- Rejestracja: 03 sie 2008 00:00
- mapuola
- Posty: 8
- Rejestracja: 28 sie 2008 00:00
Madzik00_22 bardzo Ci współczuję nawet sobie nie wyobrażam jak można przeżyć taki ból a ja tak rozkliwiam się nad sobą 5 tydzień pęcherzyk obumarł i łyzeczkowanie Tragedia dla mnie osobiście tak długo wyczekiwana ciąża tyle radości szkoda że tak krótko ale tak myślę że lepiej że tak krótko nie pomniejszam bólu żadnej z nas Ale widzieć dziecko i śnić o nim Straszne Bardzo Ci współczuję Trzymaj się jesteśmy z tobą
- madzik00_22
- Posty: 4
- Rejestracja: 21 sie 2008 00:00
mapuola pisze:Madzik00_22 bardzo Ci współczuję nawet sobie nie wyobrażam jak można przeżyć taki ból a ja tak rozkliwiam się nad sobą 5 tydzień pęcherzyk obumarł i łyzeczkowanie Tragedia dla mnie osobiście tak długo wyczekiwana ciąża tyle radości szkoda że tak krótko ale tak myślę że lepiej że tak krótko nie pomniejszam bólu żadnej z nas Ale widzieć dziecko i śnić o nim Straszne Bardzo Ci współczuję Trzymaj się jesteśmy z tobą
mapuola... nie rozkliwiasz sie nad soba... cierpisz jak kazda z nas, ktora stracila dziecko.... niewazne, w ktorym tygodniu ten koszmar ma miejsce... po prostu kazda z nas cierpi i nie ma co sie porownywac. ja przezylam cos strasznego, wczoraj wlasnie minal rowno miesiac od smierci mojego syneczka ale Ty tez mialas w sobie dzieciatko, tez przyzwyczailas sie do tej mysli ze ono w Tobie jest i pokochalas je calym sercem... obie stracilysmy kochane nam anioleczki. miejmy nadzieje, ze czas leczy rany i w koncu ktoregos dnia ten bol minie... pamiec o nich pozostanie... i miejmy tez nadzieje, ze w "nagrode" za to nasze cierpienie bedziemy mialy jeszcze niejednego slodziutkiego skarbeczka...
- alesandra
- Posty: 2
- Rejestracja: 09 wrz 2008 00:00
Witam wszystkich.Niestety tez trafilam na ta strone,swoje malenstwo stracilam dokladnie dwa tygodnie temu.To byl najgorszy dzien w moim zyciu.Poszlam do lekarza bo zaczelam lekko krwawic niby wiedzialam co to moze oznaczac ale tej mysli nie dopuszczalam do siebie,poprostu sie balam, nie wierzylam,nawet wtedy kiedy lekarz powiedzial ze nie czuje tetna plodu,bylam w 8 tygodniu ciazy. Jakby bylo malo wszystkiego to prawdopodobnie to byla ciaza blizniacza,niewiem tego dokladnie,bo nie byl w stanie tego okreslic.Takze do dnia dzisiejszego zyje w nie wiedzy czy stracilam jedno dziecko czy tez dwoje.Pierwsza ciaza i taki bol,bol ktory nigdy nie minie.Jadac do sdzpitala na potwierdzenie najgorszego w mawialam sobie,ze to pomylka,ze to nie dotyczy mnie,Jednak niestety po setkach pytan ktore dla mnie nie mialy zadnego znaczenia doczekalam sie nastepnego badania,ktore potwierdzily najgorsze.Potem przyszedl do mnie lekarz ktory powiedzial,ze moge czekac albo przyjsc na zabieg dal mi czas do namyslu.Jednak ja jakby dalej nie wierzac nie zgodzilam sie i wrocilam do domu.Jednak wtedy wszystko sie zaczelo,mysle ze stres poscil.Krwawilam 6 dni,nie moglam na to patrzec,jak moje malenstwo albo dwoje malenstwa wychodzi ze mnie.Zadaje sobie pytanie czemu ja,co ja takiego zrobilam,co moje dziecko zrobilo,ze nie dane mu bylo przyjsc na ten swiat.Wiem ze to moze samolubne myslenie ale jak slyszalam o poronieniu to tak jakby nigdy nie moglo mnie to spotkac a jednak.Mam nadzieje ze ta tesknota,ten bol z czasem zlagodnieje wiem,ze nigdy nie minie ale moze naucze sie z tym zyc.Najbardziej boli mnie kiedy patrze na kobiety w ciazy badz male malenstwa.Boli mnie tez kiedy dziewczyny pytaja co zrobic zeby usunac ciaze,jak mozna tak poprostu kogos zabic,decydowac o jego losie.Inni cierpia ze nie maja dzieci a inni prosza o tabletki. To niesprawiedliwe. Pozdrawiam goraco
- olaska11111
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 gru 2008 01:00
- AgnieszkaB31
- Posty: 7
- Rejestracja: 11 lut 2009 01:00
W piątek lekarz na kontrolnym badaniu usg (w 12tc) stwierdził u mnie obumarłą ciąże(w 8tc).Dwa dni temu miałam wywoływane poronienie i łyżeczkowanie macicy.Fizycznie czuje się znośnie,psychicznie jest znacznie gorzej.Czytając Was nie czuje się taka wyalienowana i wiem,że ze swoim bólem nie jestem sama.Dziękuję.
- Nikkia
- Posty: 22
- Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00
Również miałam poronienie wywoływane, ciąża rozwijała się za wolno i zatrzymała na 6t2d, w 10 tc ginekolog stwierdził ciążę obumarłą. Usg miałam co tydzień i pęcherzyk przestał rosnąć na 2 tygodnie a zarodek na tydzień przed diagnozą ciąży obumarłej.
Dostałam sierowanie do szpitala, miałam się zgłosić jak najszybciej. W szpitalu od razu po przyjęciu ok 10 rano dostałam 2 tabletki Searle 1461 dopochwowo, to to samo co cytotec, potem jeszcze 2 tabl po 3 godzinach doustnie i po kolejnych 3 godz kolejne 2 tabletki. W sumie 6, z czego 4 doustnie.
Bóle miesiączkowe zaczęły się ok 12, ok 14 przeszły w regularne, ale nie bardzo bolesne skurcze, o 16 zaczęłam krwawić, duże skrzepy o 18, potem usg, stwierdzono, że macica się sama oczyszcza i może obejdzie się bez łyżeczkowania, o 21 kolejne usg- macica była już pusta. Następnego dnia wyszłam do domu.
Myślę, że we wczesnej ciąży warto prosić o tabletki, żeby wszystko przebiegło w miarę naturalnie, żeby oszczędzić szyjkę, żeby jak najmniej ingerować.
Jestem po 2 poronieniach, pierwsze przebiegło samoistnie, drugie musiałam mieć wywoływane... Taki żal pozostaje, że moja kruszynka odeszła, we krwi i skrzepach w szpitalnym wc, za mała, żeby być człowiekiem, żeby ją dostrzec... to straszne, co nas spotyka i nasze malutkie dzieci...
Dostałam sierowanie do szpitala, miałam się zgłosić jak najszybciej. W szpitalu od razu po przyjęciu ok 10 rano dostałam 2 tabletki Searle 1461 dopochwowo, to to samo co cytotec, potem jeszcze 2 tabl po 3 godzinach doustnie i po kolejnych 3 godz kolejne 2 tabletki. W sumie 6, z czego 4 doustnie.
Bóle miesiączkowe zaczęły się ok 12, ok 14 przeszły w regularne, ale nie bardzo bolesne skurcze, o 16 zaczęłam krwawić, duże skrzepy o 18, potem usg, stwierdzono, że macica się sama oczyszcza i może obejdzie się bez łyżeczkowania, o 21 kolejne usg- macica była już pusta. Następnego dnia wyszłam do domu.
Myślę, że we wczesnej ciąży warto prosić o tabletki, żeby wszystko przebiegło w miarę naturalnie, żeby oszczędzić szyjkę, żeby jak najmniej ingerować.
Jestem po 2 poronieniach, pierwsze przebiegło samoistnie, drugie musiałam mieć wywoływane... Taki żal pozostaje, że moja kruszynka odeszła, we krwi i skrzepach w szpitalnym wc, za mała, żeby być człowiekiem, żeby ją dostrzec... to straszne, co nas spotyka i nasze malutkie dzieci...
- AgnieszkaB31
- Posty: 7
- Rejestracja: 11 lut 2009 01:00