Przedszkolaki
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Klara35
- Posty: 621
- Rejestracja: 11 lut 2002 01:00
Przedszkolaki
Maksio jest juz przedszkolakiem. Najmlodszym w calym przedszkolu. Dzis byl pierwszy raz i ... nie chcial wracac do domu. Gral myszke w przedstawieniu kukielkowym. Mial do wygloszenia kwestie "Przyszlam na urodziny". Byl bardzo dzielny. Ja mniej. Wychodzac zostawilam paniom numer telefonu do mnie z prosba, zeby dzwonily, jak bedzie plakal, czy tesknil. I co? Kiedy przyszlam po trzech godzinach zabrac go do domu, powiedzial, ze jeszcze zostanie, bo ida z dziecmi do ogrodu. Wiec poszam sobie i odebralam go dopiero poltorej godziny pozniej.
Pani dyrektor powiedziala, ze tak dobrze adaptuja sie dzieci, ktore maja w domu zapewnione poczucie bezpieczenstwa i sa kochane. Zrobilo mi sie bardzo milo, tym bardziej, ze pani dyrektor nic nie wie, ze Prawdziwy Dom dziecko ma od niedawna.
Dostalam cenne rady (i wlasciwie dla nich to wszystko pisze):
- Nie wypytywac "Jak bylo w przedszkolu" - dzieci tego nie lubia, to tak samo, jakby w przedszkolu caly czas pytano, jak jest w domu.
- Mowic codziennie, ze pani go dzisiaj bardzo chwalila, ze byl grzeczny, ladnie zjadl itd (chocby go wcale nie chwalila)
- Najtrudniejsze sa dla dziecka pierwsze dwa tygodnie
- Pierwsze dni ZAWSZE bardziej przezywaja mamy niz dzieci
Pozdrawiam Mamy Przedszkolakow obecnych i przyszlych
Klara
Pani dyrektor powiedziala, ze tak dobrze adaptuja sie dzieci, ktore maja w domu zapewnione poczucie bezpieczenstwa i sa kochane. Zrobilo mi sie bardzo milo, tym bardziej, ze pani dyrektor nic nie wie, ze Prawdziwy Dom dziecko ma od niedawna.
Dostalam cenne rady (i wlasciwie dla nich to wszystko pisze):
- Nie wypytywac "Jak bylo w przedszkolu" - dzieci tego nie lubia, to tak samo, jakby w przedszkolu caly czas pytano, jak jest w domu.
- Mowic codziennie, ze pani go dzisiaj bardzo chwalila, ze byl grzeczny, ladnie zjadl itd (chocby go wcale nie chwalila)
- Najtrudniejsze sa dla dziecka pierwsze dwa tygodnie
- Pierwsze dni ZAWSZE bardziej przezywaja mamy niz dzieci
Pozdrawiam Mamy Przedszkolakow obecnych i przyszlych
Klara
- Moon
- Posty: 643
- Rejestracja: 10 sty 2003 01:00
Klaro, dzięki.
Moje małe idzie dopiero we wrześniu (o ile sie dostanie) ale i tak dostaję paranoi. Jak będzie? Kto zajmie sie nim lepiej niż ja?
A jest odważnym i otwartym facetem. Uwielbia dzieci.
Zaczynam wierzyć, że jednak będzie dobrze
No i gratuluję takiego udanego startu! Oby tak dalej
Moje małe idzie dopiero we wrześniu (o ile sie dostanie) ale i tak dostaję paranoi. Jak będzie? Kto zajmie sie nim lepiej niż ja?
A jest odważnym i otwartym facetem. Uwielbia dzieci.
Zaczynam wierzyć, że jednak będzie dobrze
No i gratuluję takiego udanego startu! Oby tak dalej
Gośka-mama Pawełka (marzec 2001) i Karolinki (styczeń 2005)
- lidka68
- Posty: 510
- Rejestracja: 05 sty 2004 01:00
Moja Joasia poszła do przedszkola we wrzesniu nie mając jeszcze 3 lat (skończyła w listopadzie). I pierwszy dzień przeżyłam strasznie - serce mi biło na dźwięk każdego telefonu. A Joasia, która przez 3 lata była tylko ze mną i nawet na placu zabaw bawić się chciała tylko z mamusią, przez pierwsze półtora tygodnia nawet raz nie zapłakała (inne dzieci wrzeszczały i trzymały się płotu, żeby tylko nie iść, nie wspomnę o wymiotach w drodze do przedszkola). Kryzys nastąpił pod koniec pierwszego tygodnia, kiedy to przy rozstaniu zaczęła popłakiwać, ale pani ją zawsze zajmowała czymś ciekawym i smutek mijał. A teraz w sobotę słyszę: mamo idziemy do przedszkola!
Czego i Wam życzę.
Czego i Wam życzę.
Lidka
- mama 8-letniej Joasi i 4-letniej Małgosi, poczętych w nOvum
- mama 8-letniej Joasi i 4-letniej Małgosi, poczętych w nOvum
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Hej, Klaro gratuluję dobrego startu :!:
Ktoś mi kiedyś opowiadał (Siwaczka? Madźka?) jak zaczął prowadzać dziecko do przedszkola i wszystko było ok przez parę dni a potem świeżo upieczony przedszkolak zbuntował się, bo... myślał, że to tylko na parę dni
Życzę Ci Klaro, żeby Maksio każdego dnia z ochotą maszerował do przedszkola i żeby poznał tam wspaniałych kolegów (odnoszę wrażenie, że Adaś tylko dla nich chodzi tak chętnie do przedszkola ).
Ktoś mi kiedyś opowiadał (Siwaczka? Madźka?) jak zaczął prowadzać dziecko do przedszkola i wszystko było ok przez parę dni a potem świeżo upieczony przedszkolak zbuntował się, bo... myślał, że to tylko na parę dni
Życzę Ci Klaro, żeby Maksio każdego dnia z ochotą maszerował do przedszkola i żeby poznał tam wspaniałych kolegów (odnoszę wrażenie, że Adaś tylko dla nich chodzi tak chętnie do przedszkola ).
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
No dobrze, że tu dotarłam.
Ja oczywiście wypytywałam co tam w przedszkolu, bo moje chodzą tak jak Maks od 2 dni i oczywiście nic się nie dowiedziałam. Pierwszy dzień był ok, a drugiego dnia (pisałam na Bliźniakach) Monika jak mnie zobaczyła zaczęła się zanosić płaczem. Powiedziała w sztani, że juz tu nie chce więcej zostać. Pani pochwaliła Krolinkę, że była bardzo grzeczna, powiedziała, że Monika popłakiwała, ale też byłą dzielna - potrzebowała osobistej opieku pani I dopiero wieczorem, jak opowiadały cioci jak było w przedszkolu dowiedziałam się, że pani krzyczała na Monikę Wiem, że Monika może sprawiać kłopoty, bo chciałaby rządzić i dyrygować innymi dziećmi więc się nie zdziwiłam, że pani krzyczała. Dopiero późnym wieczorem dziewczynki powiedziały, że Monika zaczepiała inną dziewczynke (dziś przy śniadaniu powiedziała, że tamta nie chciała jej dać zabawki). Nie wiem już co jest prawdą, a co wymysłem dziewczyn
Zoabczymy co się będzie działo w poniedziałek
Ja oczywiście wypytywałam co tam w przedszkolu, bo moje chodzą tak jak Maks od 2 dni i oczywiście nic się nie dowiedziałam. Pierwszy dzień był ok, a drugiego dnia (pisałam na Bliźniakach) Monika jak mnie zobaczyła zaczęła się zanosić płaczem. Powiedziała w sztani, że juz tu nie chce więcej zostać. Pani pochwaliła Krolinkę, że była bardzo grzeczna, powiedziała, że Monika popłakiwała, ale też byłą dzielna - potrzebowała osobistej opieku pani I dopiero wieczorem, jak opowiadały cioci jak było w przedszkolu dowiedziałam się, że pani krzyczała na Monikę Wiem, że Monika może sprawiać kłopoty, bo chciałaby rządzić i dyrygować innymi dziećmi więc się nie zdziwiłam, że pani krzyczała. Dopiero późnym wieczorem dziewczynki powiedziały, że Monika zaczepiała inną dziewczynke (dziś przy śniadaniu powiedziała, że tamta nie chciała jej dać zabawki). Nie wiem już co jest prawdą, a co wymysłem dziewczyn
Zoabczymy co się będzie działo w poniedziałek
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
- kostesia
- Posty: 1054
- Rejestracja: 01 gru 2002 01:00
To ja wyciagnę to "na górę", bo własnie złożyłam dokumenty i mam nadzieję, że dziewczynki od wrzesnia tez pomaszerują.....
I oczywiście dołączam do grona "spanikowanych mamus";) - a zawsze myślałam, że w tym temacie będę twardzielka i że mnie to nie dotyczy...:)O rany juz widzę co sie tu bedzie działo we wrześniu...
I oczywiście dołączam do grona "spanikowanych mamus";) - a zawsze myślałam, że w tym temacie będę twardzielka i że mnie to nie dotyczy...:)O rany juz widzę co sie tu bedzie działo we wrześniu...
-
- Posty: 9255
- Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00
- Klara35
- Posty: 621
- Rejestracja: 11 lut 2002 01:00
Nie przypuszczalam, ze po piatym dniu w przedszkolu Maksio zachoruje. Jest to o tyle dziwne, ze dotychczas nie chorowal wcale mimo spacerow w deszczu i sniezycy nic go nie bralo. A tu prosze! Juz infekcja, rzezi jak nie wiem.
Poza tym w przedszkolu bardzo sie rozwinal: podobno sam je (nie wierze ), wymienia dzieci po imieniu, chetnie opowiada jak bylo, zaczal spiewac piosenki. Musimy sie bawic z nim w "Siedzi zajaczek na grochowej miedzy..." i on spiewa tym swoim ochryplym glosem a'la Himilsbach o zajaczku, a my padamy ze smiechu. Dzis nie poszedl do przedszkola i bardzo sie smucil. W przedszkolu czuje sie swietnie - Jedyny klopot to taki, zeby go stamtad wyciagnac. Wcale sie nie cieszy jak przychodze. Ani ze mnie, ani z ukochanej opiekunki Marty. Rzucil sie na szyje tylko babci i zazyczyl sobie, zeby babcia po niego przychodzila, a nie ja . Odbieranie go wyglada w ten sposob, ze musze go odlawiac, prowadzic do szatni, a on znow ucieka do sali, albo na zjezdzalnie, albo biega szybko i konczy efektownym slizgiem na brzuchu.
Nie wiem, czy to normalne, zeby dziecko tak chetnie chodzilo do przedszkola, czy mu sie zmieni?
Asiu! Noc u babci udala sie nadzwyczajnie!!! Oczywiscie protestowal, gdy go prowadzilam, ale zostawilam go bez zalu, bo bylam akurat na niego zla za niegrzeczne zachowanie. Podobno wcale o mnie nie pytal, a rano kiedy zadzwonilam nie mial czasu ze mna rozmawiac, bo ...strzelal z pistoletu. Dziekuje za dodanie mi odwagi
Ze mna bylo gorzej, bo nie moglam sobie znalezc miejsca. Baaaardzo smutno jest w domu bez dziecka. Juz zapomnialam jak to bylo.
P.S. Asiu! dziekuje za zyczenia i cudnego "Zajaczka"
Zyczymy z Maksiem wszystkim wesolych, zdrowych i spokojnych Swiat!
Poza tym w przedszkolu bardzo sie rozwinal: podobno sam je (nie wierze ), wymienia dzieci po imieniu, chetnie opowiada jak bylo, zaczal spiewac piosenki. Musimy sie bawic z nim w "Siedzi zajaczek na grochowej miedzy..." i on spiewa tym swoim ochryplym glosem a'la Himilsbach o zajaczku, a my padamy ze smiechu. Dzis nie poszedl do przedszkola i bardzo sie smucil. W przedszkolu czuje sie swietnie - Jedyny klopot to taki, zeby go stamtad wyciagnac. Wcale sie nie cieszy jak przychodze. Ani ze mnie, ani z ukochanej opiekunki Marty. Rzucil sie na szyje tylko babci i zazyczyl sobie, zeby babcia po niego przychodzila, a nie ja . Odbieranie go wyglada w ten sposob, ze musze go odlawiac, prowadzic do szatni, a on znow ucieka do sali, albo na zjezdzalnie, albo biega szybko i konczy efektownym slizgiem na brzuchu.
Nie wiem, czy to normalne, zeby dziecko tak chetnie chodzilo do przedszkola, czy mu sie zmieni?
Asiu! Noc u babci udala sie nadzwyczajnie!!! Oczywiscie protestowal, gdy go prowadzilam, ale zostawilam go bez zalu, bo bylam akurat na niego zla za niegrzeczne zachowanie. Podobno wcale o mnie nie pytal, a rano kiedy zadzwonilam nie mial czasu ze mna rozmawiac, bo ...strzelal z pistoletu. Dziekuje za dodanie mi odwagi
Ze mna bylo gorzej, bo nie moglam sobie znalezc miejsca. Baaaardzo smutno jest w domu bez dziecka. Juz zapomnialam jak to bylo.
P.S. Asiu! dziekuje za zyczenia i cudnego "Zajaczka"
Zyczymy z Maksiem wszystkim wesolych, zdrowych i spokojnych Swiat!
-
- Posty: 10956
- Rejestracja: 08 gru 2002 01:00
Kalro - jest to normalne, że Maksio tak szybko przyzwyczaił się do przedszkola, jak i to, że dzieci płaczą i nie chcą zostać. W grupie dziewczynek też jest taki chłopiec - od pierwszego dnia czuł się w przedszkolu jak w domu. Karolka przeszła aklimatyzację bez problemu, a Monika z małym płaczem, ale bez histerii. Dwa dni troszkę płakała jak ją zabierałam do domu rozżalona czemu ją samą zostawiłam. Wczoraj już ją pani chwaliła, a dzisiaj powiedziała, że jest ok, bo Monika zaczyna rozrabiać - a przeciez chodzą dopiero kilka dni jak Twój Maksio. Więc na dzieciaki chyba nie ma reguły Ja się cieszę, że tak dobrze się tam czują, bo nie wiem co bym zrobiła gdyby nie chciały chodzić do przedszkola. A tak to od siebie odpoczywamy i jest ok. A co do babci.... chmmmmm.... trudny to temat dla mamy - moje też wolą towarzystwo babci niż moje i nigdy nie mają czasu na rozmowę jak dzwonię mój chrześniak robi to samo swojej mamie ach te babcie :!: Kochane babcie, gorzej jak się podejmuje temat teściowej :!: Czy to na pewno ta sama osoba :
Karolka, Monika i Krzyś - trójka rozbójników :) :) :)
-
- Posty: 3235
- Rejestracja: 06 gru 2003 01:00
No nie, Klara, teraz sie martwisz, ze chce chodzic do przedszkola?Klara35 pisze:Nie wiem, czy to normalne, zeby dziecko tak chetnie chodzilo do przedszkola, czy mu sie zmieni?
Poza tym mam koncepcję: widziałam Maksia na zdjęciu (śliczny chłopiec) i jestem przekonana, że po 5 dniach ma juz ze 3 narzeczone i może tęskni... Polecam "pogaduchy do poduchy" o teściowych...
Pozdrawiam!
Mama Zuzi (IX. 2002) i Filipka (IX. 2008)
- Aska
- Posty: 1853
- Rejestracja: 24 mar 2002 01:00
Klaro, to rzeczywiście niefart z tą chorobą skoro Maksio tak chętnie chodzi do przedszkola. Wiesz, ja też wcześniej hartowałam Adasia, wychodziłam z nim na spacer bez względu na pogodę nawet w deszcz, polewałam zimną wodą w trakcie kąpieli, itp. I co? Adaś uchował się tylko przez pierwszy miesiąc a potem choroba goniła chorobę. Taki już "urok" przedszkola. Za to podobno potem w szkole takie odchorowane przedszkolaki nie łapią już tak łatwo infekcji.
Z tym przedszkolem to bardzo skomplikowana sprawa. Czasami wystarczy jakiś szczegół, by dziecko zaczęło niechętnie tam uczęszczać. W jednej książce czytałam, że pewna dziewczynka, nie lubiła przedszkola, bo... nie podobał jej się jej znaczek w szatni. Z kolei mojej koleżanki syn chodził bardzo chętnie do momentu aż zmieniła się pani i ta nowa najwyraźniej mu nie odpowiadała.
Ja bardzo bałam się pójścia Adasia do przedszkola, bo pani logopeda ostrzegała, że jeżeli to okaże się dla niego zbyt dużym stresem, to może się zamknąć i w ogóle nie mówić. Dlatego przygotowania rozpoczęłam już kilka miesięcy przed wrześniem. Wiedziałam, że służą one tylko temu momentowi przejściowemu, gdy Adaś nagle zacznie pozostawać na parę godzin w obcym miejscu i to beze mnie. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że cała reszta leży w rękach pań przedszkolanek. Najwyraźniej panie spisały się na medal, bo Adaś uwielbia chodzić do przedszkola
Oczywiście są jeszcze ulubieni koledzy, ale to już inna historia...
Z tym przedszkolem to bardzo skomplikowana sprawa. Czasami wystarczy jakiś szczegół, by dziecko zaczęło niechętnie tam uczęszczać. W jednej książce czytałam, że pewna dziewczynka, nie lubiła przedszkola, bo... nie podobał jej się jej znaczek w szatni. Z kolei mojej koleżanki syn chodził bardzo chętnie do momentu aż zmieniła się pani i ta nowa najwyraźniej mu nie odpowiadała.
Ja bardzo bałam się pójścia Adasia do przedszkola, bo pani logopeda ostrzegała, że jeżeli to okaże się dla niego zbyt dużym stresem, to może się zamknąć i w ogóle nie mówić. Dlatego przygotowania rozpoczęłam już kilka miesięcy przed wrześniem. Wiedziałam, że służą one tylko temu momentowi przejściowemu, gdy Adaś nagle zacznie pozostawać na parę godzin w obcym miejscu i to beze mnie. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że cała reszta leży w rękach pań przedszkolanek. Najwyraźniej panie spisały się na medal, bo Adaś uwielbia chodzić do przedszkola
Oczywiście są jeszcze ulubieni koledzy, ale to już inna historia...