Czy mówić o adopcji obcym?

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
dorcia33
Posty: 1058
Rejestracja: 09 cze 2003 00:00

Post autor: dorcia33 »

Mam szczęście do normalnych sąsiadów, domyślnych, dyskretnych i jeśli już plotkujących, to w granicach przyzwoitości.
Jakoś nigdy nie myślałam o tym, aby ich poinformować, że będziemy adopcyjnymi rodzicami. Bo to w moim odczuciu tak, jakbym się tłumaczyła, kajała, usprawiedliwiała i prosiła szanowną administrację o zgodę. Nie myślałam też o tym, jak o przygotowaniu gruntu i oczyszczeniu atmosfery z wszelkich watpliwych demagogi.
Po prostu, stało się, pewnego dnia zostalismy rodzicami całkiem wyrośniętego bąbla i wszystkim jeden rzut okiem do wózka wystarczył, by pojąć i ogarnąć nową sytuację.
I wiecie, zostaliśmy strasznie mili zaskoczeni. Jeszcze tego samego dnia zastukano do drzwi wręczając drobne zabaweczki i naręcza kwiatów. Tak normalnie, po ludzku przyjęto nowego klatkowicza.
Minęło 1,5 roku i dalej jest normalnie, sympatycznie, panie dopytują się o zdrowie, zachwycają urodą i nie dowierzaja, że toto juz tak urosło.
Temat adopcyjny po prostu nie istnieje, nikt nie próbuje zagaić tematu, podpytać, zaspokoić niezdrową ciekawość.
Jest dziecko, są jego rodzice, mają się dobrze, to wszystko.
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Post autor: Bea_7 »

natabocian pisze:Otóż, ja jestem za tym, zeby nie ukrywać - i tak 2 lata temu chyba sama nie bylam na tyle oswojona (chyba jak Ancia) i chociaz baaardzo sie cieszyłam mówilam jak mnie ktoś zapytał wprost, ale potem wiele się zmieniło (dzięki bocianowi rownież).
Ja też jestem za mówieniem wprost o adopcji. Dlaczego? Bo mnie taka otwartość pomogła w trudnych chwilach.
Moja klasa licealna to fajni ludzie, utrzymujemy ze sobą kontakty, co jakiś czas mamy zjazdy klasowe. Na jednym z takich zjazdów spotkałam koleżankę, której nie widziałam dość dawno, zresztą w liceum nie bardzo się lubiłyśmy. Zaczęłyśmy grzecznościową rozmowę typu : „Co u Ciebie?”. Okazało się, że właśnie została mamą. Zapytałam ją jak maluch, czy karmi piersią itp. Spojrzała na mnie z uśmiechem i powiedziała szczerze: „ Zostałam mamą adopcyjną”. Wtedy trochę speszyło mnie to szczere wyznanie. Za kilka lat ta szczerość bardzo mi pomogła. Kiedy okazało się, że mamy z mężem problemy, aby posiadać potomstwo i pomyśleliśmy o adopcji, miałam do kogo zadzwonić. Ta szczerość mojej nie najbliższej przecież koleżanki sprawiła, że miałam kogo zapytać o sam proces adopcji i za tę spontaniczną szczerość jestem jej wdzięczna do dziś.
Myślę, że w jaki sposób i komu mówimy o samej adopcji, albo o adopcyjnych planach, to indywidualna sprawa każdego z nas, ważne, żebyśmy mówili o tym z dumą i radością w głosie, bo nie mamy przecież czego się wstydzić.
Nie wiem jeszcze jak i co powiem moim sąsiadom, czy poczekam na pytania, czy może z radości, że zostałam mamą, będę krzyczeć na klatce schodowej :wink: .Wiem jednak, że kiedy na kolejnym spotkaniu klasowym, ktoś mnie zapyta o poród, karmienie...powiem szczerze, jestem mamą dzięki adopcji ..i tyle ... lub ...aż tyle.

Pozdrawiam :D
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

Moi sąsiedzi i daleeeecy znajomi wiedzieli o adopcji nataszki zanim my się dwoeidzieliśmy wiec nic nie musieliśmy nikomu mówić :hihi:

Teściowa mojej koleżanki /wstrętna baba/ zapytała ją dlaczego daliśmy Nataszce tak brzydko na imię bo to na pewno ruska i jej mama była ruską i miała to imie, a my teraz mówimy tylko, ze tak jej daliśmy.
Jak Ci ludzie mnie męczą! Nawet gdyby była ruska to coooooo??????
brrrrrrr
Sąsiadka spytała jak ma na imię - odpowiedziałam. Powiedziała, że to ruskie i żeby jej może Natalia dać. Powiedziałąm, że dałam jej na imię Natasza po mojej babci, która jest rosjanką. Wymyśliałam to na poczekaniu bo mnie te baby deberwują. Luzak zbladł bo mąż sąsiadki to "zbowidowiec" i Luzak powiedział, ze nas zastrzeli bo pomysli, że Stalin to mój dziadek hahahahahahaaa
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

Ponieważ jestem w ciąży wszyscy wiedzą, że boję się porodu :D Ci niewtajemniczeni pytają jaki miałam pierwszy poród i wtedy odpowiadam, że Nataszki nie urodziłam. Ludziska mówią, ze skoro miałam pierwszą cesarkę to może drugą też .... hihihihii Odpowiadam, ze Nata jest adoptusią i po niej nie mam rozstępów i nie pękłam :wink: O więcej nikt nie pyta :P
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Awatar użytkownika
Sonik
Posty: 1078
Rejestracja: 29 sie 2003 00:00

Post autor: Sonik »

Ja tez nie zamierzam ukrywac niczego przed nikim, ale tez nie chce trabic na prawo i lewo. Nie wstydze sie faktu adopcji, jestem z tego dumna, ale wkurza mnie, ze bede musiala mowic pani w sklepie, sasiadom..no bo skad sie niby u mnie wzielo nagle dziecko skoro w ciazy nie bylam?? A mam taka jedna najmadrzejsza co jeszcze mieszka nad nami..i na pewno nie omieszka wtracic swoich madrych 3 a nawet 5 groszy :roll:

A tak na marginesie...to moja siostra cioteczna byla w 9 mies ciazy i chodzila w tych samych jeansach biodrowkach 8O I jak na urodzinach synka wujka zapytalismy sie, czy nie przytyla troszke bo zawsze byla mega szczupla i moze w ciazy a nie wie jeszcze...a ona: nie no ale macie pomysly :hihi: No i tydzien pozniej dzwoni mama do mnie: Gosia urodzila synka. Ja sie pytam: jaka Gosia? Mama: Jak to jaka? Nasza. Ja: jak mogla urodzic skoro w ciazy nie byla? 8O Mama: byla, w 9 miesiacu 8O

No wiec widocznie mozna :hihi: :hihi:
MAMA NAJKOCHAŃSZEJ IDUSI
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

ciekawa jestem opinii rodzicow przedszkolakow na temat mowienia.
= mowic od razu wszystkim?
= mowic przy okazji?
= nie mowic?
:roll:
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
Awatar użytkownika
Kaśka
Posty: 555
Rejestracja: 26 wrz 2002 00:00

Post autor: Kaśka »

Małgosiu moja Zosia niedługo zostanie przedszkolakiem i uwazam że -należy mówić przy odpowiedniej okazji - takie jest zreszta moje ogólne zdanie na temat jawnosci adopcji.
Ciekawe jestem także jakie jest zdanie innych rodziców na ten temat.
Pozdrawiam
Kaśka - mama Zosi /2003/
Awatar użytkownika
marycha
Posty: 1212
Rejestracja: 06 kwie 2004 00:00

Post autor: marycha »

Z moim przedszkolakiem rozmowa była o tyle łatwiejsza, że Kasia "uczestniczyła" w adopcji Michała. Miała wtedy 3 lata i 4 miesiące. Wczesniej była bajka o tym jak ją znaleźliśmy w domu pełnym dzieci po długich (tu dochodzą opowieści przeszkód, jakie napotykaliśmy na swojej drodze) poszukiwaniach. Teraz do poduszki każe sobie opowiadać "o córecce" i sama potem dodaje dalszy ciąg o Michasiu - że był u jednej pani, która miała jeszcze inne dzieci pod opieką i tam u niej po długiej podróży samochodem odnaleźliśmy synka i braciszka.
mama Kasi (2001) i Michała (2003)
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Kacper ma jeszcze chwilę zanim zostanie przedskozlakiem. Ale u nas jest specyficznie- będzie chodził do tego samego przedskozla, do którego F. chodzi(ł).
Pirerwszego dnia roboczego po przybyciu K. do domu odwiedziła nas pani dyrektor przedszkola z koszem kwiatów i laurką :flowers: od wszystkich (i dzieci i pracowników) z gratulacjami.
No i :bawling: cały dzien ze wzruszenia i szczęścia, że na takie przedszkole trafiłam. A dowiedzieli się oczywiście od F!

Natomiast opiekunka K. nie wie i ja z kolei nie wiem czy:
a) wyskoczyć sama z taką info?
b) nie informować w ogóle,
c) poczekać na okazję? (ostatnio powiedziałą, że K. to anioł i mogę sobie jeszcze takie trzecie "machąć") uśmiałam się i pognałam do domu bo telefon dzwonił - więc nie było czasu do rozwinięcia tematu :(
d) ???
może poradzicie??????????????????????????????????
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
malgosik
Posty: 5259
Rejestracja: 13 sty 2002 01:00

Post autor: malgosik »

kasiu, ja bym poczekala na okazje. lepsze element zaskoczenia :hihi:
rzeczywiscie tak chyba najlepiej
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
zuzola
Posty: 3235
Rejestracja: 06 gru 2003 01:00

Post autor: zuzola »

Zuza chodzi do przedszkola. Nie informowałam nikogo o tym, że jest adoptowana, bo nie widziałam powodu. Koleżanki zapisały dzieci do tego samego przedszkola, one wiedzą. Nie ukrywam adopcji, ale też nie robię z niej wielkiego halo. Kiedy ktoś pyta, albo rozmowa zaczyna iść w kierunku, jaki miałam poród, to mówię. I nie budzi to sensacji. Jeśli chodzi o dzieci, to same się poinformują :wink:

Mama Zuzi (IX. 2002) i Filipka (IX. 2008)


Awatar użytkownika
marycha
Posty: 1212
Rejestracja: 06 kwie 2004 00:00

Post autor: marycha »

Ja postanowiłam w przedszkolu nic nie mówić. Kasia chodzi na razie do przedszkolnej grupy w żłobku, ale od września maszeruje już do "prawdziwego" przedszkola.
W żłobku powiedziałam paniom, że jest adoptowana, ponieważ liczyłam na ich współpracę - Kasia dopiero "doganiała" dzieci w swoim wieku.
No i panie okazały się aż za dobre - wszystkie ją przytulały, całowały - bo to przecież "biedna sierotka". Pozwalały jej prawie na wszystko, teraz to się im odbija czkawką.
O Michale wiedziały od Kasi, która chwaliła się braciszkiem, zresztą Michał od stycznia chodzi do tego samego żłobka (u nas są tylko trzy).
I z Michałem widzę, że postępują podobnie - "biedny Michaś" i współczujące spojrzenia.

Dlatego postanowiłam, że jeżeli nie będzie to konieczne i nikt nie będzie mnie pytał, nie mam zamiaru mówić w przedszkolu o tym, że dzieci są adoptowane.
mama Kasi (2001) i Michała (2003)
Awatar użytkownika
justin
Posty: 572
Rejestracja: 15 maja 2003 00:00

Post autor: justin »

natabocian:
no oczywiście informuję u alergologa, stomatologa, bo taka jest po prostu konieczność.
8O dlaczego np. u stomatologa trzeba mówić, że dziecko jest adoptowane?
justin
mama Natalki (10 maj 2004) Aniołka (#21 czerwiec 2005) Łukaszka (18 sierpień 2006)
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Nas zapytała stomatolog jak w rodzinie wychodziły ząbki (K wyszły 1, jedna dwójeczka i czwórka) - ja odpowiedziałam,ze nie mam takich info
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
joki
Posty: 772
Rejestracja: 14 sie 2003 00:00

Post autor: joki »

Nata, Lucja,
No patrzcie jak to ludziom nigdy niedogoda :D ! Ja to wręcz przeciwnie lubiłam jak ludzie (znajomi, sąsiedzi, przyjaciele) się interesowali i czekali razem z nami. Wydawało mi się, że ze mną czeka cały świat :hihi: , a jaka radośc jak wreszcie powiedziałam że CÓRECZKA JUŻ JEST Z NAMI. Naprawdę czułam życzliwośc z wszystkich stron!
pozdrawiam,
JOKI
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”