Teściowa

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

"TAK jestem dozgonnie wdzięczna mojemu Mężowi za to , że raczył mnie pokochać. Pokochać miłością bezwarunkową i bezgraniczną.
TAK jestem mu wdzięczna, że mnie zaakceptował taką jaka jestem."

amstaff - nie wydaje mi się, że trzeba być wdzięcznym za miłość, wystarczy ją odwzajemnić aby ludzie byli szczęśliwi, mąż Cię pokochał bo miałaś całą masę różnych cech które mu się podobały a dzieci jeśli są to tylko przy okazji. A miłość to chyba dość egoistyczne uczucie i nie mozna raczyć kogoś pokochać miłością bezwarunkową. Bo raczyć to tak samo co łaskawie zechcieć. W miłości nie ma miejsca na łaskę. W przyjaźni może tak.
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

kinkaa w przyjaźni też nie ma miejsca na łaskę, bo łaska, to, że ktoś "łaskawie raczy" zakłada, że osoba wyświadczająca łaskę odczuwa wyższość nad tym komu łaskę wyświadcza. ani miłość, ani przyjaźń nie są prawdziwe, jeśli ktoś czuje się lepszy, większy, ważniejszy niż ta druga osoba.
pozdrawiam
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

funda po namyśle , przyznaję Ci rację. :) Chyba w każdej sprawie ciężko znieść taką "łaskę" ale im bardziej błaha sprawa tym łatwiej zagryźć zęby i przeboleć tą łaskawość.
Napisałaś też , że na wdzięczności się daleko nie zajedzie i tu się również zgodzę. Każdy człowiek chce wierzyć ,że z drugim partnerem dokonał najlepszego wyboru i że wygrał los na loterii będąc z tym kimś. Okazywanie wdzięczności może podświadomie sugerować , że się jest gorszym od partnera i taki związek długo nie pociągnie ponieważ partner chce mieć pewność , że jest z kimś co najmniej równym sobie a na pewno nie gorszym. Facet czy kobieta którzy chcą być razem na pewno nie myślą , że się poświęcają będąc z partnerem który nie może mieć dzieci, zapewne są szczęśliwi ,że mają kogoś wspaniałego. Mowa tutaj o zdrowym psychicznie człowieku.
Ja jeszcze nie wiem czy kiedyś będę mogła mieć dziecko czy nie ale wiem na pewno , że i tak jestem wartościową osobą a już na pewno dla siebie samej. I na pewno nie podziękuję partnerowi , że ze mną został. Ale kochać go oczywiście będę ale już za coś zupełnie innego
:D
Pozdrawiam Cię i życzę cały czas takiego podejścia jakie masz teraz :D
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

kinkaa, ja się dopiero uczę, dzięki człowiekowi, dla którego jestem ósmym cudem świata :) byłam taka kiedy byłam młoda i zdrowa, jestem taka, kiedy zdrowa do końca nie jestem i już nie taka młoda, a skoro tak... miałam na początku taki odruch, że dziękowałam Mu za to, że jest. a On mnie opieprzał :lol: bo, jak mówił, to On ma szczęście, że w końcu przyjęłam jego miłość i dałam swoją. więc po prostu Go kocham z całych sił.
pozdrawiam serdecznie :caluje
Awatar użytkownika
amstaff
Posty: 79
Rejestracja: 27 kwie 2005 00:00

Post autor: amstaff »

Witajcie dziewczyny :)
kinkaa pisze:amstaff - nie wydaje mi się, że trzeba być wdzięcznym za miłość, wystarczy ją odwzajemnić aby ludzie byli szczęśliwi, mąż Cię pokochał bo miałaś całą masę różnych cech które mu się podobały a dzieci jeśli są to tylko przy okazji.
kinka a wytłumacz mi bardzo Cię proszę co takiego złego jest w wdzięczności :?: :?: :?:
Przecież okazywanie wdzięczności to coś normalnego.
Już jako dzieci uczymy się wdzięczności. Nawet małe dzieci wiedzą co to jest wdzięczność dziękując za prezent, za ciastko, za wycieczkę do parku, cyrku, wesołego miasteczka itd.

Dlaczego mam nie być wdzięczna za to co mam :?: :?: :?:

Jeśli chodzi o rzeczy ważne jestem również wdzięczna Bogu za dobre zdrowie, pomagającego, kochającego współmałżonka, zdrowe dziecko, wiarę religijną, lojalnych przyjaciół. Mogłabym dodawać do tej listy i dodawać.

Dlaczego mam nie być wdzięczna mojemu mężowi:?: :?: :?:

Dlaczego mam nie być wdzięczna człowiekowi który zrobił w moim życiu tak wiele i nie podziękować mu :?: :?: :?:

Chodzi o to, że każdy okazuje swoją wdzięczność na swój sposób.
funda pisała, że przez jakiś czas dziękowała swojemu mężczyźnie za to, że jest.
Moja wdzięczność nie polega na tym, że dziękuje codziennie mężowi za to, że mnie kocha, że ze mną jest, że mnie nie zostawił itd. Nigdy mu za to dosłownie nie dziękowałam.
Chodzi mi o to, że nigdy mu nie powiedziałam dziękuje Ci, że mnie nie zostawiłeś.

Ja mojemu mężczyźnie daję siebie i swoją miłość tak jakby jutra miało nie być. Kocham Go bardzo mocno. Najmocniej jak tylko mogę.

Ja potrafię być wdzięczna za to co mam.

Wiem, że wielu tego nie potrafi.
Nie rozumiem tego :?: :?: :?:
Uważam, że jak ma się za co podkreślam za co okazywać komuś wdzięczność to i osoba która ją okazuje i ta do której to trafia są szczęśliwe :):):)

Pozdrawiam dziewczyny :)
Mój malutki, WIELKI CUD :flowers:
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

amstaff - we wdzięczności nie ma nic złego w zależności od tego za co się jest wdzięcznym. Ja uważam , że wdzięcznym można być za konkretne uczynki ale takie, że człowiek który te uczynki czyni ,ma świadomość tego , że robi coś dobrego ze wskazaniem na konkretną osobę lub grupę ludzi. Nie będę wdzięczna np komuś kto zgubi wielką walizkę pieniędzy a ja ją znajdę. Będę wtedy wdzięczna losowi, opatrzności. Z miłością jest tak samo , ktoś kto ją daje nie robi tego świadomie, nie programuje się na miłość do konkretnej osoby. Po prostu się zakochuje czy tego chce czy nie. Nie jestem wdzięczna mężowi , że mnie kocha, ponieważ sama sprawiłam , że mnie pokochał za to jaka jestem. A to jaka jestem to w większości moja zasługa. Myślę , że miłość trzeba brać i dawać a nie być za nią wdzięcznym. Mojego męża kocham za to jaki jest a nie za to , że on mnie kocha. Nie byłabym w stanie pokochać kogoś tylko dlatego , że on mnie pokochał i się bardzo starał.

Pozdrawiam Cię i nie bierz niczego do siebie przypadkiem, ponieważ to takie moje luźne przemyslenia i nie mam na celu sprawiać Ci przykrości
Awatar użytkownika
Pysia1
Posty: 3437
Rejestracja: 01 lip 2002 00:00

Post autor: Pysia1 »

Ja mam podobne odczucia jak Kinkaa
Zaznaczam ze to moje wlasne zdanie i nie narzucam go i nie wymagam żeby ktos czul jak ja.
Nie chciałabym żebyście również pomyślały ze skoro w koncu doczekałam się dziecka, to nie wiem co pisze i jestem już inna.
Pewnie tak jestem inna, ale doskonale pamiętam i rozumiem co się czuje.
Nie jestem wdzieczna mezowi za milosc, nie jestem wdzieczna za to ze przez 4 lata walki o ciaze mnie nadal kochal, nie jestem mu wdzieczna ze mimo iż roniłam ciaze nadal mnie kochal. Wszystkie problemy sa po mojej stronie, to ja jestem chora, to ja nie mogłam donosic ciazy i to ja cierpilam na niepłodność, pozniej niepłodność wtorna.
Wiele przeszliśmy razem, ale milosc to nie wdzięczność- to szacunek, to fascynacja druga osoba, pociag fizyczny również.
Mogę być mu wdzieczna ze za mnie wywiesil pranie choc nie musial, mogę być wdzieczna ze poszedł sam z malym na spacer a mi dal odpocząć, ale gdybym była wdzieczna za to ze mnie kochal mimo iż nie mogłam mieć dzieci to od razu przeznaczałabym sobie role kogos gorszego, wybrakowanego, a tak nie czulam się nigdy.
Nie bylam gorsza, bo nie mogłam mieć dzieci, czulam się w pelni wartościowym człowiekiem choc chorym.
Być wdziecznym za milosc to czuc się gorszym, jakbym nie zasługiwała na to ze mnie kocha i powinnam się z tego cieszyc. Patrzac z punktu widzenia naszej psychiki malo zdrowe jest to myslenie.
Ja wrecz czulam odwrotnie, skazywałam meza na gorsza role, bo gdy stracilismy dziecko myślałam ze on mnie nigdy nie zrozumie, ze nie wie jak to jest, jak to jest stracic czesc siebie.
A przeciez to były również jego dzieci, choc fizyczie to ja czulam bol.
To co pisze nie jest zarzutem do Was, tych które jesteście wdzięczne za milosc, ja czuje po prostu inaczej.
Mój maz nie kochal i nie kocha mnie za to czego nie mam, ale za to jaka jestem.
Czy miał mnie kochac mocniej bo nie mogłam mieć dzieci, przeciez nie za to mnie kiedys pokochal.


Pozdrawiam Was
To w sumie watek o teściowej bardziej, ale coz zobczylismy troche, ale niech tak zostanie.
A tesciowa mialam przez ten czas super, to ona a nie moja mama uronila pierwsza lze nad naszym straconym dzieckiem, to ona jakos wiecej dawala mi wsparcie, szukala lekarzy, modlila się.
Mama Antosia- 24.05.2006 najwspanialszy dzień w życiu oraz:
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Witam !
Muszę przyznać , że jak przeczytałam o niektórych teściowych to poprostu aż dostałam gęsiej skórki... brr
Moja "teściowa" (w cudzysłowiu bo ja nie lubię tego określenia i zazwyczaj mówię albo Mama mojego Męża albo Mama albo po nazwisku tak jak mówi często mój Mąż) nie jest ideałem (i dobrze , bo z ideałem nie da się żyć) , ale jest wspaniałą osobą , która akceptuje nas i nasze plany i się nie wtrąca , nie narzuca swojego zdania.
Na początku trochę było starć , ale myślę że to bardziej przeze mnie , bo ja lubię rzadzić i lubię jak moje jest na wierzchu.
Więc jak myślę o relacji teściowa-synowa to uważam że mam lepszą teściową niż jestem synową.
Mam nadzieję ze pomimo plątaniny słów zostałam zrozumiana. Acha jeszcze jedno : Teścia nie mam , nawet Go nie poznałam bo nie żyje.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”