Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy warto?
Moderator: Moderatorzy rodzicielstwo zastępcze
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 05 sie 2016 06:34
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 08 sie 2016 19:54
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
-- 10 sie 2016 09:37 --
mama ma ograniczone prawa rodzicielskie ojciec nie znany ale nikt się nie interesuje tą dziewczynką mała ma rok a matki w ogóle nie było u niej.wiem tylko tyle że papiery mają trafić do sądu i żeby rozprawa była jak najszybciej dlatego bo my mamy 400 km do tego domu dziecka i w każdy dzień nie jesteśmy u niej tylko weekendy
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 08 gru 2010 23:27
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Mała mi80, no nie wiem jak Ci napisać kobieto, ale ten temat, to Ty dopiero zaczynasz. Jeżeli tak Cie obruszyło moje zdanie, (bardzo przyjazne tej drodze na którą chcesz wejść), to jak TY chcesz brac pod uwagę przyszłe sugestie tych tabunów psychologów i pedagogów, które mają Ciebie wsperać. Tak na marginesie, oni sa by wspierac dziecko, a was jako rodzine przy okazji. Ale dla dobra przyjętego przez Ciebie dziecka: życzę mu powodzenia i z całej siły trzymam kciuki, żeby mu sie udało odnaleźć w waszej odpowiedzialnej rodzinie.I kochającej..Ze swojej strony uważam temat za zamknięty.
-
- Posty: 755
- Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Nie przesadzasz? To pytanie, nie atak.izabelam pisze:Ale dla dobra przyjętego przez Ciebie dziecka: życzę mu powodzenia i z całej siły trzymam kciuki, żeby mu sie udało odnaleźć w waszej odpowiedzialnej rodzinie.
Chociaż pewnie wolałby byc w kochającej.
Dlaczego rodzina odpowiedzialna ma nie być kochająca?
I czy na pewno dziecko woli być w kochającej rodzinie, która nie ma możliwości zapewnienia mu np. rehabilitacji?
Chyba wszyscy tutaj jesteśmy dorośli i mamy świadomość, że cudowna witamina M nie rozwiązuje problemów, a tam, gdzie jest za dużo stresu i problemów ludzie zaczynają się od siebie odsuwać, a w efekcie z najbardziej kochającej się rodziny zostają ruiny i zgliszcza.
To nieprawda, że miłość wszystko zwycięży. Myślałam, że życie wystarczająco dobitnie pokazuje to na codzień...
Mała mi80 , uważam, że myślisz bardzo realnie i że to dobra droga.
Żeby pozwolić sobie na noszenie głowy w chmurach trzeba najpierw mocno stać na ziemi.
Powodzenia.
Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8
-
- Posty: 452
- Rejestracja: 29 gru 2015 22:11
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Myślę, że jedno drugiemu nie przeczy.izabelam pisze:Chociaż pewnie wolałby byc w kochającej.
Mała mi80 - powodzenia.
Adres bloga o naszym pogotowiu:
http://pikusincognito.blogspot.com
-
- Posty: 32
- Rejestracja: 30 wrz 2015 16:49
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Jeśli dobrze rozumiem tytuł wątku debatujemy tu o tym czy można zostać RZ pragnąc de facto adopcji.
Moim zdaniem oczywiście można. Mnie się w ogóle wydaje, że RZ jest mniej inwazyjna niż RA dla dziecka. Nie zmienia mu danych osobowych, nie wypiera korzeni, gwarantuje dofinansowanie...
Adopcja ma więcej pozytywów dla rodziców niż dla dziecka. Zaspokaja im potrzebę "posiadania na wyłączność".
I tu rodzi się pytanie, które Iza już zadała: czy RZ nastawiając się na adopcję nie będzie uniemożliwiać powrotu dziecka do RB? Wiem, że mało jest RB które o to prawdziwie walczą. Wiem, że RZ nie jest tu jedynym oceniającym, ale jednak to właśnie RZ ma wszelkie miękkie i niezauważalne dla systemu środki by sprawić, że kontakty RB i dziecka nie będą zmierzać w dobrym kierunku. Wielokrotnie wykorzystuje się te miękkie narzędzia bezwiednie i w dobrej wierze.
Inna sytuacja jest wówczas gdy ktoś decyduje się na RZ zdajac sobie w pełni sprawę z roli do której został powołanu i próbując tej roli sprostać, a potem, niezaleznie od niego więź biologiczna się rozmywa i decyduje się na adopcje bo samoistnie powstała rodzina. Ta rodzina może nadal funkcjonować jako zastepcza i też nie widzę w tym nic złego.
Pytanie, które powinien sobie zadać ktoś, kto chce adoptować ale poprzez bycie RZ to:
Czy jestem gotowy na ewentualne rozstanie z dzieckiem gdyby miało wrócić do RB? Czy na to pozwolę, czy będę walczył wbrew prawu dziecka do wychowywania się w rodzinie biologicznej?
To bardzo trudne, ponieważ obiektywnie jestesmy lepszym środowiskiem rozwojowym dla dziecka niż rodziny, które choćby okresowo zostały pozbawione opieki, mają swoje deficyty i wczesniej być może stwarzały dla dziecka zagrożenie. One nigdy nie staną na nogi w takim rozumieniu że będą jak my: opiekuńczy, cierpliwi i uśmiechnięci. Tak nie będzie, bo ich deficyty sięgaja głęboko - o czym pisała już bloo.
Ale mogą być wystarczająco dobrymi rodzicami dla swoich dzieci jesli na przykład podejmą kiepsko płatną pracę, albo przejdą odwyk, albo wprowadzi się do nich ogarnięta babcia.
Czemu to trudne? Bo nam i tak się będzie wydawać, że dzieciom z nami jest lepiej. Czasem nawet możemy miec rację. Ale naturalne prawo do dorastania w rodzinie biologicznej powinno tu wygrać.
Jesli ktoś nie jest na to gotowy, ale nie poczeka na unormowanie sytuacji prawnej dziecka, tylko zostanie RZ w drodze do RA może to naturalne prawo złamać.
...ale nie musi. Kwestia świadomości i priorytetów.
Nie przekreślam z góry żadnej drogi o macierzyństwa, tylko warto zwrócić uwagę na niuanse.
Taki niuans to na przykład to:
Jeśli poradzisz sobie ze sobą i z dzieckiem to nie ma żadnego znaczenia w jakiej formule prawnej. Jeśli chodzi o dofinansowanie to jest to oczywista przewaga RZ nad RA i nie mam nic przeciwko, ale nie mieszajmy.Mała mi80 pisze:Uważam, że mam prawo obawiać się czy poradzę sobie z tak pokrzywdzonym dzieckiem (starszym) od samego początku jako RA. Jako RZ poradzę.
Problemy a dziećmi w RA i RZ są podobne, ich rozwiązanie także. Pieniądze wiele ułatwiają i nie ma nic złego w tym, żeby to uczciwie napisać.
-
- Posty: 755
- Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
A dziecko nie potrzebuje mamy i taty na wyłączność i na zawsze?Adopcja ma więcej pozytywów dla rodziców niż dla dziecka. Zaspokaja im potrzebę "posiadania na wyłączność".
Czy naprawdę lepiej dla dziecka mieć inne nazwisko niż ludzie, z którymi się wychowuje i za każdym razem być zmuszonym mówić "to nie są moi rodzice"?
Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...
Miniek już Miniulowy :love:
Nela8
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 05 sie 2016 06:34
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Chociaż pewnie wolałby byc w kochającej.
Zabolało. Jeśli to chciałaś osiągnąć.
-
- Posty: 2897
- Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Ważne jest to, że ty jesteś pewna obranej drogi, że przerobiłaś w sobie różne senariusze. W realu ludzi także będą ci mówić rózne rzeczy, jednym twój pomysł na rodzicielstwo będzie się podobał, innym nie. Musisz wyrobić w sobie odporność na takie sytuacje. Czasem lepiej jest coś przełknąć, dumnie podnieść głowę i robić dalej to co uważasz za słuszne
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 05 sie 2016 06:34
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 08 gru 2010 23:27
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Ale to ciekawe, że dobre są tylko posty potakujące. A inne zdanie odbierane jest jak atak.
-
- Posty: 10041
- Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
izabelam pisze: Ale dla dobra przyjętego przez Ciebie dziecka: życzę mu powodzenia i z całej siły trzymam kciuki, żeby mu sie udało odnaleźć w waszej odpowiedzialnej rodzinie.
Chociaż pewnie wolałby byc w kochającej.
Sugestia, że rodzina Małej mi80 nie będzie kochająca nie wydaje mi się postem niepotakującym, tylko sarkazmem (który przecież potwierdziłaś), wobec czego nie powinnaś się chyba dziwić, że dotknęło to i autorkę, i innych tu piszących. Że intencje masz dobre to raczej wynika z Twoich postów, ale nie zmienia to przecież dotykającego wydźwięku zacytowanego zdania, prawda?izabelam pisze:Ojejej. Coś jest nie tak z odbiorem moich intencji. Mała mi80, jeżeli mój post Cię dotyka, przeczytaj Sandrę-paczy. O to mi chodziło. A za to, że zabolał Ciebie mój sarkazm, serdecznie przepraszam.
Ale to ciekawe, że dobre są tylko posty potakujące. A inne zdanie odbierane jest jak atak.
Nie odniosłam wrażenia, że jest tu przestrzeń na posty potakujące - dyskusję uważam za bardzo ciekawą, w czym również jest Twój wkład przecież. Wydaje mi się jednak, że można ją prowadzić dalej bez oceniania cudzych intencji odnośnie zakładania rodziny, przy zachowaniu zdania odrębnego.
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 08 gru 2010 23:27
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
Masz rację, moja wina. Czynnik ludzki.można ją prowadzić dalej bez oceniania cudzych intencji odnośnie zakładania rodziny, przy zachowaniu zdania odrębnego.
Mała mi80, przepraszam.
zaraz usunę mój sarkazm.
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 05 sie 2016 06:34
Re: Rodzina zastępcza jako próba "obejścia" adopcji - czy wa
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 08 sie 2016 19:54