nieudane pierwsze in vitro...

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Zablokowany
natam83
Posty: 3
Rejestracja: 05 wrz 2010 10:57

nieudane pierwsze in vitro...

Post autor: natam83 »

Witajcie!
Po raz pierwszy piszę na tym forum. Śledzę różne wpisy i to co się tu dzieje, ale nigdy nie brałam czynnego udziału w dyskusjach... Po prostu czytałam i próbowałam znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Postanowiłam dzisiaj się odezwać... Jestem po pierwszym nieudanym in vitro. Wczoraj potwierdziło się, że nie jestem w ciąży... Mam strasznego doła, choć liczyłam się z niepowodzeniem. Tak strasznie ciężko pogodzić się z utratą marzeń... Chyba stwierdziłam, że nie dam sama rady... Dlatego piszę. Pozostał ogromny żal, ból, smutek i mnóstwo długów. Mamy w zanadrzu kilka "mrozaczków" i myślę, że jak odpoczniemy i dojdziemy do siebie będziemy próbować dalej, bo przecież te "maluszki" czekają na nas gdzieś tam... W tej chwili to czuję, że się wypaliłam i nie mam siły walczyć dalej... Na naszej drodze same przeszkody. Do tej pory dawałam radę, potykałam się ale dawałam radę... Dlaczego to tak cholernie boli? Tyle przeszliśmy i wszystko na nic... Marzenia prysły jak bańka mydlana... A życie toczy się dalej i trzeba dawać radę przeciwnościom jakie przynosi normalny dzień. Dawać radę??? Jak???
Natalia

Awatar użytkownika
bohemka
Posty: 1
Rejestracja: 06 paź 2010 09:41

Re: nieudane pierwsze in vitro...

Post autor: bohemka »

Witaj Moja Droga!
Krótko się przedstawię: 5 x in vitro, po każdym programie 0 mrozaczków, kupa długów, zniszczone zdrowie i WIELKA radośc ze zbliżającej się adopcji.
Marzenia tak szybko nie umierają!!!!!

Rozumiem Cię jak mało kto. Nic się nie martw, mrozaczki czekają. Tak naprawdę brak powodzenie przy pierwszym programie jeszcze nic nie przekreśla. Twoja macica jest tak wymęczona stymulacją, że może miec problem z przyjęciem zarodka. W naturalnym cyklu to o wiele łatwiejsze. Nos do góry i do przodu. Wiem jak to boli, ale musisz też zdawać sobie z tego sprawę, że może być różnie, ale to nie koniec świata. Wiem, że nie chcesz złych myśli do siebie dopuścić, ale lepiej się oswajać z różnymi możliwościami, to uspakaja głowę.
Przeszłam przez ten koszmar z moim mężem i dziś cieszę się z mozliwości adoptowania dzieci jak z pierwszej ciąży po in vitro (poroniłam w 3 m-cu), tej napewno nie poronię. Będzie dobrze jeszcze nie masz się czym martwić.
Chętnie odpowiem na każde Twoje wątpliwości.
1 ivf poronienie, następne 3 nieudane. Na tym koniec. Mam 38 lat i tym razem się uda-czekamy na adopcję.
mynia80
Posty: 504
Rejestracja: 17 wrz 2010 13:47

Re: nieudane pierwsze in vitro...

Post autor: mynia80 »

Natam83, wiem jak się czujesz, sama miałam niedawno nieudane in vitro (ciąża biochemiczna), dokładnie trzy tygodnie temu dostałam @. Trudno tutaj o słowa pociechy, po prostu musisz "odcierpieć" swoje, ból jest ogromny. Na szczęście masz mrozaki, dla mnie ta myśl była jedynym pocieszeniem, choć strasznie się boję, że znowu się nie uda. Jednak pomimo tego strachu nie mogę się doczekać transferu, nie chcę robić jakiś przerw, podchodzę w pierwszym możliwym terminie. Wypłacz się i wierz mi, że za jakiś czas poczujesz się lepiej (choć trudno Ci teraz w to uwierzyć).
enometrioza I/II stopnia, niedrożne jajowody
4x IUI - :(
08.2010 icsi - :(
01.2011 I crio - :(
03.2011 II crio - :(
07/08.2011 II icsi - 19.08 - jest serduszko
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”