staz malzenski
Moderator: Osoby zatwierdzające - adopcja
- malgosik
- Posty: 5259
- Rejestracja: 13 sty 2002 01:00
staz malzenski
szanowna pani dzis dzwonilam do dwoch warszawskich osrodkow adopcyjnych i powiedziano mi, ze jednym z wymogow jest 5 letni staz malzenski (jestesmy 3 lata po slubie i tyle samo zylismy wczesniej razem). czy osrodki podchodza do tej sprawy sztywno i bedziemy mueisli czekac na dziecko 2 lata??? mam nadzieje, ze nie. jak jest u pani w osrodku?
- bubu3
- Posty: 55
- Rejestracja: 14 sty 2002 01:00
1/ Jak naprawde wygląda w praktyce "zaliczenie" konkubinatu jako stażu małżeńskiego? Czy sądy ściśle trzymaja sie litery prawa? Czy każda sytuacja rozpatrywana jest oddzielnie? Czy z krótkim stażem małżeńskim (od 1.06.2002) i konkubinatem od kwietnia 1996 mamy mniejsze szanse na adopcję? Czy jest sens w ogóle zaczynać program szkoleniowy, skoro prawdopodobnie i tak przegramy "w wyścigu po dziecko" z parami o zaawansowanym stażu małżeńskim? Czy tylko w Warszawie sytuacja tak wygląda, może w innych rejonach kraju jest inaczej?
2/ Czy może Pani coś powiedzieć o adopcji zagranicznej? Pani w USC "proponowała" nam adopcje dziecka na Ukrainie, powołując sie na przypadek swojej znajomej, kobiety samotnej i w zaawansowanym wieku? Jeżeli jest taka mozliwość to jak próbować? Czy równiez przez OAO? Bardzo dziękujemy za pomoc.
2/ Czy może Pani coś powiedzieć o adopcji zagranicznej? Pani w USC "proponowała" nam adopcje dziecka na Ukrainie, powołując sie na przypadek swojej znajomej, kobiety samotnej i w zaawansowanym wieku? Jeżeli jest taka mozliwość to jak próbować? Czy równiez przez OAO? Bardzo dziękujemy za pomoc.
-
- Ekspert Bociana
- Posty: 1983
- Rejestracja: 14 cze 2002 00:00
Staz małŻeński jest oczywistym wymogiem, i ma gwarantowac nierozerwalnośc związku. Dlatego przyjmuje się kilka lat (ok.5). Bierzemy pod uwage przebieg małżeństwa, starnie sie o potomstwo, próby leczenia bezpłodności. Peno, że nikt nie zagwarantuje że małżeństwo i z 10 letniom stażem się nie rozwiedzie, ale podatnicy za to nam płacą, aby minimalizowac takie ryzyko.
Ozcywiście małżeństwo zawarte w b.r nie wchodzi w grę, natomiast konkubinat i czas jego trwania nas nie intersuje. Jeszcze raz powtarzam. ADOPCJA JEST DLA DZIECKA A NIE ODWROTNIE.
Co doa dopcji zagranicznych, prowadza je osrodki warszawskie (kwalifikacje), ja natomiast odradzam nieformalne kontakty z krajami ościennymi w ten sposób.
Ozcywiście małżeństwo zawarte w b.r nie wchodzi w grę, natomiast konkubinat i czas jego trwania nas nie intersuje. Jeszcze raz powtarzam. ADOPCJA JEST DLA DZIECKA A NIE ODWROTNIE.
Co doa dopcji zagranicznych, prowadza je osrodki warszawskie (kwalifikacje), ja natomiast odradzam nieformalne kontakty z krajami ościennymi w ten sposób.
- malgosik
- Posty: 5259
- Rejestracja: 13 sty 2002 01:00
dziekuje za odpowiedz, mam nadziej, ze jednak osrodek, ktory wybierzemy, nie bedzie tak sztywno podchodzil do sprawy stazu . nasuwa mi sie jednak pewne stwierdzenie: mowienie, ze adopcja jest tylko i wylacznie dla dziecka, jest polprawda. nie oszukujmy sie- ona jest takze usczesliwieniem rodzicow. kazdy kto twierdzi, ze adoptuje dziecko jedynie dla dobra dziecka, nauczyl sie tej formulki, bo wie, ze tak trzeba mowic. a w cichosci serca mysli rowniez o swoim szczesciu.
-
- Ekspert Bociana
- Posty: 1983
- Rejestracja: 14 cze 2002 00:00
W sprawie dokumentów (Bubu). Możecie Państwo składać, bo nikt wam nie zabroni. Problem pole na tym, że ośrodek adopcyjny diagnozuje i wydaje opinie, natomaist osteteczne roztrzxygnięcie lezy wyłacznie w gestii sadu rodzinnego. A sąd ma instrumenty w osobach biegłych oraz Rodzinnych Ośrodków Diagnostyczno - konsultacujnych. Naprawde chcecie się Pańswo skazać na taki długi proces diagnoztyczny. Każdy sad w Polsce zakwestionuje np. roczny staz małżeński.
Dobro dziecka. Ma Pani racje, jednak badając motywacje kandydatów mamy wgląd w to, czy dziecko JEST SZCZĘŚCIEM dla rodziny czy tylko ŚRODKIEM do osiągnięcia jakiegoś wyimaginowanego szczęścia.
Dobro dziecka. Ma Pani racje, jednak badając motywacje kandydatów mamy wgląd w to, czy dziecko JEST SZCZĘŚCIEM dla rodziny czy tylko ŚRODKIEM do osiągnięcia jakiegoś wyimaginowanego szczęścia.
- malgosik
- Posty: 5259
- Rejestracja: 13 sty 2002 01:00
w pelni sie z Pania zgadzam , jestem wdzieczna, ze sie Pani zgodzila udzelac odpowiedzi na nasze pytania, poniewaz wreszcie moge sie przekonac jakie jest spojrzenie tej drugiej strony. mozemy sie w pewnych kwestiach nie zgadzac, ale warto wymienic opinie.
zdaje sobie sprawe, ze nie mozna oodac dziecka nie wiadomo komu i ze kazdy z nas kto przychodzi jest takim nie wiadomo kim i trzaba go wybadac. nikt tego nie lubi , zwlaszcza ludzie po 30 ocenianie, testy, to jest krepujace, ale wszyscy pokornie chyla glowy i daja sie testowac. wszystko dla dobra dziecka i calej rodziny, ktora bedziemy w przyszlosci stanowic.
zdaje sobie sprawe, ze nie mozna oodac dziecka nie wiadomo komu i ze kazdy z nas kto przychodzi jest takim nie wiadomo kim i trzaba go wybadac. nikt tego nie lubi , zwlaszcza ludzie po 30 ocenianie, testy, to jest krepujace, ale wszyscy pokornie chyla glowy i daja sie testowac. wszystko dla dobra dziecka i calej rodziny, ktora bedziemy w przyszlosci stanowic.
- bubu3
- Posty: 55
- Rejestracja: 14 sty 2002 01:00
O... tzan. że jeżeli złożymy dokumenty jeszcze w tym roku to nasz proces diagnostyczny będzie trwal pięć lat? Czy może rok i zostaniemy odłożeni na półkę? A może nikt nie zechce nas diagnozować, bo to będzie zmarnowany czas i pieniądze? A może składając dokumenty teraz i grzecznie czekając mamy sznasę na skrócenie stażu np. o rok -dwa? Jeżeli tak, to chętnie poddamy się długiemu diagnozowaniu, chyba nie mamy nic do ukrycia i nikt nie skarżył się na nas do tej pory... W końcu za pięć lat mój mąż ma sznasę byc już dziadkiem i przestanie marudzić, ja za to będę podwójnie.