Matka biologiczna w percepcji rodzica adopcyjnego?
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Robinio
- Posty: 18
- Rejestracja: 30 wrz 2003 00:00
Ja nie znam rodziców biologicznych mego dziecka, ale jestem im bardzo wdzięczny! Czasami, kiedy spotykam się w mediach z tematem adopcji, czy aborcji, zdaję sobie sprawę, jak wiele zawdzięczam kobiecie, której nigdy nie widziałem. Gdyby kilkanaście miesięcy temu zadecydowała, że usunie ciążę ... Płakać mi się chce, gdy sobie pomyślę że nie miałbym do kogo robić teraz głupich min. Pewnie byłoby inne dziecko, ale to i tak straszna myśl, bo przecież ja kocham właśnie Zuzię. Dlatego zawsze w mym sercu na honorowym miejscu będzie kobieta, która bezinteresownie dała mi TAK WIELE!!!
Niewiele ludzi na tym świecie dało mi aż tyle!
Myślę że podziw i zaintersowanie, z którym się często spotykamy, tak naprawdę należy się biologicznym rodzicom za ich odważną decyzję.
Niewiele ludzi na tym świecie dało mi aż tyle!
Myślę że podziw i zaintersowanie, z którym się często spotykamy, tak naprawdę należy się biologicznym rodzicom za ich odważną decyzję.
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
Ej, Robinio,
wdzęcznośc pewnie tak, ale podziw - absolutnie nie.
Jestem biologiczną mamą, będę miała adoptowane dzieciątko i nie wyobrażam sobie jak można oddać własne dziecko.
Rozumiem też, że są sytuację jak w Przypadku Robin, nie do "pokonania", ale nie chce mi się wierzyć, że wszyskie kobiety oddające dzieci do adopcji stają przed takim wyborem i dla nich to tragedia...
Albo mam ograniczone (od)czucie empatii...
Kasia
wdzęcznośc pewnie tak, ale podziw - absolutnie nie.
Jestem biologiczną mamą, będę miała adoptowane dzieciątko i nie wyobrażam sobie jak można oddać własne dziecko.
Rozumiem też, że są sytuację jak w Przypadku Robin, nie do "pokonania", ale nie chce mi się wierzyć, że wszyskie kobiety oddające dzieci do adopcji stają przed takim wyborem i dla nich to tragedia...
Albo mam ograniczone (od)czucie empatii...
Kasia
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
- Robinio
- Posty: 18
- Rejestracja: 30 wrz 2003 00:00
- trissmerigold
- Posty: 64
- Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00
W przypadku 5 czulabym sie jak kidnaperka...Madźka pisze:Po ostanich sprawach jakie mieliśmy w Ośrodku, po wątkach, które były poruszane na Bocianie (Spotkanie z rodziną biologiczną, Robin: Jak to zrobić? Marti: ADOPCJA) po spotkaniu z Robin, po dzisiejszej wizycie u rodziców biologicznych, zastanawiam się na ile sytuacja w jakiej znajduje się matka biologiczna, okoliczności oddania dziecka do adopcji sprawiają, że inaczej myślimy o Niej i inne uczucia się pojawiają.
Ciekawa jestem jakie uczucia pojawiają sie u Was, gdy chodzi o Matkę biologiczną, która:
1. jest studentką pedagogiki
2. cierpi na nieuleczalną, śmiertelną chorobę (np. AIDS, nowotwór)
3. jest małoletnia (13-15 lat)
4. została zgwałcona
5. jest wdową z 4- dzieci
6. jest prostytutką
7. oddaje trzecie dziecko, rok po roku
8. przychodzi do porodu pijana
9. chce oddać dziecko za 1000 zł.
10. pisze wzruszajacy pożegnalny list do dziecka
Oswojona wiedźma Medwieda
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
od czasu pamiętnego postu baaaaaaaardzo mi się horyzonty poszerzył BARDZO. Jakie to pocieszajace, że się człowiek jednak rozwija.kasiavirag pisze:Rozumiem też, że są sytuację jak w Przypadku Robin, nie do "pokonania", ale nie chce mi się wierzyć, że wszyskie kobiety oddające dzieci do adopcji stają przed takim wyborem i dla nich to tragedia...
Albo mam ograniczone (od)czucie empatii...Kasia
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...