Dzien dobry
Moj Najblizszy Mezczyzna jest adoptowanym ( w wwieku 4 lat) dzieckiem - teraz ma 30. Nie pamieta niczego z czasu, ktory spedzil w domu dziecka i nic o tych czasach - a ni wczesniejszych - nie wie. O fakcie, ze zostal adoptowany dowiedzial sie bardzo pozno, kilka lat temu, wlasciwie przez przypadek i bez szczegolow.
Czy jest sens wrocic do tamtych czasow, czy to je "odczaruje'? On jest osoba majaca czasem staany depresyjne, z poczuciem bezsensu, nizszosci, braku wiary w siebie, przekonaniem, ze wszystko niszczy... Ja - moge wtedy tylko byc, starac sie, zeby mocno czul, ze go kocham... Wydaje mi sie, ze te chandry moga bys skutkiem tych "zapomnianych" przezyc, ze ta "niepamiec" moze byc wyparciem, ze moze byloby dobrze wlasnie to wyswietlic... Ale nie jestem pewna. Pewna jestem tylko tego, ze bardzo chcialabym mu pomoc, ze go kocham.
Czy wracac do przeszlosci? Czy to pomoze?
Moderator: Osoby zatwierdzające - adopcja
-
- Ekspert Bociana
- Posty: 1983
- Rejestracja: 14 cze 2002 00:00
Ponieważ każda rozmowa ma najczesciej charakter terapeutyczny (dla obu stron), z penościa najgorsze byloby UNIKANIE tematu. Myslę jednak, że choc problem dotyczy dawnej adopcji, może warto spróbowac w kąciku psychoterapeutycznym (formu psychoterapeutyczne), z penościa koledzy prowadzący ten dzial będą w stanie pomóc. Wydaje mi się jednak, że Pani postawa, pełna milości i zrozumienia jest najlepszą terapią.
-
- Posty: 194
- Rejestracja: 01 mar 2002 01:00
Cześć Truskaweczko!
Pomyślałam, że właczę się w temat gdyż co nieco wiem o problemie adpocji. Ja byłam adoptowana co prawda znacznie później niż Twój Mężczyzna, bo w wieku 8 lat (po prawie 4-letnim pobycie w DD). Mam wspomnienia z wieku do 4 lat, bardzo mgliste ale jednak, z domu rodzinnego. Muszę Ci powiedzieć, że dzięki temu tamten okres nie jest dla mnie tajemnicą. Nie potrzebuję w związku z tym tego, jak to nazwałaś "odczarowania", aby normalnie funkcjonować. Nie potrzebuję dociekania, szukania, zrozumienia...
To, że Twój Mężczyzna przeżywa chwile depresji, niepewności, braku wiary w siebie nie wydaje mi się czymś specjalnie niepokojącym. Przepraszam za trywializm, ale czy mało to ludzi w obecnych czasach ich nie przeżywa?
Musisz sama wyczuć co jest dla Twojego Mężczyzny ważne i potrzebne. Swoją obecnością, miłością i akceptacją najwięcej mu pomagasz. Jeśli będzie chciał dociekać "prawdy" pomóż mu w tym. Jeśli będzie chciał - uczestnicz razem z nim w poszukiwaniach. Bądź przy nim i daj mu do zrozumienia, że zależy Ci na jego szczęściu, spokoju ducha i jeśli poprzez odszukiwanie tych tzw "korzeni" osiagnie to, to właśnie Ty chcesz mu w tym dopomóc.
Życzę Wam wszystkiego najpelszego. Powodzenia:)
Pomyślałam, że właczę się w temat gdyż co nieco wiem o problemie adpocji. Ja byłam adoptowana co prawda znacznie później niż Twój Mężczyzna, bo w wieku 8 lat (po prawie 4-letnim pobycie w DD). Mam wspomnienia z wieku do 4 lat, bardzo mgliste ale jednak, z domu rodzinnego. Muszę Ci powiedzieć, że dzięki temu tamten okres nie jest dla mnie tajemnicą. Nie potrzebuję w związku z tym tego, jak to nazwałaś "odczarowania", aby normalnie funkcjonować. Nie potrzebuję dociekania, szukania, zrozumienia...
To, że Twój Mężczyzna przeżywa chwile depresji, niepewności, braku wiary w siebie nie wydaje mi się czymś specjalnie niepokojącym. Przepraszam za trywializm, ale czy mało to ludzi w obecnych czasach ich nie przeżywa?
Musisz sama wyczuć co jest dla Twojego Mężczyzny ważne i potrzebne. Swoją obecnością, miłością i akceptacją najwięcej mu pomagasz. Jeśli będzie chciał dociekać "prawdy" pomóż mu w tym. Jeśli będzie chciał - uczestnicz razem z nim w poszukiwaniach. Bądź przy nim i daj mu do zrozumienia, że zależy Ci na jego szczęściu, spokoju ducha i jeśli poprzez odszukiwanie tych tzw "korzeni" osiagnie to, to właśnie Ty chcesz mu w tym dopomóc.
Życzę Wam wszystkiego najpelszego. Powodzenia:)
- Truskawka
- Posty: 2
- Rejestracja: 19 wrz 2002 00:00
Bardzo dziekuje za obie odpowiedzi. Bede do Was czasem przychodzic, dobrze?
Isia - te momenty zwatpienia nie sa pewnie czestsze niz u innych, ale - wydaje mi sie - znacznie glebsze. Wiaza sie z brakiem wiary w siebie, z niezauwazaniem wlasnych osiagniec, z takim... poczuciem odrzucenia, izolacji, nie spelniania oczekiwan, nie zaslugiwania na dobre rzeczy. Ja wiem, ze wszyscy to czasem mamy, ja tez, mimo calego mojego wrodzonego optymizmu, ale - jednak - nie tak. Dlatego pomyslalam, ze gdzies tam tkwi to poczucie odrzucenia we wczesnym dziecinstwie, poczucie koniecznosci zasluzenia, zapracowania sobie na akceptacje w nowym miejscu. Sama nie wiem, wiesz?
Bede, bedziemy walczyc...
Bardzo Ci dziekuje za zyczenia - uda sie nam, musi:-)
Tobie tez zycze wszystkiego najlepszego.
Isia - te momenty zwatpienia nie sa pewnie czestsze niz u innych, ale - wydaje mi sie - znacznie glebsze. Wiaza sie z brakiem wiary w siebie, z niezauwazaniem wlasnych osiagniec, z takim... poczuciem odrzucenia, izolacji, nie spelniania oczekiwan, nie zaslugiwania na dobre rzeczy. Ja wiem, ze wszyscy to czasem mamy, ja tez, mimo calego mojego wrodzonego optymizmu, ale - jednak - nie tak. Dlatego pomyslalam, ze gdzies tam tkwi to poczucie odrzucenia we wczesnym dziecinstwie, poczucie koniecznosci zasluzenia, zapracowania sobie na akceptacje w nowym miejscu. Sama nie wiem, wiesz?
Bede, bedziemy walczyc...
Bardzo Ci dziekuje za zyczenia - uda sie nam, musi:-)
Tobie tez zycze wszystkiego najlepszego.