Medycyna a wiara i kosciol

Archiwum forów "muszę o tym porozmawiać"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: azika »

Bizon - to nie milcz ...
dalczego ksią=ęża albo milczą albo krzyczą z ambony ???

czas nauczyć sie słuchać i mówić ... tak normalnie, bez oceniania i straszenia piekłem ognistym ...

piekło to my już tutaj na ziemi mamy ... chcielibyśmy o czymś milszym posłuchać 8)
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Monek »

Bizon, taka mialam nadzieje, ze dlugo bez nas jednak nie wytrzymasz. :wink:
Czy moglbys po starej znajomosci szepnac slowko Szefowi w naszej intencji?
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Ita
Członek Stowarzyszenia
Posty: 2784
Rejestracja: 13 maja 2003 00:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Ita »

BARBARA CHYROWICZ SSpS o IVF
Bardzo ciekawe, oczywiscie nie zgadzam sie ze wszystkim ale nie czuje sie obrazona przez tekst na poziomie. Jak widac jak sie chce to mozna, tylko nie zawsze sie chce
IVF/ISCI Novum :

Łucja Zofia

Lusia
Awatar użytkownika
Gość

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Gość »

Wczoraj wpadłam w czarną dziurę i tak w niej tkwię. Mój mąż oznajmił mi, że nie będziemy się decydować na żadną sztuczna metode gdyż jest to niezgodne z wiarą kościoła. Jak jeszcze in-vitro jestem w stanie zrozumieć to inseminacji nie. NIe wiem jak z nim rozmawiać, jak tłumaczyć bo ja uważąm, że jeśli Bóg pozwolił człowiekowi nauczyć się takich metod to należy z nich korzystać. Szanse na naturalną ciążę są jak gra w totolotka, a o adopcji nie ma mowy.
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: azika »

666 - o adopcji nie ma mowy dla Ciebie czy męża ... czy dla Was obojga???

my adopcje odrzucilismy i dlatego zdecydowaliśmy się na metody wspomagane ... nic z tego nie wyszło ale przynajmniej nie będziemy mieć do siebie żalu za lat x..., że nie spróbowaliśmy ...
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
Gość

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Gość »

666 współczuję, bo zapewne jesteś wściekła na męża i swoją bezsilność... Może znajdź jakiegoś mądrego księdza, który będzie w stanie pokazać mężowi bezsens takiego postępowania? Chociaż wiem, że będzie to ciężkie... I żal zapewne wielki, że człowiek, który miał iść z Tobą ramię w ramię okazuje się kimś, kto staje przeciwko Tobie. I pytanie "co dalej?"

Powodzenia.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Gość »

dzięki dziewczyny - bardziej jestem zawiedziona i czuje bezsilność wobec takiej postawy.
Adopcja - powiedział, że nie da rady - ja póki sa szanse na nasze dziecko to nie chcę tego rozważać.
Jestem taka, że chciałabym skorzystać ze wszystkich dostępnych metod zanim się poddam. A tu on mi stawia zakaz wjazdu na poczatku drogi:(
Księdza- a gdzie ja znajdę księdza, który mu przetłumaczy że inseminacja i invitro są ok i że nalezy spróbować...
Ita
Członek Stowarzyszenia
Posty: 2784
Rejestracja: 13 maja 2003 00:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Ita »

666 zerknelam na wyniki Twojego meza, nie jestem ekspertem ale szanse na naturalne poczecie sa bardzo niskie, inseminacja niewiele da, powinniscie podejsc nawet nie do IVF ale do ISCI.
Uwazam jednak, ze jest to decyzja, ktora powinna byc zaakceptowana przez obojga partnerow. Poprzedzona szczera rozmowa: decyzja meza skazuje was na bezdzietnosc (brak leczenia, nie dla adopcji).
Predzej znajdziesz ksiedza namawiajacego do adopcji.
Bardzo Ci wspolczuje.
IVF/ISCI Novum :

Łucja Zofia

Lusia
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: azika »

666 - trudno zienić czyjąś decyzje ... u nas to raczej mój mąż podjął decyzje o leczeniu wspomaganym ... tzn "zwykłe metody" jak współżycie na rozkaz lekarza, monitorowanie, leki, inseminacje to był nasz wspólny pomysł ... ale in vitro padło z jego strony ... problem leży po mojej stronie a jednak ... to od niego wyszła inicjatywa ... choc wiele razy mi mówił, ze było to dla niego bardzo upokarzające ... szczególnie pokoik do pobrania nasienia ... szczerze powedziawszy to podziwiam go za to, ze się zdecydował .... ja byłam przerażona tym co się dzieje ... kazdy facet ma zahamowania ... żaden nie chce iść do lekarza bo po prostu na co dzień nie lataja do ginekologa .. więc to dla nich olbrzymi stres ... i dlatego jestem wdzięczna mojemu m za to, że zroił "to" dla nas ... niw yszło niestetyy ... ale spróbowaliśmy

666 - nakłanianie na siłe nic nie da... do tego trzeba dojrzec ... moj m zanim zdecydował się na metody ingerencyjne przez 3 lata twierdził, że on już ma dość i już nie chce mieć dzieci i , ze mu z tym dobrze ... ale jak kolegom zaczęły rodzić się bobasy jeden za drugim to coś znowu w nim drgnęło ... i mnie musiał namawiać bo we mnie w tym czasie umarło ...

może macie w otoczeniu jego kolegow z bobasami ... może jak troche pozazdrości im tych brzdącow to będzie chciał się leczyć ... tym bardziej, ze z tego co wycytałam to u niego jest jakis problem ... nie wiem ... tak tylko gdybam ...
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Monek »

666, bardzo trudna sytuacja... Ech, idealnie byloby przedyskutowac takie kwestie przed slubem, wtedy - przynajmniej teoretycznie - nie byloby zaskoczenia, rozczarowania, braku zrozumienia.
Wydaje mi sie, ze w Waszym przypadku wiele zalezy od tego, czy okolicznosci, na ktore powoluje sie Twoj maz sa prawdziwe, czy to raczej taka troche ucieczka przed trudnymi i czesto upokarzajacymi procedurami, a moze jedno i drugie. Jesli to pierwsze, to trudno mi sobie wyobrazic, zeby nagle diametralnie zmienil poglad, chociaz to jest oczywiscie mozliwe. I tak jak pisze Ita, jesli autorytet Kosciola jest dla Twojego meza wazny, sprobuj poszukac ksiedza, ktory umialby dotrzec do Twojego meza i przedyskutowac sprawe adopcji. Oczywiscie o ile Ty sama bierzesz takie rozwiazanie pod uwage. Duuuuzo rozmow przed Wami. Trzymam kciuki za osiagniecie porozumienia.
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Gość »

Dziękuję Wam wszystkim za słowa wsparcia.
Mamy z mężem za sobą poważną rozmowę - daliśmy sobie na razie czas. Trochę desperacko zakupiliśmy Proxeed Plus, dostał jeszcze dodadkowe witaminy od lekarza i czekamy na efekty. W tym czasie spróbujemy wyluzować atmosferę. Mąż po głębszych przemyśleniach dopuszcza inseminację, ale dopiero gdy przekonamy się, że natura nie da rady. Wszscy mówią, że jesteśmy młodzi (ja mam 28 a mąż 29 lat więc czekamy, leczymy i trzymamy kciuki.
Dość ważnym argumentem jest dla mnie to, że mąż nie wyobraża sobie póki co nie być przy poczęciu dziecka - tzn stać i trzymac mnie za rękę... rozumiem i daję nam obojgu czas.
Dziękuję Wam :*
Awatar użytkownika
azika
Posty: 1093
Rejestracja: 25 mar 2007 01:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: azika »

666 \:D/
marzenia się nie spełniają
a nadzieja umiera
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: yennefer23 »

mam nadzieje, ze w dobrym watku pisze

otoz, jestesmy w trakcie przygotowac do in vitro, klinika wybrana, decyzja podjeta, terminy ustalone. w miedzyczasie maz zostal poproszony na swiadka do slubu (konkordatowy) swojej siostry. ona tak sobie to wymyslila, ze w sumie to oboje bedziemy swiadkowac lecz on sie podpisze na dokumentach. nevermind, do rzeczy. oboje jestesmy osobami wierzacymi i praktykujacymi, lecz od momentu podjecia decyzji o podejsciu do programu nie bylismy u spowiedzi (bez jakiejs szczegolnej przyczyny, tak wyszlo). i teraz maz zadal mi zagwostke ... czy spowiadac sie czy nie? bo jezeli nie uznajemy in vitro za grzech, zlo to jak mozemy zalozwac za grzechy i obiecywac poprawe. nie przerwiemy programu a jezeli nam sie uda i beda mrozaki to na pewno bedziemy decydowac sie na kolejne dziecko poczete metoda ART. jezeli sie nie uda bedziemy probowac kolejny raz.

doszlismy do wniosku, ze bedziemy sie spowiadac, najwyzej nie dostaniemy rozgrzeszenia. ale bedziemy wiedziec ze probowalismy

pytanie: jak wy dajecie sobie rade w kontekscie sakramentu spowiedzi? czy Waszym zdaniem dobrze rozumiem/interpretuje doktryne - ze jezeli brak skruchy i postanowienia poprawy, to ten sakrament nigdy juz nie bedzie dla nas?
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Re: Medycyna a wiara i kosciol

Post autor: Kreciolek »

yennefer23 pisze:doszlismy do wniosku, ze bedziemy sie spowiadac, najwyzej nie dostaniemy rozgrzeszenia. ale bedziemy wiedziec ze probowalismy
i słusznie, bo nie spowiadanie się z tego co jest grzechem byłoby świętokradztwem a nie o to chodzi.
Ale pytanie czy świadkowie muszą być w stanie łaski uświęcajacej? Wydaje mi sie, że nie.
starania od 11 lat
niepłodność idiopatyczna :(

11. 2013 r. aniołek 8 tc [*]
listopad 2011 r. - synek adoptuś :)
listopad 2014 r. - drugi synek adoptuś :)
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Muszę o tym porozmawiać”