Synek-Pingwinek i oczekiwanie na...
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Haniulek
- Posty: 1705
- Rejestracja: 03 mar 2005 01:00
Synek-Pingwinek i oczekiwanie na...
W końcu dotarliśmy na milusińskich
W sumie (założeniowo) miało nie być wątku o naszym synku, ale już głupio mi było pisać o Szymciu na wąteczku o adopcji dla cierpliwych i mniej cierpliwych oczekujących
Nasza historia zaczyna się, kiedy to poznaliśmy naszego synka Szymka. Miałam nogi z waty jak jechaliśmy do niego. Stres, nerwówa, radość, ogromne szczeście, euforia, panika mieszały się ze sobą na zmianę... Aż stało się
Odwiedzaliśmy synka 4 dni a piątego zabraliśmy go już do domku. Trafiliśmy na cudowną panią sędzinę, która jeszcze na dodatek przejęła naszą sprawę, ponieważ sędzia z naszego rejonu był w tym czasie na urlopie.
Jesteśmy razem już (jutro minie) 3 tygodnie, a wydaje sie jakby wieczność całą. Czas leci jak oszalały, a Pingwinek z dnia na dzień robi kolosalne postępy w rozwoju. Ostatnie ważenie przed zamieszkaniem w domku wskazywało na 5400kg. Po 1,5 tygodnia w domku już 6350 Szymek jest raczej z tych drobniejszych, chociaż urodził się w terminie, siłami natury i dostał 10 pkt w skali apgar. Rośnie jak na drożdżach :happy:
Najpierw odkrył swoje stopy, teraz bez trudu przekręca się na brzuszek, a jak siedzi na kolankach oparty główką o pierś mamusi, bardzo mocno ciągnie główkę do siadania.
Zasypia czasem ładnie sam w łóżeczku w swoim pokoiku, czasami jednak wymaga by go polulać. Gdy jest kołysany na rączkach, potrafi uchylić swoje czujne i wszystko widzące oko i podejrzeć czy mama lub tatuś jeszcze sa blisko i trzymają go na rączkach Gdy próbuje się go odłożyc zanim zaśnie na dobre, niestety potrafi pokazać kto tu rządzi
Szymek je juz pierwsze pokarmy stałe. Zaczynając od owocków, a kończąc na warzywnych zupkach papko-kremikach.
Generalnie nadał naszemu życiu nowy sens. Jest jeden jedyny i teraz wiemy dlaczego nie mogł TEN telefon zadzwonić ani wcześniej ani później. Szymek jest naszym synusiem najkochańszym i nie wyobrażamy sobie życia bez niego
29.09 mamy sprawę o przyznanie praw rodzicielskich a na przełom października i listopada planujemy chrzciny.
A tak w sekrecie wam powiem, że nadal jakoś nie mogę uwierzyć w nasze szczęście jakim jest nasz ukochany synek Szymuś, który właśnie teraz smacznie śpi w swoim łóżeczku
W sumie (założeniowo) miało nie być wątku o naszym synku, ale już głupio mi było pisać o Szymciu na wąteczku o adopcji dla cierpliwych i mniej cierpliwych oczekujących
Nasza historia zaczyna się, kiedy to poznaliśmy naszego synka Szymka. Miałam nogi z waty jak jechaliśmy do niego. Stres, nerwówa, radość, ogromne szczeście, euforia, panika mieszały się ze sobą na zmianę... Aż stało się
Odwiedzaliśmy synka 4 dni a piątego zabraliśmy go już do domku. Trafiliśmy na cudowną panią sędzinę, która jeszcze na dodatek przejęła naszą sprawę, ponieważ sędzia z naszego rejonu był w tym czasie na urlopie.
Jesteśmy razem już (jutro minie) 3 tygodnie, a wydaje sie jakby wieczność całą. Czas leci jak oszalały, a Pingwinek z dnia na dzień robi kolosalne postępy w rozwoju. Ostatnie ważenie przed zamieszkaniem w domku wskazywało na 5400kg. Po 1,5 tygodnia w domku już 6350 Szymek jest raczej z tych drobniejszych, chociaż urodził się w terminie, siłami natury i dostał 10 pkt w skali apgar. Rośnie jak na drożdżach :happy:
Najpierw odkrył swoje stopy, teraz bez trudu przekręca się na brzuszek, a jak siedzi na kolankach oparty główką o pierś mamusi, bardzo mocno ciągnie główkę do siadania.
Zasypia czasem ładnie sam w łóżeczku w swoim pokoiku, czasami jednak wymaga by go polulać. Gdy jest kołysany na rączkach, potrafi uchylić swoje czujne i wszystko widzące oko i podejrzeć czy mama lub tatuś jeszcze sa blisko i trzymają go na rączkach Gdy próbuje się go odłożyc zanim zaśnie na dobre, niestety potrafi pokazać kto tu rządzi
Szymek je juz pierwsze pokarmy stałe. Zaczynając od owocków, a kończąc na warzywnych zupkach papko-kremikach.
Generalnie nadał naszemu życiu nowy sens. Jest jeden jedyny i teraz wiemy dlaczego nie mogł TEN telefon zadzwonić ani wcześniej ani później. Szymek jest naszym synusiem najkochańszym i nie wyobrażamy sobie życia bez niego
29.09 mamy sprawę o przyznanie praw rodzicielskich a na przełom października i listopada planujemy chrzciny.
A tak w sekrecie wam powiem, że nadal jakoś nie mogę uwierzyć w nasze szczęście jakim jest nasz ukochany synek Szymuś, który właśnie teraz smacznie śpi w swoim łóżeczku
Ostatnio zmieniony 10 mar 2008 09:35 przez Haniulek, łącznie zmieniany 4 razy.
Szymon (04.2006)
Matylda (05.2011)
:love:
Matylda (05.2011)
:love:
- gochaze
- Posty: 391
- Rejestracja: 18 maja 2005 00:00
Też chciałabym się przywitać na nowym wątku
Będę Wam wiernie kibicować w szczęśliwym życiu rodzinnym
:cmok:
Będę Wam wiernie kibicować w szczęśliwym życiu rodzinnym
:cmok:
Gochaze - mama [url=http://www.nasz-bocian.pl/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&p=1228289#1228289]Mikołajkowej KASI[/url]
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=155][img]http://zpo.ath.cx/b/155.png[/img][/url]
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=155][img]http://zpo.ath.cx/b/155.png[/img][/url]
- Haniulek
- Posty: 1705
- Rejestracja: 03 mar 2005 01:00
Witam wszystkie ciocie i dziękuje za piękne powitanie Mamcia myśli że teraz sobie smacznie śpię, a ja sie zakradłem do komputerka i postanowiłem napisam coś sam od siebie
... ojjj chyba więcej jednak nie dam rady napisać. jestem zmęczony po całym dniu, a mamunia zaraz wyjdzie z łazienki, tatuś wróci ze spacerku z Baflem (z naszym pieskiem, aporopos jest taki duży że myślałem na początku że to konik ) i przyłapią mnie na majstrowaniu przy komputerze i mój konspiratorski plan pisania samemu legł by w gruzach. A tak to zmykam spać dalej, tylko pamiętajcie: ciiiiiiiiiiiii, mnie tu nie było
dobrej nocki
p.s.
jeszcze tu wrócę
... ojjj chyba więcej jednak nie dam rady napisać. jestem zmęczony po całym dniu, a mamunia zaraz wyjdzie z łazienki, tatuś wróci ze spacerku z Baflem (z naszym pieskiem, aporopos jest taki duży że myślałem na początku że to konik ) i przyłapią mnie na majstrowaniu przy komputerze i mój konspiratorski plan pisania samemu legł by w gruzach. A tak to zmykam spać dalej, tylko pamiętajcie: ciiiiiiiiiiiii, mnie tu nie było
dobrej nocki
p.s.
jeszcze tu wrócę
Szymon (04.2006)
Matylda (05.2011)
:love:
Matylda (05.2011)
:love:
- waw
- Posty: 1220
- Rejestracja: 28 kwie 2004 00:00
- phonia
- Posty: 569
- Rejestracja: 20 sie 2004 00:00
Pisz Haniulku, pisz o swoim Szymku Pingwinku, bo ja też uwielbiam czytać te dzieciowe historyjki A jego historia przecież już rozpoczęła się na wątku o cierpliwych i niecierpliwych i tam też wiernie kibicowałam Jego mamusi w drodze do swojego Synka
Pozdrowionka
Pozdrowionka
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=1][img]http://zpo.ath.cx/b/1.png[/img][/url]
-
- Posty: 324
- Rejestracja: 27 lis 2003 01:00
Haniulku, bardzo się cieszę, że założyłaś ten wątek. Czytanie go na pewno pomoże mi złagodzić stres oczekiwania Super, że synek tak ładnie Wam rośnie, ani się obejrzysz, a będzie już biegał po domku
Pisz, pisz, kiedy tylko masz czas! Całuski od cioci Madzi :cmok: :cmok: :cmok:
Pisz, pisz, kiedy tylko masz czas! Całuski od cioci Madzi :cmok: :cmok: :cmok:
Magda - od 2006 r. szczęśliwa mama Kamilka
- Haniulek
- Posty: 1705
- Rejestracja: 03 mar 2005 01:00
Dowiedzieliśmy się że jutro o 18ej odwiedzi nas pani kurator. Musi sporządzić ostatni raport przed sprawą.
18 to akurat godzina, w której zaczynamy pzygotowywać Szymka do kąpieli, zaczynamy wyciszanie łagodną muzyką. Potem mleczko i często gęsto zdarza się, że jeszcze nie widać dna butli jak Szymcio puka już do krainy wiecznych łowów
Dzisiaj byliśmy rano na spacerku. Korzystamy z dobrodziejstw jakimi obdarza nas tej jesieni natura: piękna pogoda, słoneczko, cieplutko... spacerowaliśmy w parku nad jeziorkiem. Szymek zahipnotyzowany migającymi gałęziami drzew zasnął. Uwielbia ruch, wszystko musi sie bujać, ruszać, trząść... czy to wózek, czy samochód - bez różnicy, a nie daj Boże jechać samochodem i natrafić na korek, albo na czerwone światło...
Teraz leży w swoim łożeczku i mruczy i gaworzy, potrafi sam się uspokoić i zasnąć, ale tak dzieje się tylko raz dziennie własnie jak przychodzi do dziennego spanka (i to też nie zawsze ). No co tu dużo ukrywać - rozpieściliśmy trochę tego naszego Synka-Pingwinka
Uwielbiam gdy zasypia mi na piersi, jak cudownie składa wtedy usteczka, albo oblizuje się rozkosznie przez sen, no sama słodycz po prostu albo jak potrafi się śmiać przez sen, wtedy nie wyrabiamy z Tomkiem i my ze śmiechu, aż musimy zatykać nosy by nie parsknąć i nie zbudzić naszego synia...
18 to akurat godzina, w której zaczynamy pzygotowywać Szymka do kąpieli, zaczynamy wyciszanie łagodną muzyką. Potem mleczko i często gęsto zdarza się, że jeszcze nie widać dna butli jak Szymcio puka już do krainy wiecznych łowów
Dzisiaj byliśmy rano na spacerku. Korzystamy z dobrodziejstw jakimi obdarza nas tej jesieni natura: piękna pogoda, słoneczko, cieplutko... spacerowaliśmy w parku nad jeziorkiem. Szymek zahipnotyzowany migającymi gałęziami drzew zasnął. Uwielbia ruch, wszystko musi sie bujać, ruszać, trząść... czy to wózek, czy samochód - bez różnicy, a nie daj Boże jechać samochodem i natrafić na korek, albo na czerwone światło...
Teraz leży w swoim łożeczku i mruczy i gaworzy, potrafi sam się uspokoić i zasnąć, ale tak dzieje się tylko raz dziennie własnie jak przychodzi do dziennego spanka (i to też nie zawsze ). No co tu dużo ukrywać - rozpieściliśmy trochę tego naszego Synka-Pingwinka
Uwielbiam gdy zasypia mi na piersi, jak cudownie składa wtedy usteczka, albo oblizuje się rozkosznie przez sen, no sama słodycz po prostu albo jak potrafi się śmiać przez sen, wtedy nie wyrabiamy z Tomkiem i my ze śmiechu, aż musimy zatykać nosy by nie parsknąć i nie zbudzić naszego synia...
Szymon (04.2006)
Matylda (05.2011)
:love:
Matylda (05.2011)
:love:
- deliza
- Posty: 622
- Rejestracja: 05 cze 2003 00:00
- Haniulek
- Posty: 1705
- Rejestracja: 03 mar 2005 01:00
Szymek jest przeziębiony
Pokichiwał od jakiegoś czasu, ale wczoraj wieczorem gdy weszłam do jego pokoiku gdy już spał, usłyszałam jak nieprzyjemnie gulga mu w nosku i gardziołku. Obróciłam go na boczek, przebudził się... Delikatne światełko lampki nocnej ukazało mi gluciki pod jego noskiem. Katarek zaczął mu gulgać na dobre i zaczął pokasływać. Szybko wyjęłam go z łóżeczka i...
popłakałam się Przez głowe przebiegło mi 100 tys myśli, co zrobiliśmy nie tak? Czy go przegrzaliśmy? A może za delikatnie go ubraliśmy na spacerek? A może po kąpieli otworzyliśmy okno? A może czapeczka mu sie zsunęła na spacerku?...
Szymcio jak się rozbudził bardziej i mnie zobaczył to zaczął się uśmiechać, to był znak, że nie ma tragedii. I szybka decyzja lekaż albo nocne zakupy w aptece i samodzielne "zabiegi zdrowotne". Temperatury na szczęście nie miał, więc Tomek pojechał do apteki zaopatrzyć nas z Fridę (doskonałe urządzenie do oczyszczania noska dziecka) oraz syropek na kaszelek i gardziołek. Przyjaciółka poleciła prawoślazowy, ale ponoć jest na alkoholu i można stosować go u dzieci powyżej roku (mimo iż jej pediatra zalecił jak jej synek miał2,5 miesiąca ), więc farmaceuta polecil Stodal - syropek homeopatyczny, który ponoć można stosować u tak małych niemowląt. Na szczęście w domowej apteczce mięliśmy już przygotowany na "w razie co" Euphorbium, również lek homeopatyczny na katar i zapalenie zatok. Drogi, ale idealny do stosowania w razie katarku u niemowlaczków. Rozrzedziliśmy nim gluciki by łatwiej było je usunąć Fridą. Po tych zabbiegach od razu była różnica Na koniec łyżeczka syropku i Pingwinek smacznie usnął u mamuni na rączkach a mi kamień z serca.
Albo sama albo jak T wróci z pracy idziemy do pediatry. Mamy nadzieję, że nie rozwija się nic poważniejszego
Pokichiwał od jakiegoś czasu, ale wczoraj wieczorem gdy weszłam do jego pokoiku gdy już spał, usłyszałam jak nieprzyjemnie gulga mu w nosku i gardziołku. Obróciłam go na boczek, przebudził się... Delikatne światełko lampki nocnej ukazało mi gluciki pod jego noskiem. Katarek zaczął mu gulgać na dobre i zaczął pokasływać. Szybko wyjęłam go z łóżeczka i...
popłakałam się Przez głowe przebiegło mi 100 tys myśli, co zrobiliśmy nie tak? Czy go przegrzaliśmy? A może za delikatnie go ubraliśmy na spacerek? A może po kąpieli otworzyliśmy okno? A może czapeczka mu sie zsunęła na spacerku?...
Szymcio jak się rozbudził bardziej i mnie zobaczył to zaczął się uśmiechać, to był znak, że nie ma tragedii. I szybka decyzja lekaż albo nocne zakupy w aptece i samodzielne "zabiegi zdrowotne". Temperatury na szczęście nie miał, więc Tomek pojechał do apteki zaopatrzyć nas z Fridę (doskonałe urządzenie do oczyszczania noska dziecka) oraz syropek na kaszelek i gardziołek. Przyjaciółka poleciła prawoślazowy, ale ponoć jest na alkoholu i można stosować go u dzieci powyżej roku (mimo iż jej pediatra zalecił jak jej synek miał2,5 miesiąca ), więc farmaceuta polecil Stodal - syropek homeopatyczny, który ponoć można stosować u tak małych niemowląt. Na szczęście w domowej apteczce mięliśmy już przygotowany na "w razie co" Euphorbium, również lek homeopatyczny na katar i zapalenie zatok. Drogi, ale idealny do stosowania w razie katarku u niemowlaczków. Rozrzedziliśmy nim gluciki by łatwiej było je usunąć Fridą. Po tych zabbiegach od razu była różnica Na koniec łyżeczka syropku i Pingwinek smacznie usnął u mamuni na rączkach a mi kamień z serca.
Albo sama albo jak T wróci z pracy idziemy do pediatry. Mamy nadzieję, że nie rozwija się nic poważniejszego
Szymon (04.2006)
Matylda (05.2011)
:love:
Matylda (05.2011)
:love: