początki adopcji
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- Wojcio
- Posty: 2
- Rejestracja: 09 lip 2009 00:00
początki adopcji
Witam Chciałbym się coś dowiedzieć jakie są początki adopcji?
- Wojcio
- Posty: 2
- Rejestracja: 09 lip 2009 00:00
- wanielka
- Posty: 3827
- Rejestracja: 17 gru 2007 01:00
Wojcio, przypuszczam, że najlepiej dla Was będzie, jak udacie się po prostu do wybranego ośrodka adopcyjnego i tam zapytacie. nie wiem, czy i na ile to, że mieszkacie osobno ma znaczenie. na początku wszystko jest nowe i nie wiadomo jak się do tego zabrać. do tego każdy ośrodek ma swoje własne zasady i dlatego polecam wizytę lub telefon. dowiecie się jak zacząć, jakie dokumenty zebrać, jak wygląda cała procedura adopcyjna, a przede wszystkim, czy spełniacie warunki ośrodka.
życzę powodzenia, dłuuuuuuuuuga droga przed Wami
ps. przejrzyj wątki, w dziele "ośrodki i procedury adopcyjne" możesz znaleźć wiele przydatnych informacji, także o ośrodkach na Mazurach
życzę powodzenia, dłuuuuuuuuuga droga przed Wami
ps. przejrzyj wątki, w dziele "ośrodki i procedury adopcyjne" możesz znaleźć wiele przydatnych informacji, także o ośrodkach na Mazurach
w ciszy i cierpliwości jest wasza siła...
- aniczka73
- Posty: 148
- Rejestracja: 20 lut 2007 01:00
Tak jak ktoś wyżej napisał, długa droga przed Wami, jakiś rok-dwa przynajmniej. Jest to szansa na poustawianie wszystkiego pod dziecko (pracy bliżej domu, wspólnego zamieszkania).
Może Ci się uda za jakiś czas znaleźć pracę w Giżycku lub okolicy? Wiem, że nie jest to łatwe, bo pochodzę z Giżycka i znam realia...
Warto coś wymyślić - tatuś będzie potrzebny dziecku codziennie jak powietrze.
Piszę tak, bo mam od 1,5 roku dwóch adoptowanych syneczków, teraz mają 3 i 4 latka, no i chłopaczyska przede wszystkim uwielbiają tatę. Jak mąż musi wyjechać gdzieś na szkolenie i nie wraca na noc, to żałoba w domu (albo korba). To częste u dzieci, które kawałek życia albo i całe spędziły w Domu Dziecka, gdzie były same babki i nawet śladu faceta na codzień. U nas przez parę pierwszych tygodni wspólnego życia był Mamatatuś i Ania (mąż był całym światem, szczególnie dla starszego synka)...........
Trochę inaczej jest z dzidziusiem do 3 miesiąca życia, ma często większą możliwość nawiązania głębszej więzi z adopcyjnymi rodzicami i inaczej może reagować na rozstania. Ale niekoniecznie.
U nas w domu to my jesteśmy najlepszymi zabawkami dla naszych dzieci, a że dzieci rosną i tyją, to nasze zdezelowanie w szybkim tempie postępuje. Gdyby mi mąż znikał na parę dni w tygodniu, to by mnie zajeździli... Wojny na brzuchy, "rzuty" zapaśnicze na leżącego rodziciela, jeżdżenie na "koniu", wiszenie na nodze gdy chodzisz po domu, zabawy w nietoperze, małpy, łapanie skaczących, spadających, prawie rozkwaszonych nad podłogą, trzymanie za plecy i pupsko "pajaka" chodzącego po suficie...... To wszystko gwarantuje szczęście na małych gębusiach i nasze stetryczenie.....
Adopcja daje cudowną możliwość bycia rodzicami, wymaga od nas jednak takiego BYCIA z dzieckiem, że z tego szczęścia chwilami pada się na pysk...
Co do testów, to wystarczy być szczerym i skupić się na dobru dziecka, zazwyczaj w każdym teście sa skale kłamstwa, więc i tak nie warto się kreować na kogoś lepszego. Dla dzieci najlepsi są Wystarczająco Dobrzy Rodzice. Testów nie ma co się bac. Jak pracownicy wyczują, że zależy Wam na tym, by dziecku odmienić świat, nauczyć je miłości, dać całych siebie bezwarunkowo, to przecież o to chodzi.
Krasnoludek Łukaś mi się obudził, w razie czego pisz na priwa, pa, Ania
Dodane po: 10 minutach:
Aha, na początek wystarczy Wasza gotowość do zmiany: to że w najbliższej przyszłości zrobicie coś, by razem mieszkać na codzień. Pamiętaj, że w oao pracuja normalni ludzie, którzy wiedzą, że jest kryzys i co to znaczy. Powodzenia
Może Ci się uda za jakiś czas znaleźć pracę w Giżycku lub okolicy? Wiem, że nie jest to łatwe, bo pochodzę z Giżycka i znam realia...
Warto coś wymyślić - tatuś będzie potrzebny dziecku codziennie jak powietrze.
Piszę tak, bo mam od 1,5 roku dwóch adoptowanych syneczków, teraz mają 3 i 4 latka, no i chłopaczyska przede wszystkim uwielbiają tatę. Jak mąż musi wyjechać gdzieś na szkolenie i nie wraca na noc, to żałoba w domu (albo korba). To częste u dzieci, które kawałek życia albo i całe spędziły w Domu Dziecka, gdzie były same babki i nawet śladu faceta na codzień. U nas przez parę pierwszych tygodni wspólnego życia był Mamatatuś i Ania (mąż był całym światem, szczególnie dla starszego synka)...........
Trochę inaczej jest z dzidziusiem do 3 miesiąca życia, ma często większą możliwość nawiązania głębszej więzi z adopcyjnymi rodzicami i inaczej może reagować na rozstania. Ale niekoniecznie.
U nas w domu to my jesteśmy najlepszymi zabawkami dla naszych dzieci, a że dzieci rosną i tyją, to nasze zdezelowanie w szybkim tempie postępuje. Gdyby mi mąż znikał na parę dni w tygodniu, to by mnie zajeździli... Wojny na brzuchy, "rzuty" zapaśnicze na leżącego rodziciela, jeżdżenie na "koniu", wiszenie na nodze gdy chodzisz po domu, zabawy w nietoperze, małpy, łapanie skaczących, spadających, prawie rozkwaszonych nad podłogą, trzymanie za plecy i pupsko "pajaka" chodzącego po suficie...... To wszystko gwarantuje szczęście na małych gębusiach i nasze stetryczenie.....
Adopcja daje cudowną możliwość bycia rodzicami, wymaga od nas jednak takiego BYCIA z dzieckiem, że z tego szczęścia chwilami pada się na pysk...
Co do testów, to wystarczy być szczerym i skupić się na dobru dziecka, zazwyczaj w każdym teście sa skale kłamstwa, więc i tak nie warto się kreować na kogoś lepszego. Dla dzieci najlepsi są Wystarczająco Dobrzy Rodzice. Testów nie ma co się bac. Jak pracownicy wyczują, że zależy Wam na tym, by dziecku odmienić świat, nauczyć je miłości, dać całych siebie bezwarunkowo, to przecież o to chodzi.
Krasnoludek Łukaś mi się obudził, w razie czego pisz na priwa, pa, Ania
Dodane po: 10 minutach:
Aha, na początek wystarczy Wasza gotowość do zmiany: to że w najbliższej przyszłości zrobicie coś, by razem mieszkać na codzień. Pamiętaj, że w oao pracuja normalni ludzie, którzy wiedzą, że jest kryzys i co to znaczy. Powodzenia
-
- Posty: 9255
- Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00
- dominika1911
- Posty: 85
- Rejestracja: 22 sty 2007 01:00
odpowiedz
Początek drogi bywa różny...i optymizm.i nadzieja..ale i niecierpliwosc i juz chec posiadania tego dziecka.My faktycznie mielismy szczescie,bo zjawił sie u nas Mały Bartosz-wiek 2 miesiace.To było nieprawdopodobne szczescie.Ale zanim to sie stalo faktycznie troche czasu uplynelo...
Trzymam kciuki:)
Trzymam kciuki:)
[url=http://zp.prv.pl/i.php?ik=393:2z46vhru][img:2z46vhru]http://zpo.ath.cx/b/393.png[/img:2z46vhru][/url:2z46vhru]