PIerwsza wizyta w OAO

Archiwum forum "Moja adopcyjna droga"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
wizardess
Posty: 102
Rejestracja: 09 lis 2008 01:00

Post autor: wizardess »

kalineczka1980 my kończylismy kurs w KOAO w Ostródzie. Było naprawdę bardzo fajnie, nikt się nas nie czepiał, nie było przeszkodą to, że nie mieliśmy ślubu koscielnego ani fakt, że dwa razy mieliśmy in vitro. Teraz już ślub kościelny mamy :). Generalnie nie było żadnych zgrzytów, nie epatowali nas niczym. KOAO różnią się tym, że przeważnie zwierzchnikiem jest ksiądz. Potrzeba też opinii od proboszcza parafii do której się należy. Może rozważycie kurs w innym mieście?
Mama [url=http://www.tadzioijedruskasica.pamietajmy.com.pl][b]Jędrusia i Tadzia[/b][/url] ( 16 t.c. +27.02.2008 )
oraz [url=http://fajnamama.pl/suwaczki/n4u09hk.png][b]Kuby[/b][/url] (41 tc, ur. 05/06/2012 o godz 17:57-nasza największa miłość!)

[url=h
Awatar użytkownika
kalineczka1980
Posty: 413
Rejestracja: 19 wrz 2008 00:00

Post autor: kalineczka1980 »

wizardess jednak zdecydowaliśmy o ośrodku publicznym na MT we Wrocławiu, ostateczna rozmowa z moim ukochanym, potem telefon do ośrodka i na 20-go stycznia jesteśmy umówieni. Wewnętrznie oboje czujemy, że tak będzie dla nas lepiej, że swoboniej będę się czuć nie musząc ukrywać pewnych faktów m.in. o invitro, aczkolwiek opinie są pozytywne, że KAOAD nie pytają o to. Jednak ja wole być ostrożna bo skąd wiadomo na kogo się trafi i czy nie przykleją nam jakiejś łatki. Niewiem może to głupie, ale to zapoważna sprawa, żeby tylko kierować się tym, iż w KAOAD będzie szybciej.
Pośpiech jest złym doradcą :lol:
Tutaj będziemy minimum czekać na kurs 1 rok, może 1,5, a przez ten czas jak mój mąż powiedział lepiej się przygotujemy psychicznie i troszkę pieniążków się odłoży, żeby potem nie kombinować jak urządzić pokoik jednocześnie mieć co jeść. (żartuję oczywiście) ;)
Ważniejsze jest to, że będziemy dojrzalsi i mamy mnóstwo czasu by zapoznać się też z literaturą, nawiązać kontakt z ludź mi , którzy już adoptowali itd. :)
A skoro czujemy boje że to najlepsza decyzja to chyba tak trzeba zrobić.
pozdrawiam was i skrobnę o naszych wrażeniach już po spotkaniu.
małe rączki potrafią ulepić kwiatek z plasteliny, narysują słońce roześmiane, zbudują domek z klocków
małe rączki potrfią napisać mama i przyniosą jabłko czerwone,ocierają łzy i splatają się tuż nad szyją
w małych rączkach mieści się cała miłość
Awatar użytkownika
Klemunia
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: Klemunia »

Kalineczko, los moze Wam splatac figla i wskoczycie gdzies na wczesniejszy kurs, czego Wam z calego serca zycze :) . Dokladnie tak miala moja kolezanka, przy spotkaniu mowili jej ze minimum pol roku oczekiwania na kurs a potem wpadla na chwilke do osrodka cos tam podac jakis zapomniany wczesniej dokument czy cos i okazalo sie ze wlasnie ktos zrezygnowal z kursu ktory zaczynal sie nastepnego dnia i jej zaproponowali to miejsce :)
Awatar użytkownika
kalineczka1980
Posty: 413
Rejestracja: 19 wrz 2008 00:00

Post autor: kalineczka1980 »

Klemunia 20-stycznia zbliża się szybkim krokiem. Cieszę się, ale też i panikować zaczynam. Niby wiem co mam mówić, układam myśli w głowie, gonię męża, żeby też ładnie się przygotował, ale wydaje mi się, że on przez to też się stresuje. Mam wrażenie, że jest to jedna z najważniejszych rozmów spotkań w naszym życiu, jak nie najważniejsza, bo przecież liczy się pierwsze wrażenie i na tej podstawie nas ocenią wstępnie.
Czego się spodziewać na pierwszym spotkaniu? O co może pani pytać? Ile trwa takie spotkanie? Coś zabrać ze sobą?
I co dalej po takim spotkaniu? Od razu nas na kurs na listę wpisują czy też będziemy kwalifikowani na kurs?
:lol:
małe rączki potrafią ulepić kwiatek z plasteliny, narysują słońce roześmiane, zbudują domek z klocków
małe rączki potrfią napisać mama i przyniosą jabłko czerwone,ocierają łzy i splatają się tuż nad szyją
w małych rączkach mieści się cała miłość
Awatar użytkownika
Klemunia
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: Klemunia »

Kalineczko, u nas pierwsza rozmowa trwala poltorej godziny. Ja powiedzialam od razu ze sie troszke stresuje ale pani z OAO stworzyla przyjazna atmosfere i rozmawialo nam sie milo. Pytala o wszystko - o nasze motywacje, wiek, zdrowie, sytuacje materialna, o dom. I o to jak sobie wyobrazamy nasze adopcyjne dziecko tzn. jakie dziecko chcemy przyjac do naszej rodziny. Byl to niby taki wywiad ale w formie rozmowy, moglismy pytac o cokolwiek chcielismy. Potem czekalismy miesiac na spotkanie z psychologiem, pewnie byloby krocej gdyby nie to ze akurat byl okres swiateczny. Ta pierwsza rozmowa z psychologiem byla w sumie powtorka tego poprzedniego spotkania, z tym ze zostalismy wpisani juz oficjalnie na liste oczekujacych na kurs, ktory najprawdopodobniej zacznie sie w kwietniu, czyli w sumie niedlugo. Przed kursem mamy sie spotkac z pania psycholog jeszcze dwa razy. Wizyta domowa ma byc w trakcie kursu. Aha, i jeszcze przed kursem mamy dostarczyc podanie do osrodka, autobiografie pisane wedlug wzoru i zdjecia rodzinne. A reszte dokumentow potem.
Awatar użytkownika
Zuzia29
Posty: 4
Rejestracja: 29 sty 2009 01:00

Post autor: Zuzia29 »

Witajcie Dziewczyny.
Jestem na forum pierwszy raz.I tak czytałam Wasze wątpliwości i pytania na temat pierwszego spotkania w OAO i powiem Wam że tak samo się czuję i trochę sie stresuję.Własnie wykonałam pierwszy telefon i mam wyznaczoną wizytę na 9 lutego :D Mam nadzieję że Wszystkie sobie jakoś poradzimy i będziemy się wspierać duchowo :wink:
Awatar użytkownika
kalineczka1980
Posty: 413
Rejestracja: 19 wrz 2008 00:00

Post autor: kalineczka1980 »

Zuzia29 my już byliśmy na pierwszej wizycie 20-stycznia. Nie ma się czego bać naprawdę. Niewiem jak jest u was w ośrodku bo u nas niestety ale ok. 1,5 roku (może się skrócić) czeka się na kurs, potem dopiero jest kwalifikacja.
Pani spytała o podstawowe rzeczy jak warunki mieszkaniowe, pracę, dochody, prferencje co do dziecka, które oczywiście nie są jakąś sztywną ramą i zapewne lekko się zmienią, pozatym była to bardzo miła pogawędka, w zasadzie wszystkie szczegółowe pytania wątpliwości związane z wychowaniem itd itd będą weryfikowane na kursach, także narazie to była tylko formlaność się zgłosić, dopiero potem będą nas maglować:)


Klemunia co się nie odzywasz? jak u ciebie sprawy?
małe rączki potrafią ulepić kwiatek z plasteliny, narysują słońce roześmiane, zbudują domek z klocków
małe rączki potrfią napisać mama i przyniosą jabłko czerwone,ocierają łzy i splatają się tuż nad szyją
w małych rączkach mieści się cała miłość
Awatar użytkownika
Klemunia
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: Klemunia »

Kalineczko niezbyt wiele sie u mnie dzieje narazie, czekamy na kwietniowy kurs, w miedzyczasie piszemy zyciorysy co idzie o tyle pociesznie ze ja mam zapedy pisarskie a wiec wychodzi mi z tego jakas nowela... :lol:

W marcu mamy miec jeszcze 2 spotkania z Pania psycholog. Poza tym czytam masowo literature o tematyce adopcyjnej, caly czas sobie ukladamy w glowach to co mozemy a czego nie mozemy zaakceptowac pod wzgledem zdrowia dziecka. Wlasciwie jestesmy w stanie zaakceptowac kazdy uszczerbek na zdrowiu fizycznym ktory nie skazuje dziecka na smierc, z psychicznych niewiele poza opoznieniem rozwojowym wlasciwym wiekszosci dzieci przebywajacych w placowkach opiekunczych. No i poniewaz nasze dzieci to chlopcy, chcemy aby byla to dziewczynka. Nawet nie dlatego ze szczegolnie chcemy miec dziewczynke ale jakos wydaje nam sie ze najlatwiej bedzie nam sie wszystkim dotrzec jesli to bedzie dziewczynka, ktora wzgledem plci juz jest inna i nie bedzie takiej konkurencji miedzy dziecmi niz gdyby do rodziny wszedl trzeci 'ukochany synek mamy'. Teraz jest 'najukochanszy mniejszy synek' i 'najukochanszy starszy synek' :D I nikt nie walczy o swoje miejsce :D
Awatar użytkownika
Zuzia29
Posty: 4
Rejestracja: 29 sty 2009 01:00

Post autor: Zuzia29 »

kalineczka1980 Nie wiem ile sie czeka,tego chyba dokładnie nie można określić w każdym z ośrodków?! No ale mam nadzieję że jakoś to nam zleci :D Nie moge się już doczekać pierwszej wizyty. Jak będę po,to zdam Wam relację i wrażenia ze spotkania.
Awatar użytkownika
kalineczka1980
Posty: 413
Rejestracja: 19 wrz 2008 00:00

Post autor: kalineczka1980 »

Klemunia no to zleci szybko, do kwietnia już blisko coraz bliże, napewno macie tysiące w głowie przelatujących myśli i wątpliwości. Jak pani nas spytała jakie dziecko chcemy to mą żod razu mówi: zdrowe, a ja n to: wie pani tym zdrowiem to jest tak, że moglibyśmy zaakceptować dziecko z uszczerbkami na zdrowiu (coś takiego jak ty napisałaś), pani powiedziała że podczas kursu i wielu rozmów ta kwestia będzie zmieniać swój zakres i wytyczne. Mój Krzysiek powiedział mi że np. nie przeszkadzałoby to że dziecko będzie miało rodziców alkoholików. To chyba są dzieci z chorobą tzw. FAS (dopiero zaczynam czytać o tym wszystkim więc mogę coś poplątać), jak zaczęłam czytać na czym polega ta choroba FAS to lekko się przestraszyłam, ale zaraz potem pomyślałam, że przecież większość adoptusiów to takie właśnie dzieci i zganiłam siebie w myślach, że przecież to nie chodzi o to żeby dziecko to był towar bez wad. Jedyne czego z mężem nie chcielibyśmy to dziecka które mogłoby odziedziczyć po rodzicach jakąś chorobę psychiczną. Jakoś boję się że z tym moglibyśmy sobie nie poradzić. Przeczytałam bowiem gdzieś że choroby psychiczne są dziedziczne. Prawda to? Ale zaraz właśnie nasuwa mi się myśl: a skąd wiesz babo jedna czy twoje dziecko biologiczne nie byłoby obciążone kiedyś taką chorobą? Wydaje mi się że lęki każdego rodzica właśnie wynikają z niewiedzy, dlatego więc mamy duo czasu żeby sobie poczytać o adopcjach, Klemunia poleć jakąś literaturkę.

Zuzia czekamy na wiadomości. :roll:
małe rączki potrafią ulepić kwiatek z plasteliny, narysują słońce roześmiane, zbudują domek z klocków
małe rączki potrfią napisać mama i przyniosą jabłko czerwone,ocierają łzy i splatają się tuż nad szyją
w małych rączkach mieści się cała miłość
Awatar użytkownika
Klemunia
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: Klemunia »

Kalineczko, to nie jest tak ze musisz zaakceptowac kazde schorzenie bo w teorii biologiczne dziecko mogloby rowniez je miec. Wsrod rodzacych sie dzieci te powaznie chore naleza na szczescie do mniejszosci, Niestety chore dziecko ma za to wieksza szanse zostania porzuconym przez rodzicow biologicznych a wiec takich dzieci jest duzo wsrod kandydatow na adopcje. Dobrze ze myslisz takimi kategoriami jakimi myslisz ale nie wpedzaj sie w poczucie winy jesli zdecydujecie ze nie dacie rady np. z dzieckiem z ciezkim FAS. Wazne jest aby adopcja byla udana a cala Wasza rodzina szczesliwa ze soba. Niestety trzeba myslec rowniez o stronie finansowej i logistycznej - chore dzieci napewno beda wymagac dodatkowych kosztow zwiazanych z leczeniem i czasu poswieconego na rehabilitacje, itd.

Trudne to wszystko bo kazde dziecko zasluguje na to aby byc kochanym i zyc w rodzinie a nie w jakiejs placowce. Jednak nie kazdy moze sie zmierzyc z choroba czy niepelnosprawnoscia dziecka, tak juz jest. Szkoda tylko ze tak malo jednak jest osob ktorzy wierza w to ze niepelnosprawnosc nie musi byc przeszkoda, ale jestem w stanie to zrozumiec - wiekszosc osob starajacych sie o adopcje jest bezdzietnymi i marza po prostu o malym zdrowym dziecku. Ja mam juz dwoje dzieci i nie moglabym adoptowac dziecka zdrowego bo byloby to bez sensu. Zdrowe male dziecko zawsze znajdzie rodzine. Ale smutno mi bylo gdy Pani z osrodka na pierwszym spotkaniu nie mogla wrecz uwierzyc ze nie wukluczamy np. dziecka niechodzacego, na wozku inwalidzkim. Pytala sie dwa razy z duzym zdumieniem. Pozniej czytalam artykul napisany pare miesiecy temu gdzie wypowiadaly sie wlasnie pracownicy naszego osrodka i bylo tam takie zdanie ze nikt jeszcze nie przyszedl starac sie konkretnie o dziecko niepelnosprawne. W kazdym badz razie kazdy powinien poszukac w glebi swojej duszy z czym tak naprawde moze sie zmierzyc a z czym nie. My naprzyklad wykluczamy FAS wlasnie z tego powodu ze mamy juz dzieci i zalezy nam na utrzymaniu normalnosci w ich zyciu. A wozek inwalidzki nam nie straszny.

Odnosnie literatury to zalezy jakiego typu ksiazki chcesz czytac - lekkie, fabularne o tematyce adopcyjnej, fachowe, czy cos posrednio - fachowe dla laikow?

Ja generalnie pochlaniam wszystko co choc troche zahacza o adopcje wiec mam wiele pozycji. Z fachowych polecam Ci 'Dziecko przybyle z daleka' Guido Cattabeni - bardzo konkretna ksiazka poruszajaca wiele istotnych kwestii, albo 'Adopcja temat bez tajemnic' Marii Kwiecien (ta pozycja z podtekstami katolickimi) - lekko sie czyta a rozniez zawiera wiele informacji przeplatanych historiami rodzin adopcyjnych. Wlasnie skonczylam 'Skrzywdzona' Cathy Glass - warto przeczytac choc opowiada o ekstremalnym przypadku niezmiernie zranionego dziecka w rodzinie zastepczej i momentami jest szokujaca a wrecz czytelnik podziela zdanie autorki ktora w penym momencie 'wstydzi sie ze jest dorosla'. Z bardziej rodzimych terenow fajna jest 'Bociany przylatuja zima' Iwony Jurczenko-Topolskiej. 'Domy na piasku' przedstawia zycie w domu dziecka w Polsce z perspektywy pedagoga ale dosc sucho sie to czyta.

Z fabularnych chocby 'Droga po dziecko' Sinead Moriarty albo z rodzimych 'Dom na Klifie' Moniki Szwaji.

Napiszcie dziewczyny jak dlugie sa Wasze zyciorysy dla osrodkow? Ja mam juz 4 strony i konca nie widac...Nie wiem czy zazdroszcze paniom z osrodka takiej literatury :lol:
Awatar użytkownika
kalineczka1980
Posty: 413
Rejestracja: 19 wrz 2008 00:00

Post autor: kalineczka1980 »

dzięki Klemunia :* za listę książek, a co do wcześniejszego tematu, to samo powiedziała nam pani w ośrodku: adopcja musi by udana. Ja też uważam, że każde dziecko zasługuje na szczęście w postaci rodziny kochającej, ale treba myśleć trzeźwo, zresztą sama pani w ośrodku powiedziała, że jednym z podstawowych wymogów jest dochód na takim poziomie, aby zapewnić byt nie starając się o pomoc z MOPSu, a przy dziecku wymagającym stałęj opieki musiałabym zrezygnować z pracy, a wtedy jedna pensja na dziecko wymagające leczenia z pewnością nie starczyłaby nam, więc chyba od razu by nam odradzili takie choreńkie dzieciątko. ALe w przyszłości rozważamy z mężem bycie rodziną zastępczą, więc może wtedy...:)
Miłej niedzielki dziewczyny, papa
małe rączki potrafią ulepić kwiatek z plasteliny, narysują słońce roześmiane, zbudują domek z klocków
małe rączki potrfią napisać mama i przyniosą jabłko czerwone,ocierają łzy i splatają się tuż nad szyją
w małych rączkach mieści się cała miłość
Awatar użytkownika
Klemunia
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: Klemunia »

Mamy testy psychologiczne w piatek :) podobno kwietniowy kurs rusza na mur beton a wczesniej mozna dopelnic wszystkich innych procedur aby od razu po kursie nastapila kwalifikacja. Musze przyznac ze narazie jestem mile zaskoczona wspolpraca z tym osrodkiem, majacym dosc mieszana opinie na tym forum.
Awatar użytkownika
Atimka
Posty: 3291
Rejestracja: 07 maja 2008 00:00

Post autor: Atimka »

Witam
Widzę że piszecie o pierwszych wizytach w OAO. My jesteśmy przed pierwszym spotkaniem (dla mnie w sumie 2) i też jest mały stresik co i jak będzie. Ja pierwszy raz pojechałam sama tak orientacyjnie zapytac jak to przebiega i pani odrazu ze mna porozmawiała co i jak i dała wszystkie dokumenty jakie trzeba przygotować. Zebraliśmy wszystko wysłalismy i po 3 miesiacach zadzwonił tel i ruszamy w przyszłym tygodniu na pierwszą wizyte pewnie z psychologiem albo pedagogiem :?:

Klemunia co do życiorysu ja wczesniej nie patrzyłam na forum co i jak pisac i mój zyciorys opiewał na 1 strone podaniową nie rozpisywałam się za mocno nie lubie pisać wole opowiedziec. Na pewno twój życiorys jest wyczerpujący przy takiej ilości stron

Pozdrawiam
Najszczęśliwsza na Świecie!!!
Awatar użytkownika
Klemunia
Posty: 29
Rejestracja: 23 wrz 2008 00:00

Post autor: Klemunia »

Zyciorys skonczyl sie na 6 i pol stronach. Co bardziej niesamowite to moj maz napisal prawie 3 8O .

Termin testow niestety dzis odlozyli o 2tyg, w sumie oferowali nam za tydzien ale bedziemy na feriach.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Moja adopcyjna droga”