Byłam adoptowana, a teraz jestem mamą......

Archiwum forum "Moja adopcyjna droga"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
saskia
Posty: 1061
Rejestracja: 25 lis 2008 01:00

Post autor: saskia »

Nie wiem,czy tu ktos jeszcze zaglada,czy temat "umarl",ale chcialabym moje "trzy grosze".Jestem osoba adoptowana,tylko jak juz pisalam tu i tam, dowiedzialam sie niedawno o fakcie adopcji.Przedtem nie mialam o tym NAJMNIEJSZEGO pojecia.I nie czulam absolutnie nic,zadnego smutku,pustki-absolutnie.Teraz oczywiscie mam rozne mysli,ale one nie sa w stanie juz wiele zmienic,jestem dorosla uksztaltowana osoba,ktora owszem przezyla szok(POTEZNY) ale nie mam typowych dla adoptowanych problemow.Nie mam poczucia odrzucenia,choc bylam odrzucona przez matke biol.-ale z drugiej strony cale zycie wychowywalam sie w kochajacej rodzinie,mialam kochajacych,jedynych Rodzicow,z ktorymi jestem bardzo zwiazana i nic nie jest w stanie tego zmienic.Moze wlasnie dlatego,ze nie wiedzialam,a teraz jest juz chyba za pozno,na zmiane schematu mojego myslenia 8O Jestem jedynaczka,ale rownoczesnie bardzo zwiazana z najblizszymi dwoma kuzynkami(do ktorych jestem podobna) i jednym kuzynem- i z cala dalsza Rodzina. To wszystko daje mi duzo do myslenia i wiem,ze moze sie narazam,ale wierzcie,jestem bardzo szczesliwa,ze stalo sie tak,ze dorastalam nieswiadoma swojej przeszlosci a nawet zaluje,ze w ogole sie dowiedzialam. Moi Rodzice nic nie wiedza,ze ja wiem(Mama choruje na serce,teraz ja ich chronie,jak przedtem oni,mnie).Acha,i nie mam do nich zalu,mialam cudowne,beztroskie dziecinstwo a moje dziecko ma najlepszych Dziadkow,ktorych bardzo kocha.O rb wiem sporo,ale przyznaje,ze nie interesuje mnie to specjalnie,to dla mnie obcy ludzie.Pozdrawiam
Awatar użytkownika
wigiliusz7
Posty: 1817
Rejestracja: 29 lis 2008 01:00

Post autor: wigiliusz7 »

Witaj saskia , wcale się nie narażasz nam RA , lecz wydaje mi się że powiedziałaś swoje zdanie na ten temat z drugiej strony czyli Adoptusiów , których "życzliwi" ludzie nie uświadomili za wcześnie.Ty dowiedziałaś się w momencie najlepszym dla siebie rozumiem masz już własną rodzinę,własne wartości którymi się kierujesz, a pomyśl o tych dzieciach które dowiedzą się w czasie " burzy hormonów "... uciekają z domu bo nikt ich nie kocha... wykrzykują różne rzeczy , których potem żałują...My jako ich naprawdę kochający rodzice chcemy ich ustrzec przed tym , dla tego od początku mówimy jak to z nimi było a dodam że nie jest to łatwe , pozdrawiam
http://edzi-swiat.blogspot.com/
Awatar użytkownika
saskia
Posty: 1061
Rejestracja: 25 lis 2008 01:00

Post autor: saskia »

Wigiliusz ja zdaje sobie sprawe,ze adopcja musi byc jawna(do niedawna nawet nie przemknelo mi przez glowe,ze mozna by inaczej)ale jak mnie to osobiscie dotknelo,to wiem,ze jestem szczesliwa,ze roslam i dojrzewalam bez tego "garbu";ale jak piszesz,az strach pomyslec,gdyby ta "zyczliwa" osoba powiedziala mi prawde tak np.w okresie dojrzewania :evil:
Awatar użytkownika
ZAWIEDZIONA2008
Posty: 4
Rejestracja: 22 sty 2009 01:00

Post autor: ZAWIEDZIONA2008 »

Witam!

saskia pisze:az strach pomyslec,gdyby ta "zyczliwa" osoba powiedziala mi prawde tak np.w okresie dojrzewania
Ja dowiedziałam się, że jestem dzieckiem adoptowanym gdy miałam 11 lat, przez zupełny przypadek. Potem wiele razy gdzieś, ktoś mówił, jacyś "życzliwi" zawsze się znaleźli.
Jednak przyznam się, że wówczas nie było to dla mnie dramatem. Nigdy też nie porozmawiałam o tym z moimi rodzicami.
Teraz mam 37 lat, poznałam moją mb., która nie chce mnie znać i to dopiero wywołało u mnie szok !
W kwestii jawności adopcji nie ma chyba jednoznacznej odpowiedzi.
Awatar użytkownika
saskia
Posty: 1061
Rejestracja: 25 lis 2008 01:00

Post autor: saskia »

Zawiedziona, czy to znaczy,ze Twoi Rodzice nadal nie wiedza,ze ktos powiedzial Ci prawde??Pytam,poniewaz dla mnie jest problemem,ukrywanie przed Rodzicami,ze wiem; w tym znaczeniu,ze nie przyzwyczajona jestem do ukrywania czegokolwiek przed nimi.Wierze jednak,ze robie to dla ich dobra(Mamy choroba serca,nie chce,zeby sie denerwowala),ale jakos tak mi z tym czasem nieswojo.Jesli dobrze zrozumialam,to Ty masz taka sytuacje,juz ladnych pare lat(?).Nigdy Cie nie korcilo,zeby zapytac Rodzicow?
Awatar użytkownika
ZAWIEDZIONA2008
Posty: 4
Rejestracja: 22 sty 2009 01:00

Post autor: ZAWIEDZIONA2008 »

Ja mam trochę bardziej skomplikowaną sytuację rodzinną. Moja mama zmarła jak miałam niespełna 16 lat, tato parę lat potem. Gdy byłam nastolatką niespecjalnie się tym przejmowałam(sprawą adpocji), ale też mój dom nie nastrajał do szczerości. Może bałam się tej prawdy?
Natomiast ja mam te wszystkie lęki, obsesje odrzucenia, niezrozumienia, porzucenia i wszystkie inne. Może dlatego, że przeżyłam to dwa razy...Inaczej ale jednak dwa razy zostałam sama...
Teraz jestem 37 letnią kobietą mam dom, męża, dzieci, gdyby jak tu ktoś napisał, nie ten "garb", byłabym bardzo szczęśliwa.

A Ty saskia jak czytam masz dobry dom, rodzinę bądź ostrożna by kogoś nie urazić. Jeśli bardzo się kochacie, macie do siebie zaufanie nic Wam nie zaszkodzi!
Awatar użytkownika
saskia
Posty: 1061
Rejestracja: 25 lis 2008 01:00

Post autor: saskia »

Mam nadzieje,ze nie czujesz sie moja wypowiedzia w jakikolwiek sposob urazona.Nigdy nie mialam takich intencji.Pisze o tym,bo sama mam porzadnie namieszane w glowie.Moja obecnosc w Bocianie spowodowana byla problemami z urodzeniem drugiego dziecka i checia adopcji. Jestem z tym tematem od dawna "za pan brat"(nie tylko w teorii)-i nigdy nie watpilam w slusznosc jawnosci i wierz mi ,wszystkiego bym sie spodziewala tylko nie tego,ze moze sie okazac,ze jestem adoptowana(jestem troszeczke starsza od Ciebie,wiec czterdziesci lat bylam kompletnie NIESWIADOMA).I dlatego,tak jak sama napisalas,mam rowniez wrazenie,ze w kwestii jawnosci adopcjii nie ma chyba jedynej,slusznej drogi.Przy mojej wrazliwosci,mysle,ze mialabym spore problemy,gdybym sie dowiedziala w niewlasciwym czasie.(to chyba nikogo nie uraza ) szczegolnie w okresie dojrzewania.Oczywiscie nie wiem,jaka bym byla ,gdybym wiedziala od "zawsze" ,tak jak sie teraz dzieciom mowi.To takie mysli,ktore klebia mi sie od tych paru miesiecy i dziele sie nimi rowniez ze wzgledu na tych wszystkich rodzicow adopcyjnych,ktorzy czytaja i tworza to forum.Mysle,ze moja historia( i paru innych w podobnej sytuacji)moze zmniejszyc ich niepokoje i dac nadzieje ,ze stworzona rodzina moze byc naprawde trwala a wiezy i wzajemna milosc glebokie,niezaleznie od genow.Ja mialam szczescie w takiej rodzinie wzrastac- moi Rodzice sa dla mnie jedyni i prawdziwi(dlatego nie jestem zainteresowana rb).I tego zycze wszystkim adoptujacym i adoptowanym :) Przykro mi,ze nie zawsze tak sie uklada,ze niektorych los doswiadcza podwojnie,ale na pewne rzeczy nie mamy niestety wplywu.Prawie wszyscy tutaj przezywamy jakies trudne momenty swojego zycia albo jestesmy po bolesnych przezyciach,ale w miare mozliwosci pomagamy sobie wzajemnie,chocby wymiana doswiadczen czy przemyslen(ojej,ale sie rozpisalam)
Awatar użytkownika
ZAWIEDZIONA2008
Posty: 4
Rejestracja: 22 sty 2009 01:00

Post autor: ZAWIEDZIONA2008 »

Prawdę mówiąc myślałam, że jesteś nastolatką pełną niepewności. Ale skoro jesteś już dorosłą kobietą, która nigdy o niczym nie wiedziała, jej rodzice nigdy o tym nie wspominali, nie dawali nawet cienia wątpliwości to znaczy, że to nie ma dla Was znaczenia. Jeśli mogę wyrazić swoją opinię to ja bym chyba dała spokój, nie mówiłabym, że wiem.

Także uważam, że rodziny adopcyjne są jak wszystkie inne. To tylko niektórzy ludzie szukają łatwego usprawiedliwienia w razie niepowodzenia i zrzucają winę na adoptowane dziecko, bo przecież moje było by inne. Także dzieci bywają niepokorne, bo przecież "skrzywdzone" i wolno im się buntować. Ale gdy w rodzinie jest miłość takie rzeczy nie mają miejsca!

Pozdrawiam! :lol:
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

Saskia dla mnie to niepojęte żeby przez tyle lat prawda nie wypłyneła... ;) Zastanawiam się co Twoja mama odpowiadała na pytanie, czy byłaś u niej w brzuszku...Przecież dzieci zadją tez pytania o podobieństwo do rodziców. Jak sama byłas w ciąży na pewno pytałaś Mamę jak to było jak Ona nosiła Cię pod sercem, porównywałaś poród.... I nigdy nie dała znać po sobie, że nie ejsteś jej biologicznym dzieckiem??? Dla mnie to prawdziwy fenomen naprawdę;)
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Nina2
Posty: 781
Rejestracja: 03 cze 2004 00:00

Post autor: Nina2 »

Saskia, gdybym była na m-cu Twoich rodziców, z pewnością chciałabym usłyszeć od dziecka to, co piszesz o nich i w sposób w jaki piszesz - że wiesz o adopcji, że to nic nie zmienia, kochasz ich, itp Tak ot, bez wielkiej pompy, między jednym łykiem herbaty a drugim. I zamknięty temat.
Ale to ja, Twoi rodzice mogą mieć inne oczekiwania.

Kasialu, a ja podziwiam otoczenie za dyskrecję i takt - potrafili uszanować wolę ra. Bo że temat "bycia w brzuszku" nie wypłynął.. to mnie nie dziwi - jak pisze Omilka, kiedyś była mniejsza otwartość na te rozmowy (ja też o te sprawy nie pytałam mamy)
Awatar użytkownika
saskia
Posty: 1061
Rejestracja: 25 lis 2008 01:00

Post autor: saskia »

Omilka ,Nina ,Kasialu ,zapewniam Was,ze nikt nie mowil mi o bocianach i kapuscie!!!!Tyle co pamietam,Mama wytlumaczyla mi,ze dzieci rosna w brzuszku u mamusi(i pamiatka jest pepek),ale nie pamietam,czy konkretnie pytalam czy ja u niej bylam-moglo to byc tak oczywiste,ze nie musialam(a pepek w koncu mialam!)Nasze dziecko,tez nie potrzebowalo nigdy potwierdzenia,ze ja je urodzilam,przeciez "od zawsze" slyszalo opowiadania,jak to bylo-sa zdjecia pare godzin po urodzeniu,w inkubatorze.Ale gdybym wtedy spytala,to z cala pewnoscia uslyszalabym,ze bylam w Mamy brzuchu(ech,brzuch,klatka piersiowa,leza blisko siebie-mozna sie pomylic :lol: )-bo zawsze tak wszystko Rodzice mowili,jakbym byla ich od zawsze.Zdjecia mam od 10tego dnia zycia,to jak na koncowke lat szesciesiatych zupelnie niezle,podobna tez jestem do Rodzicow(tak samo jasne wlosy jak Mama) ba,nawet alergie na aspiryne mam jak Mama.Grupa krwi tez pasuje i nikt,nigdy(rodzina blizsza i dalsza,znajomi,sasiedzi itd)nic nie sugerowal i nikt nic nie mowil,co mogloby mnie zaniepokoic.Wzrastalam w PEWNOSCI,wiec nawet do glowy nie przychodzi wtedy myslenie o takich sprawach.Ja od poczatku wiedzialam,ze Mama miala problemy z zajsciem w ciaze i ze dluugo na mnie czekali(prawie osiem lat) i ze bardzo,bardzo sie cieszyli ,jak sie urodzilam.Oczywiscie jak ja mialam problemy z zajsciem w ciaze,uwazalam,ze to tez normalne-"pewnie dziedziczne".A pozniej mialam powiklany przebieg ciazy,wiec po prostu "jeszcze gorzej niz Mama"-tak to widzialam. Wierzcie prosze-NIGDY;ZADNYCH!! watpliwosci,cienia podejrzenia-tak roslam,az doroslam i nie ma sie co dziwic,jaki to byl pozniej szok-potworny!!.Ale zaraz musze dodac:w ani jednej minucie nie pojawila sie mysl o zalu do Rodzicow,albo pretensje,ze nie mowili prawdy.Najpierw byla chyba zlosc na informatora,poczucie zagubienia,ach emocje zmienialy sie jak w kalejdoskopie,ale Rodzicow nie dotykaly zadne niedobre mysli-chyba jeszcze bardziej doceniam to jacy dla mnie byli i nadal sa(i dla mojej Rodziny) i ile im zawdzieczam. Pewnie dobrze byloby z nimi porozmawiac,ale troche boje sie tych emocjii,wzruszen,lez,bez ktorych pewnie by sie nie udalo.Rodzice maja ponad siedemdziesiat lat,chcialabym zaoszczedzic im niepotrzebnego zdenerwowania,chocby ze wzgledu na chorobe serca Mamy-ale jesli kiedykolwiek probowaliby mi powiedziec-to wlasnie wtedy,tak miedzy jednym lykiem herbaty a drugim powiem,ze juz dawno wiem-i nie ma sprawy :) .Nie chcialabym wzbudzic falszywego wrazenia,ze to wszystko tak lekko przyszlo.Nie ma dla mnie znaczenia i nic sie nie zmienia w stosunku do MOICH RODZICOW,natomiast ciagle mam burze mozgu,w sprawie kontaktow z rodzenstwem biologicznym(bo rb nie specjalnie mnie interesuja) i dylemat,ze moje dziecko tez powinno poznac prawde o mnie(ale chyba z tym poczekam).Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
ZAWIEDZIONA2008
Posty: 4
Rejestracja: 22 sty 2009 01:00

Post autor: ZAWIEDZIONA2008 »

kasialu pisze:I nigdy nie dała znać po sobie, że nie ejsteś jej biologicznym dzieckiem??? Dla mnie to prawdziwy fenomen naprawdę
Zgadzam się, że to jest fenomen! Rodzice przeszli nad adopcją do porządku dziennego, stało się to normalnością, czymś po prostu nad czym nie ma sensu debatować. Rodzina to rodzina, jest najważniejsza! Jest to chyba najlepsza lekcja dla rodziców którzy adoptowali dzieci, kochać, dać poczucie bezpieczeństwa!
Gdy czytam taki wypowiedzi jak"saski" to zakazałabym mówić o adopcji jawnie bo po co?
Nina2
Posty: 781
Rejestracja: 03 cze 2004 00:00

Post autor: Nina2 »

ZAWIEDZIONA2008 pisze:Gdy czytam taki wypowiedzi jak"saski" to zakazałabym mówić o adopcji jawnie bo po co?
Zawiedziona - to się nie da, jest prawie pewne, że dziecko wcześniej czy później usłyszy coś od kogoś; lepiej więc, by usłyszało to przedtem od nas (ra).
Ostatnio trafiłam na relację nastolatki, która raptem dowiaduje się o tym, co prawda od ra - ma żal do nich, że nie wcześniej: http://www.zwierzaki.org/index.php/topic,18096.0.html

Saskia miała 10 dni - otoczenie mogło faktycznie nic nie wiedzieć. Jednak gdy w domu nagle pojawia się dziecko większe - nie da się sprawić, by nikt z otoczenia nie wiedział; nie warto też liczyć na dyskrecję otoczenia.
Zgadzam się jednak w tym, że
- nie warto tam, gdzie nie jest to konieczne, mówić o przeszłości dziecka (to są b. osobiste sprawy dotyczące dziecka);
- dziecku ta informacja winna być podana b. delikatnie i tylko tyle, ile konieczne (nie trzeba tą informacją zamęczać dziecka: powtarzać jak mantrę). Istotna informacja, warta akcentowania, jest ta, że jest kochane.
Awatar użytkownika
eMKey
Posty: 1
Rejestracja: 01 mar 2009 01:00

Post autor: eMKey »

Witam Panstwa.
Mam nietypowa prosbe do Was. Jesli czyta moj watek adoptowana osoba prosilbym o pomoc...
Otoz moja dziewczyna jest zalamana bo pisze prace licencjacka ale ma obowiazek znalezc kilka osob ktore wypelnia anonimowa ankiete na temat adopcji. I zaczyna sie wielki problem poniewaz nie zna zadnej osoby adoptowanej ktora by jej pomogla. Ja znam jednego kolege ktory pomoze ale ciagle malo osob. Czy bylaby mozliwosc by dana osoba wziela udzial w anonimowej ankiecie? Prosilbym bardzo. Kontakt gadu gadu pod numerem 536710 badz a-mail [email protected]
Z gory dziekuje.
Pozdrawiam
Marcin
jolka45
Posty: 3
Rejestracja: 02 wrz 2010 16:51

Re: Byłam adoptowana, a teraz jestem mamą......

Post autor: jolka45 »

:cry: Witam czy jeszcze tu ktoś zagląda jestem adoptowana szukam rodziny biologicznej o nazwisku Adamski Adamska ze wsi Czepiec pomózcie ich odnaleśc pozdrawiam
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Moja adopcyjna droga”