Kasia i Jaś - wspaniałe dzieci, są NASZE!!
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- czorny
- Posty: 45
- Rejestracja: 18 cze 2007 00:00
Re: Kasia i Jaś - wspaniałe dzieci, są NASZE!!
Witam
Tak jakoś przypomniało mi się o "bocianie" i postanowiłem coś napisać.
Jest SUPER!
Jesteśmy już RAZEM półtora roku i chyba wszyscy coraz bardziej zapominamy o przeszłości. Nie zawsze jest miód, problemy też się trafiają, ale przecież sami tego chcieliśmy
Jaś kończy drugą klasę. Bardzo dobry uczeń, ale to wielka zasługa żony, która poświęca na naukę z nim bardzo dużo czasu i cierpliwości. Nie żeby był oporny, tylko nie potrafi się skupić na odrabianiu lekcji i gdyby mu odpuścić, to będzie je odrabiał w nieskończoność, albo połowy zapomni zrobić. Kasia w zerówce. Pierwszy rok nie posyłaliśmy jej do przedszkola, bo żona i tak nie pracuje, a chcieliśmy by jak najdłużej mogła nacieszyć się domem i odwrotnie, Mama chciała ją mieć ciągle przy sobie. Trochę był strach z tą zerówką, bo dziewczyna jest ogień i myśleliśmy, że będzie rozrabiać, ale o dziwo Panie nie mają do niej żadnych uwag. Ciekawe jak będzie z nauką w pierwszej klasie?
Tak jak wspomniałem nie zawsze jest słodko. Wiele problemów, przeszkód i przyzwyczajeń musieliśmy pokonać i przezwyciężyć, ale o większości już nawet nie pamiętamy. A propos pamiętania, dzieci całkowicie przestały już wspominać ... Na początku Jaś często mówił "stara mama to", "wujek, lub babcia tamto", nie zabranialiśmy mu, ale też nie ciągnęliśmy tematów. A gdy opowiadali o domu dziecka, żona zaproponowała kiedyś, żeby nie mówić o tym, bo to już przeszłość i od tego momentu nawet jak Jaś zaczął coś wspominać, to Kasia tak go pilnowała, że temat zaraz się kończył. O "starej mamie" sam z czasem przestał opowiadać.
Gorsza sprawa była z nocnym bujaniem. Jeśli ktoś tego nie widział, to informuję, że nieciekawy widok, aż skręca człowieka z żalu. To nawet trudno nazwać bujaniem, raczej rzucaniem się. Jaś jest już praktycznie "wyleczony", ale Kasi zdarza się jeszcze. Jeśli zacznie przy zasypianiu, to Jaś ją pilnuje i zaraz skarży , bywa jednak, że zaczyna "jechać" w środku nocy, a nawet jeśli nikt jej nie przyłapie, to widać to rano po skołtunionych włoskach. W ogóle mała śpi niespokojnie, do tego stopnia, że w ubiegłym roku uszyliśmy jej do spania taki niby śpiwór, bo ciągle była odkryta. Można ją było przykryć, a za kilkanaście sekund kołdra już potrafiła leżeć na ziemi. Ale wszystko mija, szybciej lub wolniej jednak się poprawia. Dużo spraw, to wynik odrobiny emocjonalnego opóźnienia u naszych dzieciaczków. Mimo, że były w placówce ponad dwa lata i dużo tam nadrobiono, to jednak trochę "tyłów" pozostało. Na szczęście coraz mniej to widać na tle rówieśników.
Co tu dużo opowiadać - rodzicielskie obowiązki! Szczęścia i radości jest duuuuużo więcej i jesteśmy szczęśliwi, po prostu.
Pozdrawiam
A! Kasia koniecznie chce, żeby mama urodziła jej siostrzyczkę. Jeśli nie uda nam się tego "wypracować" , to może znów napiszemy list...
Tak jakoś przypomniało mi się o "bocianie" i postanowiłem coś napisać.
Jest SUPER!
Jesteśmy już RAZEM półtora roku i chyba wszyscy coraz bardziej zapominamy o przeszłości. Nie zawsze jest miód, problemy też się trafiają, ale przecież sami tego chcieliśmy
Jaś kończy drugą klasę. Bardzo dobry uczeń, ale to wielka zasługa żony, która poświęca na naukę z nim bardzo dużo czasu i cierpliwości. Nie żeby był oporny, tylko nie potrafi się skupić na odrabianiu lekcji i gdyby mu odpuścić, to będzie je odrabiał w nieskończoność, albo połowy zapomni zrobić. Kasia w zerówce. Pierwszy rok nie posyłaliśmy jej do przedszkola, bo żona i tak nie pracuje, a chcieliśmy by jak najdłużej mogła nacieszyć się domem i odwrotnie, Mama chciała ją mieć ciągle przy sobie. Trochę był strach z tą zerówką, bo dziewczyna jest ogień i myśleliśmy, że będzie rozrabiać, ale o dziwo Panie nie mają do niej żadnych uwag. Ciekawe jak będzie z nauką w pierwszej klasie?
Tak jak wspomniałem nie zawsze jest słodko. Wiele problemów, przeszkód i przyzwyczajeń musieliśmy pokonać i przezwyciężyć, ale o większości już nawet nie pamiętamy. A propos pamiętania, dzieci całkowicie przestały już wspominać ... Na początku Jaś często mówił "stara mama to", "wujek, lub babcia tamto", nie zabranialiśmy mu, ale też nie ciągnęliśmy tematów. A gdy opowiadali o domu dziecka, żona zaproponowała kiedyś, żeby nie mówić o tym, bo to już przeszłość i od tego momentu nawet jak Jaś zaczął coś wspominać, to Kasia tak go pilnowała, że temat zaraz się kończył. O "starej mamie" sam z czasem przestał opowiadać.
Gorsza sprawa była z nocnym bujaniem. Jeśli ktoś tego nie widział, to informuję, że nieciekawy widok, aż skręca człowieka z żalu. To nawet trudno nazwać bujaniem, raczej rzucaniem się. Jaś jest już praktycznie "wyleczony", ale Kasi zdarza się jeszcze. Jeśli zacznie przy zasypianiu, to Jaś ją pilnuje i zaraz skarży , bywa jednak, że zaczyna "jechać" w środku nocy, a nawet jeśli nikt jej nie przyłapie, to widać to rano po skołtunionych włoskach. W ogóle mała śpi niespokojnie, do tego stopnia, że w ubiegłym roku uszyliśmy jej do spania taki niby śpiwór, bo ciągle była odkryta. Można ją było przykryć, a za kilkanaście sekund kołdra już potrafiła leżeć na ziemi. Ale wszystko mija, szybciej lub wolniej jednak się poprawia. Dużo spraw, to wynik odrobiny emocjonalnego opóźnienia u naszych dzieciaczków. Mimo, że były w placówce ponad dwa lata i dużo tam nadrobiono, to jednak trochę "tyłów" pozostało. Na szczęście coraz mniej to widać na tle rówieśników.
Co tu dużo opowiadać - rodzicielskie obowiązki! Szczęścia i radości jest duuuuużo więcej i jesteśmy szczęśliwi, po prostu.
Pozdrawiam
A! Kasia koniecznie chce, żeby mama urodziła jej siostrzyczkę. Jeśli nie uda nam się tego "wypracować" , to może znów napiszemy list...
-
- Posty: 353
- Rejestracja: 27 cze 2002 00:00
Re: Kasia i Jaś - wspaniałe dzieci, są NASZE!!
Super, że się odezwałeś. Może czas na wątek na Milusińskich? Chętnych do czytania Waszych o losach to tu pewnie więcej!
-
- Posty: 781
- Rejestracja: 03 cze 2004 00:00
Re: Kasia i Jaś - wspaniałe dzieci, są NASZE!!
witaj, nawet gdybyś tego zdania nie napisał, wiedzielibyśmy, bo to się czuje czytając Twój post - to, że nie tylko Wy Dzieci, ale i One Was zaadoptowały, uznały za swoich. Trzymajcie się ciepło!czorny pisze:jesteśmy szczęśliwi, po prostu.