mama biologiczno-adopcyjna
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- kanna26
- Posty: 511
- Rejestracja: 30 sty 2008 01:00
witajcie
Szocik nie przejmuj się tak na wyrost tym , że nie dasz rady. Po pracy może będziesz trochę bardziej zmęczona , ale i zrelaksowana od codziennych domowych obowiązków, a to korzyści też dla dzieci , bardziej zrelaksowana mama
Zdziwisz się na pewno jak dzieci sobie świetnie poradzą , ale tak jak muwisz babcia może być po jakimś czasie trochę faktycznie zmęczona , ale obie dacie radę.
Szocik nie przejmuj się tak na wyrost tym , że nie dasz rady. Po pracy może będziesz trochę bardziej zmęczona , ale i zrelaksowana od codziennych domowych obowiązków, a to korzyści też dla dzieci , bardziej zrelaksowana mama
Zdziwisz się na pewno jak dzieci sobie świetnie poradzą , ale tak jak muwisz babcia może być po jakimś czasie trochę faktycznie zmęczona , ale obie dacie radę.
- ewla
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 gru 2009 01:00
Hej dziewczyny, i już jestem po pierwszym dniu w pracy. Faktycznie, zmęczenie dopadło mnie straszne. Pół nocy nie spałam, bo bałam się, że zaśpię, wstałam bardzo wcześnie, stresowałam się do tego ogromnie tym, że o czymś zapomnę, no i oczywiście bardzo bałam się o dzieci i o mamę, jak się odnajdzie w nowej sytuacji. Teraz myślę o tym, jakby to było fajnie się położyć na chwilę a tu nic z tego. Maluszki mnie obstąpiły i nie chciały zejść z moich rąk. Mama pochwaliła, że były bardzo grzeczne. Chyba najlepiej wypocznę zabierając je na spacerek, więc kończę i pozdrawiam. Nie było tak żle...
- ewla
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 gru 2009 01:00
Dzisiaj bylo trochę gorzej. Babcia ubrała dziewczynki i poszła z nimi do siebie (ok. 15 minut spacerkiem). Torszkę się umęczyła ubierając i rozbierając je z tych zimowych ubrań. W domu u mojej mamy były niegrzeczne i nie potrafiły znależć sobie miejsca. Jak przyjechałam z pracy to Klaudia nie chciała ze mną wracać do domu, powiedziała, że zostaje z babcią (zrobiło mi się przykro). Mama powiedziała, że woli pilnować dziewczyn u mnie w domu bo są grzeczniejsze. Boję się, że po tygodniu bedzie miała dosyć. A do września (bo wtedy dziewczynki pójdą do przedszkola, oczywiście jak się dostaną) jeszcze daleko a znależć dobrą nianię, która zaopiekuje się dwójką rozrabiaków, jest trudno.
Jak mieliśmy już wszystkie potrzebne papiery na dzieci to myślelismy, że do jakiegoś żłobka lub przedszkola się dostaną a tu wielkie rozczarowanie, bo nikt nie bierze naszej sytuacji pod uwagę. Państwo wogóle nie dba o takie rodziny jak nasze, żadnej pomocy, nawet w formie przyjęć do takich placówek jak żłobki czy przedszkola. Przepraszam ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo byliśmy w wielu przeszkolach w naszej miejscowości i to, że nie mamy co z dziećmi zrobić po powrocie do pracy nikogo nie obchodzi. Przyjęcia były z marcu i koniec. Dzieci mamy od maja...
Jak mieliśmy już wszystkie potrzebne papiery na dzieci to myślelismy, że do jakiegoś żłobka lub przedszkola się dostaną a tu wielkie rozczarowanie, bo nikt nie bierze naszej sytuacji pod uwagę. Państwo wogóle nie dba o takie rodziny jak nasze, żadnej pomocy, nawet w formie przyjęć do takich placówek jak żłobki czy przedszkola. Przepraszam ale musiałam to z siebie wyrzucić, bo byliśmy w wielu przeszkolach w naszej miejscowości i to, że nie mamy co z dziećmi zrobić po powrocie do pracy nikogo nie obchodzi. Przyjęcia były z marcu i koniec. Dzieci mamy od maja...
- ewla
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 gru 2009 01:00
- kanna26
- Posty: 511
- Rejestracja: 30 sty 2008 01:00
Dziewczyny nie znam dokładnie przepisu , który to reguluje , ale jak przyjmowano do przedszkola moją Dominikę , to poinformowała mnie dyrektorki przedszkola i jednego i drugiego ( Miśka chodziła do dwóch przedszkoli , ponieważ po roku w jednym z którego zresztą byłam bardzo zadowolona przeniosłam ją do miasta w którym pracowałam bym miała bliżej po dziecko , wcale nie byłam samotną matką tylko matką adopcyjną ) dziecko adoptowane to tak samo dziecko "specjalnej " troski ( proszę o dobre zrozumienie " specjalnej troski " bo bardzo dużo przeszło już złego w swoim życiu i należy je szczególnie otoczyć troską i opieką.
Nie wiem czy regulują to jakieś przepisy czy to dobra wola dyrektorek . Jedna z nich to bardzo duża służbistka , a ponieważ moja Misia była z tzw. spoza rejonu więc pytała również o zgodę wydział oświaty pod , który przedszkole podlega i nie robili z tego żadnego problemu. Wszystko jest ok. jeśli chodzi o traktowanie rodziców na równi czy to "zwykły" rodzic czy adopcyjny ale dzieci równo traktować się nie da, przynajmniej ja nie wyobrażam sobie by moja córeczka po drastycznych przejściach miałabyć traktowana na równi z rozpuszczonym dzieciakiem.
Powodzenia Ewla i nie daj się . Musimy walczyć o nasze adoptusie jeszcze więcej niż o biologiczne.
Co do zachowania Klaudii nie przejmuj się tak po prostu Cię testuje a na dodatek jest na Ciebie zła i wie jak zrobić Ci przykrość. Żebyś wiedziała jak ja się czułam kiedy moja mała nie chciała się oderwać od pani z przedszkola ? Widziałam tylko w pani oczach pytanie " co ta baba robi w domu temu dziecku ?" a moja Miśka z sztańskim uśmieszkiem chowała się za jej spódnicą i nawet jak wyszłam by ją nastraszyć to nic nie dało bo moja mała była wniebowzięta . Pani jej niczego przecież nie zabraniała a mama ....niedobra.... Uszy do góry i niedaj się również swoim urwisom.
Nie wiem czy regulują to jakieś przepisy czy to dobra wola dyrektorek . Jedna z nich to bardzo duża służbistka , a ponieważ moja Misia była z tzw. spoza rejonu więc pytała również o zgodę wydział oświaty pod , który przedszkole podlega i nie robili z tego żadnego problemu. Wszystko jest ok. jeśli chodzi o traktowanie rodziców na równi czy to "zwykły" rodzic czy adopcyjny ale dzieci równo traktować się nie da, przynajmniej ja nie wyobrażam sobie by moja córeczka po drastycznych przejściach miałabyć traktowana na równi z rozpuszczonym dzieciakiem.
Powodzenia Ewla i nie daj się . Musimy walczyć o nasze adoptusie jeszcze więcej niż o biologiczne.
Co do zachowania Klaudii nie przejmuj się tak po prostu Cię testuje a na dodatek jest na Ciebie zła i wie jak zrobić Ci przykrość. Żebyś wiedziała jak ja się czułam kiedy moja mała nie chciała się oderwać od pani z przedszkola ? Widziałam tylko w pani oczach pytanie " co ta baba robi w domu temu dziecku ?" a moja Miśka z sztańskim uśmieszkiem chowała się za jej spódnicą i nawet jak wyszłam by ją nastraszyć to nic nie dało bo moja mała była wniebowzięta . Pani jej niczego przecież nie zabraniała a mama ....niedobra.... Uszy do góry i niedaj się również swoim urwisom.
Ostatnio zmieniony 06 sty 2010 23:10 przez kanna26, łącznie zmieniany 1 raz.
- ewla
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 gru 2009 01:00
maksiulina pisze:
Właśnie też to słyszałam i ubolewam nad tym. Mam tylko nadzieję, że mieszkając w rejonie wybranego przedszkola dziewczyny zostaną przyjęte a jak nie to zrobię niemałą "zadymę". Kocham moje dzieci i chcę dla nich jak najlepiej a niestety teraz idąc do pracy po urlopie mac. stres spowodowany niepewnością o to, kto zostanie z moimi dziećmi wywołały ogólne poruszenie i nerwy. I kto na tym traci? Dzieci, które już i tak dużo w swym krótkim życiu przeżyły. I jeszcze zapomniałam dodać, że najstarsza córka też jest tą sytuacją trochę zdezorientowana. KTOŚ w końcu mógłby pomyśleć o nas, rodzinach adop. i zrobić z tym porządek :az:Niestety-kilka lat z rzędu moje dziecko odpadało z rekrutacji ,nie dostając się tym samym do przedszkola pomimo faktu iż miał dodatkowe ,niemałe punkty za tzw,,samotną matkę''.Z powodu braku miejsca.Chyba wszystkie przyjęte dzieci były dziećmi samotnych rodziców lub z rodzin zastępczych.
- kanna26
- Posty: 511
- Rejestracja: 30 sty 2008 01:00
- aniczka73
- Posty: 148
- Rejestracja: 20 lut 2007 01:00
W moim mieście jest tak samo- dzieci adoptowane i ich rodzice nie mają żadnych ułatwień. W mojej dzielnicy odpadliśmy z rekrutacji, no i wozimy dzieci ponad godzinę w jedną stronę, do centrum, niedaleko mojej pracy. Rano zawozi nas mój mąż, a po obiedzie odbieram ich ja i turlamy się tramwajem w nieludzkim ścisku na końcowy przystanek: "mamooo, same pupy widzę...." tak mamy fajnie.
W przedszkolu pani starszego synka często przy nim skarży się głośno do mnie jaki to był dziś agresywny, bo np. podskoczył i zerwał papierowego mikołajka z dekoracji sali i tym podobne. Ogólnie po takiej tyradzie pani dopiero w tramwaju i w domu odreagowuje kolejne odrzucenie i daje naprawdę popalić. Żałuję, że jej powiedziałam o adopcji, bo nie dorosła do tej informacji. Liczyłam naiwnie na jej pomoc w aklimatyzacji synka w grupie . Młodszy synek dużo lepiej trafił, ma większe zrozumienie swojej pani dla swoich zachowań, dla specyficznych trudności w koncentracji uwagi na zajęciach. Mimo, że pani jest dopiero po studiach, rozmowy z nią są konstruktywne, owocne, i... lubi moje dziecko!
Dyrekcja jest bardzo nam przychylna, ale przepisy wyróżniają rodziny zastępcze nie adopcyjne. Dyrektorka myślała, że mamy pomoc psychologiczną, finansową,... zdziwiła się.
Ogólnie mówiąc jakbym drugi raz dawała dzieci do przedszkola, zaczekałabym jakiś czas z informacją o adopcji albo nic nie powiedziała, żeby nikt na starcie nie zaszufladkował moich dzieci jako gorsze, problemowe. A zadymę zrobiłam w dwóch przedszkolach z rejonu... i tam mam teraz drogę zamkniętą. Odwoływanie się do empatii i wrażliwości dyrektorki też nic nie dało.
Miejsce w przedszkolu z rejonu to wygrany los na loterii.
Ale - kanna26 - to, że masz dzieci w rodzinie zastępczej i więcej niż jedno w wieku przedszkolnym zwiększa szanse Twoich dzieci.
Za mało jest przedszkoli.
Sorry dziewczyny, takie są moje przemyślenia.
W przedszkolu pani starszego synka często przy nim skarży się głośno do mnie jaki to był dziś agresywny, bo np. podskoczył i zerwał papierowego mikołajka z dekoracji sali i tym podobne. Ogólnie po takiej tyradzie pani dopiero w tramwaju i w domu odreagowuje kolejne odrzucenie i daje naprawdę popalić. Żałuję, że jej powiedziałam o adopcji, bo nie dorosła do tej informacji. Liczyłam naiwnie na jej pomoc w aklimatyzacji synka w grupie . Młodszy synek dużo lepiej trafił, ma większe zrozumienie swojej pani dla swoich zachowań, dla specyficznych trudności w koncentracji uwagi na zajęciach. Mimo, że pani jest dopiero po studiach, rozmowy z nią są konstruktywne, owocne, i... lubi moje dziecko!
Dyrekcja jest bardzo nam przychylna, ale przepisy wyróżniają rodziny zastępcze nie adopcyjne. Dyrektorka myślała, że mamy pomoc psychologiczną, finansową,... zdziwiła się.
Ogólnie mówiąc jakbym drugi raz dawała dzieci do przedszkola, zaczekałabym jakiś czas z informacją o adopcji albo nic nie powiedziała, żeby nikt na starcie nie zaszufladkował moich dzieci jako gorsze, problemowe. A zadymę zrobiłam w dwóch przedszkolach z rejonu... i tam mam teraz drogę zamkniętą. Odwoływanie się do empatii i wrażliwości dyrektorki też nic nie dało.
Miejsce w przedszkolu z rejonu to wygrany los na loterii.
Ale - kanna26 - to, że masz dzieci w rodzinie zastępczej i więcej niż jedno w wieku przedszkolnym zwiększa szanse Twoich dzieci.
Za mało jest przedszkoli.
Sorry dziewczyny, takie są moje przemyślenia.
- kanna26
- Posty: 511
- Rejestracja: 30 sty 2008 01:00
Aniczka doskonale Cię rozumiem i złość na to , że nasze dzieci adoptowane są spychane na margines . Sama spotkałam się niejednokrotnie z takim scenariuszem zachowań : najpierw jest : ojej , adoptowane , w podtekście jakie biedne dzieciątko , jak dobrze , że znalazł się ktoś kto Cię wziął.
W drugiej konfrontacji już jest to co piszesz same skargi , pań za zachowanie dziecka itp. a następnie to dziękujemy pani ale na drugi rok dziecko nie zostaje przyjęte bo jest zbyt "kłopotliwe".
Zdaję sobie z tego sprawę , że ludzie nie mają pojęcia jake te nasze adoptusie naprawdę są , przecież nie można chcieć miłości , przytulenia , nie tęskni się za kolanami mamy , czy nie poszanuje się zabawki jak się tego nigdy nie miało, mówię to z własnego podwórka . Nasze dzieci dopiero muszą się uczyć , że dorosłym można zaufać , że opiekun = akceptacja , ciepło emocjonalne , dobro .... Przecież nasze dzieci jakoś musiały sobie radzić w toksycznych środowiskach rodzinnych.
Ech ..... można by pisać i pisać .......
Dziewczyny mogę tylko powiedzieć , że czas goi rany i nasze pociechy " normalnieją " a co za tym idzie zmienia się nastawienie do naszych dzieci ludzi z otoczenia na bardziej pozytywne . Jakoś musimy sobie radzić my rodzice adopcyjni i zastępczy i nie się co poddawać . Życzę wszystkim miejsc w przedszkolach ze wspaniałymi pedagogami i więcej tolerancji i zrozumienia wśród ludzi.
W drugiej konfrontacji już jest to co piszesz same skargi , pań za zachowanie dziecka itp. a następnie to dziękujemy pani ale na drugi rok dziecko nie zostaje przyjęte bo jest zbyt "kłopotliwe".
Zdaję sobie z tego sprawę , że ludzie nie mają pojęcia jake te nasze adoptusie naprawdę są , przecież nie można chcieć miłości , przytulenia , nie tęskni się za kolanami mamy , czy nie poszanuje się zabawki jak się tego nigdy nie miało, mówię to z własnego podwórka . Nasze dzieci dopiero muszą się uczyć , że dorosłym można zaufać , że opiekun = akceptacja , ciepło emocjonalne , dobro .... Przecież nasze dzieci jakoś musiały sobie radzić w toksycznych środowiskach rodzinnych.
Ech ..... można by pisać i pisać .......
Dziewczyny mogę tylko powiedzieć , że czas goi rany i nasze pociechy " normalnieją " a co za tym idzie zmienia się nastawienie do naszych dzieci ludzi z otoczenia na bardziej pozytywne . Jakoś musimy sobie radzić my rodzice adopcyjni i zastępczy i nie się co poddawać . Życzę wszystkim miejsc w przedszkolach ze wspaniałymi pedagogami i więcej tolerancji i zrozumienia wśród ludzi.
- ewla
- Posty: 45
- Rejestracja: 16 gru 2009 01:00
Ja do tej pory to nie spotkałam się z dyskryminacją ze strony otoczenia, raczej przychylne spojrzenia i opinie i trochę się przeraziłam, czytając co się dzieje w przedszkolach. Też bym sądziła raczej, że panie nauczycielki pomogą dzieciom po przejściach a tu muszę się poważnie zastanowić czy powiedzieć. Starsza córka (biologiczna) powiedziała niedawno, że ona zawsze stanie w obronie swoich sióstr i jak będzie trzeba to "pogoni" tych co spróbują skrzywdzić jej małe siostrzyczki. To tak na marginesie.
Pozdrawiam Was dziewczyny i dziękuję za zrozumienie
Pozdrawiam Was dziewczyny i dziękuję za zrozumienie