Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Archiwum forum "Moja adopcyjna droga"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

alexa79
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 24877
Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: alexa79 »

Witam :)
Pozwolę na przyłączenie się do Was. Pierwszą wizytę w ośrodku mieliśmy w styczniu 2011 roku, pod koniec października otrzymaliśmy kwalifikacje. 2 stycznia 2012 zadzwonił telefon i wszystko stanęło na głowie i ruszyło lawinowo, 5 stycznia pierwsze spotkanie i decyzja, ze to nasza córeczka, szybko do sądu po zaświadczenie o niekaralność, 9 stycznia wniosek o przysposobienie i powierzenie pieczy, a od 13 stycznia nasz skarb jest z nami. 28 lutego mieliśmy sprawę w sądzie
Gratulacje dla wszystkich doczekanych i ogromne :bigok: aby do czekających szybko zadzwonił ten :telefon:
Awatar użytkownika
Tulipek
Posty: 51
Rejestracja: 20 paź 2008 00:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: Tulipek »

Alexa, ogromne gratulacje!!! To też szybko odlalazło się Wasze maleństwo :)
W jakim wieku jest córeczka?
alexa79
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 24877
Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: alexa79 »

Tulipek pisze:W jakim wieku jest córeczka?
teraz ma pół roku i dwa tygodnie
:kiss:
Awatar użytkownika
Tulipek
Posty: 51
Rejestracja: 20 paź 2008 00:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: Tulipek »

Super, to wszystkiego najlepszego dla Was i dla Lenki. Niech się Wam Maluszek zdrowo chowa :flowers:
alexa79
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 24877
Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: alexa79 »

Tulipek :caluje
Awatar użytkownika
marcinsgdz
Posty: 483
Rejestracja: 09 lis 2006 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: marcinsgdz »

Witajcie!
Jestem tu zapewne jednym z nielicznych facetów, ale staram się :) jak nie jedna kobietka.
W przyszłym tygodniu mamy pierwsze spotkanie z dwuletnim chłopcem - który będzie naszym synkiem!!!
Proszę, powiedzcie, jak wygląda pierwsze spotkanie, ile trwa, czy możemy ze sobą wziąść jakiś prezencik (aby synuś będąc jeszcze w placówce pamiętął o naszym istnieniu)? Ile takich spotkań musi się odbyć aby Dorian zamieszkał u nas? Jak często trwają te spotkania?
Liczę na WAS!
alexa79
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 24877
Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: alexa79 »

marcinsgdz :clap1: gratuluje :fala bardzo się cieszę, że będziecie rodzicami :D My na spotkanie z naszą córeczką zabraliśmy maskotkę przytulankę, pierwsze spotkanie trwało około godziny w obecności pracownika OAO. Na kolejne spotkania umawialiśmy się już tylko z opiekunką z Pogotowia Rodzinnego. My jeździliśmy codziennie, jej to nie przeszkadzało. Od pierwszego spotkania do zabrania Lenki do domu minęło 8 dni. Lenka miała 5 miesięcy, nie wiem jak to wygląda w przypadku dwulatka :bigok: aby było to jak najszybciej. Daj znać po spotkaniu :bigok:
Awatar użytkownika
marcinsgdz
Posty: 483
Rejestracja: 09 lis 2006 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: marcinsgdz »

alexa79 dzięki za info.
Czekam na informacje od innych koleżanek w boju.
Wierzcie- że się popłakałem gdy żona powiedziała mi o telefonie z OAO.
alexa79
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 24877
Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: alexa79 »

marcinsgdz pisze:Wierzcie- że się popłakałem gdy żona powiedziała mi o telefonie z OAO.
wierzę, bo to taki cud, mój mąż też się popłakał
Awatar użytkownika
Gość

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: Gość »

marcinsdgz gratulacje :fala
Ja niestety nie podzielę się doświadczeniem, bo ciągle czekam, ale cieszę się razem z wami waszym szczęściem.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: Gość »

marcinsgdz pisze:Witajcie!
Jestem tu zapewne jednym z nielicznych facetów, ale staram się :) jak nie jedna kobietka.
W przyszłym tygodniu mamy pierwsze spotkanie z dwuletnim chłopcem - który będzie naszym synkiem!!!
Proszę, powiedzcie, jak wygląda pierwsze spotkanie, ile trwa, czy możemy ze sobą wziąść jakiś prezencik (aby synuś będąc jeszcze w placówce pamiętął o naszym istnieniu)? Ile takich spotkań musi się odbyć aby Dorian zamieszkał u nas? Jak często trwają te spotkania?
Liczę na WAS!
W naszym przypadku było pod każdym względem niesamowite. Myślę, że każde jest jednak na swój sposób inne. Jestem przekonany, że nie ma też przepisu na tzw super pierwsze spotkanie. Reżyserem tej chwili są wasze serca i szczerość uczuć.

Było pewne, że z naszą małą dzidzią nie było szans pogadania. Pierwszą i jedyną sprawą, która mi się przewijała to było to czy jak mnie dzidzia zobaczy to nie "włączy syreny", potem obawa czy będę wiedział jak wziąć na ręce (nigdy nie rwałem się do tego, uważając że mam za duże łapy) a dopiero potem ciekawość jak wygląda. Pytania nurtowały mnie dość krótko bo tylko jedną noc i trochę następnego dzionka.
No i wyruszyliśmy. Czułem się dość spokojnie, bez jakiejś tremy. Z dnia poprzedniego, w którym dowiedziałem się o naszym Słoneczku pamiętam jakieś przebłyski (żona mówiąca o dzidzi, wizytę w OA i pierwszą wyprawę po pierwszą zabawkę dla NASZEGO!!! dziecka). Na pierwszą wizytę "zabrała" na Pani z OA.

Weszliśmy do domu, Pani opiekująca się dziećmi wskazała nam wózek w którym leżało piękne, uśmiechnięte dziecko z niesamowitymi oczami. Pierwszą myślą, która pojawiła mi się w głowie było to jak dobrze że w końcu odnaleźliśmy nasze dziecko. Od pierwszej sekundy kiedy zobaczyłem obraz naszego dziecka patrzyłem na nie jak na mojego potomka a nie dziecko, które staje się, czy będzie naszym dzieckiem - od razu poczułem taką nienaturalnie naturalną jedność z tym szkrabem leżącym w wózeczku. A jak tylko ogarnąłem tą pierwszą falę uczuć ręce automatycznie wystartowały po dzidzie i robiłem to z takim spokojem i pewnością jakbym był zaprawionym w boju ojcem gromadki dzieci.

Potem powędrował pierwszy prezencik i rozpoczęło się obcowanie z naszym dzieckiem. Nie wiem ile czasu trwało nasze pierwsze spotkanie ja miałem uczucie że za krótko. Atmosfera "otaczająca" nas przy pierwszym spotkaniu była dla mnie dość sztywna, choć niekrępująca. Czułem wzrok Pani, która przez okres kilkumiesięcznej opieki oddała kawałek siebie a teraz obserwuje czy ludzie, którzy przyjechali są warci tego dziecka. Potem było już tylko miło a ostatnie chwile naszego smerfa w tym domu widziałem, że były bardzo trudne dla dotychczasowej opiekunki.
W drodze powrotnej czułem się jak balonik z którego uchodzi powietrze. Pomimo tego, że przed wizytą nie czułem jakiegoś ogromnego napięcia po tym kulminacyjnej chwili tego dnia byłem tak fizycznie, uczuciowo i emocjonalnie "wypluty" że zrobiłem klasyczny odlot. Od następnego dnia rozpoczęło się "twórcze" organizowanie świata dla naszej dzidzi by ją przyjąć. Naturalnym stało się zaczynanie dnia przed godziną 6.00 (start do pracy) a kończeniem grubo po 1.00 w nocy dnia następnego (wcześniej sytuacja nierealna).

Dzidzia znajdowała się w rodzinnym pogotowiu oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od naszego miejsca zamieszkania jednak przez prawie tydzień byliśmy codziennymi gośćmi. Sprawność naszych ANIOŁÓW z OA jest niesamowita i po tygodniu otrzymaliśmy decyzję z sądu o zabezpieczeniu pieczy - dziecko trafiło do naszego domu.

Dzisiaj jesteśmy na finiszu naszego sprintu z przeszkodami do rodzicielstwa czekamy na ostateczną chwilę prawnego powierzenia nam dziecka na zawsze. Wczoraj złapałem się na tym, że pomimo tego, iż krótko jestem rodzicem to czuję się jakby nasz Smerf był z nami od zawsze.

Co do prezentu to uważam, że bezwzględnie jest potrzebny. Długość wizyty zależy chyba tylko od Was i trybu pracy (porządku) miejsca, w którym się znajduje wasz syn. Nam nasze panie z OA powiedziały, że rodzinne pogotowia pracują teoretycznie 24h więc każda rozsądna pora jest dobra i nie powinno się nam ograniczać tej szansy. My technicznie byliśmy w stanie być u dzidzi 2-2,5h. Potem karmiliśmy, kąpaliśmy, buzi w czółko i powrót. W weekend przywieźliśmy już nasz wózek i przy przepięknej pogodzie "połknęliśmy" 2-3h spacer po okolicy. W niedzielę "przymknięcie" oka na dłuższy spacer na kilka godzin z pierwszą wizytą w nowym domu. Następnego dnia sędzia wydał postanowienie i czym prędzej pomknęliśmy po szkraba.

To co mogę powiedzieć że nasz niemowlak przy trzeciej wizycie przestał kontrolować obecność opiekunki a od dwóch ostatnich reagował na nasz przyjazd tzw. szerokim bananem. Ostatnio miało miejsce przypadkowe spotkanie z rodziną, która sprawowała opiekę i dzidzia zachowywała się jakby ich nie poznawała i nie zwracała na nich większej uwagi.
Awatar użytkownika
marcinsgdz
Posty: 483
Rejestracja: 09 lis 2006 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: marcinsgdz »

Wojteczek a ile się czeka na zgoe aby zabrać dzidzie do siebie? Czy musi być jakas zgoda ze sądu? W jakim wieku jest Wasz szkrab?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: Gość »

Jest to jeśli dobrze pamiętam "Postanowienie ...". Stosowne dokumenty składa ośrodek, sędzia na posiedzeniu niejawnym po zapoznaniu się z materiałem wydaje postanowienie, które po odebraniu w sekretariacie jest "przepustką". U nas było tak, że sędzia wstępnie określił, że w ciągu 2-3 dni zapozna się z aktami. OA kontaktował się z sędzią i sądem i dostaliśmy informację z ośrodka że możemy się zgłosić do sekretariatu z dowodem tożsamości po kwit.

Co do czasu to zelży to raczej od miejsca rozpatrywania. Nam w OA powiedziano o dwóch opcjach 2-3 tygodni jeśli zajmie się tym sąd z uwagi na miejsce przebywania dziecka lub kilka dni jeśli sąd z miejscowy dla nas i OA. Udał się wariant szybszy. U naszych znajomych przy większym dziecku i sądzie gdzieś w terenie trwało to jakieś niecałe chyba 2 tygodnie ale nie dopytywałem się czy dlatego że taki, sąd procedura czy badanie szans na więź.

W naszym OA wiem, że dyrekcja przyjęła zasadę iż jeśli sytuacja tego nie wymaga inaczej (historia dziecka, reakcje, sytuacje prawne) dziecko powinno trafiać do rodzin możliwie szybko.
Awatar użytkownika
marcinsgdz
Posty: 483
Rejestracja: 09 lis 2006 01:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: marcinsgdz »

Jeszcze zastanawiamy się nad kwestią urlopu macierzyńskiego - kiedy on może być wzięty?
Żona pracuje w szkole a tam urlopów nie ma :(

Czy to prawda, że po przyznaniu zgody do zabrania pociechy do siebie - przysługuje urlop macierzyński?
Awatar użytkownika
Tulipek
Posty: 51
Rejestracja: 20 paź 2008 00:00

Re: Zadzwonił ten nienajważniejszy telefon !!!!!!!!

Post autor: Tulipek »

marcinsgdz ogromne gratulacje!!! :flowers: :flowers: :flowers:

To już prawie trzy miesiące minęły odkąd my przeżywaliśmy taką samą euforię. Mam wrażenie jakby to był góra tydzień :)

Do końca życia zapamiętam te emocje, które towarzyszyły mi, gdy usłyszałam od Pani z OA, że czekają na nas 2,5 letnie bliźniaki. Ryczałam jak bóbr, a na pytania po drugiej stronie słuchawki odpowiadałam zupełnie nonsensownie. Natychmiast rzuciliśmy z mężem wszystko (moi współpracownicy myśleli, że stało się coś bardzo złego :), sądząc po mojej zaryczanej buźce i nagłym opuszczeniu miejsca pracy, wcale im się nie dziwię). Godzinę później pukaliśmy już do drzwi ośrodka, żeby dowiedzieć się więcej o Maluchach.
Potem był nerwowy weekend, pełen przemyśleń - bo decyzja z różnych względów wcale nie należała do łatwych... W poniedziałek rano wiedzieliśmy już na 100%, że chcemy żeby Bliźniaki stały się naszymi wyczekanymi dziećmi.

Dzieci czekały na nas na drugim końcu Polski (ponad 600km drogi), więc mogliśmy spotkać się dopiero w piątek. Wyruszyliśmy przed świtem, żeby koło 11:00 być już w domu dziecka. Pojechaliśmy sami, bo panie z OA nie były w stanie wyruszyć z nami na weekend. Gdy dotarliśmy, dzieciaki bawiły się właśnie na balu przebierańców. Poznaliśmy więc synka - Dynię i Córeczkę - Śnieżynkę.
Dzieci nie od razu nam zaufały. Na to musieliśmy sobie zapracować, ale już pierwszego dnia udało nam się zabrać ich do salki terapii, gdzie mogliśmy być z nimi sam na sam tak długo jak chcieliśmy. To był cudowny weekend.

Tydzień później Maluchy na nasz widoku radośnie przybiegły przez cały pokój i rzuciły się nam w objęcia. Cały miesiąc musieliśmy odwiedzać nasze Bliźniaki. Kursowaliśmy więc te 600km w te i z powrotem wracając w niedzielę do domu po 1:00 w nocy, żeby 5:15 wstawać do pracy. Takie były wymogi OA, z którego pochodziły dzieci i cóż, bez szemrania się dostosowaliśmy. Po miesiącu z ulgą złożyliśmy wniosek do sądu i postanowiliśmy już zostać z dziećmi na miejscu, aż będziemy mogli zabrać je do domku. Szczęśliwie sędzina była dość przychylna i wniosek złożony w piątek rano rozpatrzyła do wtorku.
Dzieciaki dostaliśmy też trochę z zaskoczenia. We wtorek rano dzwoniliśmy do sądu i dostaliśmy odpowiedź, że dzisiaj na pewno się nie uda. Jednak po południu otrzymaliśmy wiadomość, że dokumenty są podpisane. Więc nie myśląc długo spakowaliśmy w tempie błyskawicznym nas i nasze dzieciaki, załatwiliśmy formalności i ruszyliśmy do domku.

Razem jesteśmy już ponad miesiąc. Dzieciaki są cudowne, rozwijają się w niesłychanym tempie, są bardzo zainteresowane otaczającym je światem. Ale to już temat na inną historię.

Jeśli chodzi o macierzyński - przysługuje z dniem powierzenia pieczy przez sąd. Także w dniu zabrania Maluszka do domu Mama może rozpocząć urlop.
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Moja adopcyjna droga”