... no i się zaczęło !
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Salcio ja do dziś nie wiem jak to się stało naprawdę. Dobrze, że mój Mąz jest kochany i madry bo inaczej mogłabym mieć limo pod okiem hihihi My dosłownie nie mozemy zaskoczyć kiedy to było. A powiem Ci, że było tylko raz kiedyś dawno.
Morał z tego taki, że jak ktoś tam na gorze chce to wystarczy jedno przytulanko
Jeżeli chodzi o kwalifikację to u nas otrzymuje się ją przed warsztatami. Wygląda to tak, że najpierw jest pierwsza wizyta, później wywaid pedagoga w miejscu zamieszkania. Później testy psychologiczne i rozmowa z psychologiem. Następnie zbiera się komisja, która podejmuje decyzję, czy zakwalifikować rodzinę jako kandydatów na rodziców czy nie.
Po kwalifikacji zaczynają sie zajęcia, ale już w trakcie ich trwania mozna otrzymać propozycję spotkania z maluchem.
Jorgo to super imię a mój siostrzeniec to mały diabełek. Często jeździsz do Grecji ? My co drugi rok bo z kolei co drugi odwiedza nas moja siostra. Zdjęcie w galerii jest właśnie z tegorocznych greckich wakacji
Morał z tego taki, że jak ktoś tam na gorze chce to wystarczy jedno przytulanko
Jeżeli chodzi o kwalifikację to u nas otrzymuje się ją przed warsztatami. Wygląda to tak, że najpierw jest pierwsza wizyta, później wywaid pedagoga w miejscu zamieszkania. Później testy psychologiczne i rozmowa z psychologiem. Następnie zbiera się komisja, która podejmuje decyzję, czy zakwalifikować rodzinę jako kandydatów na rodziców czy nie.
Po kwalifikacji zaczynają sie zajęcia, ale już w trakcie ich trwania mozna otrzymać propozycję spotkania z maluchem.
Jorgo to super imię a mój siostrzeniec to mały diabełek. Często jeździsz do Grecji ? My co drugi rok bo z kolei co drugi odwiedza nas moja siostra. Zdjęcie w galerii jest właśnie z tegorocznych greckich wakacji
Dwie drogi, dwa szczęścia...
- Agna
- Posty: 3013
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
kasialu :cmok:
u nas najpierw jest wszystko (szkolenia, rozmowy etc. a na końcu kwalifikacja i po niej od kilku dni do kilku miesięcy - telefon
u nas najpierw jest wszystko (szkolenia, rozmowy etc. a na końcu kwalifikacja i po niej od kilku dni do kilku miesięcy - telefon
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Jesteśmy po wizycie u profesorka!
Jak powiedziałam mu, ze jestem w ciąży to zbaraniał! Powiedziałam, ze sama znalazłam lekarstwo na niepłodność i powiedziałam o adopcji. Uśmiechnął się i powiedział, ze jestem 3 przypadkiem w jego karierze /a ma 100lat/, ze adoptuś wyleczył niepłodność.
Ciąża przebiega super i nie jest już zagrożona. Ale dla mojej szefowej jest !
Fasolka ma 7 tyg. Serduszko bije jak oszalałe Narazie maluch wygląda jak zabka
Kupiliśmy kamerkę zeby nakręcać Nataszkę jak się pięknie rozwija i jak rośnie !
;o)
Jak powiedziałam mu, ze jestem w ciąży to zbaraniał! Powiedziałam, ze sama znalazłam lekarstwo na niepłodność i powiedziałam o adopcji. Uśmiechnął się i powiedział, ze jestem 3 przypadkiem w jego karierze /a ma 100lat/, ze adoptuś wyleczył niepłodność.
Ciąża przebiega super i nie jest już zagrożona. Ale dla mojej szefowej jest !
Fasolka ma 7 tyg. Serduszko bije jak oszalałe Narazie maluch wygląda jak zabka
Kupiliśmy kamerkę zeby nakręcać Nataszkę jak się pięknie rozwija i jak rośnie !
;o)
Dwie drogi, dwa szczęścia...
- Agna
- Posty: 3013
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
Kasia, to my i jeszcze kilka par na forum też jesteśmy takie "przypadki", w których medycyna jest... bezradna
Ogromne gratulacje!
Teraz trochę smrodku doradczego: Szymek miał prawie 6 miesięcy, kiedy poczęła się Martusia, był już z nami w domu. Nie wyobrażałam sobie go nie nosić (poza tym jak inaczej sobie dac radę?), biegałam, kiedy zaczął raczkować etc.
No i w okolicach 23 tygodnia Martusia zastrajkowała - miałam okropne, bolesne skurcze, bałam się bardzo, leżałam kilka dni modląc się. Na szczęście udało się udobruchać zazdrosną młodszą siostrę, ale od tego czasu noszenie ograniczamy do minimum, a z Szymkiem na spacer chodzi niania (trzeba go 3 piętra znieść, potem pobiegać i wnieść ) - my wtedy z Martą albo odpoczywamy w domu (odpoczywamy to za wiele powiedziane - sprzątamy, wstawiamy pranie i takie tam), albo wychodzimy coś pozałatwiać.
Kasia, uważaj więc i zorganizuj jakieś "zastępcze ręce" dla Nataszki, żebyś nie musiała przechodzić tego lęku! A cały dziewiąty miesiąc zamierzam wogóle byczyć się na całego, polegiwać, "donaszać" Szymek bardzo polubił nasze "dywanowe zabawy" podczas których leżę - nauczcie tego Nataszkę
:cmok:
Ogromne gratulacje!
Teraz trochę smrodku doradczego: Szymek miał prawie 6 miesięcy, kiedy poczęła się Martusia, był już z nami w domu. Nie wyobrażałam sobie go nie nosić (poza tym jak inaczej sobie dac radę?), biegałam, kiedy zaczął raczkować etc.
No i w okolicach 23 tygodnia Martusia zastrajkowała - miałam okropne, bolesne skurcze, bałam się bardzo, leżałam kilka dni modląc się. Na szczęście udało się udobruchać zazdrosną młodszą siostrę, ale od tego czasu noszenie ograniczamy do minimum, a z Szymkiem na spacer chodzi niania (trzeba go 3 piętra znieść, potem pobiegać i wnieść ) - my wtedy z Martą albo odpoczywamy w domu (odpoczywamy to za wiele powiedziane - sprzątamy, wstawiamy pranie i takie tam), albo wychodzimy coś pozałatwiać.
Kasia, uważaj więc i zorganizuj jakieś "zastępcze ręce" dla Nataszki, żebyś nie musiała przechodzić tego lęku! A cały dziewiąty miesiąc zamierzam wogóle byczyć się na całego, polegiwać, "donaszać" Szymek bardzo polubił nasze "dywanowe zabawy" podczas których leżę - nauczcie tego Nataszkę
:cmok:
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Agna wielkie dzięki za rady. Wiesz ja po wyjściu ze szpitala bardzo na siebie uważałam, ale później sama wiesz jak to jest z półrocznym dzieckiem. Zaczęłam ją nos, w nocy bezwarunkowo zrywam się jak zapłacze etc. Muszę rzeczywicie uważąć. Twoja martunia zastrajkowała na późniejszym etapie a moja fasolka już na początku, ale kto by zniósł noszenie Natki fotelikiem samochodowym, wieszanie firanek i szaleńczą zabawę z pięciolatkami a DD!
Będę na siebie uważać maxymalnie.
A swoją droga to ja nie wiem jak kobiety rodziły np 4 dzieci rok po roku. Tylko podziwiać.
Będę na siebie uważać maxymalnie.
A swoją droga to ja nie wiem jak kobiety rodziły np 4 dzieci rok po roku. Tylko podziwiać.
Dwie drogi, dwa szczęścia...
- Agna
- Posty: 3013
- Rejestracja: 21 lut 2002 01:00
- grazyna2
- Posty: 769
- Rejestracja: 16 kwie 2004 00:00
Kasialu, super mocno trzymamy kciukasy!!!!!!!! Jestem od 2 tyg.mamą Adoptusia, naszej kochanej Ani i 2 urodzynków , nastolatków już Maćka i Kuby , to naprawdę wielki dar od Boga mogąc doświadczyć macierzyństwa i rodzicielstwa biologicznego i adopcyjnego!!!!!!!!!Chłopaki zakochani są w małej cała trójka zresztą! Bardzo Wam gratulujemy i cieszymy się z Waszego szczęścia!!!!Pozdrowienia!
- kasialu
- Posty: 1394
- Rejestracja: 13 mar 2004 01:00
Grażyna gratuluję !!!! Jesteście dzielni bardzo! I Ty i cała Twoja rodzina - synowie szczególnie :P
Ja już martwię się jak to bedzie z dorastającymi dziećmi. Myślę o problemach, konfliktach, o tym jak je rozwiązywać.
Mam nadzieję, ze na warsztatach wiele wątpliwości zostanie rozwianych. W zcwartek mamy kolejne spotkanie - na pewno ciekawe.
Moja Nataszka za to dostała uczulenia i jest cała w plamach - nie mam pojęcia na co jest uczulona i teraz będę testować! Mam nadzieje, ze nie na marchewkę !
pozdrowionka
Ja już martwię się jak to bedzie z dorastającymi dziećmi. Myślę o problemach, konfliktach, o tym jak je rozwiązywać.
Mam nadzieję, ze na warsztatach wiele wątpliwości zostanie rozwianych. W zcwartek mamy kolejne spotkanie - na pewno ciekawe.
Moja Nataszka za to dostała uczulenia i jest cała w plamach - nie mam pojęcia na co jest uczulona i teraz będę testować! Mam nadzieje, ze nie na marchewkę !
pozdrowionka
Dwie drogi, dwa szczęścia...