Czy to choroba sieroca?

Archiwum forum "Adopcyjne dylematy"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
galeczka
Posty: 22
Rejestracja: 22 cze 2009 00:00

Post autor: galeczka »

franceska28 pisze:i nie pozwalam mu się kłaśc na brzuszek, w ten sposób udaje nam się zasnąc bez bujania.Moim zdaniem jest to masturbacja dziecięca.Dziecko w trakcie bujania odczuwa przyjemnośc. Tak jak pisały dziewczyny, zsapokaja potrzeby emocjonalne ,których mu zabrakło kiedy najbardziej potrzebował bliskości i miłości.Zastanawiałam się nawet nad pójściem do psychologa ....
Mój synek ma 1.5 roczku, jest z nami w domu od 3 mies. swojego życia,od samego początku zasypia sam w swoim łóżeczku, siędzę zawsze przy nim, przy wieczornym spaniu zasypia w ciagu 5 min.przy właczonej pozytywce, a przy popołudniowej drzemce śpiewam mu kołysanki, drapię po pleckach, tuląc sie do pieluszki też po niedługim czasie zasypiał. I własnie od jakiegoś czasu, niewiem 2-3 miesięcy zauważyłam,że synuś wpycha sobie tą pieluszkę pod brzuszek lub między nózki i też wykonuje takie ruchy :? , trochę mnie to niepokoi, narazie nie reaguję, ale nie wiem co z tym robić :? Nie wiem, może mu zabrać tą pieluchę?
[url=http://zpo.ath.cx/zp/i.php?ik=338][img]http://zpo.ath.cx/b/338.png[/img][/url]
...szukałam Cię całe dnie, miesiące, lata, i odnalazłam Cię...
Awatar użytkownika
franceska28
Posty: 19
Rejestracja: 01 sie 2007 00:00

Bujanie

Post autor: franceska28 »

galeczka

Nasz synek także na początku spał w swoim łóżeczku,przez pierwsze dwa miesiące.Ten czas był okupiony płaczem naszego synka a także i moim -byłam wykończona.Bujał się właściwie odkąd u nas jest i także nie reagowałam , myśleliśmy z mężem ,że samo przejdzie.Niestety nie przeszło.Próbowaliśmy już różnych sposobów,od bujania na kolanach ,przytulania śpiewania do zakazów.Nic nie pomagało.... Od pewnego czasu śpimy z mężem na zmianę razem z Piotrusiem ,ale w dzień nie zawsze mogę byc przy usypianiu małego.Więc go tylko doglądam i jak zaczyna się bujac ,proszę aby wstał z łożka na podłogę, postał chwilę i pozwalam mu wrócic zakazując przy tym bujania.Nie wiem czy to dobry sposób i czy nie jest zbyt drastyczny ,ale pomaga :wink: Po trzech miesiącach pobytu u nas byłam z brzdącem u psychologa ,ale psycholog powiedziała mi ,że albo to jest choroba sieroca albo masturbacja dziecięca i kazała wrócic za pół roku jak dziecko będzie bardziej komunikatywne.Na razie próbuję sama znaleźc najlepszą drogę do wyeliminowania problemu.Mały za rok idzie do przedszkola i do tego czasu chcę się z tym uporac.Dzieci są bezlitosne i nie chciałabym z tego powodu narażac swojego synka na odrzucenie.....

Kasia
Vred
Posty: 206
Rejestracja: 03 maja 2004 00:00

Post autor: Vred »

franceska28 pisze:psycholog powiedziała mi ,że albo to jest choroba sieroca albo masturbacja dziecięca
- Tertium non datur. Poważnie rozważyłbym zmianę psychologa.

Vred & Synowie


Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Sasetka pisze:Moim zdaniem powinniście to gdzieś zgłościć, może do OAO, PCPR ? Przecież to jest zaniedbywanie dziecka.
próbowaliśmy rozmawiać o tym w naszym OAO, ale nie było odzewu :| To jest zawodowa RZ, która zajmuje sie dziećmi już od 14 lat, mają jakiś układ z kierowniczką OAO, a że mało jest RZ, to na każdą OAO chucha i dmucha, aby nie zrezygnowali, bo gdzieś te dzieci muszą być umieszczane. No a koniec końców i tak lepiej w takiej RZ niż zostawienie tych dzieci z rodzicami biologicznymi... i tak sie kółko zamyka... Szkoda tylko, że dzieci na tym cierpią... a później my rodzice adopcyjni zachodzimy w głowę jak pomóc dziecku... Mam tylko nadzieję, że nasza miłość i cierpliwość pomoże nam dać szczęście naszym dzieciom!

Pozwolę sobie wkleić, tekst jaki znalazłam, na temat onanizmu dziecięcego:

Dziecięcy onanizm

Masturbacja, która zdarza się u niemowląt i małych dzieci, nie ma nic wspólnego z przedwczesnym rozbudzeniem seksualnym. To zachowanie bliższe jest raczej czynnościom samouspokajającym w rodzaju kołysania się lub uderzania główką w szczebelki łóżka. Pod koniec 1. roku życia silnie zaznacza się postawa badawcza. Poznając świat, swoje ciało, maluch odkrywa także istnienie narządów płciowych - tak jak odkrywa istnienie paluszków u rąk i nóg. Dotykając bogato unerwionych narządów płciowych, zauważa, że jest to przyjemniejsze niż dotykanie innych części ciała.

A może się nudzi?
Niektóre mamy trzymają dzieci ciągle w łóżeczku w przesadnej obawie o czystość lub by mieć spokój. Nie puszczają malca na podłogę, uniemożliwiając mu aktywność ruchową. Zdarza się, że dziecko nie mając okazji do raczkowania, pozbawione odpowiednich, zachęcających do manipulowania zabawek, zaczyna się masturbować.
Zatem u podstaw zachowania, które określa się jako dziecięcą masturbację, leży po prostu zwykła ciekawość dziecka, niezaspokojenie potrzeby ruchu, niepokój, a także brak poczucia bezpieczeństwa lub zaburzenia w kontakcie z matką.
Nie tylko fakt onanizowania się budzi niepokój rodziców. Niektóre dzieci często dotykają narządów płciowych, przy czym czynność ta ma charakter nieświadomy. W tym przypadku proszenie lub zwracanie dziecku uwagi, by tego nie robiło, nie ma najmniejszego sensu.

Dlaczego to robi?
Rodzice dość często popełniają błąd, traktując onanizm jako pierwotną przyczynę kłopotów wynikających z nadpobudliwości. Tymczasem jest on tylko jednym z jej objawów i zdarza się częściej u dzieci przeżywających długotrwałe napięcie i lęk. Dlatego nie można zwalczać go, lecz starać się wniknąć głębiej w dziecięcą psychikę, by znaleźć przyczynę emocjonalnych kłopotów. Czasami nie można ich uchwycić, a pomimo to onanizm znika tak niespodziewanie, jak się pojawił.
Masturbacja, która występuje w okresie dojrzewania, jest wynikiem uświadomienia sobie seksualnych potrzeb i wiąże się z wyobrażeniami erotycznymi. Różni się ona zasadniczo od onanizmu wczesnodziecięcego.

Nie krzycz, nie zawstydzaj
Błędy wychowawcze w stosunku do masturbujących się dzieci są popełniane nagminnie. Nieodpowiedni stosunek do tych problemów wykazują nie tylko rodzice, ale i osoby zawodowo zajmujące się dziećmi. Zdarza się, że malec, u którego przedszkolanka zauważy takie zachowanie, jest publicznie karany i zawstydzany.
Obserwowałam kłopoty, jakie sprawiał 5-letni chłopiec (jest dzieckiem adoptowanym) uczęszczający do prywatnego przedszkola. Wydawało się, że publicznie uprawiany onanizm jest już tak nasilony, że trudno będzie spowodować jego wygaśnięcie. Jednak stało się inaczej. Indywidualna opieka, częste pochwały, zwolnienie dziecka z obowiązkowego leżakowania, umożliwienie rozwijania w przedszkolu swoich zainteresowań i otoczenie serdecznością sprawiły, że ten inteligentny chłopiec przestał się masturbować.

Czy trzeba iść do lekarza?
Często rodzice onanizującego się dziecka szukają porady pediatry, domagając się środków uspokajających. Jednak żadne leczenie farmakologiczne nie jest tu potrzebne. Najlepszym sposobem pomocy będzie wypełnienie dziecku dnia interesującymi zajęciami. Najskuteczniejsza terapia to otoczenie malca serdeczną opieką, pełna akceptacja, a przede wszystkim wiara, że nawyk ten z biegiem czasu przeminie.
Onanizm wczesnodziecięcy nie jest naturalnym etapem rozwoju erotycznego ani nie świadczy, że dziecko obserwowało współżycie seksualne rodziców. Trzeba podkreślić, że nie jest też zagrożeniem dla zdrowia psychicznego i fizycznego malucha, jak to sobie wyobrażają rodzice. Nieodpowiednie i nieprzemyślane sposoby jego zwalczania wywołujące u dziecka poczucie winy i strach przed karą, mogą doprowadzić do tego, że malec o słabszym systemie nerwowym zacznie cierpieć na zaburzenia nerwicowe.

Jak pomóc dziecku?
- Spróbuj zredukować w jego życiu wszystkie większe stresy.
- Nie mów, że martwisz się tym, co robi.
- Okazuj jak najwięcej miłości, ciepła i poświęcaj wiele uwagi.
- Nie kładź go spać zbyt wcześnie.
- Zanim zaśnie, posiedź przy nim i opowiedz spokojną bajeczkę.
- Podsuwaj pomysły interesujących zabaw i staraj się w nich uczestniczyć.
- Staraj się nie przywiązywać do problemu onanizmu nadmiernej wagi.

Joanna Kieniewicz-Górska
Awatar użytkownika
aniczka73
Posty: 148
Rejestracja: 20 lut 2007 01:00

Post autor: aniczka73 »

Skorpionko, moje chłopaki też przeszły okres siusiakowych fascynacji i podobnych zachowań przed snem (ujeżdżanie Prosiaczka, wybacz Prosiaczku....itp. ). Z psychologii rozwojowej wiadomo, że dzieci przechodzą okres oralny, analny, falliczny i kolejne. Żaden nie powinien być pomijany, bo jest wazny w późniejszym życiu, np. dzieci niezaspokojone oralnie (te co nie ssały piersi) często jako dorosłe czują pociąg do papierosów, to uproszczenie- wiem.
Dlatego przerywaliśmy takie "bujanki" bez zawstydzania, ale w kąpieli chłopaki sami dbali o mycie i gimnastykę (zapobieganie stulejce zalecone przez ich pediatrę) swoich ładnych siusiaków.
A masturbacje zupełnie odeszły w siną dal z chwilą pożegnania się z pieluchą ( w pieluszce często jest gorąco, z siusiaka robi się wrażliwy na wszystko słupek, dziecko się ruszy, ...jest i gorzej-słupek rośnie, i lepiej-bo przyjemnie, no i dziecko ma błędne koło, którego nie umie przerwać). My odpinaliśmy jak tak było pieluchę, wietrzyliśmy zajmując dziecku ręce zabawą paluszkową co było trudne (rączki same tam leciały), ewentualnie po chwili zakładaliśmy nową chłodniejszą od poprzedniej. I lżejsza kołderka pomogła, ale podkoszulka pod piżamką musi być, byle nie przegrzewać dolnych partii, ... A wszystko bez atmosfery napięcia i ze śmiechem. No i tłumaczyliśmy synkom, ze jak siusiakowi jest ciepło, to się robi słupek i że to normalne i mija za chwilę.
Teraz mają inne siusiakowe wyczyny: sikanie na trawkę kto więcej i dalej, za co dostawałam ochrzany od osłupiałych pań 8O z przedszkola. Bo ściągali majtki po kolana przy wszystkich dzieciach!!! Na razie starszemu zrobiło się wstyd przed chłopakami, a młodszy dał sobie wytłumaczyć, że "atoleta" jest od tego.
A książkę "Dziecko własnym terapeutą" Olechnowicz i ja polecam gorąco!!!

Co do usypiania

Lulamy młodszego na poduszce do dziś, POLECAM, i potem przekładamy do łóżeczka (jesteśmy już razem 21 miesięcy), inaczej sam się łomocze w łóżeczku, bo to bujanie jest teraz bardzo intensywne, silny smyczek. Ze starszym zasypiamy na jego łóżku przytuleni na łyżeczkę, a w nocy synek przychodzi spać do nas. Obydwaj nie zasypiają sami, a jak już się awaryjnie zdarzy, bo np. mąż wróci później, to ten co spał sam jest niewyspany i rozgoryczony.

Pozdrawiam ciepło, wszystko się wyprostuje, to tylko zew natury i biedne, zaniedbane emocje dziecka dają znać o sobie... Życzę duuużo cierpliwości, miłości i poczucia humoru :D
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Właśnie ululałam Miłka do snu :D na rękach, bo na rękach, trochę już ciężki, ale co tam. Na początku się wykręcał, chciał do łóżeczka, gdzie pewnie znów by się bujał... ale przytuliłam go mocno, puściłam znane mu kołysanki, śpiewałam cichutko i w końcu przestał się wykręcać, uspokoił sie i usnął. Trwało to krócej niż bujanie się w łóżeczku :D
Jestem zadowolona i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :D
Awatar użytkownika
Morela7
Posty: 1626
Rejestracja: 09 kwie 2008 00:00

Post autor: Morela7 »

skorpionka77 super zobaczysz takie lulanie na kolanach, tulenie przyniesie naprawdę dużo dobrego, :D
Susi i Mila

BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM

Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców

KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
Nina2
Posty: 781
Rejestracja: 03 cze 2004 00:00

Post autor: Nina2 »

Skorpionka, super! Będzie coraz lepiej.

skorpionka77 pisze: na początku (..) każde położenie spać było okupione płaczem aż takim zanoszącym się (....).
to była pozostałość po RZ, on po prostu tam sie nauczył, że nie może usnąć bez płaczy, tam tylko tak zasypiał. Wierz mi, gdy słyszałam jak płacze, próbowałam go uspokajać, brałam na ręce ale się wykręcał, chcąc spowrotem do łóżeczka, a tam dalej płakał i marudził
Przypuszczam, że płacz Synka w łóżeczku wynikał stąd, że forma zasypiania podobna jak w RZ nie była tym, czego potrzebował, a płacz w trakcie usypiania go na rękach był przejawem lęku przed tym, co nieznane (choć właśnie to "nieznane" było mu potrzebne).
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Majeczka również przechodziła okres bujania. Właściwie jak tylko przywieźliśmy ją do domu (miała 8 m-cy) zaczęła akrobacje ze wszystkim co miała pod ręką. Nie tylko gdy leżała na maskotkach czy kołderce, ale w ciągu dnia na spacerku w wózku czy w samochodzie w foteliku. Zasypiała pięknie, nie ciągała się wtedy, wystarczyło że wypiła mleczko, smoczek do buzi i juz spała jak kamień :D . Nie zmienialismy tego, nie braliśmy jej do naszego łóżka i tak własciwie zostało do dzisiaj. Czasami przychodzi do nas do sypialni jak ma zły sen i śpi z nami...na drugi dzień każdy jest nieprzyzwoicie niewyspany gdyż nasze dziecię robi taką ekwilibrystykę że hej :D . Ciąganie tudzież bujanie umarło śmiercią naturalną, poprostu nie zwracaliśmy na to uwagi, traktowaliśmy jako coś naturalnego, dużo przytulalismy, całowaliśmy, odwracaliśmy uwagę małej. Ale troszkę to trwało...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Nina2, Mały płakał na początku w łóżeczku, tak około 2 tygodni, kładliśmy go spać podobnie jak w RZ, czyli kąpiel, kaszka i do łóżka. Ale później przestał płakać, gdy przed położeniem do łóżeczka potuliłam go troszkę i zaczęłam kołysanki puszczać, jedynie zostało to bujanie na maskotkach.

Ale zauważyłam, że Mały buja się tak również poza łóżeczkiem, szczególnie gdy jest zmęczony. Dzis siedziałam z nim na podłodze, wśród jego zabawek, mało spal w dzień, więc wieczorem był szybciej zmęczony. Nie chcial się bawić, raczej tulił się do mnie, ale tak, że wchodził na moją nogę, siadał na niej okrakiem i się bujał... Przypomniało mi się, że jak przywieźliśmy Małego do domu niecałe 3 msc temu, to on tak samo robił. Był marudny, więc aby dotrzymać mu towarzystwa, sialiśmy z M na podłodze, na poziomie Miłka, a on właził nam na nogi, raz mi raz mężowi i tak sie bujał, wtedy sie uspokajał. Wtedy nie skojarzyliśmy tego, myśleliśmy że się bawi, albo ćwiczy sobie. Mały jeszcze nie chodził i wyglądało to jak pieskowanie, czasami dzieci podobno tak się zachowują przed rozpoczęciem stawania na nogi i chodzeniem....

Nie sądzę, aby Małemu brakowało u nas uczucia i miłości, bardzo dużo go przytulamy, całujemy, nosimy na rękach, no rozpieszczamy go i to bardzo, długo w końcu na niego czekaliśmy :D Coraz bardziej przekonuję się, że może to być onanizm dziecięcy, tym bardziej, że gdy przewijam Małego i smaruję mu siusiaka kremem, to sie uspokaja, jakby mu to przyjemność sprawiało... Mam nadzieję, że to minie i że to po prostu kolejny etap w jego rozwoju...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Minie na pewno :D Czasami zastanawiam się czy takie zachowanie spowodowane nie jest stresem adaptacyjnym. Czy w ten sposób dzieciaczek nie odreagowuje zmiany srodowiska, otaczających ludzi, zmiany pewnych czynności. Wydawało mi się że córeczka bardzo łagodnie przeszła etap aklimatyzacji u nas ale jednak to duży stres dla dziecka i w ten sposób okazywała swój niepokój...
Awatar użytkownika
Gość

Post autor: Gość »

Witam i dziękuję za wszystkie rady, na pewno z niektórych skorzystam :D
Po przemyśleniu wszystkiego doszłam do wniosku, że nie będę uczyła synka spania z nami w łóżku. Po pierwsze dlatego, że nie mamy takiej możliwości, mieszkamy w kawalerce z jedną wersalką, mąż musiałby chyba spać w wannie :wink: . A po drugie wciąż mi sie przypomina moja znajoma, której 8 letni syn nadal z nią śpi i żadne próby zmiany tego nie pomagają, mały urządza po prostu sceny! Mąż znajomej od prawie 8 lat śpi w drugim pokoju, a jeśli mają ochotę na seks, znajoma urządza wycieczki do męża :wink: może to i śmieszne, ale dla mnie i chore, niezdrowe dla związku małżeńskiego a także i dla tego dziecka!
Skoro mój synek potrafi sam zasnąć w łóżeczku i wysypia się w nim, w nocy się nie wybudza (czasami się zdarzy, ale bardzo rzadko), to po co ja mam to zmieniać. Myślę, że na co dzień, w ciągu dnia można dać dziecku dużo uczucia, miłości, bawić sie z nim, przytulać, całować i nie trzeba jeszcze z nim spać. Moim zdaniem zdrowe jest i dla dziecka i dla rodziców, aby każdy miał swoje miejsce do spania.

Dziś na drzemkę usypiałam synka w taki sposób, że po włączeniu jak zawsze jego kołysanek, wzięłam go na ręce, Mały chciał do łóżeczka to go włożyłam. Ale zaczął w łóżeczku świrować (a wiem że był zmęczony bo wstał przed 6.00), chciał się bujać, pozabierała maskotki, no to zaczął wstawać, spokojnie śpiewając, kładłam go z powrotem i tak z 10 razy, ale w końcu Mały usnął, trwało to może z 10 minut. Myślę, że zostanę przy tej metodzie usypiania go. Mały wie, że jestem przy nim, jestem spokojna, śpiewam mu, głaszczę, może na mnie patrzeć, dotykać ręki, ale jest też w sobie znanym miejscu, swoim łóżeczku, które kojarzy ze spaniem i wypoczynkiem. Pilnuję też aby nie bujał się podczas usypiania, może mu to w końcu minie.
Awatar użytkownika
franceska28
Posty: 19
Rejestracja: 01 sie 2007 00:00

Post autor: franceska28 »

Jak ja Wam zazdroszczę umiejętności nauczenia dziecka spania oddzielnie, nam się nie udało.Nie mówię,że nie będę próbowac ale jak na razie mam dośc wstawania po 30-ści razy w ciągu nocy do małego.Tylko spostrzeże,że mnie przy nim nie ma i koncert gotowy.Wstaję bardzo wcześnie do pracy i dlatego tak się zbieram mozolnie do ponownych prób uczenia małego ,że mama i tata śpią razem a dzidzia osobno :wink:.Wiem wiem nie jestem jedyna ,która pracuje , więc muszę się zebrac w sobie i zacząc działac :lol: Trzymajcie za mnie kciuki, bo ten mój diabełek tak łatwo nie popuści :twisted:
Nina2
Posty: 781
Rejestracja: 03 cze 2004 00:00

Post autor: Nina2 »

w telegraficznym skrócie, bo zaraz przyjdą głodomory, a obiad w trakcie przygotowywania..:

Franceska - mocno trzymam kciuki.

Skorpionka
- że Miłkowi dajecie miłość, ciepło itd nie wątpię, radość bije z Waszych fotek;
- usypianie w łóżku rodziców nie musi oznaczać spania razem (u nas nie oznacza - Gagatek ląduje w swoim łóżeczku).
Powodzenia!
Agatka
Posty: 411
Rejestracja: 25 cze 2003 00:00

Post autor: Agatka »

skorpionka77 pisze:wciąż mi sie przypomina moja znajoma, której 8 letni syn nadal z nią śpi i żadne próby zmiany tego nie pomagają, mały urządza po prostu sceny! Mąż znajomej od prawie 8 lat śpi w drugim pokoju, a jeśli mają ochotę na seks, znajoma urządza wycieczki do męża Wink może to i śmieszne, ale dla mnie i chore, niezdrowe dla związku małżeńskiego a także i dla tego dziecka
Wypisz, wymaluj moja siostra, jej mąż i ich starszy biologiczny syn.
Z tego też powodu byłam przeciwniczką spania dzieci w łóżku rodziców. Dunia po 7 miesiącach w dd pięknie zasypiała w łóżeczku, to ja miałam ochotę bycia z nią, więc lulałam w śpiworku (bardzo to polubiła i tak zasypiała), śpiewałam jej kołysanki i jak mi padła na rękach, to wkładałam ją do jej łóżeczka, stało blisko naszego łóżka w sypialni. W swoim łóżeczku, potem łóżku spała do 3 roku życia... Od roku śpi z nami i nie ma na nią siły :mur: :hihi: Przenoszenie powoduje, że w środku nocy mnie budzi: "mamuś mogę do was psyjść?" no i przychodzi. Jeśli chcę przespać całą noc muszę jej nie przenosić. Śpimy, więc z czterolatką, ale w dość dużym łóżku, więc dyskomfortu nie ma.
Starszego synka (tak samo długi czas w dd) po kilku dniach przenieśliśmy z łóżkiem do naszej sypialni z jego pokoju. Czytaliśmy mu bakji, rozmawialiśmy aż zaśnie. Im dłużej był u nas tym bliżej stawialiśmy jego łóżko... Tak aż nas czuł, dotykał w nocy po twarzach i spał dalej. Nie było mowy o przytulaniu go, leżeniu obok, wyginał się, drapał, a nawet płakał. To on do nas wyciągał rękę, dotknął i spał dalej. W wieku 6 lat uznał, że jest dorosły i wrócił do swojego pokoju z łóżkiem. :roll:
A seks? I tak nie było "mowy" o tym w sypialni bo od ponad trzech lat była tam ich dwójka, no od roku jest już tylko jedno ;-)


http://www.suwaczki.com/tickers/zpdoxqpk5iifc0l8.png

http://agatkaboj.blogspot.com/
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Adopcyjne dylematy”