Nasze watpliwosci i obawy - choroby rodzicow biologicznych
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
hmmm nam paradoksalnie pomogła "lista referencyjna odrzuceń z powodu...", którą nam wręczono a pierwszym naszym oao.
Sprawa była dogłębnie przedyskutowana, jasno określone "nie mogę". Ale to nastąpiło po konsultacjach z różnymi lekarzami w tym również psychiatrą, który był uprzejmy (jak Joanna17) powiedziec, że różne są choroby psychiczne, a zwłaszcza są te, które nie obciążaja dziedzicznie albo są następstwem jakichś incydentów życiowych", że zacytuję dosłownie.
A na "dowidzenia" dodał: a pani wie, że schizofrenicy to z reguły ludzie ponadprzeciętnie inteligentni i w ogóle "bliżej geniusza"???
ja:
lekarz: ano właśnie, moja pani... nie wiem co gorsze...
ja:
Sprawa była dogłębnie przedyskutowana, jasno określone "nie mogę". Ale to nastąpiło po konsultacjach z różnymi lekarzami w tym również psychiatrą, który był uprzejmy (jak Joanna17) powiedziec, że różne są choroby psychiczne, a zwłaszcza są te, które nie obciążaja dziedzicznie albo są następstwem jakichś incydentów życiowych", że zacytuję dosłownie.
A na "dowidzenia" dodał: a pani wie, że schizofrenicy to z reguły ludzie ponadprzeciętnie inteligentni i w ogóle "bliżej geniusza"???
ja:
lekarz: ano właśnie, moja pani... nie wiem co gorsze...
ja:
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
- RM
- Posty: 118
- Rejestracja: 19 cze 2006 00:00
Biologiczna matka moich córek przeszła załamanie nerwowe po samobójstwie męża. Zostawiła młodszą zaraz po urodzeniu w szpitalu a starszą opieka społeczna znalazła zaniedbaną w domu. Nikt nie zdiagnozował tej kobiety, ograniczono się do załatwienia zrzeczenia się przez nią praw rodzicielskich. Nikt nie wie ci się z nią dzieje ani jakie podłoże głębsze miała ta choroba. Dzięki jej chorobie ja mam dwie cudowne córki. Czy się boję o nie w perspektywie ich matki biologicznej??? Nie . Bo spotkałam wiele osób , które miały zaburzenia, choroby psychiczne w "następstwie jakichś incydentów życiowych". Warunek aby wszystko było OK, kochamy nasze dzieci bezwarunkowo. Jaką możesz mieć pewność że rodząc swoje własne dziecko nie urodzi się z wadą. Jest to pewien rodzaj loterii. Wszyscy chcemy jak najlepiej, ale czy mamy na to wpływ w 100%.
- marycha
- Posty: 1212
- Rejestracja: 06 kwie 2004 00:00
Mama biologiczna Kasi (babcia też) jest chora na padaczkę. Z tego powodu nie potrafiła opiekować się swoim dzieckiem (bardzo chciała). Z powodu późno wykrytej choroby, i w związku z tym, dużych zmian mózgowych, jest upośledzona umysłowo. Kasia dodatkowo miała "dziurkę" w serduszku, reflux żołądkowo-przełykowy i przepuklinę pępkową (to efekt brania leków padaczkowych w ciąży przez mb.)
Pojechaliśmy po nią aż do Białegostoku (ponad 700 km), ponieważ tam i w najbliższej okolicy nikt jej nie chciał adoptować.
Teraz już wiemy, że ma padaczkę, na szczęście, poza opóźnieniami, które w szybkim tępie nadrabia, żadnych szkód choroba nie zdążyła poczynić w mózgu Kasi. Dostaje leki, które będzie brała min. 5 lat. Teraz są takie leki, które nie zakłócają normalnego życia, dziecko nie jest otępiałe, zachowuje się normalnie i szybko nadrabia zaległości.
Mama biologiczna Michała jest upośledzona umysłowo - "opóźniona w rozwoju" - tak nam powiedziano w OAO. Mieszka w Domu Pomocy Społecznej, jest w miarę samodzielna. W czasie porodu wykryto u niej kiłę (+++). To wszystko co wiemy na jej temat.
Michał jest uczulony na roztocza, ma astmę uczuleniową, jest stale na lekach doustnych i wziewnych.
Pojechaliśmy po niego do Szczecina (100 km), na miejscu nikt nie chciał go adoptować.
Michał rozwija się znakomicie, w wielu dziedzinach przegania rówieśników, jest żywym i wesołym chłopcem. :P
Nie wiem co nam życie szykuje, co nas jeszcze czeka. Wiem, że moje rodzone dziecko też mogło urodzić się chore (w naszym wieku łatwo np. o zespół Downa).
Gdybym miała szansę ponownie podjąć decyzję co do adopcji Kasi i Michała, podjęłabym bez namysłu tą samą.
Dobrze, że nikt ich nie chciał w miejscu zamieszkania, dzięki temu trafiły do mnie.
Pojechaliśmy po nią aż do Białegostoku (ponad 700 km), ponieważ tam i w najbliższej okolicy nikt jej nie chciał adoptować.
Teraz już wiemy, że ma padaczkę, na szczęście, poza opóźnieniami, które w szybkim tępie nadrabia, żadnych szkód choroba nie zdążyła poczynić w mózgu Kasi. Dostaje leki, które będzie brała min. 5 lat. Teraz są takie leki, które nie zakłócają normalnego życia, dziecko nie jest otępiałe, zachowuje się normalnie i szybko nadrabia zaległości.
Mama biologiczna Michała jest upośledzona umysłowo - "opóźniona w rozwoju" - tak nam powiedziano w OAO. Mieszka w Domu Pomocy Społecznej, jest w miarę samodzielna. W czasie porodu wykryto u niej kiłę (+++). To wszystko co wiemy na jej temat.
Michał jest uczulony na roztocza, ma astmę uczuleniową, jest stale na lekach doustnych i wziewnych.
Pojechaliśmy po niego do Szczecina (100 km), na miejscu nikt nie chciał go adoptować.
Michał rozwija się znakomicie, w wielu dziedzinach przegania rówieśników, jest żywym i wesołym chłopcem. :P
Nie wiem co nam życie szykuje, co nas jeszcze czeka. Wiem, że moje rodzone dziecko też mogło urodzić się chore (w naszym wieku łatwo np. o zespół Downa).
Gdybym miała szansę ponownie podjąć decyzję co do adopcji Kasi i Michała, podjęłabym bez namysłu tą samą.
Dobrze, że nikt ich nie chciał w miejscu zamieszkania, dzięki temu trafiły do mnie.
mama Kasi (2001) i Michała (2003)
-
- Posty: 1048
- Rejestracja: 19 sie 2002 00:00
Marycha nie dodała, że Kasia pięknie śpiewa i jest wesołą szczebiotką.
W tajemnicy tez napiszę, że mój mąż skrycie podkochuje się w Michale
Dzieci są wspaniałe
Tyle robi miłość i opieka rodziców przez duże R.
Natalka jest zdrowa jak rydz. ( tfu,tfu )
A jej matka biologiczna piła alkohol i używała narkotyków. Równiez w ciąży. Używki były dla niej ważniejsze...
Nic się to nie odbiło na zdrowiu dziecka. Były podejrzenia o chorą wątrobę, ale bezpodstawne.
Przeczytaliśmy to przed pierwszym spotkaniem i jakos nas nie zniechęciło.
A teraz Natalka jest najpiękniejsza, najmądrzejsza i najwspanialsza. Najukochańsza i najzdrowsza. Naj...... i naj......
Oczywiście jestem obiektywna
W tajemnicy tez napiszę, że mój mąż skrycie podkochuje się w Michale
Dzieci są wspaniałe
Tyle robi miłość i opieka rodziców przez duże R.
Natalka jest zdrowa jak rydz. ( tfu,tfu )
A jej matka biologiczna piła alkohol i używała narkotyków. Równiez w ciąży. Używki były dla niej ważniejsze...
Nic się to nie odbiło na zdrowiu dziecka. Były podejrzenia o chorą wątrobę, ale bezpodstawne.
Przeczytaliśmy to przed pierwszym spotkaniem i jakos nas nie zniechęciło.
A teraz Natalka jest najpiękniejsza, najmądrzejsza i najwspanialsza. Najukochańsza i najzdrowsza. Naj...... i naj......
Oczywiście jestem obiektywna
- marycha
- Posty: 1212
- Rejestracja: 06 kwie 2004 00:00
Potwierdzam , w końcu to moja przyszła synowa. Michał po przyjściu z przedszkola opowiada tylko o tym, jak bawił się z Natalką :Pandresita pisze:.
A teraz Natalka jest najpiękniejsza, najmądrzejsza i najwspanialsza. Najukochańsza i najzdrowsza. Naj...... i naj......
Oczywiście jestem obiektywna
mama Kasi (2001) i Michała (2003)
-
- Posty: 9255
- Rejestracja: 04 kwie 2002 00:00
Tak jak napisała marycha, nic nie da gwarancji że dzieci będa 100% zdrowe. My zdrowi rodzice, rodzina bez powazniejszych obciążeń, rodziłam syna przed trzydzieską, nie piłam w ciąży, nie paliłam nigdy, nie pracowałam, chodziłam na spacerki, zdrowo się odżywiałam, dużo wypoczynku itp. wszystko byle dziecko zdrowe było, nawet coli i tonicu nie piłam. Urodził nam się syn z głuchotą obustronną, zespołem złego wchłaniania i upośledzeniem umysłowym. Nie można tego przewidzieć.
Daniel, Adaś i Lena - pełnia szczęścia!
- malgosik
- Posty: 5259
- Rejestracja: 13 sty 2002 01:00
ech, kasia i michal, szkoda ze was nie zdazylam poznac.
watek dla nas aktualny, wlasnie przerabiamy dwulatka "z przeszloscia". chorob psychicznych boje sie coraz mniej (w sumie chyba malo jest takich chorob dziedzicznych??? ).
i juz kocham te kruszynke - zdeptana przez zycie i moze i chorowita. . moze to ryzykowne stwierdzenie, ale przy drugiej adopcji czlowiek boi sie mniej. a przy trzeciej, przy czwartej...
watek dla nas aktualny, wlasnie przerabiamy dwulatka "z przeszloscia". chorob psychicznych boje sie coraz mniej (w sumie chyba malo jest takich chorob dziedzicznych??? ).
i juz kocham te kruszynke - zdeptana przez zycie i moze i chorowita. . moze to ryzykowne stwierdzenie, ale przy drugiej adopcji czlowiek boi sie mniej. a przy trzeciej, przy czwartej...
malgosik- mama
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
NIKI ( 11. 2002) i
TUSI (11. 2007)
-
- Posty: 1048
- Rejestracja: 19 sie 2002 00:00
Przy siódmej zaakceptujemy 15-latkę w ciąży albo chłopaka z dredamimalgosik pisze: moze to ryzykowne stwierdzenie, ale przy drugiej adopcji czlowiek boi sie mniej. a przy trzeciej, przy czwartej...
Ale to prowadzi do wniosku: "Nie taki diabeł straszny jak go malują"
Witamina M dużo zdziała :!:
A z reszta lekarze sobie poradzą
- kasiavirag
- Posty: 4121
- Rejestracja: 24 lip 2002 00:00
- anonymouse_30738
- Posty: 60
- Rejestracja: 03 sty 2008 01:00