W ostatnim okresie, na Szpitalnej dwie mamy zdecydowały sie wychować swoje dzieci...Michal pisze: w jakimś programie o adopcji wypowiadała się lekarka pracująca na oddziale preadopcyjnym. Powiedziała że w jej 20 letniej praktyce zawodowej przypadki zabrania dziecka przez matkę biologiczną zdarzyły się 2 razy.
Ja, jak szłam do OAO, to miałam jeszcze nadzieję, że można dostać dzieciatko mniejsze niż 6 tyg. - przede wzsystkim dlatego, ze chciałam karmić (nadal chcę) je piersią, no i dlatego, ze trudno mi myślec, że moje dziecko tak długo jest pozbawione miłości, czułości i tego wszystkiego co mogą dać tylko rodzice. Pogodziąłm się z tym, że jest inaczej i w gruncie rzeczy uważam, ze tak jest lepiej. Ja nie zazdroszczę Chice, bo nie wyobrażam sobie lęku o to, ze ktoś mi odbierze dziecko. A już zupełnie nie wyobrażam sobie, że rzeczywiście zdarza sie tak, ze matka zmienia zdanie (np. okazuje się, że rodzina jest gotowa pomóc). Wydaje mi się, że powierzanie rodzinie adopcyjnej dziecka, które ma już uregulowaną sytuację prawna jest zdrowsze dla wszystkich (dla dzieciątka w gruncie rzeczy też, bo i ono mogłoby przeżyć ogromny stres, gdyby odebrano je rodzicom, do których zdążyło sie przyzwyczaić).
A czemu akurat 6 tygodni? Może to rzeczywiście czas na ochłonięcie, na ustabilizowanie hormonalnej burzy (ponoć tyle właśnie trwa okres połogu, czyli powrotu do "normalności" organizmu matki).