Problemy z 5-latką

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
jasmina1980
Posty: 8
Rejestracja: 24 sty 2018 10:26

Problemy z 5-latką

Post autor: jasmina1980 »

Adoptowaliśmy 5-letnią dziewczynkę. Od początku było widać, że to uparte dziecko, jednak ostatnie tygodnie to w kółko powtarzające się te same trudności. Dziewczynka ciągle jest na nie, nie wykonuje żadnych poleceń. Mówi nie i koniec, kropka. Nie pomagają prośby, groźby. Jest ciągle pobudzona, rozwrzeszczana, krzycząca, musi czymś stukać, pukać, celowo trzaska drzwiami, niszczy rzeczy. Jesteśmy na skraju załamania, bo ani stosowanie nagród, ani kar, ani odbieranie nagród nie przynosi żadnych pozytywnych rezultatów. Dziwne jest dla nas to, bo nie spotkaliśmy się jeszcze z takim zachowaniem, ze bardzo szybko zmienia nastroje - zrobi awanturę, nawyzywa nas i i po naszej reakcji szybko przychodzi tulić się, mówi, ze kocha, jakby było to na pokaz. Psycholodzy zrzucają wszystko na okres przystosowawczy. Może ktoś z Was miał podobny przypadek co robić, gdzie szukać pomocy.
Awatar użytkownika
Sonia14
Posty: 121
Rejestracja: 19 paź 2016 12:36

Re: Problemy z 5-latką

Post autor: Sonia14 »

A ile u Was jest dziewczynka ?

Może faktycznie Was testuje....
Czym byłby świat bez miłości...
jasmina1980
Posty: 8
Rejestracja: 24 sty 2018 10:26

Re: Problemy z 5-latką

Post autor: jasmina1980 »

Jest u nas pół roku. Podpowiedzcie coś kochani. Byliśmy u psychologa (nawet dwóch),ale w sumie to najłatwiej zrzucić problem na okres przystosowawczy i psycholodzy właśnie na to zrzucają winę. A dziecko stawia się o wszystko, aspekty bezpieczeństwa nie ani dobre zwyczaje mają dla niej znaczenia. Liczy się tylko "nie". I te szybkie zmiany z krzyków, wrzasków na mamusiu, tatusiu i tak w kółko.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Problemy z 5-latką

Post autor: matula »

Czytałaś juz "Wychowanie zranionego dziecka" Keck, Kupecki" lub inną ksiązkę o wychowaniu dziecka po przejściach?

Żadne nagrody ani kary skuteczne w przypadku takiego dziecka nie będą.
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Problemy z 5-latką

Post autor: bloo »

jasmina1980
zostaliście rodzicami dziecka, które żyje na tym świecie pięć lat i w tym czasie zdobywało swój bagaż, który jest jego integralną częścią. Oczekiwanie, że 'okres przystosowawczy' zakończy się po pół roku jest nierealistyczne. Psycholodzy mają w tej kwestii rację: dla Was te pół roku być może ciągnie się jak makaron, z perspektywy życia rodziny (globalnej, życiowej) jest to nic.
Realistyczne jest przyjęcie, że na regulację dziecka należy liczyć czas mierzony według wzoru: wiek dziecka w momencie przybycia + połowa czasu spędzonego poza rodziną. Dla pięciolatki będzie to 5 lat + 2.5 roku. Razem 7,5 lat 'terapii' w nowej rodzinie i dopiero po tym czasie będzie można mówić o pełnym osadzeniu rozumianym jako pełne utożsamienie się dziecka z nową rolą, bliskimi i miejscem = przyjęcie tego życia jako w pełni własnego.
A i to pod warunkiem, że w tym czasie nie zadzieje nic dramatycznego, to jest nie dojdzie do zaburzenia nowych więzi, zaufania, poczucia bezpieczeństwa.
Więc owszem, cierpliwość jest Wam niezbędna.

Matula ma rację: regulowanie dzieci skrzywdzonych za pomocą tradycyjnych metod wychowawczych (kary, nagrody) jest nieskuteczne i nie doprowadzi do niczego poza frustracją rodziców.
"Wychowanie zranionego dziecka" uważam za pozycję obowiązkową, "Zranione dzieci, uzdrawiające domy" w drugiej kolejności. I warto by było, abyście poszukali w okolicy grupy wsparcia dla rodziców adopcyjnych. Sama świadomość, że to, z czym się mierzycie, nie jest wyjątkowe, dziwne, wynikające z 'trudnego przypadku niezwykłego dziecka' może być dla Was ulgą.

Rodzicielstwo adopcyjne jest inne niż biologiczne, nie w sensie pozytywnym czy negatywnym, po prostu w sensie stwierdzenia faktu.
Inne, bo cały czas będzie ten bagaż doświadczeń, krzywd i wspomnień z okresu, kiedy Wasza córka przezywała swoje życie bez Was. Dla Waszej córki nowy dom i rodzice na zawsze są obecnie tylko słowami. Nie ma znaczenia, ile wiary i miłości wkładacie w te słowa - zwyczajnie dla dziecka skrzywdzonego okres pół roku nie znaczy nic w kontekście dotychczasowego życia, bo ono ma już na koncie liczne zmiany, złamane obietnice, niewiarygodnych dorosłych.
Nie napisałaś nic o historii córki, więc nie wiem, w jakim wieku została rozdzielona z RB, czy wracała do rodziny, czy spędziła ten czas w domu dziecka czy w rodzinie zastępczej. Czy chciała być adoptowana, jak wyglądał i ile trwał okres adaptacji, czy to było krótkie czy długie przejście. Każda z tych kwestii ma znaczenie.

Dla ilustracji podam, że dziecko znajdujące się w mojej pieczy (jestem rz) zostało zabrane z RB w wieku 2.5 roku. Trzy lata później dokładnie potrafi odtworzyć dzień zabrania włącznie z kolorem i marką samochodu, który po niego wtedy przyjechał. Dla tego dziecka wciąż dowolna zmiana - nawet ta atrakcyjna i miła - jest przede wszystkim źródłem lęku, bo ono wie już z własnego życia, że zmiany są czymś zagrażającym, nad czym dziecko nie ma kontroli. A więc trzy lata to nadal za mało, aby usunąć ten strach. Możliwe też, ze nie da się go nigdy usunąć.
To teraz pomyśl, jak wobec tego może funkcjonować dziecko pięcioletnie w momencie zmiany domu i jak ono będzie odczuwać adopcyjną rewolucję w życiu?
Wracajac więc do tego, co napisała Matula - wiedza jest Wam potrzebna przede wszystkim do tego, aby pomagając dziecku zacząć od rozumienia jego uczuć, emocji, lęków i doświadczeń. Bez zejścia na ten poziom będzie Wam bardzo trudno poukładać rodzinę.
j.kira
Posty: 24
Rejestracja: 14 lip 2014 21:54

Re: Problemy z 5-latką

Post autor: j.kira »

Z własnego doświadczenia.
Proponuję udać się z dzieckiem do dobrego psychiatry - ze specjalizacją - dla dzieci i młodzieży. Wiem, że o takiego nader trudno, ale warto poszukać.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Problemy z 5-latką

Post autor: yennefer23 »

jasmina1980 nie wiem czy tutaj jeszcze zagladasz ... lecz jezeli zagladniesz napisz co u Was. czy skontaktowaliscie sie z jakims psychologiem czy ogarniacie tematy samodzielnie? jak córka? jak Wy w tym wszystkim?
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
JoseGina67
Posty: 2
Rejestracja: 29 cze 2020 14:27

Problemy z 5-latką

Post autor: JoseGina67 »

jasmina1980 - jak zakończyła się Wasza historia? Pytam, bo mam podobne problemy z adoptowanym 6 miesięcy temu synkiem. Syn ma 3 lata, jest żywym, wesołym i mądrym chłopcem. Niestety, kiedy coś mu odmówię, czy na coś nie pozwolę, wpada w wielką wściekłość i agresję. Krzyczy, bije, rzuca czym popadnie. Nie zwraca uwagi na to, czy może komuś zrobić krzywdę, czy nie. Nie wiem, jak sobie z nim poradzić. Nie chcę - póki co - brać go do psychologa, bo przeszedł już trochę w swoim życiu i chciałabym mu oszczędzić dodatkowych stresów, ale z drugiej strony boję się, że sami sobie nie poradzimy i w przyszłości może być jeszcze gorzej. Co radzicie zrobić?

pozdrawiam,
Gosia - mama adopcyjna
maszyny sprzątające
Majka1983
Posty: 83
Rejestracja: 03 sty 2014 19:32

Problemy z 5-latką

Post autor: Majka1983 »

JoseGina67, możesz powiedzieć, gdzie Synek był, zanim trafił do Was? Pytam, boją mam dwoje adoptowanych dzieci. Trafili do nas w wieku 5,5 miesiąca, więc byli malutcy (najpierw jeden a kiedy starszy miał 3 lata, trafił do nas Jego brat w wieku 5,5miesiaca). I ten mlodszy, obecnie 3latek, który do tej pory był zawsze milutki i slodziutki, zaczął reagować właśnie w taki sposób jaki Ty opisujesz. Pytałam naszej pani psycholog z OA, powiedziała, że zawsze musimy mieć z tyłu głowy ta myśl że są to dzieci adoptowane. Że nie były z nami od początku i nawet jeśli były w dobrej RZ, to te najważniejsze pierwsze miesiące zycia spedzily bez osoby, do ktorektorej "powinny" Się przywiązać, jak Mama. Poleciła mi książkę:John Brooks-a moglo być inaczej. Nie jest to łatwa książka ale opisuje problem jakim jest zaburzenie więzi u dziwco adoptowanych
i tego skutki . Nie wiem czy mój syn to ma, mam nadzieję że nie..., ale po tej książce jestem czujna. Wiem mniej więcej jak reagować na takie ataki histerii. I widzę efekty.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”