Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Moderator: Moderatorzy po adopcji
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 02 mar 2016 21:14
Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Piszę z prośbą o radę. Mój 8-letni synek oświadczył, że ma na poniedziałek przynieść do szkoły swoje zdjęcie z wczesnego dzieciństwa. Wychowawczyni prosi o zdjęcie dzidziusia. Synek był adoptowany w wieku 5 lat i takich zdjęć nie ma. Młody zdaje sobie z tego sprawę, ale co innego zdawać sobie z tego sprawę, a co innego musieć skonfrontować to i przeżyć przed całą klasą, porównać siebie ze zdjęciem 5-latka z całą klasą i ich zdjęciami. Jak on ma się tłumaczyć? O adopcji rozmawiamy w domu otwarcie i być może synek coś komuś wspomniał w szkole, ja w każdym razie specjalnie się tym przed innymi rodzicami nie chwaliłam, nie widzę potrzeby. Nie chcę, żeby synek był zmuszony do tłumaczenia się przed całą klasą. Jeśli sam ma ochotę komuś powiedzieć o adopcji, to jego decyzja.
Dodam, że wychowawczyni zna naszą sytuację, więc to zadanie mocno mnie zdziwiło.
Mąż już napisał do pani z prośbą o doprecyzowanie, czego pani oczekuje.
Zastanawiamy się, czy puszczać go w ogóle do szkoły? A może przesadzamy?
Będę wdzięczna za radę i ocenę sytuacji "chłodnym okiem", bo we mnie się gotuje.
-
- Posty: 40
- Rejestracja: 11 maja 2010 13:25
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
-
- Posty: 4144
- Rejestracja: 21 sie 2009 00:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Trudna sytuacja, jeśli moje dziecko miałoby jakiekolwiek obawy, zatrzymała bym je tego dnia w domu.
09.2013 serduszkowa córeczka
01.2017 zaczynamy po raz drugi
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 12 mar 2018 09:21
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Dziękuje, że zdecydowała się Pani napisać o tym problemie na forum. W pełni rozumiem Pani emocje... Sam mam dzieci, które trafiły do nas w wieku 5 i 10 lat. No i jak łatwo się domyślić moje córki też nie mają żadnych zdjęć z wczesnego dzieciństwa.
Niestety szkoła często będzie powodować takie sytuacje... Zadanie jest na poniedziałek - więc nie ma tu już możliwości zmian.
Cóż temat został już wywołany, a ośmioletnie dziecko już sporo pojmuje i nie da się go zbyć byle czym.
Proszę nie traktować tego co teraz napiszę jak rady ale jako moje luźne przemyślenia na ten temat.
- pomysł Go30 polegający na tym aby synek poszedł ze swoim zdjęciem w wieku 5 lat uważam za całkiem dobry ale to Pani musi ocenić jak dziecko sobie poradzi;
- pozostawienie dziecka w tym dniu w domu to raczej w mojej ocenie ostateczność;
- z nauczycielem i tak trzeba będzie jeszcze raz porozmawiać.
Sam pewnie jeszcze wielokrotnie tez będę musiał mierzyć się z podobnymi dylematami. A miałem już takie w szkole i w kontaktach ze służbą zdrowia.
Szkoła, do której chodzą moje córki miała kiedyś pomysł aby w ramach zajęć klasy odwiedziły dom dziecka. Musiałem zareagować bo dla moich dziewczyn (2 lata w DD) to mogło być rozdrapywaniem ran.
Choć przyznaję, że coś tam rzuciłem, że dzieci w dd to nie małpki w zoo do oglądania. A jak szkoła coś chce zrobić to niech spróbuje uświadomić uczniów i ich rodziców, że dzieci z tego dd chodzą też do naszej szkoły i że są to po prostu dzieci.
Pozdrawiam serdecznie
Proszę napisać jak poradziliście sobie z tym wyzwaniem
M
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 02 mar 2016 21:14
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Przyznam, że jeszcze nie wiem, co zrobimy. W zasadzie ze wszystkimi argumentami za posłaniem do szkoły, jak i tymi za pozostawieniem w domu się zgadzam, co niestety nie ułatwia decyzji.
Zastanawiam się, czy nie potraktować tego jako pretekstu do szczerej rozmowy z dziećmi i wyjaśnienia, że niestety takie sytuacje mogą się zdarzać. Być może po młodym to zupełnie "spłynie".
Pani na naszego maila nie odpisuje, być może nie czyta maili w weekend, a być może nie wie, co odpowiedzieć.
Na pewno dam znać, jaki był finał historii.
A wycieczka do domu dziecka dziecka to dla mnie pomysł całkowicie chybiony. No bo jak, raz idziemy do zoo, a innym razem do domu dziecka??? Litości.
Pozdrowienia
- yennefer23
- Posty: 5638
- Rejestracja: 23 lut 2010 01:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
gdy nasza Starsza jeszcze chodzila do przedszkola, rowniez byla taka prosba, ale szczerze to nie pamietam jak sie wszystko skonczylo, wiec raczej nie bylo jakiejs wielkiej sprawy.
Hephalump masakra z pomyslem odwiedzania domu dziecka... dobrze ze interweniowales. nie rozumiem, dlaczego dzieci mialyby odwiedzic dom dziecka, zeby co .... zobaczyc dzieci? jak to pomyslodawca / pomysłodawczyni uzasadnili?
-
- Posty: 11
- Rejestracja: 02 mar 2016 21:14
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Rozmawialiśmy z Młodym w niedzielę. Na nasze gadanie, że wie, że nie mamy takich zdjęć, czy nie będzie mu przykro, Młody wzruszył ramionami, stwierdził, że powie w klasie, że zdjęcia zapomniał, albo weźmie zdjęcie taty jako bobaska. Zupełnie nie widział problemu.
Koniec końców zabrał zdjęcie taty, w klasie poinformował, że to jego zdjęcie. No i teraz nie wiem, czy się martwić, bo wychodzi na to, że adopcja to jednak dla niego troche temat tabu. Z drugiej strony może nie mieć ochoty gadać o tym z całą klasą. Młody jest bardzo zamknięty, kiedyś jeszcze wrócę z nim do tego tematu.
Pani wychowawczyni w końcu odpisała, że jeśli nie będzie miał zdjęcia to nic się nie stanie. Dla mnie wykazała się totalnym brakiem zrozumienia, bo przecież nie chodzi o to, że zdjęcia nie przyniesie, tylko o to jak on się będzie czuł ze świadomością, że takiego zadania wykonać nie może.
Pozostałe moje dwa robaczki (bo mam ich trójeczkę) zaraz na początku dyskusji o zdjęciach stwierdziły: "tak wiemy, możemy iść się bawić?"
I tyle w temacie.
-
- Posty: 10041
- Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
RZ znają dane RB i mają tu większe możliwości niż RA, więc ta ścieżka wydaje mi się całkiem niegłupia - nawet jeśli już nie w celu przyniesienia do szkoły to po prostu do własnego albumu, ostatecznie większość ludzi chciałaby ciągłości swojej historii.
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 12 mar 2018 09:21
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Szkoły miewają różne pomysły. W wytycznych oczekuje się aby wykazywały się działalnością społeczną i... charytatywną. "Wycieczka" do DD miała być połączona z przekazaniem jakiś darów (zabawki, słodycze).
Cóż nie każdy wie, że dzieciaki w DD te "podstawowe" potrzeby akurat mają zapewnione.
Kalafiora
Cieszę się, że Twój synek poradził sobie z Waszą pomocą z tym zadaniem. Zdjęcie taty zamiast własnego...
Serdecznie pozdrawiam
M
- yennefer23
- Posty: 5638
- Rejestracja: 23 lut 2010 01:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Kalafiora,
Czyli raczej wiele sobie z tego nie zrobił ?
Czyli byłoby podobnie pewnie jak u nas ...
Przynajmniej na razie a potem zobaczymy co czas przyniesie
Ale myśle ze mino wszystko warto podpytać za jakiś czas jak się czuje z tym wszystkim, tak na wszelki wypadek
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
-
- Posty: 2897
- Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Podejście do swojej historii, do adopcji - ewoluuje z biegiem życia dziecka, rozwoju pod wpływem wielu czynników i być może, że u syna też będzie się zmieniać. Natomiast zaradność życiowa oraz umiejętność rozwiązywania problemów to predyspozycje raczej stałe, więc ja bym sie tylko cieszyła, że ta sytuacja pozwoliła mu się nimi wykazać.
-
- Posty: 358
- Rejestracja: 03 kwie 2009 00:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
dziecięcy pragmatyzm super sobie poradził, sprytny chłopak z tego Twojego SynkaKalafiora pisze:Koniec końców zabrał zdjęcie taty
czemu zaraz temat tabu - czy musi mieć chęć na forum klasy nosić transparent "jestem synem adopcyjnym"? może nie ze wszystkimi w klasie ma ochotę dzielić się swoją historią?Kalafiora pisze:No i teraz nie wiem, czy się martwić, bo wychodzi na to, że adopcja to jednak dla niego troche temat tabu. Z drugiej strony może nie mieć ochoty gadać o tym z całą klasą
dla nas (dorosłych) na przykład źródłem radości i dumy jest nasza historia i sposób w jaki zostaliśmy rodziną, nie znaczy to jednak, że każdemu napotkanemu człowiekowi chcemy o tym opowiadać, wdając się w dodatku w najdrobniejsze szczegóły...
my, rodziny adopcyjne, wcale nie musimy mieć kompleksu absolutnej szczerości: nasze historie to nasza intymna rodzinna sprawa. są tematy, na które nie rozmawiamy ze wszystkimi, czy to dziwne??
a swoją drogą, nie uważacie, że to jest też dość ciekawe zagadnienie: ludzie uważają na ogół, że nie wypada pytać choćby o tak błahą rzecz jak wynagrodzenie, a nas - adopcyjnych - pytają wprost i bez skrępowania na przykład o rb naszych dzieci, albo czy nasze dzieci są rodzeństwem (w sensie biologicznym). hmmm. widocznie są ciekawi tylko, czy ciekawość usprawiedliwia taką obcesowość?
wrzesień 2008 - pierwsza wizyta w OAO
23 czerwca 2010 - TEN TELEFON
25 czerwca 2010 - pierwszy Synek w domu :-)
czerwiec 2013 - zaczynamy drugą procedurę
16 maja 2014 - TEN TELEFON
21 maja 2014 - drugi Synek w domu :-)
rodzina w komplecie :-D
-
- Posty: 2897
- Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
Absolutnie nie. I fajnie jeśli dzieci potrafią się przed tym bronićbiedronka5 pisze:[ tylko, czy ciekawość usprawiedliwia taką obcesowość?
-
- Posty: 10041
- Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
W tym roku już tego nie zrobię, nie tak się rozwiązuje problem: tłukąc termometr, by gorączki nie było widać. W tym roku zamierzam wyegzekwować "dzień rodziny", w którym do p-kola dzieci będą mogły przyjść z taką rodziną, jak ją sobie zdefiniowały: z samotną mamą, samotnym tatą, babcią i dziadkiem, ciocią i wujkiem itd.
Wiem, że to nie jest bezpośrednia odpowiedź na pytanie wątku, ale dotyczy postawy rodziców/opiekunów wobec różnych oczekiwań szkolnych. No więc nie jest tak, jakby wiele szkół i przedszkoli chciało, że to my powinniśmy się dostosować. Nie. Nawet jedno dziecko bez zdjęć z okresu niemowlęcego jest wystarczającym powodem, aby przeformułować program lekcji, i nawet jedno dziecko w rodzinie zastępczej jest powodem, aby nie organizować dnia mamy i taty z ich zdjęciami.
Dzieci zawsze powinny być w centrum, a my jesteśmy ich rzecznikami, niezależnie od tego, czy jesteśmy rodzicami biologicznymi, adopcyjnymi czy zastępczymi. Warto sobie to powtarzać, bo to bardzo wzmacnia i dodaje niezłomności w starciach z kadrą pedagogiczną: nie chodzi się na kompromisy tam, gdzie dziecko może doznać krzywdy emocjonalnej.
-
- Posty: 358
- Rejestracja: 03 kwie 2009 00:00
Re: Zdjęcia z wczesnego dzieciństwa, których nie mamy
zgadzam się z Tobą w 100%. szkoda, że to są ideały, mrzonki. nauczycielowi często łatwiej jest się "pozbyć" tego, który nie pasuje do danej koncepcji. po co się wysilać.bloo pisze:Nawet jedno dziecko bez zdjęć z okresu niemowlęcego jest wystarczającym powodem, aby przeformułować program lekcji, i nawet jedno dziecko w rodzinie zastępczej jest powodem, aby nie organizować dnia mamy i taty z ich zdjęciami.
hmmm, jesteśmy po prostu... rodzicami (a nikogo nie powinien interesować sposób w jaki rodzicami zostaliśmy - czy ktoś się interesuje biologiczną stroną "przedsięwzięcia"? - jakoś nie, a tutaj też mogą być różne warianty)bloo pisze:niezależnie od tego, czy jesteśmy rodzicami biologicznymi, adopcyjnymi czy zastępczymi
brawo!! musimy walczyć i wykłócać się, kiedy jest taka potrzeba - też tak uważam. nie możemy się biernie zgadzać na wszystko.bloo pisze:nie chodzi się na kompromisy tam, gdzie dziecko może doznać krzywdy emocjonalnej
-- 12.11.2018, 19:24 --
i my, rodzice, też musimy umieć się przed tym bronić i na to nie pozwalaćPockahontas pisze:Absolutnie nie. I fajnie jeśli dzieci potrafią się przed tym bronićbiedronka5 pisze:[ tylko, czy ciekawość usprawiedliwia taką obcesowość?
wrzesień 2008 - pierwsza wizyta w OAO
23 czerwca 2010 - TEN TELEFON
25 czerwca 2010 - pierwszy Synek w domu :-)
czerwiec 2013 - zaczynamy drugą procedurę
16 maja 2014 - TEN TELEFON
21 maja 2014 - drugi Synek w domu :-)
rodzina w komplecie :-D