Emocjonalne bycie matką

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
bulica
Posty: 3
Rejestracja: 02 paź 2017 08:47

Emocjonalne bycie matką

Post autor: bulica »

Witam serdecznie,
pytam właściwie po to, by się zorientować, czy ktoś też tak ma, czy to moja "przypadłość". Naszego synka poznaliśmy prawie 2 lata temu. Od początku nie mieliśmy wątpliwości, miał wtedy ponad 5 lat. I wiedziałam, że to mój syn.
Nadal tak jest - wiem , że jest mój, kocham go, akceptuję itp., ale...
Ja się czuję jak jego matka zastępcza, zawsze z tyłu głowy mam tę drugą matkę, biologiczną. Np. patrzę na niego, jestem dumna z czegoś, podziwiam jego cechy i myślę o niej, że udał jej się syn, że mi by takie udane dziecko rodzone pewnie nie wyszło itp. To jest takie dziwne, taka tymczasowość ( nie umiałam inaczej tego nazwać) mojego macierzyństwa, taka niepełność w gruncie rzeczy. Bo co ja mogę wiedzieć o dzieciach, skoro nie urodziłam, nie wychowałam go od początku. Co ja mogę wiedzieć o swoim synu...
Momentami jest to ciężkie. Czy ktoś tak miał? Czy takie poczucie się zmienia z czasem? Czy zapomina się o tym, że to dziecko ma też inną rodzinę, biologiczną i po prostu się żyje? Czy z czasem poczuję się pełnokrwistą matką?
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: Miniula »

Bulica wychowuję moje dziecko od kiedy się urodziło, ale mam (do tej pory, a minęło 5,5 roku) podobne do Twoich odczucia.
W moim przypadku jest to pokłosie sytuacji życiowej, znajomości z MB oraz wpływu otoczenia...
Nie spodziewam się zmiany w temacie.
Jeśli chcesz, napisz na priv.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


bulica
Posty: 3
Rejestracja: 02 paź 2017 08:47

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: bulica »

Dziękuję, Miniula.
A więc może i u nas tak będzie.. To nie jest nie do zniesienia, tylko takie dziwne po prostu.
Może faktycznie jest to kwestia znajomości rodziny biologicznej. Co prawda nie znam matki, dziadków itp., ale oni pojawiali się i pojawiają nadal sporadycznie w opowieściach małego. Czasem jestem porównywana, czasem mu się wszystko miesza.
No cóż, będę mamą najlepszą jak umiem, może za bardzo się zastanawiam nad własnymi emocjami.
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: bloo »

nie wiem, czy w czymś pomoże mój głos, ale dodam go niejako z drugiej strony barykady. Mam dwóch biologicznych synów, drugiego urodziłam dzięki in vitro, więc w okresie starań o niego rozważaliśmy jako plan B adopcję. To nigdy nie był plan brany na serio, bo nasze starania okazały się na tyle krótkie (pierwsza procedura udana), że tak naprawdę nie skonfrontowaliśmy się z porządnym opukaniem tematu, mimo to uważałam, że czuję (co za konstrukcja!), że macierzyństwo adopcyjne nie byłoby tym samym, co biologiczne.
Dziś myślę, że miałam rację - dla tamtej mnie zapewne nie byłoby tym samym.
Ale czas płynął i nasze życie ułożyło się tak, że mając tę dwójkę zostaliśmy jeszcze rodziną zastępczą. Pewnego dnia w naszym domu pojawiło się dwoje nieznajomych dzieci. Było to rok temu i to doświadczenie zupełnie paradoksalnie pozwoliło mi zrozumieć adopcję.

Nie umiem tego wyjaśnić i nie wiem, czy to jest w ogóle możliwe na polu racjonalnym, ale wiem i czuję, że gdybym adoptowała jedno z tych dzieci, to byłoby ono po prostu moje. Przed uznaniem w nim w pełni mojego powstrzymuje mnie całkowicie rozumowo budowana bariera ochronna, ponieważ 'nasze' dzieci najprawdopodobniej wkrótce uwolnią się prawnie i zostaną przez kogoś adoptowane - tak więc nie mogę rozwijać w sobie fantazji o byciu ich mamą z dość oczywistych powodów, nie na tym polega moja praca.

W każdym razie w minionym roku zrozumiałam, że pełność lub niepełność tkwi w naszej głowie. Co nie oznacza, że można ją stamtąd usunąć - sądzę, że sednem mojego doświadczenia jest to, ze mając swoje biologiczne dzieci jestem w stanie porównać to, co czuję do nich, i co czuję do swojego zastępczego dziecka. Nie muszę więc zgadywać "czy gdyby TO dziecko było z moich genów i brzucha, czułabym tę samą pełnię?". Znam już odpowiedź.
Zdaję sobie zarazem sprawę, że dla osoby, która nie ma doświadczenia genetycznego i biologicznego macierzyństwa, te słowa zapewne niewiele niosą, ponieważ wciąż nie dają jej odpowiedzi na pytanie "czy w mojej sytuacji byłoby tak samo?". Natomiast dzielę się tym, co czuję, bo mi akurat życie przyniosło tę odpowiedź i ona jest dla mnie taka.
(pomijając to, że nie ma czegoś takiego, jak 'tak samo'. Każde z dzieci kocham inaczej i mam inną relację, co wypływa na pewno z charakteru, osobowości, ale też różnego wieku i potrzeb. Na przykład swoje zastępcze dziecko kocham, jakby to nazwać?, esencjonalnie, sensualnie i wiernopoddańczo - po prostu akceptuję je w pełni i jest dla mnie doskonałe od czubka głowy po palce u stóp; najstarszego syna kocham partnersko, podziwiam i wymagam, zaś młodszego - bardzo czule i z zachwytem. Przeczytałam co napisałam i stwierdzam, że słowa jednak nie oddają dobrze uczuć ;) )

Zaufałabym jednak Miniuli, która pisze, że to nie musi być problem, skoro zostało to nazwane. Myslę też, że analizowanie własnych emocji jest ok, ale też warto brać poprawkę na nasze wszystkie 'wciski' kulturowe, które generalnie są takie, że rodzicielstwo adopcyjne jest erzacem, substytutem tego właściwego. To potrafi pracować w nas bardzo silnie, nawet jeśli na poziomie intelektualnym zwalczamy ten pogląd i wierzymy, że naprawdę w to nie wierzymy. Może więc pojawić się poczucie niepełności - pytanie tylko, skąd to uczucie płynie? Czy na pewno z nas samych? W moim przypadku różnica jest jeszcze taka, że jako dojrzała kobieta i matka czuję się bardzo dobrze osadzona w życiu i rodzicielstwie, czego nie miałam przy pierwszym synu, więc obecnie mam zdecydowanie lepsze rozeznanie niż kiedyś w tym, co jest moje, a co nie jest moje. Tak więc możliwe jest też, że poczucie pełni/niepełni związane jest z czasem - jako matka późnego nastolatka mam po prostu więcej danych o swoim modelu wychowawczym i kompetencjach, bo te zdążyły się już trochę ucieleśnić. Mamy młodszych dzieci pracują z większą liczbą niewiadomych, to też warto brać pod uwagę analizując własne emocje.
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: Miniula »

bulica , myślę, że z czasem to uczucie będzie coraz mniej intensywne, zostanie takie ""coś" w tyle głowy. Takie przebłyski poczucia, że jest coś obcego, nienaturalnego. Z czasem coraz rzadsze. Mogą być to momenty wywołane czymś, co usłyszysz, zobaczysz.
Jak napisała bloo , to nie jest problem, jeśli jest nazwane, przetrawione, oswojone.
Było, ale przestało. Powodzenia.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


wako
Posty: 356
Rejestracja: 12 paź 2014 19:54

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: wako »

bulica jestem mamą ado już wiele lat. Na początku miałam podobnie do Ciebie. Niby byłam mamą, ale nie byłam. Miałam silne wrażenie, że to jest dziecko oddane mi na wychowanie. Ono przecież miało już mamę, dom, rodzinę i korzenie, a ja pojawiłam się po prostu zamiast. Długo nie umiałam o sobie mówić "mama", coś mi w tym słowie nie pasowało, nie byłam nią na 100%, bo przecież nie miałam wyłączności. Syn nie był mój od poczęcia :) Dałam sobie czas na oswojenie się z tą sytuacją, uczuciami i przeświadczeniem, że trochę nie pasuję do tego obrazka. Teraz, po latach, moje odczucia się zmieniły. Patrzę na niego i myślę "matko, ale ci się super syn trafił" :D Wiem, że nigdy nie byłby taki, gdyby nie był mieszanką MB i moją. On jest jej, ale już i mój. Ona na zawsze będzie w nim, ale jego życie nierozerwalnie związane jest z moim. Takie mamy dziwne combo - przeszłości i teraźniejszości. Na szczęście doszliśmy do etapu, kiedy ktoś chwali młodego mówię "moja krew" :mrgreen: :lol:
Dobrze, że udało Ci się nazwać to, co odczuwasz. Jak zupełnie oswoisz to będzie o niebo łatwiej. Doczekaliście się dosyć dużego dziecka, więc pewnie jest Ci trudniej, niż nam było.
meme
Posty: 130
Rejestracja: 27 sty 2011 21:57

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: meme »

bulica, zgłaszam się, że również miałam tak samo.
Myślę, ze może to być związane z adopcją starszego dziecka (mój miał 4,5 roku, czyli podobnie jak Twój synek).
Tak jak pisała Miniula, z biegiem czasu będzie lepiej.
U nas po 4 latach jest tak, jakby syn był z nami od zawsze.
A pełnokrwistą matką się poczułam, gdy zaczęłam przychodzić do przedszkola/szkoły i wysłuchiwać skarg na zachowanie mojego nadruchliwego syna ;-) Dotarło do mnie, że muszę go bronić i że nikt inny tego nie zrobi.
Bądź dobrej myśli, wszystko się ułoży.
bulica
Posty: 3
Rejestracja: 02 paź 2017 08:47

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: bulica »

Dzięki :)
No to pozostaje czekać na skargi... ;)

Ładnie to napisałyście. Jakoś tak się lepiej robi.
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: Bobetka »

Niedługo będzie 13 lat odkąd jestem po prostu mamą. Na początku miałam wrażenie, iż bawimy się w rodzinę. Aktualnie to jest niesamowita więź, bliskość, wzajemne oddanie i nie czuję się żadną drugą. Emocjonalnie jestem jego prawdziwa matką i to nie tylko moje, lecz i jego odczucia. Jest super gościem o wielkim sercu i olbrzymiej empatii. Nauczył mnie wiele. Jest teraz nastolatkiem i owszem ma okres bunty, jednak nigdy nie wymierzonego w nas jako rodzinę. Ma swoje dąsy, humorki, próbuje sił - lecz nie ranią one nas jako podstawowej jednostki społecznej. Tego bronimy wspólnie. Do tego razem doszliśmy.

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: yennefer23 »

ja natomiast nigdy nie mialam chyba w tyle glow poczucia ze mama jestem czesciowo, w polowie, czy jakos inaczej (dwie corki adoptowane razem, 2,5 roku temu) w zwiazku z tym ze adoptowalam moje dzieci a nie zas urodzilam.
nigdy, mnie to nie bolalo. czasem jak patrze na moje corki, to mysle czy sa podobne do rb czy mb a moze dziadka czy babci ... ale nie boli mnie to, nie czuje smutku, czy jakiejs straty w zwiazku z tym. sa piekne jakie sa, niezaleznie do kogos sa podobne :)

jednak, po adopcji, przeszlam pieklo w glowie. od totalnego zwatpienia w siebie jako czlowieka, matke, do totalnego zwatpienia w nas jako rodzine. bylam ogromnie niepewna siebie, swoich przekonan dotyczacych tego jak chcemy dzieci wychowywac, i co wg mnie jest dla nich dobre. wlasciwie kazde slowo kogokolwiek wyprowadzalo mnie z rownowagi. nie wiedzialam co robic i jak. bylam totalnie zagubiona. nie czulam sie matka dobra, ale nie dlatego ze nie urodzilam moich corek. tylko dlatego ze nie umiem ich wychowac i nie wiem czy umiec bede. ze nie czuje sie pewnie w tym co mysle i jak mysle. wiem ze wszystko to wynikalo, z totalnego przewrocenia wygodnego swiata w ktorym zylismy do gory nogami, adopcja dwojki malych dzieci, z ktorych jedno mocno straumatyzowane, drugie wiecznie chore i leczenie szpitalne co jakich czas), do tego problemy zewnetrze, wszystko sie to skumulowalo.

z czasem te mysli jednak mijaja. jak patrze na siebie sprzed 2 lat, jaka bylam zahukana i zagubiona jako matka, to mi jest siebie zal.

nie wiem jaka powinna byc czy jak powinna sie czuc "pelnokrwista" matka. ale pomimo tych zawirowan, pomimo zwatpien, nigdy nie poczulam sie jak ktos komu dzieci powierzono na chwile, na zastepstwo. wszystkie (zdrowe) dzieci i tak kiedys odejda, powierzono nam je na jakis tam czas, a ten czas ktory mamy staramy sie wychowac ich "na ludzi". i czasem, pomimo codziennego kieratu, cieszyc sie z tego ze sie odnalezlismy.
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Emocjonalne bycie matką

Post autor: yennefer23 »

Dziewczyny, chłopaki!

Najwyższa Izba Kontroli przeprowadza obecnie kontrolę wykonywania zadań przez ośrodki adopcyjne. Głównym celem naszych badań jest odpowiedź na pytanie, czy ośrodki adopcyjne prawidłowo i skutecznie realizują zadania związane z postępowaniami adopcyjnymi. Ponieważ zależy nam na uzyskaniu możliwie najpełniejszego obrazu prosimy o udział w badaniu ankietowym, skierowanym do rodziców, którzy przysposobili dziecko lub są w trakcie realizacji procedury adopcyjnej, bądź znaleźli się w takiej sytuacji, że podjęte działania nie zakończyły się adopcją.

Ankieta jest całkowicie anonimowa. Na wypełnione formularze NIK czeka do 31 grudnia 2017 r. Udzielone odpowiedzi zostaną wykorzystane w pracach analitycznych mających na celu sformułowanie ewentualnych uwag i wniosków usprawniających funkcjonowanie ośrodków adopcyjnych, jako kluczowego elementu systemu adopcyjnego w Polsce.

Link do ankiety znajdziecie tutaj :arrow: https://zapytania.nik.gov.pl/limesurvey ... php/864576
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”