pierwszy wspólny rok za nami...

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
Matylda35
Posty: 64
Rejestracja: 29 lut 2016 14:51

pierwszy wspólny rok za nami...

Post autor: Matylda35 »

Blisko rok po tym jak w naszym domu pojawił się Synio, chcę podzielić się kilkoma refleksjami. Synio ma już skończone 3 lata. Okazuje się kochanym, lubiącym przytulać się, bystrym, radosnym, ciekawym świata chłopcem. Cudownie nadrabia opóźnienia. My oraz cała rodzina bardzo go kochamy. Nasze rodzicielstwo ma słodko-gorzki smak. Piękne chwile przeplatają się z tymi trudnymi. Ogromnym wyzwaniem jest pokazywanie mu, że samodzielność jest fajna. Synio chce, żeby we wszystkim go wyręczać, wymusza krzykiem, płaczem, histerią, w najlepszym przypadku tylko marudzi i jęczy, że to my mamy za niego coś zrobić. Oczywiście wymagania dostosowujemy do jego możlwiości. Bardzo stanowczo pokazuje, że nie chce robić tego o co prosimy.Nastawiony jest na nie, gdy tylko mówimy jakąś prośbę do niego.Ewentualnie zrobi coś odwrotnego by pokazać, że nie będzie robił tego o co prosimy.Dominuje w nim przekora i chęć pokazania, że zrobi na odwrót. Jestem z nim na codzień i widzę, że jest bystry i doskonale rozumie co się mówi do niego. Bardzo szybko się zniechęca, jak tylko np krzywo coś założy zaczyna histeryzować i nie chce podejmować kolejnych prób. Mówimy mu, że jak nie wyszło teraz uda się następnym razem tylko trzeba próbować, ale on woli dramat odstawić. Ma silną osobowość i chce we wszystkim dominować. Próbuje rządzić co mamy robić i kiedy. Jak tylko nie chcemy robić tego co on, płacze i histeryzuje. Wiem, on wyraża emocje także te złe, ma prawo. Z drugiej strony dopadło mnie mega przygnębienie i dół od słuchania jego wrzasków, płaczu i wymuszania. Każdą sytuację staram się kierować w pozytywną stronę, ale najczęściej z jego strony jest opór. Bardzo psychicznie jestem zmęczona. Nie jestem idealną matką, choć staram się być dobra i na każdym kroku zapeniam go o miłości, nawet jak coś nabroi. Musiałam się wyżalić.

-- 07 wrz 2017 10:54 --

Zapomniałam dopisać, że to co jest jeszcze dla nas bardzo trudne, to, że w złości Synio potrafi mnie uderzyć. Ja wtedy staję tak by nie mógł mnie sięgnąć i stanowczo mówię, że nie wolno bić. Czuję, że całą swoją życiową energię zużywam na spokój i cierpliwość do niego. Przez co tak naprawdę trudno mi się cieszyć rodzicielstwem.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: pierwszy wspólny rok za nami...

Post autor: matula »

Ta więź między wami świetnie rokuje. Doradzam przejrzenie wątków o adopcji dzieci starszych.
Jeśli jeszcze nie czytałaś to warto przeczytać "Wychowanie zranionego dziecka" Keck, Kupecky. Dużo Ci to wyjaśni, bo niektóre zachowania sa typowe dla dziecka po przejściach: ono nie ma Toba rządzić (choć chce) ale zaufać i zdać się na Ciebie.
dana6
Posty: 525
Rejestracja: 23 lip 2009 00:00

Re: pierwszy wspólny rok za nami...

Post autor: dana6 »

matula pisze:Jeśli jeszcze nie czytałaś to warto przeczytać "Wychowanie zranionego dziecka" Keck, Kupecky. Dużo Ci to wyjaśni, bo niektóre zachowania sa typowe dla dziecka po przejściach: ono nie ma Toba rządzić (choć chce) ale zaufać i zdać się na Ciebie.
popieram w całej rozciągłości...Mimo, że mogłoby się wydawać, że dziecko w momencie adopcji było malutkie to z perspektywy zaburzenia więzi tak nie jest, bo już kilkumiesięczne dzieci mogą mieć takie problemy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”