Problemy postadopcyjne

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
kociambers
Posty: 2
Rejestracja: 27 lip 2017 20:18

Problemy postadopcyjne

Post autor: kociambers »

Witam

Dnia 16.02.2016, za postanowieniem osobistej styczności wzięliśmy pod dach dwóch chłopców, rocznik 2009 i 2013, tak więc dziecko młodsze i starsze.
Opiekunka z pogotowia postarała się włączyć mb, oraz złożyć wniosek o adopcję 2013, a mb 2009, sąd na ten pomysł nie przystał tak więc mb złożyła wniosek o obu naszych synów. Było wiele momentów, zastanawiania się, czy nie ma pierwszeństwa, o ich dobro i właściwy rozwój. W końcu 31 maja 2017 zostaliśmy nierozwiązywanie rodzicami. Jak to w naszym przypadku wciąż czekamy na akty urodzenia.
Nasza droga przez adopcję była makabryczna. Mam wykształcenie pedagogiczne, wraz w zawodzie nauczyciel, mąż służy krajowi.

Trudno mi się zawsze czyta, te długie wiadomości:) Ta będzie również długa:)

1. Adopcja to trudna decyzja z jeszcze trudniejszymi konsekwencjami
2. Nigdy nie mamy z kim porównać naszych "porażek"
3. Zawsze czujemy, że zrobiliśmy za mało
4. Boimy się prosić o pomoc
5. Wszyscy mają wiele do powiedzenia nam "prawie rodzicom" lub "rodzicom tamtych dzieci"

Przechodząc od tematu uwielbienia nas jako nadludzi do pogardy, jak można było przyjąć "obce dziecko" należy się skupić na nas, rodzicach adopcyjnych.
Uważam, że rodzic adopcyjny ma prawo się mylić, popełniać błędy, złościć się i załamywać, ma prawo mieć dość i nawet powiem wprost poddać się!
Adopcja jest trudna, od osób, które mówią o niej wprost do osób, które zmieniają miejsce zamieszkania i pracę by nikt nie wiedział.
My jedyni wciąż podlegamy ocenie, wciąż mówi się o naszych dzieciach "te dzieci"
Ile można wciąż się podnosić? Rodzice biologiczni często mają więcej praw niż my.

W grudniu mój młodszy syn skończy 4 lata, wygląda jak anioł, a charakter ma "trudny." Od samego początku wymagał 200% uwagi, jest głośny, kłótliwy, złośliwy (myślę, że ze względu na wiek), niszczy zabawki. Przy tym jest najbardziej empatyczną osobą, jaką znam, przy tym również ma poczucie humoru, jest wesoły i ma nieskończoną energię. W przedszkolu codziennie słyszę litanię jego wybryków i komentarzy na temat tego, że mu pobłażamy, dla przykładu, teściowie twierdzą, że jestem matką "generałem," także na pewno w niczym mu nie pobłażamy. Z moich obserwacji wynika, że po prostu dobrze się czuje w centrum uwagi, każdy z nas zna kogoś takiego. Obecnie nauczył rzucać ciętymi ripostami, przy tym robiąc odpowiednie miny. Starsi ludzie są oburzeni, ale przepraszam jestem dzieckiem lat '90 i uważam, że nawet najmłodsi mają prawo do swojego zdania. Zdarza się, że i mnie zgasi, ale akurat tego się nie boję. A uważam tak, gdyż, u mnie w domu dzieci głosu nie miały i potem w starszych latach czułam się wycofana przez to co wypada, a czego nie. Oczywiście, zdarzą się osoby, które mnie skrytykują, ale szacunek musi odnosić się do osób, które na to zasługują, a nie dla prostackich starszych ludzi.
Nieco odbiegłam od tematu.
Jako matka wciąż popełniam błędy wychowawcze, mniejsze lub większe. Choć tyle czytałam o wychowaniu, tyle lat poświęciłam praktyce, wiem, że nie można być obiektywnym wobec swojego dziecka. Dlatego słucham opinii, które się pokrywają i staram się pracować.
Zdarzają się dni, kiedy mam serdecznie dość i mam ochotę uciec. Potem są dni kiedy bym ich nosiła na rękach i karmiła cukrem. Istnieją również dni, gdy czuję się pusta w środku. I TO WYDAJE MI SIĘ NORMALNE!
W przypadku młodszego syna, od razu idzie do dziadka po wsparcie i je dostaje. Uwiera mnie mocno, że tak robi. Jednak, każde dziecko idzie na pomoc do dziadków, bo wiedzą, że oni będą im pobłażać, wkurzać rodziców i ich ustawiać. Od tego są, może dlatego lepiej jest rozmawiać z dziadkami niż z rodzicami. Robi awanti w miejscach publicznych, ośmiesza mnie przed znajomymi. Robi niewyobrażalnie drażniące rzeczy, ale wiecie co, w ostatecznym rozrachunku moje "gadanie" jest święte i to my jesteśmy dla niego całym światem. A co najśmieszniejsze, potrafi powiedzieć, że tak jest, bo mama tak powiedziała.
Co do tematu adopcji, na początku mówił, że jest z brzuszka, potem wciąż z nim na ten temat rozmawiałam, aż w końcu powiedziałam, że go nie urodziłam i odpowiedział "aha." W tym momencie zakończyłam temat. Dzieci są mądrzejsze niż się je o to podejrzewa.
Czas na starszego syna. Gdy go poznaliśmy był wychudzony zagubiony, ale miał w sobie niezwykłą siłę. Zaimponował mi, był jak ja w jego wieku. Stawiał na wiedzę, która w moim przekonaniu miała mu rekompensować doznane krzywdy. Skory do wygłupów, stawiał jasne granice w przypadku przytulania, całowania. W to wszystko weszła mb, przez co nas znienawidził, nie ma się co dziwić.
W końcu u nas zamieszkał, po utraceniu nadziei na zmianę losu. Jest jakby go nie było, jest jakby cieniem samego siebie. Zdarzają się dni, gdy zachowuje się jak 2-latek, a potem płaczem próbuje wymusić na nas swoje potrzeby. Nienawidzi warzyw i uwielbia łakocie. Wciąż próbuje oszukiwać z porcjami warzyw:)
Niestety, ale by zaistnieć w grupie rówieśniczej, jest w stanie zrobić wszystko w swojej naiwności. A z drugiej strony jest uroczy, gdy w coś gra i mocujemy się w grach spostrzegawczych, potrafi żartować i stara się zadowolić innych. Gdy naogląda się swojej 10-letniej kuzynki to zachowuje się jak "rozwydrzone 3-letnie dziecko." A to dziecko to temat na to, "jak nie wychowywać swojego dziecka, i zniszczyć mu życie, robiąc z niego kalekę życiową" - zawsze to dla mnie punkt odniesienia.
Zawsze gdy idę się poradzić w sprawie starszego syna, to słyszę jaki on zły i nie dobry, bo drobne rzeczy rosną do rangi wyolbrzymionych problemów.
Oczywiście, ma swoje wady, ale i jakie zalety, zawsze chce poszerzać wiedzę, radzi sobie przeciętnie, ale ile dzieci nie zraża się pod wpływem porażek?! A on, bierze to na klatę i stara się! Jasne, każdy by chciał, by jego dziecko było najlepsze, ale nie ma drugiego dziecka, tak pokornego, tak opiekuńczego wobec słabszych i uciśnionych. On nawet nie odda młodszemu bratu, bo twierdzi, że to nie jest uczciwe.
Tak, mam cudowne dzieci, tak zdarza się, że tego nie widzę, tak są sytuacje, w których mam dość, ale jedno jest pewne, choćbym naprawdę miała dość to zawsze będę ich kochać!

Pozdrawiam
J

P.S. Proszę piszcie, rodzice z problemami, naprawdę siebie potrzebujemy!
Justyna
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Problemy postadopcyjne

Post autor: matula »

Adopcja dzieci starszych to zawsze duże wyzwanie, ale pasjonujące.

Nie wiem, czy zorientowałaś się już, że dzieci, które mają za sobą trudne przeżycia z wczesnego dzieciństwa mogą reagować inaczej na starania rodzicow i dobrze jest o tym wiedzieć.

Na NB jest wykaz lektur dla rodziców adopcyjnych, warto zapoznać się z niektórymi pozycjami, bo szczęsliwie jest ich teraz tak wiele, że na wszystkie nie starczy czasu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”