Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
aggita
Posty: 28
Rejestracja: 15 lut 2016 14:10

Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: aggita »

Chciałabym założyć wątek o adopcji niepełnosprawnych dzieci. Mam nadzieję, że są
na tym forum osoby, które także takie dziecko przysposobiły. Wiem, ze pary, które chcą adoptować dzieci rzadko decydują się na adopcję dziecka chorego, dziecka z niepełnosprawnością. Szukam wsparcia psychicznego, możliwości podzielenia się doświadczeniem, radościami i smutkami w tym temacie, bo sama mam niepełnosprawną córkę. Ma teraz 2 lata i 3 miesiące, a cierpi na dziecięce porażenie mózgowe (diplegię spastyczną). Jest z nami 8 miesięcy, więc stosunkowo krótko. Wcześniej, do 18 miesięcy, przebywała w RZ. Znaliśmy jej stan zdrowia, wcześniej, zanim się zdecydowaliśmy na adopcję, odwiedzaliśmy ją.
Mimo wszystko, pomimo tego, że wiedzieliśmy, jak jest - bywa bardzo ciężko i fizycznie, i psychicznie. Kiedy zamieszkała z nami, pełzała tylko, asymetrycznie na jedną stronę. Ciężką pracą, kosztowną rehabilitacją, doprowadziliśmy do tego, że raczkuje i siada. Teraz ma łuski ortopedyczne, od listopada jest pionizowana, co wymaga od nas ogromnego nakładu pracy w domu, bo codziennie musi stać przez godzinę-półtorej, a nie chce tego robić, bardzo płacze, histeryzuje. Często nerwy puszczają, mamy dość. Potrzebny jest ocean cierpliwości, a czasem nie ma już tej cierpliwości skąd czerpać. Mała ma trudny charakter, wszystko musi być w pocie i we łzach wypracowywane przez wiele miesięcy, zanim jest jakis efekt. Efekt jest, ale ile nas to kosztuje to tylko my wiemy. Rokowania są bardzo dobre - powinna być w stanie samodzielnie chodzić, przkurcze pod kolanami ustąpiły dzięki naszej codziennej ciężkiej pracy. W łuskach jest już w stanie stać sama przez dłuższy czas, zrobi tez parę kroków.
Umysłowo jest super - mała ładnie mowi, jest inteligentna, uczuciowa, rączki też ma w pełni sprawne. Ja już czasem jednak tracę nadzieję, czy uda się, czy będzie chodzić, bo wszystko musi byc z niej wyrywane na siłę, wymęczone wielogodzinnymi ćwiczeniami. Czasem też już nie umiem się cieszyć jej postępami, bo wiem, ile zdrowia, czasu, pieniędzy one kosztują, ile godzin wysłuchiwania jej płaczu...Czy ktos tutaj ma podobnie? Czy ktoś mnie zrozumie?
Odezwijcie się - mamy adoptowanych dzieci niepełnosprawnych. Czy są tutaj takie?
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Witaj aggita:)

My również adoptowaliśmy niepełnosprawna córeczkę tez ma chore nóżki wymaga ciągłej rehabilitacji . Chetnie z toba porozmawiam i cie wesprę na ile potrafię :)
.Na prywatne wiadomości wysłałam ci mój numer telefonu . pozdrawiam serdecznie
Leeleeth
Posty: 905
Rejestracja: 06 sie 2013 16:59

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Leeleeth »

My adoptowalismy niepełnosprawnego chłopczyka. Jest bardzo różnie. Czasem jest super. A czasem mam ochotę wyc do księżyca. Nasza walka o nadrobienia zaniedbań Małpki to walka na każdym kroku. Ale idziemy naprzód, raz lepiej raz gorzej. Ważne ze do przodu ciach/emot
16.07.2013 pierwsza wizyta w OA

19.09.2014 Małpka jest nasz

29.08.2015 złożenie podania o córeczkę

Czekamy. . .
aggita
Posty: 28
Rejestracja: 15 lut 2016 14:10

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: aggita »

Dziewczyny, dziękuję za odpowiedzi. megi71 - bardzo Ci dziękuję za rozmowę, dużo mi dała. :)
W tym tygodniu Malutka zaczyna chcieć - chcieć stać, chcieć chodzić w swoich ortezach na nóżkach, nieporadnie jeszcze, małymi kroczkami, ale już próbuje. Na rehabilitacji w czwartek też nas rehabilitant pochwalił, że Mała ładnie stoi, nie ma już przykurczów pod kolanami, prostuje się, wyciąga do góry. Mamy jeszcze wcześniej adoptowanego synka - myślę, że jego obecność też nie jest bez znaczenia. On nie mówił, ona nie chodziła. Teraz od miesiąca Mały nawija, bo niepełnosprawna, niechodząca siostra jest rozgadana na całego. A ona zaczyna kombinować z chodem, bo starszy brat biega, skacze, tańczy...i ona też chce.
Dziękuję za wszelkie wspracie. Bardzo ono jest dla mnie ważne. :)
mamaemilki
Posty: 282
Rejestracja: 04 sie 2005 00:00

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: mamaemilki »

My także adoptowaliśmy niepełnosprawną córkę urodziła się z wylewem I/II stopień ma niedowład prawostronny ale jest samodzielna stara się dorównać drugiej zdrowej adoptowanej córce jest samodzielna ale wymaga stałej rehabilitacji teraz okazało się że ma także niedosłuch centralny co tez wymaga rehabilitacji logopedycznej ma zalecony sprzęt wspomagający słyszenie. \córka mimo trudności uczy się bardzo dobrze jest bardzo ambitna chce dorównać zdrowym dzieciom

Kasia mama Emilki ur. 12.07.04 i Martusi ur. 09.11.05


megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Bardzo się ciesze ze"aggita" podjęła temat " Adopcji niepełnosprawnego dziecka ".
FAJNIE ZE MOŻEMY SIĘ WSPIERAĆ I SOBIE WZAJEMNIE DORADZAĆ :)
Jednocześnie możemy pokazać, że taka adopcja daje również wiele RADOŚCI :)
a problemy czy trudności zawsze będą .
Ważne aby nam one niepotrzebnie nie ROSŁY :) .
pozdrowienia dla waszych dzieciaczkowi :)
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Witam wszystkich:)
Mam pytanko szukam fajnego ośrodka na turnus rehabilitacyjno -leczniczy .
Chodzi mi o Ośrodek który prowadzi rehabilitacje z NFZ a nie PERON , gdzie pobyt dziecka pokrywa całkowicie NFZ a rodzic tylko dopłaca za siebie . takie turnusy są zazwyczaj 21 dniowe.

Może ktoś polecić taki Ośrodek ???

Ja znam tylko jeden bardzo fajny OŚRODEK REHABILITACYJNY W RUSINOWICACH - polecam :).
Może ktoś zna równie fajny w innym miejscu ?
justiMala
Posty: 7
Rejestracja: 25 lut 2016 22:01

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: justiMala »

Przepraszam, że nie na temat ale dla mnie jesteście bohaterami :) Sama mam różne dylematy co do macierzyństwa ale WY jesteście wielcy i przywracacie mi wiare w ludzi :) Sama adopcja jest dla mnie trudnym tematem... Ale wy... Poprostu wielki ukłon !
Leeleeth
Posty: 905
Rejestracja: 06 sie 2013 16:59

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Leeleeth »

justiMala pisze:Przepraszam, że nie na temat ale dla mnie jesteście bohaterami :) Sama mam różne dylematy co do macierzyństwa ale WY jesteście wielcy i przywracacie mi wiare w ludzi :) Sama adopcja jest dla mnie trudnym tematem... Ale wy... Poprostu wielki ukłon !
Nie wiem jak reszta mam dzieci z niepełnosprawnością, ale ja nie jestem nikim specjalnym. Wręcz przeciwnie. W naszym przypadku decyzja była trudna, strasznie się bałam. Okazało się jednak, że ten malutki chlopaczek to poprostu mój synek.
Proza życia, zero bohaterstwa :-)
16.07.2013 pierwsza wizyta w OA

19.09.2014 Małpka jest nasz

29.08.2015 złożenie podania o córeczkę

Czekamy. . .
justiMala
Posty: 7
Rejestracja: 25 lut 2016 22:01

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: justiMala »

Leeleeth mówisz tak bo stało się to dla Ciebie codziennością ale dla niektórych zawsze będziesz bohaterką :) Urzekła mnie twoja skromność i obyś zawsze czerpała tyle radości ze swojej pociechy bo w końcu po to one są aby dawać radość i sens życia... aż mi łezka się kręci w oku.. pozdrawiam =ooo*
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Droga do podjęcia DECYZJI, zgłoszenia się do OA i poczynienia pierwszych kroków aby móc zostać rodzicem adopcyjnym .

- Bardzo często ta decyzja"rodzi się w bólach".

RA wcześniej przeżywają swoje dramaty i tragedie , umęczeni życiem często marzą już tylko o tym aby przysposobić zdrowe dziecko.NAJZWYCZAJNIEJ W ŚWIECIE PO LUDZKU WIEDZA ZE NIE DALI BY RADY ADOPTOWAĆ DZIECKA JUŻ CHOREGO - dla mnie i tak są WIELCY :)

długo mysle bo nie chce nikogo urazic ...
ale gdy adoptujesz dziecko chore bo czujesz ze to właśnie ONO jest TWOJE .
Wtedy człowiek nie patrzy przez pryzmat piętrzących się problemowa i czekających operacji czy licznych wizyt u lekarzy. Widzisz wtedy juz tylko twoje dziecko które jest MAŁYM BOHATEREM bo mimo wcześniejszego odrzucenia i swojej niepełnosprawności WALCZY ( czasami z krzykiem i morzem łez wylanych) .
CI MALI BOHATEROWIE SA CUDOWNI BO SAMI UCZA INNYCH JAK PATRZEC NA ZYCIE.....i to jest cudowne :)

MY mamy w domu taka mała iskierkę :) i to właśnie nasza córeczka daje nam wszystkim siły :))))
nasza mała bohaterka sama CHCE POKONYWAĆ PRZESZKODY a my ja tylko wspieramy i jak trzeba to "podnosimy" ( często dosłownie).

ps. teraz jest na etapie ze BARDZO CHCE NAUCZYĆ SIĘ SKAKAĆ i wytrwale ciągle próbuje :) mimo ze nóżki jeszcze nie zachciały :(
Leeleeth
Posty: 905
Rejestracja: 06 sie 2013 16:59

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: Leeleeth »

Megi71 pięknie to ujęła w słowa.
Ja czytając dokumentację Małpki, płakałam nad tym co Mu się przytrafiło. Dopiero później zobaczyłam jak bardzo On walczył, jak się starał, jak znosił dzielnie swój los.
Dziś pomału pozwala nam na bycie zaopiekowanym. Cudownie patrzeć jak idąc na badanie ufa mi na tyle, że mogę mu wytłumaczyć na czym będzie ono polegało, i pozwala je sobie zrobić. Wcześniej była walka i szarpanina.
Każdego dnia przekraczamy granicę, i dopełniamy się jak dzień i noc.
16.07.2013 pierwsza wizyta w OA

19.09.2014 Małpka jest nasz

29.08.2015 złożenie podania o córeczkę

Czekamy. . .
aggita
Posty: 28
Rejestracja: 15 lut 2016 14:10

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: aggita »

Wszystko piękne to, o czym tutaj piszecie, ale... Ja mam na tą chwilę w domu dwójkę małych adoptowanych niepełnosprawnych dzieci w wieku rok po roku (u synka niedawno zdiagnozowano FAS) i tak naprawdę jestem załamana w chwili obecnej. I przyznam się - żałuję tej drugiej adopcji Małej z niesprawnymi nóżkami, bo ledwie daję radę. Gdybym mogła cofnąć czas pewnie bym nigdy się tego nie podjęła, jeszcze biorąc pod uwagę diagnozę, jaką postawiono mojemu synkowi, którego też trzeba w chwili obecnej rehabilitować, zapewniać mu dodatkowe zajęcia itd.
U mnie Mała nie chce współpracować, na rehabilitacji drze się, jakby ją żywcem krojono, mimo, że jest w stanie sama wstać, a nawet przejść kilka kroków - nie robi tego. I to nie jest taki tam sobie płacz - to jest mega histeria, rzucanie się, aż do potu, aż się sina robi na twarzy. Rehabilitant od Vojty ostatnio powiedział, że pierwszy raz widzi coś takiego... Mała woli sobie leżeć, a najlepiej, żeby ją ktoś nosił i wszystko robił za nią (a ma ponad dwa lata).Wyjście do jakiegokolwiek lekarza, nawet na głupie warzenie to jest jeden wielki wrzask. Dzień jest ustawiony pod nią, pod jej bycie w łuskach, zajęcia, rehabilitację. I ciągły ryk, wrzask, szarpanie się. Teraz jeszcze doszło pionizowanie jej bez łusek - wrzask jest taki, że na cały blok słychać - musiałam powiedzieć sąsiadom, że jej nie katujemy, tylko musi ćwiczyć. Moje małżenstwo prawie nie istnieje. Jak tylko mogę to wychodzę z domu, żeby zapomnieć o tym, co tam się dzieje i nie mam ochoty tam wcale wracać, chyba tylko ze względu na synka. Rano zanim wstane (a przez pół dnia musze sobie radzic z dwójką sama) czasem mysle, ze moze Mała wyparowala w nocy z łózeczka i że jej nie ma i moje życie wróci do normy.Synek pójdzie do przedszkola, a ja będę mogła normalnie wrócicd o pracy, zamiast iść na świadczenie pielęgnacyjne i się z córką męczyć w domu.
A myślałam sobie - dam rady, pomożemy jeszcze jednemu biednemu dziecku, zapewnimy mu zajęcia, rehabilitację, otoczymy opieką. Takie dziecko akurat stanęło na naszej drodze życia. Jesteśmy w tym wszystkim sami z mężem, on też już czasem nie daje rady. A mała będzie potem chciała chodzić, biegać, być, jak inne dzieci. Każdy specjalista powtarza, że nie jest zle, że rokuje, ze moze normalnie chodzic, że to moze nawet nie byc porazenie mózgowe, tylko jakaś sprawa genetyczna (bo, poza tym mówi normalnie, ma sprawne rączki, a nawet kontroluje potrzeby fizjologiczne, co u dziecka z porażeniem jest czymś niespotykanym), ale co z tego, skoro nie ma żadnej motywacji i ani grozby, ani prosby jej do chodzenia nie sa w stanie nakłonić, bo nie.
Napiszecie pewnie, że jestem egoistką, że jej nie kocham (fakt, że trudno ją niestety kochać, jak się ma z nią do czynienia codziennie w takich okolicznościach, bo postronni ludzie widzą w niej śliczną, milutką, uśmiechniętą dziewczynkę, pokrzywdzoną przez los) i inne takie. Być może tak jest. Jestem cholerną egoistką i dlatego żałuję całą sobą, bo moje życie jest w strzępach w tej chwili...
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: yennefer23 »

aggita serce mi sie kraje jak czytam, taki ogrom cierpienia w Waszej rodzinie :glaszcze nawet nie umiem sobie wyobrazic jak musi byc Wam ciezko. Nie mysle ze jestes egoistka, mysle ze jestes zwyczajnie wyczerpana - fizycznie i psychicznie. Straszna szkoda ze z tego co piszesz, nie macie znikad pomocy :(
Musisz zadbac o siebie, bo jezeli Ty nie bedziesz sprawna, to nikt w Twojej rodzinie nie bedzie. Wiem ze latwo mowic ... ciezko zrobic, gdy w domu dwojka chorych dzieci, a pomoc albo dorazna albo jej nie ma.
Czy jest szansa by ktos Cie odciazyl? Pomysl na spokojnie, moze przyjaciolka na pare godzin, nie wiem jak u Was z babciami / dziadkami / ciotkami? Czy jest szansa zebys udala sie do psychologa - tak tylko porozmawiac ...
Czy w Waszym OA macie jakies wsparcie? Jezeli nie, napisz moze do naszej pani Ekspert forumowej - znajdziesz dzial tutaj :arrow: Po adopcji - pytania do eksperta
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
megi71
Posty: 40
Rejestracja: 16 paź 2011 19:30

Re: Adoptowałam niepełnosprawne dziecko

Post autor: megi71 »

Kochanna aggita :glaszcze
Tak czułam ze masz MEGA DOŁA :( . I trudno sie dziwic ze Ci juz brak sił . Kochana jesteście razem z mężem przemęczeni i dobrze ze jestes szczera az do bólu . Myślę ze twoje słowa sa zupełnie naturalne w tak trudnej adopcji .
WIEM DLA KOGOŚ PATRZĄCEGO Z BOKU MOZE TO STRASZNE I DZIWNE - BO PRZECIEŻ SAMI CHCIELIŚCIE MIEĆ TAKA RODZINĘ ?!
to jest troche tak, ze gdy sie przysposobiło dziecko lub dzieci- to nie wypada narzekać i mówic ze człowiek juz pada. Przecież nikt nam nie kazał utrudniać sobie życia JA JUZ NIE RAZ TAKI KOMUNIKAT OD KOGOŚ DOSTAŁAM :(
Dla mnie to dziwne i niedorzeczne bo jak matka urodziła swoje dzieci to jest zupełnie naturalne ze mówi ze jest przemęczona i ze życie juz nie jest takie jak wcześniej - wiec jej sie współczuje i ona ma prawo narzekać ???
A gdy jak sie adoptuje - to trzeba sie tylko uśmiechać i mówić jak to super sobie radzimy??? MYŚLENIA LUDZI SIĘ NIE ZMIENI ,A SZKODA :(

Kochana aggita zanim zaczniesz szukać pomocy w np. w OA aby was wsparł psychicznie i za nim sami pójdziecie do psychologa - spróbujcie pomoc sobie sami .
ZRÓBCIE SOBIE URLOP OD WSZYSTKICH ZAJĘĆ I REHABILITACJI OD PIONIZOWANIA I WSZYSTKICH ĆWICZEŃ DOMOWYCH CO NAJMNIEJ DWA
TYGODNIE -DZIECIOM KRZYWDA SIĘ NIE STANIE . poczujcie sie jak na urlopie nie musicie nigdzie jechać , możne i tatusiowi uda się dostać chociaż kilka dni
urlopu . Bawcie się i relaksujcie zaproście gości lub wy się wybierzcie do kogoś nie myście o tym ze masz niepełnosprawne dzieci . Nauczcie się znów na nowo cieszyć swoimi dziećmi :) wybierz się do fryzjera i na zakupy :) (to tez pomaga ) w tym czasie pomyślcie o niani chociaż raz w tygodniu -to wszystko pozwoli wam się zdystansować .
Boje się ze twój ból i zmęczenie jest tak duże ze możesz podjąć nagle decyzje której będziesz żałować :( . JEŚLI BĘDZIESZ MIAŁA SIŁY POROZMAWIAĆ TO DZWON DO MNIE .
ps. doradze co do przedszkola . buziaki .
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”