Depresja poadopcyjna

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: Miniula »

Jarzębina mówię "pas".
Pozdrawiam

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Mrówa19
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2012 14:06

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: Mrówa19 »

onna_34 pisze:Stąd właśnie temat "depresja poadopcyjna" i chęć podzielenia się tym doświadczeniem. Bo wierzę, że mogę komuś pomóc. A to, że przychodzi myśl o rezygnacji nie zależy przecież od samej matki adopcyjnej, czy biologicznej. Ale przecież do samej rezygnacji nie doszło. Tak to się dzieje, i Twoja ocena moralna tego w sumie za dużo do tematu nie wnosi. Ty tak nie miałaś - ciesz się z tego. Są kobiety, które tak mają jednak i chcemy się tutaj podzielić swoim doświadczeniem.
dziękuję za te słowa onna_34 ... mam podobne doświadczenia
onna_34
Posty: 22
Rejestracja: 07 mar 2014 12:40

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: onna_34 »

Córeczka jest już z nami ponad 7 miesięcy. Jak ten czas leci!
Przez ten czas poukładałam sobie wszystko, dziecko wrosło w naszą
rodzinę, jest radością każdego dnia, gdy patrzę, jak się śmieje, rośnie
i rozwija. Mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Czekamy teraz na
nasz drugi skarb. Może niebawem pojawi się w naszym życiu.
Było ciężko na początku, ale było warto. Musiałam intensywnie
pracować nad sobą, nauczyć się cierpliwości, wyrozumiałości,
przezwyciężyć swój własny egoizm i wygodnictwo, otworzyć się
na to dziecko. Nie zawsze dziecko rodzi się w serduszku z chwilą
zobaczenia go w rodzinie zastępczej - często trzeba dużo czasu,
aby się z samym macierzyństwem oswoić, poczuć się w nim dobrze,
poczuć się na swoim miejscu. Niemniej trudne początki nie przekreślają
bycia dobrą matką, uczą pokory, pozwalają potem bardziej cenić to,
co się otrzymało od losu. Dobrze jednak wiedzieć, że złe chwile od
początku mogą się pojawić, a adopcja to nie jest łatwa droga usłana
różami. Kończymy kurs, jest telefon i wtedy już zawsze "żyli długo i
szczęśliwie". Nie. Wtedy dopiero czeka na nas prawdziwa szkoła życia.
Awatar użytkownika
emma33
Posty: 773
Rejestracja: 03 lip 2011 20:57

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: emma33 »

onna_34 jakże pięknie ubrałaś w słowa dokładnie to co czuję i myślę. Dziękuję =ooo*
Wiem dokładnie o czym piszecie. W czerwcu minie roczek jak synek jest z nami i tak jak piszecie na początku nie było tak różowo...Wiele łez,nieprzespanych nocy,brak wyrozumiałości ze strony M itd itp....
Dziś jestem mega szczęśliwą mamą,która zna i rozumie najlepiej jak można SWOJE DZIECKO. I tylko to się liczy :love:
ps.Szkoda ,że rok wcześniej nie miałam takiej wiedzy o depresji poadop. było by mi dużo łatwiej :oops:
04.2011r.pierwsza wizyta w OA
28.05.2013r. :telefon: SYNEK :bobas:
Awatar użytkownika
marago
Posty: 313
Rejestracja: 10 kwie 2008 00:00

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: marago »

Ja też muszę się wygadać.
Staraliśmy się z mężem o dziecko biologiczne, nie udało się. Zatem nadeszła decyzja o adopcji.
Od 3 lat jestem mamą adopcyjną bliźniaków obecnie czterolatków. Jeden zdrowy, tylko nadpobudliwy, drugi chory. Jest niewidomy, ma porażenie mózgowe, nie chodzi - choć może będzie, nie mówi - raczej nie będzie. Gdy braliśmy chłopaków nie było wiadomo, że syn nie widzi, opinie były sprzeczne. Mówiono nam, że dzieci z zastawką zwykle ładnie się rozwijają. Od początku zaczęliśmy intensywnie rehabilitować syna. Biegaliśmy z zajęć na zajęcia, pracowaliśmy w domu i były efekty. Z dziecka leżącego, bez kontaktu i kontroli głowy w wieku roku jest chłopiec, który nie mówi, nie woła mamy, nie sygnalizuje żadnych potrzeb, ale rozumie, co się do niego mówi, reaguje na polecenia, je z niewielka pomocą, pomaga w ubieraniu i rozbieraniu, potrafi stać przy podporze i iść prowadzony. Samodzielnie nie stoi, nie potrafi utrzymać równowagi. I nie wiadomo, czy ten etap osiągnie. W międzyczasie, mój mąż, który przewlekle chorował, po nagłym pogorszeniu zdrowia trwającym kilka miesięcy zmarł - ponad rok temu. Zostałam sama z dwójką dzieci, jednym chorym, koniecznością powrotu do pracy na pełny etat (wcześniej 1/2), żeby nas utrzymać. Owszem, dzieci chodzą do przedszkola, chory syn ma dalej terapię, choć dużo rzadziej, bo terapeuci jakoś stracili zapał - Najpierw zajęcia raz w tygodniu, potem raz na 2 tyg. teraz zdarza się i rzadziej. Wszyscy mi mówią, że najwyższy czas uświadomić sobie, że skoro postępy są tak powolne, to prawdopodobnie niedługo się skończą, syn będzie się rozwijał minimalnie lub wcale, bo już jest duży a mózg najintensywniej rozwija się do 5 roku życia. Sama widzę, że rozwój syna zwolnił, a mniej terapii to także mniej pracy z mojej strony. Po prostu nie mam siły. Po południu po pracy, gotowaniu, sprzątaniu itp mam siłę już tylko na spacer z chłopakami. A jest jeszcze drugi syn, który bardzo mnie potrzebuje, praktycznie cały czas mówi do mnie, gdy jesteśmy razem, nawet wtedy, gdy muszę zająć się chorym synem, wiadomo, że jemu muszę poświęcić więcej czasu. I tak zdrowy syn zrobił się wyjątkowo samodzielny, co martwi panie przedszkolanki, ja jestem permanentnie zmęczona i mam nieustanne wyrzuty sumienia, bo wiem, że za mało czasu poświęcam chłopcom, po prostu nie mam siły i nie chcę. Przychodzą dni - jak dzisiaj, gdy zastanawiam się, dlaczego ich wzięłam. Czy to był przerost ambicji - tak, ja na pewno podołam, czy naiwność, niewiedza, nie wiem. Wiem, że się nie sprawdzam. Od kilku miesięcy mam partnera, który mnie wspiera, ale wiele czasu minie zanim pokocha moje dzieci, o ile w ogóle kiedyś. Mąż bardzo akceptował chorego synka, kochał go absolutnie bezwarunkowo. Ja myślę, że się miotam, bo nie do końca potrafię syna zaakceptować. Bardzo chcę, ale gdy kolejny raz przy ćwiczeniu tej samej umiejętności jest płacz i brak efektów to mam dość. Poza tym trudno mi okazywać chłopcom uczucie. Zdrowy wręcz przychodzi do mnie i pyta, czy może się przytulić. Tak mało ja mu tego zapewniam ze swojej strony. Mam poczucie, że wszystko robię źle. To zapewne jest depresja poadopcyjna, a może inna? To już trzy lata w tym ten ostatni już ponad rok... Wiem, że to ja muszę się pozbierać, tylko po prostu już nie wiem jak. Nie potrafię dostrzec dobrych stron całej tej sytuacji. Choć tyle lat czekałam na bycie matką nie potrafię się cieszyć macierzyństwem. Nie wiem, jak.
Iskra1
Posty: 2028
Rejestracja: 19 paź 2005 00:00

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: Iskra1 »

Po pierwsze dziewczyno zadbaj o siebie. Pamiętasz jak się leci samolotem co zalecają w trakcie zmiany ciśnienia?
Najpierw dorosły nakłada sobie maskę a potem dzieciom.
Bo jak dorosły straci przytomność to nikomu już nie pomoże.
Postaraj się jak najszybciej skontaktować ze specjalistą.
Nie wiem czy podaję właściwą informację, ale podobno receptę na leki przeciwdepresyjne może wypisać również lekarz rodzinny.
Co do rehabilitacji- są dwie drogi- w jednej zdajesz sobie sprawę, że to proces długotrwały, postępy są niewielkie a czasem przez długi czas ich brak.
Czytając co napisałaś sądzę, że osiągnęliście bardzo dużo.
Podczas drugiej drogi akceptujesz stan w jaki znajduje się twoje dziecko i przestajesz walczyć i się miotać.
Piszę twoje dziecko czy dzieci, żeby ci uświadomić, że twoje dzieci znajdują dobre uczucia tylko w tobie.
To ile im dasz przytuleń, czułości, cierpliwości będzie procentować przez całe ich życie.
Zacznij od zadbania o siebie, żebyś miała siłę dawać to dobro, które w tobie jest.
I.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: petronela_kot »

Myślę, że jesteś po prostu zmęczona, bardzo zmęczona, i masz prawo przy takim "wysiłku psychicznym" jak i fizycznym być zmęczona.

Pracuj stale nad niewidomym synem, cuda zdarzają się.
Wczoraj widziałam pięknie roześmianą roczną dziewczynkę, która urodziła się w 6-tym m-cu ciąży i ważyła 1 kg. Nie dawano jej szans. Ona żyje i rozwija się wprawdzie wolniej ( rehabilitują ją) ale są postępy.
To dziecko jest dowodem na cuda, które przychodzą.

Dzieci niewidome ( czyli te od urodzenia) radzą sobie lepiej w życiu niż ociemniałe.
Nie zamartwiaj się na przyszłość, co będzie za rok, za dwa. Myśl o tym co zrobisz jutro, i dopóki siły witalnie nie wrócą - nie wybiegaj / nie zamartwiaj się o przyszłość.
Awatar użytkownika
Kreciolek
Posty: 993
Rejestracja: 05 maja 2006 00:00

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: Kreciolek »

Marago na ile tylko możesz korzystaj z pomocy innych, szczególnie przy dzieciach. Idealnie byłoby gdybyś mogła choć raz w tygodniu gdzieś sama wyjść a codziennie mieć choć pół godziny dla siebie.
Dla mnie jesteś bohaterem - nosić na swoich barkach tyle obowiązków i obciążeń psychicznych jest czymś heroicznym. I masz prawo nie mieć sił i mieć dość, bo to nie jest na siły jednego człowieka.
starania od 11 lat
niepłodność idiopatyczna :(

11. 2013 r. aniołek 8 tc [*]
listopad 2011 r. - synek adoptuś :)
listopad 2014 r. - drugi synek adoptuś :)
onna_34
Posty: 22
Rejestracja: 07 mar 2014 12:40

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: onna_34 »

Ja się nie dziwię, że jesteś zmęczona i tak reagujesz: śmierć męża, trudna adopcja: dwójka dzieci, w tym jedno chore, przejęcie całkowitej odpowiedzialności za dzieci, praca, permanentny brak czasu. Dużo przeszłaś w swoim życiu, więc sądzę, że to normalne, że pojawia się zmęczenie, wywołane przeciążeniem psychicznym i fizycznym, zniechęcenie, depresyjne myśli. Tak, jak pisały dziewczyny, to bardzo dużo, jak na jedną osobę. :(

Czy masz w bliskim otoczeniu kogoś z rodziny, przyjaciół, kto mógłby ci pomóc? A może Twój partner mógłby czasem na godzinkę zostać z dziećmi, a Ty miałabyś czas tylko dla siebie? Lepiej by się poznali, nawiązali kontakt ze sobą. Chłopaki też bardzo potrzebują kontaktu z facetem i typowo męskich zajęć. Będą mieli czas, by znaleźć wspólny język.

Co do partnera, to na pewno potrzebuje on czasu, by zaakceptować i pokochać dzieci, ale to przecież nie jest niemożliwe. To tak, jak przy adopcji. Dziecko przybywa do domu i wtedy zaczynacie uczyć się siebie, a na to potrzeba czasu i codziennego kontaktu. Skoro on wie o dzieciach i o całej sytuacji i nadal jest zainteresowany to chyba wszystko jest na dobrej drodze?

Pozdrawiam Cię serdecznie!
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: Miniula »

Marago, napiszę tylko, że Twoje uczucia nie są niczym złym.
Jesteś bardzo dobrą mamą, jedynie za dużo na Ciebie spadło.
Trzymaj się ciepło.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Awatar użytkownika
marago
Posty: 313
Rejestracja: 10 kwie 2008 00:00

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: marago »

Dziękuję serdecznie!
Jesteście wspaniałe i Wasze wsparcie bardzo mi pomaga. Czuję się już dużo lepiej, staram się odpuszczać, gdy nie mam sił. W końcu nie wszystko musi być zapięte na ostatni guzik. Przez to udaje mi się wygospodarować więcej czasu dla chłopaków. A oni mi odpłacają uśmiechem i drobnymi, ale jednak postępami. Wczoraj zaśmiałam się z czegoś a mój syn zdziwiony aż zapytał: mama się śmieje?! To mi dało do myślenia - postanowiłam więcej się uśmiechać i śmiać.
A dziś gdy przyszłam po starszego bliźniaka do przedszkola, (z młodszym wracaliśmy z terapii) przed wejściem czekał już na mnie z kwiatami i prezentem dla mamy oraz z życzeniami. I z wujkiem. Chyba będzie z nas jeszcze rodzina. Pozdrawiam Was serdecznie i bardzo, bardzo dziękuję.
Awatar użytkownika
emma33
Posty: 773
Rejestracja: 03 lip 2011 20:57

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: emma33 »

marago podziwiam Cię i :bigok: byś miała jak najwięcej powodów do uśmiechów :caluje
04.2011r.pierwsza wizyta w OA
28.05.2013r. :telefon: SYNEK :bobas:
Mrówa19
Posty: 7
Rejestracja: 21 paź 2012 14:06

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: Mrówa19 »

Tak sobie czytam to wszystko i wzbiera we mnie złość- że osrodki nie mówią całej prawdy . Przypominam sobie te nasze szkolenia, "cukierkowe opowieści" o tym jaka to adopcja jest cudowna, jak "witamina M" zmienia wszystko... i inne "durnoty na kiju" , pamietam tez JEDNO szkolenie,na którym jedna ODWAŻNA Pani (psycholog -zdaje się ) opowiadała bez ogródek jakie to będzie trudne i pamiętam też ,że kilka par nie pojawiło się po tym szkoleniu na kolejnych, ja tez to rozważałam, ale chyba wyrzuciłam te myśli, pod wpływem "zauroczenia" adopcją , chyba nie zdawałam sobie sprawy,że to jednak NAPRAWDĘ będzie ciężka praca, że mozna się nabawić deprechy, nerwicy ,że przychodzą nawet takie myśli,że gdyby się dało, to cofnelibyśmy czas...
a teraz... odwrotu już nie ma, trzeba żyć,usmiechać się- bo wszyscy uważają Cię za "świętą"- obrazek do podziwiania, bo przecież adoptowałaś dziecko- i nikt nie rozumie,że można nie pokochać swojego dziecka odrazu... 8O ...
Dziewczyny - SIŁY nam wszystkim życzę i wytrwałości !
Ostatnio zmieniony 27 maja 2014 11:18 przez Mrówa19, łącznie zmieniany 1 raz.
trnado12
Posty: 300
Rejestracja: 24 lip 2013 22:13

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: trnado12 »

Mrówa 19 masz 100% racji
trnado12

"Wczoraj, kiedy twoje imię ktoś wymówił przy mnie głośno, tak mi było jakby róża przez otwarte wpadła okno..."
Awatar użytkownika
emma33
Posty: 773
Rejestracja: 03 lip 2011 20:57

Re: Depresja poadopcyjna

Post autor: emma33 »

Mrówa19 trnado12 wiem o czym mowa.
Nikomu nie można się zwierzyć,nic wspomnieć na ten temat (ja nawet mojemu M) bo 8-O wielkie zdziwienie. Dobrze ,że jest to forum i poruszany ten temat.Nie jednej z nas dzięki niemu i Wam jest raźniej. Bynajmniej ja nie czyje się jak osamotniony odludek. A bynajmniej tak się czułam.
19 czerwca mija roczek jak synek jest z nami i muszę przyznać ,że nasze relacje są o niebo lepsze ale początek ....było ciężko :oops:
04.2011r.pierwsza wizyta w OA
28.05.2013r. :telefon: SYNEK :bobas:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”