Edukacja domowa

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

"Wielu rodziców wcale nie myślało o edukacji domowej, dopóki ich dzieci nie poszły do szkoły. Po kilku miesiącach lub latach urzeczywistniał się jeden z poniższych scenariuszy:

(a) szkoła nie radziła sobie z ich nauką i dziecko zaczynało mieć ewidentne problemy z czytaniem., pisaniem, liczeniem i innymi podstawowymi umiejętnościami,

(b) dzieci, które do tej pory były inteligentne, żywe, ciekawe świata, zainteresowane tysiącem rzeczy, stawały się przygaszone, znudzone, niczym niezainteresowane, a ich ciekawość świata i otwartość na wiedzę spadała do zera,

(c) wrażliwe lub słabsze dzieci zaczynały być prześladowane przez kolegów, a szkoła nie była w stanie nic w tej sprawie zrobić,

(d) inteligentne dzieci same przychodziły do swoich rodziców mówiąc, że nie chcą już chodzić do szkoły, bo nie uczą się w niej niczego nowego, a mimo to zmuszone są odsiadywać swoje przez kilka godzin dziennie,

(e) dzieci zaczynały przynosić ze szkoły najgorsze wzorce i zachowywać się w niedopuszczalny sposób,

(f) rodzice zaczynali zauważać, jak bardzo obowiązki szkolne rozbijają życie rodzinne, spychają na margines wartości uznawane w rodzinie za istotne, izolują członków rodziny od siebie i zastępują rzeczy uznawane w rodzinie za naprawdę ważne taki, których rodzina nie uznaje za istotne.

Inna z kolei grupa rodziców od początku zakłada, że ich dzieci, przynajmniej w okresie pierwszych kilku lat obowiązkowej edukacji, nie będą uczęszczać do szkoły - z rozmaitych względów. Czasem najważniejsza jest troska o indywidualny rozwój dziecka i możliwość rozwijania jego własnych uzdolnień i zainteresowań. Czasem priorytetowe jest przekonanie rodziców, że we własnym zakresie są w stanie zapewnić dziecku edukację na poziomie wyższym niż ten, który jest w stanie zapewnić system kształcenia masowego. Czasem decydujące są własne doświadczenia jako nauczyciela, których efektem jest niekorzystna ocena instytucji szkoły jako środowiska nie sprzyjającego rozwojowi zdrowych, twórczych, wolnych, dojrzałych osobowości. Czasem najistotniejsze są względy religijne i przekonanie, że program szkolny nie odzwierciedla przekonań i światopoglądu rodziców. Katalog powodów, dla których rodzice decydują się na edukację domową swoich dzieci, jest w zasadzie niczym nieograniczony. Każda rodzina ma inną historię i nieco inne powody. Prawie zawsze decydujące jest po prostu to, że rodzice obserwując swoje dziecko dochodzą do wniosku, że system szkolnictwa masowego nie pozwoli rozwinąć mu skrzydeł, nie da mu tego, co najlepsze, a dziecko nie stanie się dzięki niemu dobrym, wykształconym, samorealizującym się człowiekiem"

http://www.edukacjadomowa.pl/faq2.html#pyt06

wiele z powodów prowadzenia ED wynika z tego, ze rodzice nie chcą, żeby dziecko było "ofiarą" niesprzyjającego środowiska, nieudolności nauczycieli itp.
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bea_7 »

kasyda pisze:"Wielu rodziców wcale nie myślało o edukacji domowej, dopóki ich dzieci nie poszły do szkoły. Po kilku miesiącach lub latach urzeczywistniał się jeden z poniższych scenariuszy:
Te programy, w których byli przedstawieni konkretni rodzice, decydujący się na edukację domową decydowały się na nią od początku edukacji swoich dzieci, ich dzieci nie chodziły do przedszkola, szkoły, tylko od początku były uczone w domu.
kasyda, a Ty znasz jakaś konkretną rodzinę, która prowadzi ED ze swoim dzieckiem?
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bobetka »

Z tego co słyszałam i czytałam - często przy ED rodzice się organizują i powstaje mini klasa. W takim przypadku nie mamy do czynienia, w moim pojęciu, z izolacją :roll: Poza tym o ED ewidentnie decyduje rodzic (i to uparty, bo trochę osób musi przekonać do swego pomysłu) - a on chyba najlepiej wie, co w danej chwili jest najlepsze dla dziecka.
Ja np. zastanawiałam się nad NI (model powiedźmy mieszany), potem trochę nad ED - z uwagi na brak koncentracji u synka. Żeby zrekompensować mu brak rówieśników, podczas edukacji, mieliśmy w planach rozbudowane zajęcia pozalekcyjne. Bylibyśmy bardziej czasowi niż w obecnym układzie, gdzie godzinami nadrabiamy w domu to, czego w szkole synek "nie zauważył"

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bea_7 »

kasyda pisze: ... ze rodzice nie chcą, żeby dziecko było "ofiarą" niesprzyjającego środowiska, nieudolności nauczycieli itp.
Tu już bym się zastanowiła nad motywacją, bo dziecko z "niesprzyjającym środowiskiem", w tym czy innym sensie, kiedyś się w życiu spotka. Poza tym ED może być prowadzona do jakiegoś etapu chyba. Nie wszystkie etapy nauki szkolnej są możliwe do realizacji w ED. Ten nauczyciel w pewnym momencie życia dziecka się musi pojawić. Poza tym, rodzice chyba i tak często muszą się w ED wspomagać fachowcami, bo nie każdy rodzic poradzi sobie z przedmiotami ścisłymi, nauką języka obcego itp.

-- 15.07.2012, 17:06 --
Bobetka pisze:Z tego co słyszałam i czytałam - często przy ED rodzice się organizują i powstaje mini klasa.
To ciekawy pomysł, ale kto uczy tę mini klasę? Rodzice tych dzieci, czy płacą komuś? Bo w samym zamyśle ED jest chyba edukacja przez rodzica.
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bobetka »

Bea_7 pisze:ale kto uczy tę mini klasę? Rodzice tych dzieci, czy płacą komuś? Bo w samym zamyśle ED jest chyba edukacja przez rodzica.
Rodzice. Każdy się w czymś "specjalizuje".

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bea_7 »

Bobetka pisze:
Bea_7 pisze:ale kto uczy tę mini klasę? Rodzice tych dzieci, czy płacą komuś? Bo w samym zamyśle ED jest chyba edukacja przez rodzica.
Rodzice. Każdy się w czymś "specjalizuje".
To jest ciekawa koncepcja, jak się rodzice dogadają, no i jak mają czas na naukę, bo większość pewnie pracuje. No i jednak pojawia się tu rodzic, który czasowo występuje w roli nauczyciela, skoro uczy nie tylko swoje dzieci. A i pojawienie się czegoś na kształt klasy zmienia już "domowe" warunki nauki.
Ida.dorota
Posty: 25
Rejestracja: 16 lip 2011 22:36

Re: Edukacja domowa

Post autor: Ida.dorota »

Bea_7 pisze: W większości NI mają dzieci z poważnymi dysfunkacjami, z orzeczonym upośledzeniem umysłowym np. w stopniu umiarkowanym. Choć znam również przypadki, że NI mają dzieci bez problemów w nauce szkolnej, za to z poważnie zaburzoną odpornością, dla których pobyt wiąże się z niekończącymi się infekcjami itp.

Moim zdaniem jeśli to dziecko, które ma NI, ma dużo przyjaciół, rodzinę itp. to odizolowanie czy brak tzw. uspołecznienia mu nie grozi. Szkoła nie jest jedynym miejscem, gdzie dziecko nawiązuje kontakty z rówieśnikami itp, są zajęcia pozalekcyjne, dzieci w rodzinie, a wreszcie na tzw. podwórku, placu zabaw, czy przysłowiowym trzepaku.
W założeniach NI ma służyć dobru dziecka i rodziców, taki jest tego cel.
Dylematy co do przyznania NI nie dotyczą raczej grupy dzieci z niższym od przeciętnej IQ czy zaburzeniami odporności, a grupy dzieci, która z różnych przyczyn ma trudności w relacjach społecznych i z tego powodu staje się na przykład ofiarą lub sprawcą agresji. Wówczas odpowiedź na pytanie, czy brak kontaktu z rówieśnikami rzeczywiście pomoże, czy zaszkodzi dziecku jest zależna od tego, na ile w tę sytuację zaangażują się rodzice, prowadząc równolegle z NI terapię lub też zapewniając dziecku kontakty z rówieśniakami w inny sposób (te dzieci z założenia nie mają raczej przyjaciół czy dobrych kontaktów z rodzeństwem, więc ta naturalna forma uspołeczniania odpada). Jeżeli dziecko mające trudności społeczne zostanie jedynie odizolowane od grupy, problem jedynie się pogłębi.
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bea_7 »

Ida.dorota pisze: Dylematy co do przyznania NI nie dotyczą raczej grupy dzieci z niższym od przeciętnej IQ czy zaburzeniami odporności, a grupy dzieci, która z różnych przyczyn ma trudności w relacjach społecznych i z tego powodu staje się na przykład ofiarą lub sprawcą agresji. Wówczas odpowiedź na pytanie, czy brak kontaktu z rówieśnikami rzeczywiście pomoże, czy zaszkodzi dziecku jest zależna od tego, na ile w tę sytuację zaangażują się rodzice, prowadząc równolegle z NI terapię lub też zapewniając dziecku kontakty z rówieśniakami w inny sposób (te dzieci z założenia nie mają raczej przyjaciół czy dobrych kontaktów z rodzeństwem, więc ta naturalna forma uspołeczniania odpada). Jeżeli dziecko mające trudności społeczne zostanie jedynie odizolowane od grupy, problem jedynie się pogłębi.
To z reguły jest dylemat i mnie bardziej chodzi tu o dylemat rodzica, który o NI się stara. Dylemat mają również rodzice dzieci z deficytami, co wybrać NI czy np. klasę integracyjną, jeśli mają możliwość takiego wyboru, bo z dostępnością klas integracyjnych różnie bywa.
Fakt, że może się pojawić taka przyczyna NI, o której piszesz Ida.dorota, teraz wchodzą nawet w życie zalecenia, żeby takie dzieci były objęte programem pomocy w szkole. Pojawiła się już też możliwość zatrudniania na godziny w szkołach specjalistów, na potrzeby grupy dzieci, czy nawet jednego, konkretnego dziecka. Wtedy NI wydaje się być ostatecznością, bo rzeczywiście może to, moim zdaniem, pogłębić problem.
Awatar użytkownika
kasyda
Posty: 113
Rejestracja: 15 sie 2007 00:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: kasyda »

Bea_7 pisze:Te programy, w których byli przedstawieni konkretni rodzice, decydujący się na edukację domową decydowały się na nią od początku edukacji swoich dzieci, ich dzieci nie chodziły do przedszkola, szkoły, tylko od początku były uczone w domu.
kasyda, a Ty znasz jakaś konkretną rodzinę, która prowadzi ED ze swoim dzieckiem?
znam, prowadzącą z dziećmi, z jednym już na poziomie gimnazjum
Bea_7 pisze: Poza tym ED może być prowadzona do jakiegoś etapu chyba. Nie wszystkie etapy nauki szkolnej są możliwe do realizacji w ED.
Marek Budajczak, autor książki "Edukacja domowa" wraz z żoną swojego syna prowadzili aż do matury (tak samo było w przypadku Janickiej-Galant, też napisała książkę o ED).
Bea_7 pisze:Poza tym, rodzice chyba i tak często muszą się w ED wspomagać fachowcami, bo nie każdy rodzic poradzi sobie z przedmiotami ścisłymi, nauką języka obcego itp.
ED nie zakłada TYLKO nauczycieli w osobach rodziców. Równie dobrze można sobie wynająć guwernantkę czy sztab korepetytorów
adamwo1973
Posty: 52
Rejestracja: 02 lip 2012 10:06

Re: Edukacja domowa

Post autor: adamwo1973 »

Bea_7 pisze:
teraz wchodzą nawet w życie zalecenia, żeby takie dzieci były objęte programem pomocy w szkole. Pojawiła się już też możliwość zatrudniania na godziny w szkołach specjalistów, na potrzeby grupy dzieci, czy nawet jednego, konkretnego dziecka. Wtedy NI wydaje się być ostatecznością, bo rzeczywiście może to, moim zdaniem, pogłębić problem.
Nie wiem czy chodzi o jakieś nowe "zalecenia" czy też po prostu o:

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 17 listopada 2010, w sprawie zasad udzielania i organizacji pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach
.



Ale niezaleznie od tego ... podstawą jest w/w Rozporządzenie
... bardzo ważne i bardzo "światowe".

(kluczowe elementy)

§ 2. 1.

Pomoc psychologiczno-pedagogiczna udzielana uczniowi w przedszkolu, szkole i placówce polega na rozpoznawaniu i zaspokajaniu indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych ucznia oraz rozpoznawaniu indywidualnych możliwości psychofizycznych ucznia, wynikających w szczególności:

(...)
2) z niedostosowania społecznego
3) z zagrożenia niedostosowaniem społecznym
(...)
5) ze specyficznych trudności w uczeniu się
6) z zaburzeń komunikacji językowej
7) z choroby przewlekłej
8) z sytuacji kryzysowych lub traumatycznych
9) z niepowodzeń edukacyjnych
10) z zaniedbań środowiskowych związanych z sytuacją bytową ucznia i jego rodziny, sposobem spędzania czasu wolnego, kontaktami środowiskowymi
11) z trudności adaptacyjnych związanych (...) ze zmianą środowiska edukacyjnego (...).

(...)

§ 5. Pomoc psychologiczno-pedagogiczna w przedszkolu,szkole i placówce jest udzielana z inicjatywy:
1) ucznia
2) rodziców ucznia
3) nauczyciela, wychowawcy grupy wychowawczej lub specjalisty, prowadzącego zajęcia z uczniem
4) poradni psychologiczno-pedagogicznej
(...)
6) pomocy nauczyciela.

(...)

Pomoc psychologiczno-pedagogiczna jest udzielana uczniom w formie:
1) klas terapeutycznych
2) zajęć rozwijających uzdolnienia
3) zajęć dydaktyczno-wyrównawczych
4) zajęć specjalistycznych: korekcyjno-kompensacyjnych, logopedycznych, socjoterapeutycznych oraz innych zajęć o charakterze terapeutycznym
(...)
6) porad i konsultacji.



Rozporządzenie obowiązuje od 1 IX 2011 wszystkie publiczne gimnazja a od 1 IX 2012 wszystkie pozostałe placówki oświatowe.

Napisane jest tak, jakby pisał je urzędnik, który ma dwójkę adoptowanych dzieci :bigok: (o dobrej znajomości prawa unijnego nie wspominam bo to oczywiste).

Gdyby potraktować je poważnie - już nic więcej nie jest nam do szczęścia potrzebne - Edukacja Domowa też nie i Nauczanie Indywidualne w szczególności też nie. Bo i po co.

Niestety nie można potraktować go poważnie ponieważ zwyczajnie nie ma na jego realizację środków. Przeciętnej szkoły nie stać ani na zorganizowanie klasy terapeutycznej, ani na zatrudnienie specjalisty, ani na rzetelne przeszkolenie choćby kadry kilku pedagogów na takim poziomie, żeby realnie obsłużyła spektrum zaburzeń/deficytów jakich Rozporządzenie dotyczy.

Więc nie zachęcałbym rodziców, czytających nasze forum, do wiary w moc tego Rozporządzenia jak i nie zniechęcałbym do NI & ED pod hasłem zagrożenia socjalizacji.

Niech już lepiej rodzice korzystają na razie z tego co jest, działa i eksperymentem na dzieciach nie jest. Czyli ED i NI właśnie, a we własnym zakresie dbali o uspołecznienie zaburzonego dziecka w bezpieczny pozaszkolny sposób ... oraz o jego wszechstronną terapię, której FUNDAMENTEM jest zawsze bezpieczeństwo w środowisku.

Dziecku adoptowanemu u którego występuja poważne problemy polska szkoła (poza NI właśnie), polska publiczna poradnia i polski publiczny szpital adekwatnego poziomu bezpieczeństwa nie zapewni jeszcze bardzo bardzo długo - dlatego nie miałbym sumienia zachęcać nikogo do korzystania z w/w ... no ale to moje sumienie i moja opinia.
Bardzo się cieszę, że już w tym tygodniu powołany zostanie ekspert w dziale "po adopcji" i uruchomiony będzie topik ekspercki umożliwiający zadawanie pytań i dyskusję z kompetentną osobą.

Dziękuję!
Bea_7
Posty: 4196
Rejestracja: 18 sty 2005 01:00

Re: Edukacja domowa

Post autor: Bea_7 »

adamwo1973 pisze: Gdyby potraktować je poważnie - już nic więcej nie jest nam do szczęścia potrzebne - Edukacja Domowa też nie i Nauczanie Indywidualne w szczególności też nie. Bo i po co.

Niestety nie można potraktować go poważnie ponieważ zwyczajnie nie ma na jego realizację środków. Przeciętnej szkoły nie stać ani na zorganizowanie klasy terapeutycznej, ani na zatrudnienie specjalisty, ani na rzetelne przeszkolenie choćby kadry kilku pedagogów na takim poziomie, żeby realnie obsłużyła spektrum zaburzeń/deficytów jakich Rozporządzenie dotyczy.
A ja wiem z własnego doświadczenia zawodowego, że jest traktowane poważnie i zachęcam rodziców, żeby interesowali się tym rozporządzeniem i jak wygląda jego realizacja w szkołach, do których chodzą dzieci, bo dużo tu można zyskać.
Uważam, że NI i ED mogą funkcjonować równolegle, to rodzice mogą zdecydować, która forma pomocy dla dziecka najbardziej im odpowiada.

-- 16.07.2012, 15:19 --
adamwo1973 pisze: Więc nie zachęcałbym rodziców, czytających nasze forum, do wiary w moc tego Rozporządzenia jak i nie zniechęcałbym do NI & ED pod hasłem zagrożenia socjalizacji.

Niech już lepiej rodzice korzystają na razie z tego co jest, działa i eksperymentem na dzieciach nie jest. Czyli ED i NI właśnie, a we własnym zakresie dbali o uspołecznienie zaburzonego dziecka w bezpieczny pozaszkolny sposób ... oraz o jego wszechstronną terapię, której FUNDAMENTEM jest zawsze bezpieczeństwo w środowisku.
To nie jest kwestia wiary w moc rozporządzenia, wiem, jak to działa w praktyce i dużo to zmienia. Nie zniechęcam do NI ani do ED, to rodzic ma prawo wyboru, dobrze żebyśmy wiedzieli, jakie narzędzia mamy w ręku, czego możemy oczekiwać i w razie potrzeby wymagać dla naszych dzieci.
Eksperymentem bym tego nie nazwała, raczej dostosowaniem szkoły do potrzeb dzieci w zakresie dużo większym niż do tej pory, kiedy to tylko wyraźne dysfunkcje i zaświadczenie z PPP kwalifikowały ucznia do konkretnej pomocy. W tej chwili może to być np. zaświadczenie od neurologa, czy innego specjalisty.
Nie ma co się bać nowości i nazywać tego eksperymentem, trzeba znać swoje i dziecka prawa, żeby mu pomóc w najlepszy sposób. Oczywiście to co uznamy za najlepszy sposób zawsze będzie nieco subiektywnym podejściem, ale dobrze wiedzieć, co nam może pomóc w osiągnięciu celu.
Tempora mutantur et nos mutamur in illis, wczoraj NI i ED, dziś to rozporządzenie, warto być na czasie.
Alina_Katowice
Posty: 157
Rejestracja: 20 wrz 2010 20:15

Re: Edukacja domowa

Post autor: Alina_Katowice »

W związku z tym artukułem, do którego podałaś link, Omilko, zastanawia mnie jedno...
W klasie w szkole, przy omawianiu jakiegoś zagadnienia, nauczyciel czasem rzuca hasło: "kto ma pomysł, jak to rozwiązać?" słynne "jak myslicie, co autor chciał przekazać" albo "co Was w tym zastanawia, kto z Was czegoś nie rozumie?". Zdarza się, że uczniowie prześcigają się wtedy w dyskusjach, każdy wnosi coś nowego i zwraca uwagę na rzeczy, na które inni nie zwróciliby uwagi. Jeśli te próby rozwiązań nie są trafne, nauczycel rzuca hasło "Jasiu popełnił błąd. Gdzie on tkwi, kto go wskaże?" - a potem, krok po kroku, naprowadza uczniów na właściwe rzwiązanie. Pamiętam takie "dyskusje" (oczywiście na poziomie adekwatnym do wiedzy i rozumowania dzieciaków) nawet z I klasy szkoły podstawowej! Pamiętam, że ułatwiało mi to zrozumienie i zapamiętanie przerabianego materiału.

Uczona w domu Agata tego nie ma. A to frajda była, pamiętam :lol:
adamwo1973
Posty: 52
Rejestracja: 02 lip 2012 10:06

Re: Edukacja domowa

Post autor: adamwo1973 »

Bea_7 pisze:
zachęcam rodziców, żeby interesowali się tym rozporządzeniem i jak wygląda jego realizacja w szkołach, do których chodzą dzieci, bo dużo tu można zyskać.

Nie ma co się bać nowości i nazywać tego eksperymentem, trzeba znać swoje i dziecka prawa, żeby mu pomóc w najlepszy sposób

Tempora mutantur et nos mutamur in illis, wczoraj NI i ED, dziś to rozporządzenie, warto być na czasie.

Ja myślę, że przełóżmy te nieco abstrakcyjne, dla nieco mniej obytych w zawiłościach systemu oświaty ;) ... rozważania na coś bardzo praktycznego i od razu zrobi się jaśniej.

A jak się zrobi jaśniej to nasze własne osobiste doświadczenia nabiorą mocy "bycia wskazówką" dla innych ... a o to przecież w tym wszystkim chodzi.

Mamy tu topik Edukacja Domowa nie ot tak ... ogólnie ... nie rozpatrujemy korzyści z ED dla ortodoksyjnych Wegan czy Scjentystów ew. Adwentystów D7 etc. ...
mamy nasze adoptowane dzieciaki i szukamy dla nich dobrego, bezpiecznego świata w którym będą mogły odbudować/zbudować to co straciły we wczesnym dzieciństwie (nie wnikając w głębie, zakresy i skale zaburzeń).

Ja to widzę tak, że z naszego punktu widzenia ED to obrona przed chorą polską szkołą. Tak trzeba to nazwać. Nie "chorą" bo nauczyciele i dyrektorzy to banda psycholi tylko chorą dlatego, że dla naszych dzieci stanowi zagrożenie - a nie powinna, więcej - "nie wolno jej" być zagrożeniem bo jest to sprzeczne z prawem. A jednak jest faktem. I jeśli twierdzimy, że tak nie jest, to ja odpadam z takiej dyskusji bo dla mnie to jest rozmowa o Słońcu, które krąży wokół Ziemi.

Ale bez egzaltacji.
Rozporządzenie o którym rozmawiamy jest super :bigok:

Rzeczywiście daje rodzicom przeogromne możliwości. Ale przełóżmy to na praktykę.

Wyobraźmy sobie, że mamy dziecko, które na lekcji świruje na maksa. Gryzie kolegów, kopie nauczycielkę, wyciąga siusiaka na lekcji i podlewa kwiatki.
Już pierwszego dnia w pierwszej klasie jest afera. Pani dzwoni do rodziców i wzywa na dywan ... tak?

I rodzice przychodzą do szkoły i tłumaczą:
Dziecko jest adoptowane, ma bardzo trudną przeszłość, było prawdopodobnie bite, głodzone, musiało kraść jedzenie ze straganów, żeby przeżyć. Teraz jest u nas. Czeka nas wiele lat trudnej pracy, żeby to wszystko "odkręcić", liczymy na państwa zrozumienie i profesjonalizm.
Dziecko powinno mieć specjalne warunki nauki prowadzonej przez profesjonalnie przygotowanych nauczycieli.
Wnioskujemy o zwołanie Zespołu, który opracuje stosowny plan pracy z naszym dzieckiem. Zgłaszamy nasz akces do tegoż Zespołu, zgłaszamy także do Zespołu pana Dr Kowalskiego, który jest terapeutą naszego dziecka.

No i mamy Rozporządzenie w praktyce ...

Jeśli dyrektor szkoły na takie (powyższe) dictum ... uśmiechnie się ze zrozumieniem, zajrzy w kalendarz i powie: "najbliższy czwartek, godz. 12" ...

jest super ... przestajemy myśleć o ED ... NASZA SZKOŁA IS THE BEST :bigok: Jesteśmy w Europie!

I teraz pytanie: "czy tak właśnie jest?"

Jeśli nie - moja osobista, bardzo praktyczna rada: zapomnij rodzicu o Europie i prawach człowieka, broń swoje szczenię ... uciekaj w ED lub twardo, bezwzględnie domagaj się NI
Bardzo się cieszę, że już w tym tygodniu powołany zostanie ekspert w dziale "po adopcji" i uruchomiony będzie topik ekspercki umożliwiający zadawanie pytań i dyskusję z kompetentną osobą.

Dziękuję!
Alina_Katowice
Posty: 157
Rejestracja: 20 wrz 2010 20:15

Re: Edukacja domowa

Post autor: Alina_Katowice »

omilka pisze:Nasze dzieci raczej nie mogłyby się uczyć same, tak jak wspomniana Agata. Brak im takiej ciekawości świata i wytrwałości, jako skutkow traumy.
Tak, jestem tego pewna. Nie wyobrażam sobie, żebym uczyła moją córkę sama w domu. Mam wrażenie, że moja Ania wolałaby być uczona przez samego diabła, niż przez mnie :wink: .

Ona czasem jest aktywna w szkole! Zdarzyło się kilka razy (ale na palcach jednej ręki moznaby policzyć, ile) że nauczycielka powiedziała mi zaskoczona, że Ania z własnej nieprzymuszonej woli pierwsza w klasie podała właściwe rozwiązanie, podczas, dy inni uczniowie jeszcze na niego nie wpadli. Wtedy odczuwam 2 rzeczy:
1. Radość, że moja córka jest mądra i potrafi się zainteresować lekcją;
2. Smutek, bo gdy porównam to z jej codziennym funkcjonowaniem w szkole i wynikami w nauce, widzę jak na dłoni ogrom krzywd i uszkodzeń, jakich doznało to inteligentne dziecko.
Alina_Katowice
Posty: 157
Rejestracja: 20 wrz 2010 20:15

Re: Edukacja domowa

Post autor: Alina_Katowice »

omilka pisze: Córka moich wyjaśnień też nie chciała, chovciaż jakoś dogadywała się mężem. Trochę przesadziłam, że brak jej ciekawości świata, tu chodzi o brak entuzjazmu dla wiedzy ksiązkowej.
I tu mi się nasuwa przykład, który potwiedza, że ED w przypadku mojej Ani byłaby, mówiąc enigmatycznie, "nieporozumieniem"...
Idziemy drogą w górach, Ania ma może 11 lat. Odbywa się rozmowa:
Ania: Oj, byleby do tamtego drzewa! Ile to będzie, mamo?
Ja: Około 500 metrów.
Ania: To niedaleko, ale najpierw dojdziemy do tamtego krzaka.
Ja: To prawda, jest w połowie drogi. Ciekawe, ile to metrów (udaję, że się zastanawiam).
Ania (purpurowiejąc na twarzy): Chcesz - żebym policzyła!!! PRÓBUJESZ MNIE UCZYĆ!!! NIE RÓB TEGO!!!.

To jeden z wielu przykładów z codziennego życia. Podobnych sytuacji było więcej. Wszelkie próby "nauki przez zabawę" zawodziły. Moja Ania miała w głowie taki "czujnik", który zawsze alarmował, ilekroć próbowałam w zabawie "przemycić" naukę.
Ostatnio zmieniony 16 lip 2012 23:01 przez Alina_Katowice, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”