Przedszkole a adoptusie?

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Morela7
Posty: 1626
Rejestracja: 09 kwie 2008 00:00

Przedszkole a adoptusie?

Post autor: Morela7 »

Witam
Chciałabym was doświadczone mamy zapytać się o poradę.
Moja dziecina adoptowana w wieku 13 m-cy teraz w wieku 29 m-cy poszła do przedszkola a raczej próbujemy ją do niego przyzwyczajać bo prowadzamy ją tylko na 2 godziny. O ile do przedszkola idzie chętnie przebiera się sama, idzie do dzieci, ale jak my wychodzimy jest dramat ciągle płacze, tęskni, chce być noszona na rękach przez przedszkolanki, nie interesują ją zabawki, dzieci, jak przychodzi się po nią po 2 godzinach jest płacz na całego, rozżalający dlaczego ją zostawiliśmy. :(
Myślałam że dla jej lepszego rozwoju przedszkole będzie dobre, bo w domu przebywa tylko z nami ma mały kontakt z dziećmi, ale jak już się spotka z dziećmi to bardzo się do nich garnie chce się bawić przebywać wśród dzieci a w przedszkolu niestety nie.
Teraz nie wiem tak naprawdę czy ona nie jest jeszcze emocjonalnie przygotowana do przedszkola, czy gdzieś tam w zakamarkach pamięci nie ma wspomnień z dd i teraz jest lęk że ją pozostawimy :( serce mi się kraja jestem rozdarta czy to nie za wcześnie na przedszkole czy nie lepiej sobie odpuścić dla jej dobra :?
Podpowiedzcie mi kiedy puszczałyście swoje dzieciaczki do przedszkola, czy też tak reagowały wasze dzieci?
Susi i Mila

BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM

Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców

KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
Awatar użytkownika
hanula
Posty: 3037
Rejestracja: 14 lip 2004 00:00

Re: Przedszkole a adoptusie?

Post autor: hanula »

Morela7 pisze:Teraz nie wiem tak naprawdę czy ona nie jest jeszcze emocjonalnie przygotowana do przedszkola, czy gdzieś tam w zakamarkach pamięci nie ma wspomnień z dd i teraz jest lęk że ją pozostawimy :( serce mi się kraja jestem rozdarta czy to nie za wcześnie na przedszkole czy nie lepiej sobie odpuścić dla jej dobra :?
Mysle, ze piszac to sama odpowiedzialas sobie na swoje pytania.
Twoje dziecko nie ma nawet trzech lat... pozwol jej pobyc jeszcze w domu.
Awatar użytkownika
Morela7
Posty: 1626
Rejestracja: 09 kwie 2008 00:00

Post autor: Morela7 »

omilka pisze:Chociaż ja sądzę, że w tej chwili budowanie więzi z mamą da podstawy lepszego rozwoju, niż uczęszczanie do przedszkola.
Omilka ja pracuję, na szczęście mąż pracuje tak że jest przeważnie w domu ale jak obojga nas nie ma przychodzi niania, którą moja mała bardzo lubi (bo ją rozpieszcza :roll: ).
omilka pisze:Pnieważ bardzo ciągnęło ją do dzieci
moją też bardzo do dzieci ciągnie i myślałam że w przedszkolu będzie ok po tygodniu chodzenia widzę że chyba jednak nie przyszedł czas na przedszkole, nic zobaczymy, pochodzi jeszcze troszkę jak się nic nie zmieni zabiorę ją.
Susi i Mila

BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM

Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców

KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
MikelNX
Posty: 1845
Rejestracja: 10 kwie 2009 00:00

Post autor: MikelNX »

Moim zdaniem jest jeszcze za mala. Poczatki w przedszolu sa zawsze trudne, ale jesli po kilku dniach nie jest nic lepiej to nalezy poczekac. Znam przypadi z najblizszej rodziny ze dzieci przd 4 rż nie chcialy isc plakaly a 1/2 roku pozniej byly zadowolone.

tatuś młodociany ale zakochany XD


Awatar użytkownika
bebolek
Posty: 9354
Rejestracja: 17 sty 2008 01:00

Post autor: bebolek »

Morela7 to ja napisze inny przyklad - przyklad mojego syna. Wprawdzie adoptowany jako maluch (poznalismy sie jak mial 7 tygodni). Poszedl do klubu malucha (prywatny ala zlobek) jak mial 16 miesiecy. Od pierwszego dnia pokochal klub, chodzi tam nadal, jest zachwycony. Ani razu nie zaplakal. Widze jak rodzice tam przyprowadzaja swoje dzieci - wiekszosc ryczy. I nie sa to dzieci adoptowane. Nie przecenialabym tu faktu adopcji jednak. Po prostu wiekszosc dzieci tak reaguje i nalezy to przetrwac. Myslisz, ze za rok bedzie lepiej ? Watpie....Sama poszlam do przedszkola jako 3 latka i pamietam bardzo dobrze moje histerie, wycia, rzyganie jedzeniem...rodzice nie ustapili, po okolo miesiacu sie uspokoilam, po okolo dwoch podobno polubilam przedszkole.
To taka moja historia dla przeciwwagi.
K 2007
M 2012
:D
AGA
Członek Stowarzyszenia
Posty: 3161
Rejestracja: 20 lut 2002 01:00

Post autor: AGA »

Ja tez jestem zdania, że takie małe dziecko (2,5 roku), które blisko połowę swojego życia spędziło bez rodziców ma prawo mieć dużo większe problemy z rozstaniem z rodzicami i poczuciem "opuszczenia", choć oczywiście to wszystko zależy od dziecka. Moja córka (adoptowana jako niemowlę, pod moja opieką do ponad 1.5 roku a potem pod bardzo dobrą opieką oddanej jej opiekunki) poszła do przedszkola w wieku 3 lat (dokładnie 3 lat i 4 mcy) i nad jej adaptacją pracowaliśmy cały rok - my, opiekunka i personel przedszkolny wraz z dyrekcją i psychologiem, niezwykle zaangażowanymi. Córka doskonale czuła czuła się w przedszkolu na wcześniejszych zajęciach adaptacyjnych, gdy również ja mogłam być w sali, ale gdy tylko miała zostać sama dopadał ją lęk i płacz.
Awatar użytkownika
mamma-mia
Posty: 235
Rejestracja: 29 mar 2009 01:00

Post autor: mamma-mia »

Moja mala rwala sie do dzieci, przywiozlam ja z domu dziecka w nocy i nastepnego dnia poszla do przedszkola (miala wtedy 6 lat), nie bylo problemu z zostaniem tam... z zostaniem w salach zabaw tez nigdy nie ma klopotu, moge sobie isc zakupy zrobic... Latem blagala na kolanach, zebym jej pozwolila pojechac na kolonie...
Ale w najmniej spodziewanych momentach ma ataki paniki, ze ja porzuce. Np. pod domem w samochodzie - juz odjezdzamy, i ja nagle przypominam sobie, ze nie wzielam paczki na poczte. Wiec mowie 'Poczekaj moment w samochodzie, lece po paczke' - wracam za 3 minuty, a ona wyje, pod wlasnym domem, we wlasnym samochodzie, ze ja ja porzucilam i juz nie wroce. Albo wtedy, kiedy bawi sie w ogrodzie, a ja zamykam okno, bo przeciag ('Zamknelas, bo juz mnie nie chcesz'). Albo kiedy wychodzimy z przedszkola, ona sie grzebie, a ja mowie 'Poczekam na dworze, bo mi goraco'... Wychodze, czekam, a ona przybiega we lzach, pewna, ze juz mnie nie ma.
Wiec tak to jest, ze te strachy wracaja... czasami w zupelnie dziwnych sytuacjach.
Awatar użytkownika
nowamama
Posty: 110
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: nowamama »

U mnie tez trochę inaczej. znalazłam właśnie takie 1,5 godzinne, popołudniowe przedszkole 2 razy w tygodniu. Pani zgodziła się przyjąć 2,5 latkę, bo była bardzo samodzielna, choć nie mówiła. Rodzice mogli tam wchodzić na salę i być z dzieckiem tyle, ile potrzeba. Uważam, ze to bardzo ważne. Pierwszego dnia moje dziecko prawie nie zauważyło, ze ja też jestem na sali ;) , już nie pamiętam, ale chyba za 3 razem nie wchodziłam już z nią :) Chodziła tam od lutego do maja.

We wrześniu poszła do normalnego przedszkola, w listopadzie dopiero kończyła 3 lata. Pierwszy tydzień wchodziła nie oglądając się na mnie. Od drugiego tygodnia zaczęła płakać przed wejściem na salę i buntować się i tak niestety zostało. Moja wyobraźnia pracowała tak, jak Wasza. pewnie jej tam źle, ktoś jej robi krzywdę, dzieci biją, nauczycielki krzyczą, ona coś pamięta ... itp, itd. Tam niestety nie można było wchodzić na salę z dzieckiem, nauczycielka brała płaczące dziecko na ręce i zabierała. Ja tak nie chciałam, zazwyczaj czekałam, często Mała wchodziła przez kuchnię z miłą kucharką, która namawiała ją, że razem porozkładają talerzyki do śniadania. Ja po jakimś czasie przekonałam się, ze tam nie dzieje się krzywda mojemu dziecku, wychodziła zawsze uśmiechnięta i zadowolona. Po prostu to był taki okres w jej życiu, kiedy chciała bez przerwy być ze mną, jak wychodziłam do pracy, ona zostawała z dziadkami - był taki sam płacz, czasem nawet do histerii. Musiałam ja okłamywać, wtedy było dobrze.
Zmieniłam jednak przedszkole, na nowe, mniejsze i przytulniejsze, teraz tam chodzi, dopiero od tygodnia, na razie chętnie, zobaczę jak dalej :)
Wiem, ze przedszkole jest dziecku bezwzględnie potrzebne, uczy życia w społeczeństwie, tego, że nasz maluch nie jest sam, ale są inni, trzeba umieć z nimi żyć, dzielić się choćby ulubioną zabawką i wielu innych rzeczy. Trzeba tylko znaleźć takie, które będzie odpowiadało naszemu Maleństwu. Czasem nie odpowiada pani, czasem któryś kolega, czasem budynek - trzeba o tym pamiętać, bo to się zdarza. I trzeba tak dziecko wprowadzić do przedszkola, żeby to nie zostawiło w nim śladu. To jest możliwe.

Dodane po: 28 minutach:

"Dopnę się" jeszcze z pytaniem - czy mówicie w przedszkolu o adopcji??
Ostatnio zmieniony 08 wrz 2010 18:45 przez nowamama, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
aniczka73
Posty: 148
Rejestracja: 20 lut 2007 01:00

Post autor: aniczka73 »

W obecnym przedszkolu powiedziałam, od września jak dzieci (mam nadzieję) dostaną się do nowo wybudowanego przedszkola koło naszego domu - nie powiem paniom na starcie, a potem zobaczymy. Teraz mają jedynie etykietkę, a pomocy nie ma i zrozumienia ich specyficznych problemów też nie ma, nie chciałabym tego znowu.
Np. dziecko z zaburzeniami SI (opinia leży u pani przedszkolanki) chodzi w kapciach założonych prawy na lewą stopę itd. i rozpięte spodnie trzyma sobie łapką, bo ma się NAUCZYĆ.
Awatar użytkownika
nowamama
Posty: 110
Rejestracja: 25 sty 2008 01:00

Post autor: nowamama »

No właśnie, ja tego się bałam - etykietki, innego, niekoniecznie w pozytywnym sensie traktowania i nie powiedziałam. I chyba dobrze zrobiłam, w nowym też nic nie mówię.
Awatar użytkownika
Morela7
Posty: 1626
Rejestracja: 09 kwie 2008 00:00

Post autor: Morela7 »

Dziękuję wszystkim za wsparcie jednak zdecydowaliśmy że jeszcze poczekamy do września, mała jest tak bardzo związana z nami (o co zesztą strasznie zabiegaliśmy i stawaliśmy nieomal na rzęsach żeby tą więz nawiązać). Narazie spróbuję pochodzić z małą na terapię SI niech się trochę otworzy bo ma jakąś małą blokadę :roll:
Susi i Mila

BÓG ZSYŁA WYJĄTKOWE DZIECI TYLKO WYJĄTKOWYM RODZICOM

Odwaga to cecha mądrych ludzi. Tupet - broń głupców

KOCHAM CIĘ ZA TO, JAK SIĘ CZUJĘ I CO O SOBIE MYŚLĘ, KIEDY JESTEM Z TOBĄ
Awatar użytkownika
gosh
Posty: 1854
Rejestracja: 01 kwie 2004 00:00

Re: Przedszkole a adoptusie?

Post autor: gosh »

nowamama pisze:No właśnie, ja tego się bałam - etykietki, innego, niekoniecznie w pozytywnym sensie traktowania i nie powiedziałam. I chyba dobrze zrobiłam, w nowym też nic nie mówię.
Dobrze zrobiłaś. Nie ma co mówić.
Te wyedukowane pedagogicznie panie przedszkolanki niestety reprezentują czasem poziom typu: "Trzeba wykorzeniać te złe geny w dziecku" 8O
Znam z autopsji. Nie miałam wyjścia - u nas wszyscy wiedzą, że synek jest adoptowany, bo to wiejskie przedszkole :?
Dlatego ODRADZAM wszystkim mówienie o tym fakcie w przedszkolu czy szkole.
Tatiana37
Posty: 96
Rejestracja: 30 cze 2010 16:42

Re: Przedszkole a adoptusie?

Post autor: Tatiana37 »

Ja postanowiłam też nic w szkole nie mówić,bo co to w końcu kogo obchodzi.Ale moja córka sama się pochwaliła wszystkim,łącznie ze swoją wychowawczynią.
Awatar użytkownika
Emily
Posty: 294
Rejestracja: 05 kwie 2004 00:00

Re: Przedszkole a adoptusie?

Post autor: Emily »

Jak wszędzie, jak ze wszystkim - różnice między przedszkolami bywają tak duże, jak między jednym dzieckiem, a drugim...

Ja powiedziałam kierowniczce przedszkola i paniom wychowawczyniom w grupie mojego synka. I nie żałuję. Przedszkole zapewnia świetną adaptację, a nasz maluch jest bardzo otwarty, ale ma też niezwykle delikatną psychikę, dlatego bardzo zależało mi na dobrej współpracy z przedszkolankami. Dzięki temu, że wiedzą, są wobec niego dodatkowo ostrożne. Prosiłam np. żeby zadzwoniły po mnie, kiedy będzie płakał. Niemal wszystkie dzieci płaczą, a wychowawczynie - przemiłe panie z doskonałym podejściem do dzieci, co sama obserwowałam przez 2 tygodnie - starają się do pewnego stopnia pomagać dzieciom "przetrzymać" ten moment, gdy jest najciężej, i nie poddawać się. Dzięki świadomości tego, z czym nasz synek się zmaga (adoptowany w wieku 20 m-cy), w jego przypadku robią wyjątek i starają się nic nie robić "na siłę". Dowiedziałam się np. że w początkowych tygodniach zdarza im się odbierać od mam/tatusiów płaczące dzieci - pocieszając, przytulając, ale zdecydowanie - natomiast mój synek zawsze miał i ma "taryfę ulgową", więc gdy płacze, czekamy tyle, ile potrzebuje, albo po prostu zabieram go do domu (szczęśliwie mam taką możliwość). Dla mnie to ważne, żeby moich chłopcy (a zwłaszcza starszy) mieli w otoczeniu wsparcie takie, jakiego potrzebują, a nie takie, którego nieświadome otoczenie może im udzielać sądząc, że nie mają specjalnych potrzeb. Bo przecież mają. Nie chcę zepsuć tego, co osiągnęliśmy ciężką pracą, jednym ruchem pani, która uzna, że dzieci po prostu MUSZĄ się dostosować do życia przedszkolnego. Dlatego "uświadamiam". :D Ale to, oczywiście, zależy od ludzi...

P.S. Dzięki temu, że panie wychowawczynie wiedzą o sytuacji naszego synka, mogą też mnie uświadamiać na okoliczność pewnych sytuacji. Parę razy, gdy prowadziłam go do przedszkola po raz pierwszy po chorobie, dały mi do zrozumienia, że planuję go odebrać zdecydowanie zbyt późno, że dobrze by było postępować w takich sytuacjach ostrożnie i przychodzić po dziecko dużo wcześniej, niż przed chorobą (i przerwą). Cieszę się, że są takie uważne.
"As my children grow my dreams come alive..."
W styczniu 2009 dwa Cudy dodały barw naszemu życiu... :-D
Awatar użytkownika
Mietek
Posty: 337
Rejestracja: 22 kwie 2002 00:00

Re: Przedszkole a adoptusie?

Post autor: Mietek »

nowamama pisze:"Dopnę się" jeszcze z pytaniem - czy mówicie w przedszkolu o adopcji??
A jakie niby znaczenie ma ta informacja? Że niby dziecko jest jakieś inne, czy wymaga innego traktowania? Jak w takiej sytuacji ma zachować się nauczycielka inaczej traktować dziecko, czy tak samo?
Uważam, że informacja o adopcji jest w przedszkolu do niczego nie potrzebna.
Pozdrawiam
Mietek - obrońca pryncypiów i przypalonych garnków
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”