Dom malowany, raz jeszcze!

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Wracamy z Józkiem z dwudniowego szkolenia. Oleńka biegnie w moją stronę. Mocno przytula się. Mamo tęskniłam za Wami. Po chwili dodaje: Daria też tęskniła. Skąd wiesz?- pytam Po prostu wiem. Tylko ona nie umie o tym powiedzieć. – dodaje.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Z oczywistych przyczyn traum wymienianych przez Petera Lalevina nasze dzieci doświadczyły przytłaczającej większości. Przeżyte emocje zostały zamrożone. Doznaję, jak bardzo trauma jest bolesna. Nie chcę udawać, że jej nie ma. Levine pisze ,, Objawy traumatyczne nie są spowodowane przez samo zdarzenie. To uwięziona energia czyni spustoszenie w naszym ciele i umyśle. Jeżeli stworzymy odpowiednie warunki do uwolnienia zamrożonej reakcji trauma może zostać wyleczona.” Dlatego praca z ciałem wydaje mi się istotną częścią uzdrawiania. Chcę działać w taki sposób, by uwięzioną energię transformować tak, by przekształciła się i połączyła się z ciałem na nowo.. Wybieram się do Bydgoszczy na terapię czaszkowo- krzyżową. Chcę, by w naszych ciałach powróciła równowaga.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

W Bydgoszczy spędzam z dziewczynami dwie godziny. Na początku terapeutka dotyka i masuje Darię. Pyta czy taki sposób jej pasuje. Daria wierci się i śmieje, ale już po 15 minutach jest wyciszona i rozluźniona. Oleńka leży w tym samym pomieszczeniu. Siedzę obok. Głaskam ją i dotykam. Uśmiecha się. Przysypia. Dziś miała dużo lekcji. Może droga do Bydgoszczy ją trochę zmęczyła? Daria całkowicie rozluźniona oddaje się rękom terapeuty. Dawno nie widziałam jej w tak dobrej kondycji. Leży bez ruchu. Wygląda jakby spała. Następnie Pani Grażyna przesuwa się w stronę Oli. Pytam, czy mogę usiąść koło Darii. Dotykam i głaskam po włosach. Mówi: Nie masz takiej aury jak ta Pani, ale możesz mnie tak dotykać. Przez kolejną godzinę wyłączam wszystkie myśli i jestem z Darią. Jest nam dobrze razem. Uaktywnia się proces naprawczy dzięki naturalnym siłom organizmu. Płyn mózgowo – rdzeniowy przepływa przez nasze ciała.

-- 21.10.2015, 09:41 --

Jadę na szkolenie prowadzone przez Hannę Dufner oraz Ewę Harasimowicz ,,Trauma i przywiązanie”. Czas w Warszawie wykorzystuję na przemyślenia i podsumowania. Zawsze po szkoleniu lubię wyłonić jedną rzecz, którą włączam w proces działań własnych. Uzmysławiam sobie co jest istotne dla mnie i mojej rodziny. Podoba mi się podejście prowadzących , które wyraża zdanie:,, Styl przywiązania zależy od osoby, którą mamy naprzeciwko”. To ważne wpływać na zachowanie drugiego. Kolejne zdanie , które zapamiętuję: ,, Serce bije i wytwarza pole elektryczne” W rodzinie dostrajamy się wzajemnie do siebie. Czuję, że istnieje coś takiego jak pole magnetyczne mojej rodziny. Po raz kolejny zdaję sobie sprawę, jak wiele szacunku muszę zachować wobec nietypowych zachowań dzieci. Dzięki nim udało się im przeżyć. Słyszę, jak ważne jest zabezpieczenie dobrej relacji z nauczycielem. W sytuacji dzisiejszej szkoły jest to trudne. Czasami wydaje się wręcz niemożliwe. Rozszerzam liczbę swoich lektur: Claudia Cross-Müller ,, Głowa do góry! Krótki podręcznik przetrwania”, Donald Woods Winnicott ,, Zabawa a rzeczywistość”, Babette Rothschild ,, Ciało pamięta. Psychofizjologia traumy i terapia osób po urazie psychicznym.” Ponownie uświadamiam sobie, że przestałam pracować nad własnym ciałem. Jestem dość impulsywna. Czasami zbyt wyrazista. Potrzebuję wyciszenia. Pewnie powrócę do ćwiczeń. Podobają mi się też propozycje fizycznych ćwiczeń z dziećmi. Cieszę się, że dzieciaki od małego jeździły konno. Do dnia dzisiejszego są otoczone psami i kotami. Daria nawet mieszka ze swoim kotem. Wiele rzeczy, które robiłam z dziećmi wynikało nie z wiedzy, a matczynej intuicji po prostu.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Oleńka dokonała samookaleczenia. Pocięła żyletką prawe udo. Rozładowywała wewnętrzne napięcie. Zdarzyło się to po raz pierwszy. Czytam, że u osób, które doświadczyły w dzieciństwie ciężkiego urazu takie reakcje pojawiają się częściej. Zdarzają się również przy depresji. Chce pokazać mi poranioną nogę. Gdy pytam: Czemu to zrobiła? mówi: Wszystko przez tatę, który mnie nie rozumie. Długo rozmawiamy. Pytam czy jest w stanie wymyśleć lepsze sposoby, by się uspokoić. Ola wymienia: spacer z psem, taniec, bieganie. Naprzemiennie mówimy w jaki sposób obie rozładowujemy stres. Potrafię zjeść całą tabliczkę czekolady. – mówię. Ola na to: Ja nigdy stresu nie zajadam. Pomaga mi także pisanie – dodaję. Ola, że też tak sobie radzi pisząc pamiętnik. Smaruję antybiotykową maścią pocięte miejsca. Proszę, by przyszła do mnie gdy znów taką potrzebę poczuje. Wówczas coś wymyślimy.
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: dominika »

Bardzo trafna w mojej ocenie rozmowa. Możliwe, że Oleńka chce Was chronić i dlatego gromadzi się w niej tyle napięcia?
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: matula »

Każdy ból fizyczny jest lepszy niż ból duszy, odwraca uwagę.

Miałam kiedyś w komputerze tekst na ten temat, jednak ostatnio jest uszkodzony.

Istnieją jednak juz strony, na których mozna znaleźć rady co robić zamiast smookaleczenia, które jest agresaja skierowaną na siebie. Np. tutaj;

http://psycholog-pisze.pl/alternatywa-d ... aleczania/
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Uczę się, by nie porównywać dzieci ze sobą. To trudne, bo posiadam inne doświadczenia. Porównywałam i byłam porównywana w domu, szkole, pracy.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: matula »

Magda_G pisze:Uczę się, by nie porównywać dzieci ze sobą. To trudne, bo posiadam inne doświadczenia. Porównywałam i byłam porównywana w domu, szkole, pracy.
Ja tez tak byłam wychowywana. Dobrze, że nie mam z kim porównywać, mając tylko jedno dziecko.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Praca, którą wykonuję z pasją, bycie żoną, córką, siostrą, przyjaciółką nie daje mi takiego poczucia sensu istnienia jak bycie matką. Pojedyncze istnienie nigdy mi nie wystarczało. Dzieci zagościły w moim życiu i wypełniły je sobą. Towarzyszenie im pozwoliło dostrzec wiele nieznanych wcześniej cech mojego charakteru. Nie przypuszczałam, że odnajdę w sobie tyle równowagi. Nie sądziłam, że tak wiele zaakceptuję. Wpływ na życie dzieci, bez względu na to jak jest niedoskonały, sprawia, że nie zamykam się w czterech ścianach swojego istnienia. Złagodniałam i jestem znacznie mniej zaabsorbowana sobą. Doświadczam nieustannej inspiracji. Kim byłabym bez dzieci? Przemądrzałą egocentryczką, sfrustrowaną żoną, a może pracoholiczką
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Różne rejony mózgu współzawodniczą. Motywacja sprawia, że niemożliwe staje się możliwe. Chcę rozdmuchać nasze dobre przyzwyczajenia. Jeżeli utrwalę je pojawiają się kolejne. Kieruję uwagę Darii na sport, zwierzęta, urządzanie pokoju, śpiew. Tworzę okazję do bycia z rodzeństwem oraz kolegami. Chcę poszerzyć i pogłębić te nawyki, by wydeptać ścieżki, które staną się alternatywą dla niszczących nas zachowań. Każde dobre doświadczenie to jedna porażka mniej. Skierowanie uwagi na obszary rozwojowych aktywności pozwala odnajdywać nowe powody do życia.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Wprowadzanie zmian wymaga zrozumienia mechanizmów działania traumy, rozpoznawania jej przejawów, wprowadzania nowych stylów działania, a także zaprzestawania tych stereotypowych. Czasami potrzeba bezpośredniej konfrontacji z bólem i złością. Stanąć twarzą w twarz, oko w oko z lodowatym strachem przed dalszym życiem. Bycia gotowym do zaakceptowania wszystkiego co jest w naszym umyśle. Złość i wściekłość nie musi stać się naszym wrogiem. Uczę się ciągle od nowa odnosić do niej inaczej. To co nierozpoznawalne zatraca nas i nasze związki. Przyglądanie się myślom, które uważamy za nieodpowiednie, pozwala uświadomić sobie, co naprawdę dzieje się wokół. Uczy odnajdywania wielu nowych wartości.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Ola pisze rozprawkę, w której ma rozważyć: Czy warto żyć chwilą? Tak uzasadnia swoje stanowisko, odwołując się do wybranych utworów literackich.
Czy warto żyć chwilą? Warto, ponieważ kiedy żyjesz chwilą liczy się tu i teraz, nie myślisz o tym co będzie w twojej przyszłości.
Żyć chwilą znaczy brak długich, nieprzespanych nocy, tylko dlatego, że się nad czymś zastanawiamy. Chwila jest jednym z momentów w naszym życiu, kiedy w ciągu tego właśnie momentu (tej chwili) trzeba podjąć decyzję. Nikt nie mówi, że te decyzje będą proste. Kiedyś czytałam książkę o takim małżeństwie, którzy bardzo chcieli mieć dzieci – jedno mieli, ale chcieli mieć jeszcze chociażby jedno. Magda – żona – postanowiła zaadoptować dziecko, ponieważ nie mogła urodzić. Miesiącami starali się o to, by wszystko było jak najlepiej i dla nich chwila była najważniejsza, bo gdyby nie ten moment najważniejszy w ich życiu teraz nie mieliby swoich ukochanych dzieci. A mają ich. Zaadoptowali Przemka i Bartka, byli to bracia od tej samej mamy biologicznej, a później jak się dowiedzieli, że chłopcy mają siostrzyczki to właśnie w ciągu tej chwili zaczęli walczyć o to, by mieć prawo opiekowania się dziewczynkami. Chodzili codziennie do domu dziecka i starali się, by oswoić małe z ich nowymi rodzicami. Dziewczynki z początku się bały, ale z czasem zaaklimatyzowały się z nowym domem, z braćmi i z resztą rodziny. Teraz rodzinka ta jest bardzo zżyta ze sobą, a rodzice nie żałują tak nagle podjętej decyzji.
A więc czy warto żyć chwilą? Dla jednych warto, a dla drugich nie. Dla mnie warto. Warto, ponieważ jestem z rodziną, którą bardzo kocham i która mnie bardzo kocha. A historia opowiedziana bierze się nie dość, że z życia, to jeszcze z książki pt. ,, Dom na nowo malowany” napisany przez Magdalenę Grycman.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: matula »

Nasze dzieci bywają nadto świadome faktu adopcji; czasem zastanawiałam się, czy to dobrze.

Ale możliwe, że tak; moja córka będąc już formalnie dorosła i sama będąc mamą jakby przestała się tym interesować.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Wydobywanie się z traumy jest wieloletnim procesem. Bywa bardzo uciążliwe. Uczy myślenia poza schematami. Dotykania i poznawania rzeczywistości w jej krytycznym punkcie. Wychodzenia poza własny poziom wygody. Radzenia sobie z tym, co nietypowe. Uczy rozumienia, wreszcie akceptacji. Najłatwiej i najprościej wyobrażać sobie, że nic i nikt w życiu nie powinien nas rozczarować. Skierowanie uwagi na drugiego człowieka pozwala odczuwać życie w szerszej perspektywie. Gdy spoglądasz w ten sposób czujesz się bogatszy i odporniejszy na strachy, które potrafią paraliżować.
Awatar użytkownika
Magda_G
Posty: 223
Rejestracja: 17 gru 2002 01:00

Re: Dom malowany, raz jeszcze!

Post autor: Magda_G »

Niełatwo być moim dzieckiem. Matka z pasją, bardzo wyrazista i emocjonalna.
Czasami ciągnąca dzieci na siłę, ku górze. Wiecznie poszukująca. Jasno i wyraźnie określająca życiowe priorytety. Myślę, że te cechy mojego charakteru trudno zaakceptować wielu. Moje dzieci niestety nie miały innego wyjścia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”