RAD zespół zaburzen wiezi

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

ODPOWIEDZ
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

RAD zespół zaburzen wiezi

Post autor: Elara »

.....
Ostatnio zmieniony 18 sie 2012 06:12 przez Elara, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
hanula
Posty: 3037
Rejestracja: 14 lip 2004 00:00

Post autor: hanula »

Awatar użytkownika
Saba73
Posty: 29
Rejestracja: 03 paź 2008 00:00

Post autor: Saba73 »

Witajcie, część objawów o których pisze Elara obserwuje u mojej prawie jedenastoletniej córki, która jest z nami od roku i sześciu miesięcy. Córka nie potrafi wyrażać własnych uczuć, choć może powolutku zaczyna się to zmieniać. Kiedy nie chce czegoś zrobić np. lekcje, mycie głowy, zębów, to reaguje agresją lub spuszcza głowę i biernie stawia opór. Najgorze jest to, że mało który psycholog wie coś na temat RAD. Mieszkam w duży mieście, psychologa polecił ośrodek adopcyjny, a Pani Psycholog, gdy na ten temat próbowaliśmy z mężem z nią rozmawiać popatrzyła tylko na nas ze zdziwieniem. Pewnie pomyślała, że się wymądrzamy. Patrząc na moją córkę wyczuwam, że bardzo często nie chce nam się podporządkować jako rodzicom. Ona wie lepiej. Jak próbuję tłumaczyć, że takie, czy inne zachowanie jest niewłaściwe, to J. zatyka sobie uszy, przewraca oczami, warczy lub gwiżdze. Te fale buntu, agresji nie mają miejsca codziennie. Potrafią trwać od 30 minut, do nawet kilku godzin. Kiedy jest zła, nie chce aby ją przytulić. Ja czekam, aż córka się uspokoi, potem idę do niej i staram się rozmawiać. Mówię, że Ją kochamy, akceptujemy, rozumiemy, że jest jej ciężko, ale określone jej zachowanie było niewłaściwe (tłumaczymy dlaczego). Czasami J. płacze, ja płaczę i wszystko wraca do normy, ale wiem, że problem nie został rozwiązany, bo jutro, za tydzień będzie podobny atak agresji, próby manipulacji, kłamstwa. Przez rok córka co jakiś czas potrafiła zrobić kupę w majtki. Brudne majtki wrzucała do kosza z bielizną. Wytłumaczyłam J., że to nic złego, musi się przebrać, umyć, nie musi tego faktu ukrywać. /od pewnego czasu to zanieczyszczanie się ustało. Kolejna kwestia, to bardzo niskie poczucie własnej wartości. Staramy się je wzmocnić, np. chwalimy nawet za bardzo "małe" rzeczy. Sądzę, że dzieciom cierpiącym na RAD trzeba pomóc przejść regres ( u dużego dziecka jest to sprawa trudniejsza) - zabawy, smoczek (moja córka miała kłopoty z zasypianiem, chciała smoczka, przemogłam się, kupiłam, z nim zasypia od razu. Pewnie powiecie, że smoczek nie jest zdrowy, ale ja myślę, że J. się znudzi, a jak ma pomóc kosztem zębów, to ja wybieram psychikę, a i tak ortodonta zalecił w przyszłości aparat). Ten wątek jest potrzeby. Ja na temat RAD dowiedziałam się za pośrednictwem Bociana, głównie dzięki postom Elary i Omilki. Myślę, że pomocna będzie wymiana poglądów. Serdecznie pozdrawiam. Moja refleksja jest taka: trzeba te nasze dzieci kochać i starać się im pomóc uporządkować emocje. Jest to bardzo trudne, przynajmniej dla mnie, ale myślę, że dzięki Bocianowi się uda.
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

Post autor: Elara »

Saba73 pisze:Ten wątek jest potrzeby. Ja na temat RAD dowiedziałam się za pośrednictwem Bociana, głównie dzięki postom Elary i Omilki.
Saba73 :D Dziękuję za wsparcie w niesieniu światła, do którego namówiła mnie siostra Cecylia z MOS w Piasecznie, gdzie uczy się A. Bez tej pomocy nie dałabym rady w wychowaniu A.
Awatar użytkownika
Saba73
Posty: 29
Rejestracja: 03 paź 2008 00:00

Post autor: Saba73 »

Zgadzam się, że w wychowywaniu dzieci cierpiących na zaburzenia więzi RAD pomoc jest potrzebna. Niestety nie ma specjalistów, trzeba szukać samemu, po omacku. Osoby, które wychowują swoje biologiczne dzieci lub adoptowały je we wczesnym wieku niemowlęcym nie mają pojęcia w czym problem. Moja córka dla osób obcych (znajomi, dalsza rodzina) jest miła, uczynna, wszyscy się zachwycają sympatyczną dziewczynką. Kiedy nie miałam jeszcze pojęcia o RAD (dwa lata temu nie wspominano o tym na kursie adopcyjnym, na który uczęszczałam z mężem) zastanawiałam się co ze mną jest nie tak, że nie potrafię zapanować nad dzieckiem. Powiem więcej, kiedy w domu są okresy spokoju (córka jest wyciszona, nie stawia oporu, itp.), to mi się wydaje, że to był zły sen, że sama sobie to wymyśliłam. Natomiast kiedy przychodzi, najczęściej nagle i niespodziewanie ten wybuch złości, agresji, to nie wiem co robić. Staram się czekać, aż troche minie, nie zawsze to się udaje. Kiedy ignoruje zachowania córki, nie chce podejmować bitwy, bo z góry wiem, że przegram i tak nie uda mi się wyegzekwować tego co chciałam np. umycia głowy, to J. zaczyna krzyczeć, trzaskać drzwiami, podchodzi do mnie lub męża i świadomie prowokuje. Często brak reakcji doprowadza córkę do jeszcze większej histerii. Kładzie się na łóżku i czeka na naszą reakcje. Kiedy J. wołamy to albo nie przychodzi, albo stanie za drzwiami ze spuszczoną głową, unika jak ognia kontaktu wzrokowego. Pamiętam sytuacje jak kupiłam córce spódniczkę na jakąś szkolną okazje. Nie spodobała się jej, ale nie potrafiła mi tego powiedzieć, rano rzuciła się na podłogę, krzyczała, uderzała rękami w różne przedmioty. Powiedziałam wtedy J. , że dziś musi założyć ten strój, bo nic innego nie mam przygotowanego, natomiast, jak się jej ta spódnica nie spodobała, to mogła mi o tym powiedzieć, a ja oddałabym spódnicę do sklepu. Czasami staramy się z mężem utwierdzać J. w przekonaniu, że to J. ma wpływ na sytuacje w domu, np. "Zrobiłam Ci parówki tak jak chciałać", "Nakarm rybki w akwarium, robisz to lepiej niż ja".
Zachęcam do przeczytania linku, który podała hanula. Pozdrawiam.
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

Post autor: Elara »

=ooo*
Ostatnio zmieniony 18 sie 2012 06:14 przez Elara, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Saba73
Posty: 29
Rejestracja: 03 paź 2008 00:00

Post autor: Saba73 »

Przeczytałam ten fragment powtórnie. Większość ma wydrukowanych i przeanalizowanych. Staramy się nie podejmować bitew, ale różnie nam to wychodzi. Wróciliśmy z konsultacji ze szkoły. Wezwała nas pani od matematyki. Dwa dopuszczające z klasówek, z kartkówki super - 4,5. J. nie przejmuje się ocenami. Nauczycielki twierdzą, że dziecko jest miłe, tylko się obraża, jak coś pójdzie nie po jej myśli. Wszystkie zgodnie twierdzą, że nie potrafi się skoncentrować, rozmawia na lekcjach, rozgląda się. Po powrocie kiedy próbowaliśmy rozmawiać J. spóściła głowę, odwróciła wzrok i już chciała wpaść w te swoje nastroje. Delikatnie wzięłam J. za rękę, powiedziała : "Wierzę, że potrafisz się dobrze zachowywać". Trochę się uspokoiła. Teraz odrabia z mężem matematykę. Wiem, że obydwoje bardzo się starają, a ja modlę się aby był spokojny wieczór. Zapomniałam dodać, że moja córka chodzi do pokoju nauczycielskiego i czaruje panie, pragnie uwagi, chce być zauważoną, lubi jak ją chwalą, choć czasami te zachowania są dla nich uciążliwe np. wygina im palce - niby taka sztuczka.
Jeśli chodzi o późne powroty do domu, to nie wiem co mam poradzić. Ja też obawiam się, że mnie to czeka. Rozmowa często pogarsza sprawę. U dużej dziewczynki system kar i nagród też chyba do końca się nie sprawdzi. Chyba, że jakieś sankcje finansowe np. zmniejszenie lub zabranie na pewien czas kieszonkowego, czy może ulubionych ubrań.Nie wiadomo co robić. Ważne też , żeby nie przedobrzyć, bo wtedy dziecko zacznie z domu uciekać i łatwo wpadnie w towarzystwo, które być może będzie próbowało uświadomić, że "starzy" są beznadziejni i pewnie nie kochają. Jak J. jest zła na nas to pisze, że nikt jej nie lubi, że jest głupia. Nie będę wam cytować - łacina, jak kiedyś znalazłam w jej pokoju kartkę z wyzwiskami pod moim adresem , zaczynało się:' ble, ble słychać mi się nie chce ciebie, zamknij ryj, ty taka i owaka (dalej niecenzuralnie). Moja J. łatwo nawiązuje kontakty z osobami albo słabszymi od siebie, albo z młodzieżą z problemami. Na temat spraw damsko - męskich jest już bardzo dobrze poinformowana, niejedno widziała. Łatwo ulega złym wpływom. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
alimak
Posty: 225
Rejestracja: 25 gru 2003 01:00

Post autor: alimak »

Moja starsza córka (4.5 roku niecałe) w zasadzie nie mówi tylko krzyczy. Moich próśb czy poleceń nigdy nie wykonuje od razu. W zasadzie dopiero jak ja stracę cierpliwość i krzyknę, to jest efekt. Wiele rzeczy jet na ,,nie". Jesteśmy razem od czerwca, niektóre sprawy się trochę poprawiły, ale wiele pozostało w niezmienionej formie lub się nawet pogorszyły. Z młodszą (20 miesięcy) do niedawna większych problemów nie było. Poza tym, że przy usypianiu mnie odrzucała - drapała, czasami gryzła i nie pozwoliła się nosić na rękach, przytulac. Najgorsze jednak to walenie głową w ścianę czy inne twarde przedmioty. Drewniane łożeczko musieliśmy zamienić na turystyczne - ortalionowe. Od kilku dni mała jest totalnie na nie. Bije, drapie, gryzie starszą siostrę, mnie, babcię. Na każde pytanie odpowieda ,,ne" itd itp. Kazdy z kim rozmwiam mówi, że tak się zachwoują ,,normalne" dzieci w tym wieku. A ja mam wątpliwości. W zachowaniu starszej jest coś bardzo irytującego dla mnie. Często jej zachowania odbieram jako prowokację. Bywa, że jak się zdenerwuję, to ona chichocze. Widzę, że wyprowadzenie mnie z równowagi daje jej satysfakcję.
Oczywiście nie wszystko jest złe w tym naszym wspólnym życiu, ale przyznam, że jestem strasznie zmęczona tym wszystkim.
Nie wiem, czy dzieci mają RAD, czy są po prostu tak absobujące i zwyczajnie upierdliwe na maksa, ale biorąc ich przeżycia, RAD jest bardzo prawdopodobne.
Vred
Posty: 206
Rejestracja: 03 maja 2004 00:00

Post autor: Vred »

Dziś święto - MŻ po raz pierwszy przeczytała post z "Bociana"!
Przesłanie MŻ do alimak:
Jesteście DOPIERO od czerwca.
Przez prawie rok od adopcji M., któy przybył do nas w wieku 25 miesięcy, może nie krzyczał - ale wył. I jedynym słowem było słowo "ne".
Po 4,5 roku jest, jak to sobie wyobrażaliśmy. Nie bez problemów, ale KOCHANIE.
Nie mieliśmy babci. Wszystko działo się między naszą czwórkją, z Ł., młodszym 0 1,5 roku. Modliłam się o 10 minut spokoju. Nie mieliśmy wsparcia, bo babcia (moja mama) tymczasem umarła. a żona ojca MM... To żona ojca MM.
Dziś M., ten wyjący, opowiada innym dzieciom, jaką będzie miał rodzinę. W jego rodzinie będzie miejsce dladzieci biologicznych i adoptowanych.
Alimak, nie jest Ci dobrze, ale wytrzymaj. Mimo wszytsko. Bo warto.
Koniec przesłania MŻ.
A ja, Vred, po 4,5 roku od adopcji, 23 latach małżeństwa - pokornie potwierdzam.

Vred & Synowie


AGA
Członek Stowarzyszenia
Posty: 3161
Rejestracja: 20 lut 2002 01:00

Post autor: AGA »

alimak pisze:Kazdy z kim rozmwiam mówi, że tak się zachwoują ,,normalne" dzieci w tym wieku. A ja mam wątpliwości. W zachowaniu starszej jest coś bardzo irytującego dla mnie. Często jej zachowania odbieram jako prowokację. Bywa, że jak się zdenerwuję, to ona chichocze. Widzę, że wyprowadzenie mnie z równowagi daje jej satysfakcję.
alimak, rozumiem cię. Na pewno nie jestem odpowiednią osobą na stawianie diagnozy, ale... patrząc po moim dziecku, mam wrażenie, że czasem łatwo jest wytłumaczyć rodzicom adopcyjnym zachowanie dzieci faktem adopcji i zaburzeń więzi, jakie miały w dzieciństwie. Moja córka ma prawie 5,5 roku i wyjątkowo silny temperament emocjonalny; bunty 2-, 4- i teraz 6-latka to na prawdę bardzo trudne okresy w życiu naszej rodziny. Histerie o wszystko, zachowania jak te, które opisałaś powyżej i na prawdę bardzo szerokie spectrum odreagowywania emocji, których w takim nasileniu nie przechodziły żadne inne znajome mi dzieci, ani biologiczne, ani adopcyjne (mam na myśli adopcję w podobnym lub tym samym wieku, czyli ok. 2 m.ż). Gdybyśmy adoptowali córkę w póżniejszym wieku, np. powyżej 3 r.ż. , nie wykluczam, że pewnie nachodziłyby mnie myśli, że jej zachowanie może być warunkowane zaniedbaniami emocjonalnymi z dzieciństwa - w takiej sytuacji, trudno jest czasem rozgraniczyć, co jest wynikiem "traumy dzieciństwa" a co specyficznym rysem osobowości naszego dziecka. Ale dlatego, że jest z nami w zasadzie od zawsze, w emocjonalnych zachowaniach mojego dziecka nie doszukuję się "winy" w fakcie adopcji; jest mi dużo łatwiej interpretować je silnym charakterem dziecka i naszymi postawami wychowawczymi.
Awatar użytkownika
alimak
Posty: 225
Rejestracja: 25 gru 2003 01:00

Post autor: alimak »

AGA i tu pojawia się poważny problem - zapewne inaczej powinno się postępować z RAD-owcem, inaczej z osóbką z tzw. trudnym charakterkiem...
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

Post autor: Elara »

=ooo*
Ostatnio zmieniony 18 sie 2012 06:15 przez Elara, łącznie zmieniany 1 raz.
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

Post autor: Elara »

=ooo*
Ostatnio zmieniony 18 sie 2012 06:15 przez Elara, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Saba73
Posty: 29
Rejestracja: 03 paź 2008 00:00

Post autor: Saba73 »

Tak, wychowywanie RADowaca to wyzwanie ogromne dla całej rodziny. Przeczytałam post Elary i doszłam do wniosku, że moja córka przejrzała nasze metody postępowania i kiedy nie chce czegoś zrobić, to wie jak wyprowadzić nas z równowagi i jaka będzie reakcja. Schemat ten sam. Córka jest górą. Konsekwencje są znane np. nie może oglądać telewizji, czy zabieramy jedną lub kilka zabawek. Wie, że za dzień lub dwa kiedy się uspokoi będzie mogła oglądać TV, zabawki wrócą na miejsce. To żadna kara. J. też bardzo często powtarza "nie wiem", ala wtedy ja jestem pewna, że kłamie. Następnym razem kiedy nastąpi wybuch, to postaram się reagować inaczej niż dotychczas, ale boję się, czy dam sama radę. Pozdrawiam.

Dodane po: 21 sekundach:

Tak, wychowywanie RADowaca to wyzwanie ogromne dla całej rodziny. Przeczytałam post Elary i doszłam do wniosku, że moja córka przejrzała nasze metody postępowania i kiedy nie chce czegoś zrobić, to wie jak wyprowadzić nas z równowagi i jaka będzie reakcja. Schemat ten sam. Córka jest górą. Konsekwencje są znane np. nie może oglądać telewizji, czy zabieramy jedną lub kilka zabawek. Wie, że za dzień lub dwa kiedy się uspokoi będzie mogła oglądać TV, zabawki wrócą na miejsce. To żadna kara. J. też bardzo często powtarza "nie wiem", ala wtedy ja jestem pewna, że kłamie. Następnym razem kiedy nastąpi wybuch, to postaram się reagować inaczej niż dotychczas, ale boję się, czy dam sama radę. Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
niacyna133
Posty: 1267
Rejestracja: 31 maja 2008 00:00

Post autor: niacyna133 »

Witam ....a wiecie gdzie znajde cos o rozwoju dziecka urodzonego w 34 tygodniu ciąży....kiedy powinno podnosic głowke przewracac sie na boki itd
:D z góry dziekuje
[baner_zp]668[/baner_zp]


Serduszko nasze rośnij...
MRI OK!..89 cm +23,5 cm
Sukces !! 3 centyl :)
Udało się! mamy hormon!Rośniemy!!!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”