Problemy z nastolatkami

radości i sukcesy ale również problemy, z którymi rodziny adopcyjne mogą się spotkać już po adopcji

Moderator: Moderatorzy po adopcji

Awatar użytkownika
Agna
Posty: 3013
Rejestracja: 21 lut 2002 01:00

Post autor: Agna »

Przepraszam, że się wtrącam, ale może to kwestia tego, co mnie dotyka akurat obecnie z moim maluchem, adoptowanym 4,5 letnim Szymkiem, a oprócz tego jestem też mamą dwójki nastolatków, którzy w tym roku skończą 14 i 12 lat i są okropni czasem do wypęku...

Otóż Szymek ma problemy emocjonalno-społeczne, jest diagnozowany w kierunku zespołu Aspergera, nazywanego potocznie "deficytem empatii", ma problemy w dziecięcej, przedszkolnej grupie rówieśniczej.

Przy okazji jednak czytania wszystkiego na ten temat dotarłam również do artykułów na temat nastoletnich "Aspergerowców" i opisy te troszkę, troszkę pasują do Waszych opisów (a może, daj Boże mylę się), a wszak Wy nie znałyście Waszych dzieci we wczesnym dzieciństwie i może nie miałyście okazji zaobserwować tego, co my obserwujemy od ponad roku - trudności społecznych i problemów z Integracją Sensoryczną malucha.

Terapia moim zdaniem, a może nawet dobra diagnostyka, przynosi dobre efekty też u nastolatków. Może spróbujcie? Poczytajcie? Porównajcie?

A co do nastolatków, to moje są biologiczne, ale ich zachowania czasem są nieprzewidywalne, dziwaczne i drastyczne... czasem doprowadzają mnie do płaczu, siebie wzajemnie często też. A po dzisiejszej lekturze w Newsweeku na temat samobójstw dzieci to wogóle jestem rozdarta pomiędzy stanowczością, a pobłażliwością.... Jak odnaleźć mądrość w postępowaniu z nimi, nie wiem.
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
Awatar użytkownika
Vievioora141
Posty: 3663
Rejestracja: 26 sty 2007 01:00

Post autor: Vievioora141 »

omilka jeśli mogę parę słów od siebie dodać..... nie chcę się wymądrzać, bo wszak wychowanie dziecka przede mną. Ale jeśli mogę, pozwolę pokazać to z punktuwidzenia osoby czytającej , co opisujesz - i absolutnie nie oceniającej. Pomijam kwestie psychologicznych aspektów tych chorób, czy też może bardziej uwarunkowań, o których piszecie. Bo nie jestem psychologiem.
Ale może na chwilkę zostawmy te psychologiczne aspekty i spójrzmy na to tak: Ty walczysz o córkę jak lwica, chcesz, żeby jak najmniej ludzi ją krzywdziło, chcesz jej pomóc najlepiej jak potrafisz.
omilka pisze:Interweniowałam, bo wiem, że spirala prześladowań, jak się już zacznie to sama się nie skończy, a córka może nie czuje zawstydzenia, ale bardzo odczuwała ból osamotnienia i wyobcowania.
Rozumiem tę interwencję. Ja ją rozumiem- osoba dorosła i ukształtowania, która doskonale rozumie, że człowiek boi się o swoje dziecko przez całe życie i chce dla niego jak najlepiej. Ale nastolatka- nie zrozumie tego nigdy, dopóki sama nie dojrzeje. Po latach z pewnością przyzna Ci rację. Teraz nie przyzna jej nigdy, co najwyzej sama przed sobą i po cichu. Piszesz, że "może nie czuje zawstydzenia" Tego nie możesz być pewna. Może czuje, ale nie potrafi "dorośle" do tego podejść. No i koło się zamyka. Każdy uczy się na własnych błędach, nie słucha w młodości czy w wieku dojrzewania dorosłych. A może dobrze by było dać jej ponieść konsekwencje własnych czynów? Bo w tym tempie to Ty zrujnujesz się psychicznie, a ona może nawet tego nie zauważyć. Przykład z tym gg - może trzeba było poczekać jak ona będzie się zachowywać?
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

I ja się zgadzam z Omilką. Pisząc o własnych doświadczeniach mamy jednak skrzywienie INNEJ rzeczywistości. Nie ma co się oszukiwać. Nasze lata naste rózniły się bardzo od obecnych.
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
Awatar użytkownika
Vievioora141
Posty: 3663
Rejestracja: 26 sty 2007 01:00

Post autor: Vievioora141 »

omilkakasiavirag na pewno macie rację. Kto lepiej zna swoje dziecko, niż matka, prawda? Ja tylko, tak jak pisałam, chciałam pokazać ten problem pod innym kątem.
To prawda, że dzisiejsze nastolatki są zupełnie inne niż kilkanaście lat temu, niż jak my byłyśmy. Sama czuję się młodo, a jednak 13 lat miałam jakieś 17 lat temu 8O Czyha na nie mnóstwo niebezpieczeństw. które nie istaniały wtedy. Włosy się na głowie jeżą. Jeden scenariusz gorszy niż drugi. Ale z drugiej strony, my życia za nasze dzieci nie przeżyjemy. Uważam, być może naiwnie i nieświadomie, jak na razie, że nie można dzielić dzieci na urodzone i adpotowane- myślę, że Wy w swojej mądrości życiowej i doświadczeniowej zgodzicie się ze mną. A takie same niebezpieczeństwa czyhają na dziecko biologiczne jak i adoptowane. I być może nie jest konieczne doszukiwanie się niedoborów emocjonalnych, jak wcześniej o tym pisałyście? Przecież jest jeszcze indywidualny charakter człowieka, który przecież ma od urodzenia. Są ludzie spokojni, niekonfliktowi, rozważni, słuchający, a są i szybcy, konfliktowi, nieusłuchani, czasem może nawet nie myślący nad konsekwencjami....
To bardzo ciężki temat omilko bo to Ty najlepiej wiesz, co przechodziliście podczas prześladowań, o których piszesz. Ja tylko mogę poczytać, wtrącić swoje trzy grosze ale i podziękować, że piszesz o adopcji również pokazując jej ciemne strony. A w zasadzie może bardziej ciemne strony wychowania nastolatka w dzisiejszych czasach? Widzisz, sama się gubię i wcale nie dziwię Ci się, że się miotasz...
Awatar użytkownika
Agna
Posty: 3013
Rejestracja: 21 lut 2002 01:00

Post autor: Agna »

Zespół Aspergera - Asperger's Syndrome (AS)
autor Rosalyn Lord
Jest to zaburzenie rozwoju mieszczące się w spektrum autyzmu. Charakteryzuje się upośledzeniem komunikacji dwustronnej, komunikacji słownej i pozasłownej, niechęcią do zaakceptowania zmian, brakiem giętkości myślenia oraz bardzo szczególnymi zainteresowaniami. Mocną stroną osób z AS jest zapamiętywanie faktów, dat, postaci. Wielu z nich jest uzdolnionych matematycznie.

Istnieje duża rozbieżność w nasileniu symptomów w tym zespole: dziecko z łagodną formą, które nie było zdiagnozowane może po prostu wydawać się troche dziwne, ekscentryczne.

Chociaż Zespół Aspergera jest częściej spotykany niż autyzm, nadal jest rzadko rozpoznawalny zarówno przez rodziców i specjalistów. A wielu z nich może sie nigdy z AS nie zetknęło.

Wydaje się, że częściej dotyczy chłopców niż dziewczynek.

Mówiąc ogólnie - trudnością dla takiego dziecka jest nawiązanie przyjaźni z powodu braku zrozumienia tych drobnych aspektów życia społecznego opisujących, jak to zrobić.

Posługiwanie sie mową jest troszke dziwaczne ponieważ przenoszone jest dokładne znaczenie tekstu czytanego lub słyszanego (brak zrozumienia żartów, figur retorycznych).

Dzieci takie są najszczęśliwsze, jeżeli poruszają się według ustalonych schematów w uporządkowanym świecie. Jeżeli mają kłopot z podjęciem decyzji (bardzo często) wycofują się do ulubionych zajęć. Uwielbiają pochwały, wygrywanie, bycie pierwszym. Problem natomiast stanowią porażki, stawienie czoła krytyce.

Złe zachowanie często jest wynikiem niemożliwości w porozumieniu się, kłopotów ze zrobieniem czegoś, frustracji.

Dzieci takie potrzebują miłości, czułości, troski, cierpliwości i zrozumienia. Chronione w ten sposób rozkwitają.

Dzieci z AS są najczęściej inteligentne, szczęśliwe i kochające. Jeżeli spróbujemy przebić się do ich wewnętrznego świata możemy im pomóc w znalezieniu swojego miejsca w społeczności.

Dzieci te mają silną potrzebę skończenia raz rozpoczętego zadania, dobrze jest znaleźć metodę na rozładowanie stresu, jaki w takich przypadkach powstaje. Skuteczne jest poinformowanie, że daną czynność należy skończyć w x minut - dla dzieci starszych. Dla młodszych mogą pomóc sugestie, aby zapisać grę (program komputerowy), włożyć zakładkę do książki.

W miarę dorastania dzieci niektóre problemy zmniejszają się, ale też jak i z innymi dziećmi pojawiają się nowe.

Niektórzy nastolatkowie mogą odczuć brak przyjaźni jako duży problem, ponieważ próbują takową nawiązać jakimiś swoimi sposobami, ale trudno im ją podtrzymać. Nie jest to regułą.

Wiele związków koleżeńskich może trwać długo. Wiele umiejętności socjalnych musi być zapamiętanych (zakodowanych), aby ci młodzi ludzie mogli znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. Wykorzystaj więc każdą sytuację, aby to opisać, wytłumaczyć i powtarzaj, powtarzaj. Ciągle i ciągle - może któregoś dnia "zaskoczy" i trafi we właściwe miejsce.

Artykuł ten, podobnie jak większość opracowań tego typu, opisuje prawie wszystkie możliwe problemy, jakie mogą wiązać się z zespołem Aspergera. Nie znaczy to, że wszystkie wystąpią u każdego dziecka. Każde z tych dzieci ma swój własny pułap osiągnięć i porażek - jak każdy z nas.


--------------------------------------------------------------------------------

Zespół Aspergera na różnych etapach życia
fragment artykułu Stephen Bauer Asperger Syndrome : Through the lifespam

Dziecko w wieku przedszkolnym:

Nie ma jednego jedynego typowego obrazu choroby w pierwszych 3-4 latach życia.

Sugeruje sie, że na tym etapie, kiedy dziecko o normalnej inteligencji jest diagnozowane w kierunku autzymu trzeba również brać pod uwagę Zespół Aspergera (AS).

Część z dzieci może mieć początkowo opóźnienie mowy, a potem gwałtownie załapać

pomiędzy 3 a 4 rokiem życia. Pewna grupa tych dzieci, zwłaszcza te inteligentniejsze, może nie mieć żadnych oznak zaburzeń - z wyjątkiem ewentualnej mniejszej sprawności ruchowej.

We wszystkich niemal przypadkach, jeżeli przjrzymy się takim dzieciom z bliska, możemy znaleźć kilka wskazówek pomocnych w ustaleniu diagnozy.

Jakkolwiek dzieci z AS w warunkach domowych wydają sie relatywnie normalne, w warunkach przedszkolnych pojawiają się problemy - tendencje do unikania spontanicznych kontaktów, kłopoty w podtrzymywaniu najprostszej rozmowy, powtarzanie się w wypowiedziach, dziwne nieprzystające do tematu rozmow wypowiedzi, skłonności do schematycznego zachowania się, kłopoty z przstosowaniem się do grupy. Częste są też problemy z odpowiedzią emocjonalną - agresja, złość, hiperaktywność.

Dziecko takie wygląda jakby było w swoim własnym świecie, nie potrafi się skoncentrować.

W porównaniu z autyzmem, dzieci z AS wykazują pewne zaineresowanie kontaktami z dorosłymi i innymi dziećmi. Atutami takiego dziecka mogą być: wczesne rozpoznawanie liter i cyfr, łatwość zapamiętywania faktów, informacji.

Dziecko w wieku szkolnym - szkoła podstawowa

Dziecko z AS często przystępuje do nauki w szkole niezdiagnozowane (5 lat)*.

W niektórych przypadkach być może występowały w przedszkolu pewne problemy z zachowaniem: hyperaktywność, agresja, wybuchowość, niemożność skupienia uwagi.

Uczeń może wydawać się w jakiś sposób inny, mieć niedojrzałe kontakty społeczne z rówieśnikami.

Jeżeli któryś z tych problemów przybiera poważną formę, zaleca się szkołę specjalną,

zazwyczaj jednak większość dzieci z AS uczęszcza do szkół normalnych.

Często postęp w nauce we wczesnych klasach jest relatywnie wysoki, chociaż umiejętności związane z pisaniem są wyraźnie słabsze. Nauczyciel bedzie z pewnością zaskoczony obsesyjnym zaineresowaniem dziecka pojedynczymi tematami, ktore mogą przeszkadzać w prowadzeniu lekcji.

Większość dzieci z AS jest zaiteresowana w jakimś stopniu kontaktami z rówieśnikami, ale mają one znaczne trudności z rozwinięciem umiejętności potrzebnych do nawiązywania i podtrzymania przyjaźni.

Dzieci z AS mogą wykazywać szczególne zainteresowanie jedną lub kilkoma osobami z otoczenia, ale związki takie będą bardzo powierzchowne.

Przebieg szkoły podstawowej może różnić się pomiedzy dziećmi, inna też może być skala problemów - od takich, które łatwo opanować do bardzo poważnych.

Zależy to od wielu czynników, takich jak: inteligencja dziecka, odpowiednia opieka w szkole i w domu, temperament. Duże znaczenie ma też ewentualne występowanie u dziecka hyperaktywności, problemów ze skupieniem uwagi, niepokój.

Szkoła średnia

W miarę jak dziecko przechodzi do starszych klas i szkoły średniej (8-12 klasa) największe kłopoty dotyczą kontaktów społecznych i przystosowania się do grupy rówieśniczej. Większość dzieci z AS jest uczonych w normalnych szkołach publicznych i w związku z tym ich specyficzne zaburzenia rozwojowe mogą przejść niezauważone. Dzieci te często są nierozumiane zarówno przez innych uczniów, jak i nauczycieli.

Na poziomie szkoły średniej nauczyciele często mają mniej możliwości, aby dobrze poznać dziecko i w związku z tym problemy z zachowaniem lub nietypowe sposoby uczenia się mogą być nieprawidłowo odbierane jako kłopoty emocjonalne lub brak motywacji.

W niektórych sytuacjach, które wymagają spontanicznych reakcji, takich, jak zachowanie w stołówce, sali gimnastycznej, na podwórku szkolnym, uczeń z AS może popaść w konflikt, a nawet starcia, z nauczycielami lub innymi uczniami, którzy nie są świadomi jego specyficznych zachowań. Może to czasami prowadzić do gwałtowniejszych sprzeczek jako, że dziecko z AS nie potrafi zrozumieć drobnych elementów wskazujących na narastanie konfliktu.

W szkole średniej, gdzie nacisk na dostosowanie się do grupy jest bardzo duży i tolerancja dla inności prawie nie istnieje, dzieci z AS mogą być niezrozumiane, odepchnięte, szykanowane, przesladowane. Dzieci chcą przyjaźni, chcą przynależeć do grupy, ale nie potrafią tego osiągnąć. To może wzmocnić poczucie wykluczenia i prowadzić do narastania problemów z zachowaniem, przybierających formę wybuchów i kompletnego braku współpracy. Stosunkowo częsta jest w tej sytuacji także depresja o różnym stopniu nasilenia. Jeżeli nie ma problemów z uczeniem się (zwłaszcza w tematach bliskich zainteresowaniom) postęp akademicki jest nadal znaczny, chociaż występuje skłonność do nieprawidłowej interpretacji informacji o charkterze abstrakcyjnym i idiomatycznym. Częste kłopoty w uczeniu się dotyczą problemów organizacyjnych i niemożnosci skupienia uwagi.

Na szczęście, na pewnym etapie znów pojawia się większa tolerancja rówieśników.

Jeżeli dziecko z AS dobrze się uczy, może mu to przynieść pewien respekt wśród kolegów.

Cześć dzieci z AS może być określanych jako "kujoni". Mogą oni nawiązywać kontakty koleżeńskie z nastolatkami o takich samych zainteresowaniach np. komputery, matematyka.

Dorośli

AS dopiero niedawno został oddzielony od innych schorzeń, takich jak Autyzm lub PDD i w związku z tym brak danych. Mimo to przypuszcza się, że osoby z AS mają większe szanse wyrosnąć na samowystarczające i normalnie funkcjonujące jeżeli chodzi o pracę zawodową, małżeństwo, rodzinę itp niż w przypadku pozostałych zaburzeń.

Jedne z najbardziej interesujących i użytecznych informacji pochodzą z obserwacji rodziców i innych krewnych osoby z AS, którzy sami też wydają się mieć AS. Wynika z nich jasno, że obciażenie AS nie wyklucza potencjalnie normalnego dorosłego życia. Często tacy dorośli będą dążyli do profesji, która ma coś wspólnego z tainteresowaniami co może przynieść nie male korzyści.

Część studentów z AS jest wstanie ukończyć wyższą szkołę, uzyskać stopień naukowy, jakkolwiek w większości przypadków będą oni demostrować pewne odstępstwa od ogólnie przyjętych norm społecznych. Ich sztywne zachowania i specyficzna opinia o świecie mogą być kłopotliwe zarówno w życiu rodzinnym i socjalnym jak i poza rodziną.

Występuje także ryzyko kłopotów ze zmianami nastrojów, depresją, niepokojem. Wiele z emocjonalnych i socjalnych wymagań w małżenstwie może być wyzwaniem.

Uważa się, że ok 30-50% dorosłych z AS nigdy nie było diagnozowanych. Osoby takie określane są często jako: inni, ekscentrycy, dziwacy, bądź też otrzymali oni inne rozpoznanie psychiatryczne. Uderzające jest , jak wielu z nich było w stanie dostosować swoje umiejętności, często z pomocą bliskich , aby osiągnąć wysoką funkcjonalność zarówno w życiu osobistym jak i w pracy.
Mama Jasia :), Małgosi :), Szymka :) i Martusi :)
www.agna01.neostrada.pl
[url=http://www.zielona.poczekalnia.prv.pl][img]http://193.243.146.13/astley/bar.gif[/img][/url]
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

Post autor: dominika »

omilka pisze:Jednak zdanie o usprawiedliwianiu się zabrzmiało nieładnie.
Przykro mi, że tak je odebrałaś. Ale czy zauważasz, że równocześnie znowu się usprawiedliwiasz, pisząc, jak wiele czasu, miłości i troski córce okazaliście? A zatem może jednak szukasz winy w sobie? I dlatego tak reagujesz? (To zresztą przecież całkiem naturalne!)
Zauważenie możliwości, że przyczyna leży poza Wami, to naprawdę duże ułatwienie i ja nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie.

Szkoda, że z pomocy terapeuty może skorzystacie. W może czuję opór - może przed tym, że terapeuta podważy Twoje przekonania?
omilka pisze:A w ogóle łatwo jest osobom z zewnątrz - rodzinie, przyjaciołom mówić: jesteście za łagodni, zbyt restrykcyjni, ma (córka) za dobrze itp.
Jasne. Ale skoro tu piszesz, to w jakimś celu. Zakładałam, że właśnie w tym, żeby ktoś z zewnątrz coś zasugerował, co Ty będziesz chciała przeanalizować. A mam obawę, że grasz z nami grę pt. "tak, ale..." - co byśmy nie powiedzieli, Ty wiesz lepiej i nie ma opcji, żeby sugestie z zewnątrz zawierały cień słuszności.
Jasne, znasz swoją córkę najlepiej. Ale zarówno z bliska, jak z daleka, perspektywa jest inna, zafałszowana.

Dodane po: 4 minutach:
Onaja pisze: Poza tym, wydaje mi się, że gdy ktoś jest od wszystkiego to... To samo się tyczy terapeutów. Ale, może warto byłoby poszukać jakiegoś specjalistę od zaburzeń więzi.
Co to znaczy terapeuta od wszystkiego? Nie wierzę w istnienie takiego.

Ale oczekiwać, że ktoś zajmuje się tylko zaburzeniami więzi, to chyba lekka przesada. Dobry terapeuta wie w czym jest dobry, a jakimi sprawami się nie zajmuje i potrafi odesłać. Ale nie spodziewałabym się tabliczki na drzwiach pt. "specj. ds. zaburzeń więzi".
Elara
Posty: 276
Rejestracja: 29 cze 2006 00:00

Post autor: Elara »

=ooo*
Ostatnio zmieniony 26 sie 2012 08:35 przez Elara, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
RM
Posty: 118
Rejestracja: 19 cze 2006 00:00

Post autor: RM »

Dominiko, jesteś niesamowita. Czytasz w myślach . Czytam ten wątek z niezwykła uwagą ponieważ ten problem jest przede mną. Moje dziewczynki to 8 i 6 lat.
Twoje zdanie"Zauważenie możliwości, że przyczyna leży poza Wami, to naprawdę duże ułatwienie i ja nie widzę w tym nic złego. Wręcz przeciwnie" poraziło mnie. To jest prawda. Trudno nam się samym oceniać, siebie smego jest najłatwiej wytłumaczyć. I sama się też łapię na tym, że dopasowuję zachowania Marysi do schematu, jaki jest opisany przy zaburzeniach więzi /przeczytałam o zaburzeniach RAD/ - pasuje. Łatwo można się usprawiedliwić. Ale serce mi mówi co innego. Mam je dwie , razem je wzięłam i Zosia miała wtedy 7 m-cy a Marysia 2,5 roku. Myślę, że gdyby w pierwszym okresie Marysia była sama i nie dzieliłabym czasu na je dwie, byłoby to większym dobrem dla Marysi. A druga sprawa to Marysia miała braki emocjonalne, nie umiała przytulać się , całować. Zośka - niemowlę od razu przylgnęła do mnie. To trudne mieć na tyle zdrowego rozsądku aby umieć dobrze dzielić swoją miłość. Przyjemniej jest przytulać młodszą, która przylgnie całą sobą niż Marysię, która jest sztywna. I czuję to, że pewne zachowania Marysi można było wcześniej wyeliminować, że mam wiele na sumieniu.... I teraz by mi było wygodniej powiedzieć, że to dziura emocjonalna... chociaż bym stanęłas na głowie to tego nieprzeskoczę. Od razu mni lżej... ale masz Dominiko rację. Czytam te opracowania chcąc podświadomie czy świadomie się usprawiedliwić. Jesteś bardzo mądra.... Moja mama mi mówi zawsze musisz więcej miłości okazywać Marysi, Zosia nie ma takiej potrzeby. Ale ja nie zawsze potrafię... Tak mi z tym ciężko , bo wiem że to moje zadnie mój obowiązek i że tak prawdę powiedziawszy to często idę na łatwiznę. Czytam wasze wypowiedzi i czerpię siłę z was. Pozdrawiam mocno i poraz kolejny mam mocne postanowienie poprawy...
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

Post autor: dominika »

RM pisze:mam mocne postanowienie poprawy...
:) I ściskam kciuki, żebyś była z siebie zadowolona.
Nie ma możliwości, aby człowiek swe uczucia i zainteresowanie podzielił wobec dzieci idealnie, można się tylko bardzo starać. I usłyszeć czasem teatralny szept kogoś z boku. Nawet, jeśli ten ktoś się myli, to z jakiegoś powodu do tego wniosku doszedł i może warto coś przeanalizować i zreformować.

Uważam, że jeśli są wątpliwości, warto szukać pomocy specjalistów.

Alergolog alergologowi nierówny, czemu więc z terapeutami miałoby być inaczej? Ale warto szukać pomocy, diagnozy, porady czy terapii. I szukać lepszego terapeuty/lekarza, jeśli intuicja każe. I nie będziemy mieli specjalistów od zaburzeń więzi, jeśli nikt nie zacznie szukać u nich pomocy. Oni na kimś muszą się uczyć.

Nie oceniam nikogo, bo wiem, że łatwo z boku i do tego niewiele widać. Ale coś widać i jeśli prowokuję, to właśnie do tego, żebyście spróbowały szukać innej perspektywy. Kciuki ściśnięte notorycznie. :D
Awatar użytkownika
Vievioora141
Posty: 3663
Rejestracja: 26 sty 2007 01:00

Post autor: Vievioora141 »

Cieszę się, że do Was trafiłam. Dla mnie jesteście skarbnicą wiedzy. Może źle powiedziałam o ciemnych stronach. Omilko masz rację, to są te trudne strony adpocji. A o tym nie mówi się na wątkach, gdzie wszyscy czekają na dziecko. A przecież to nie zabawka, nie piesek, którego można oddać do schroniska. To mały człowiek, który za chwilę będzie dorosły i naszym zadaniem jest pomóc mu w tę dorosłość wejść.
Kiedyś czytałam, że dziecko jest odbiciem wszyskich emocji swoich rodziców. Uważam, że w tym też jest zawarta prawda.
Awatar użytkownika
Onaja
Posty: 2309
Rejestracja: 14 mar 2006 01:00

Post autor: Onaja »

dominika pisze:Onaja napisał:

Poza tym, wydaje mi się, że gdy ktoś jest od wszystkiego to... To samo się tyczy terapeutów. Ale, może warto byłoby poszukać jakiegoś specjalistę od zaburzeń więzi.


Co to znaczy terapeuta od wszystkiego?
A tak mi się to zdanie napisało po tym
dominika pisze:Skąd przekonanie, że to musi być wąsko specjalizowany terapeuta?
Osobiście uważam, że z terapeutami nie powinno się eksperymentować. Wszak tego rodzaju terapia to mimo wszystko zupełnie coś innego jest niż leczenie alergii. Przed iloma obcymi osobami młody człowiek może mieć ochotę się otworzyć?

RM, naprawdę całą sobą podziwiam Twoją szczerość wobec siebie i nas tu, forumowiczów
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

Post autor: dominika »

Onaja pisze: Osobiście uważam, że z terapeutami nie powinno się eksperymentować. Wszak tego rodzaju terapia to mimo wszystko zupełnie coś innego jest niż leczenie alergii. Przed iloma obcymi osobami młody człowiek może mieć ochotę się otworzyć?
Pomiędzy eksperymentować a nie zrobić nic jest jeszcze parę innych opcji.
Awatar użytkownika
Onaja
Posty: 2309
Rejestracja: 14 mar 2006 01:00

Post autor: Onaja »

dominika pisze:Pomiędzy eksperymentować a nie zrobić nic jest jeszcze parę innych opcji.
Toteż nikt tu nie mówi o "nic-nie-robieniu". Ostrożność w wyborze osoby, która ma pomóc dziecku, nie jest równoznaczna z brakiem działań.
Awatar użytkownika
kasialu
Posty: 1394
Rejestracja: 13 mar 2004 01:00

Post autor: kasialu »

Czytam ten wątek i to skarbnica madrości...

Pamiętam swoje dojrzewanie. Mam jeszcze brata i siostrę. Zawsze czułam się gorsza. Moje starsze rodzeństwo wychowywali rodzice - mnie ukochana Babcia. Jak się urodziałm brat ciężko zachorował. Mama ciągle przesiadywała w klinice, ja byłam zaniedbywana. Babcia z Dziadkiem wzięli mnie na wychowanie.
To cudnowni ludzie. Dawali mi bardzo dużo miłości, a mimo to czułam się odrzucona. Czułam, ze Mama nie kocha nie tak jak kocha dzieci, któe sama wychowuje. Moja siostra zawsze była najładniejsza i wszyscy zwracali uwage tylko na nia, brat był synusiem mamusi, a ja ... Ciągnie się to za mną do dzisiaj. Pamietam z dzieciństwa różne momenty, które uświadamiały mi, że tak naprawde jestem taka "na dodatek" szczególnie, że Mama /nie wiem po co/ kiedyś powiedziała mi, że jak zaszła w ciążę Tato kazał mnie usnąć.

Od zawsze szukałam akceptacji u wszystkich w koło! Różnymi sposobami - nie zawsze dobrymi.Byle ktoś powiedział, że jestem warta więcej niż myślałam. Efektem tego były randki w wieku 13 lat. Chodziłam na spacery po parku z moim o 5 lat starszym chłopakiem, a Babcia za mną. Moje zainteresowanie płcią przeciwną bylo wyjątkowe - szukałam kogoś kto przytuli. Później nie było lepiej. Zawsze kogoś miałam. W wieku 18 lat poznalam chlopaka z probl alkohol. Mialam go "uleczyć". Chyba nie muszę mówic jak to wyglądało i jakie były efekty tego leczenia. Jak chcialam gdzieś wyjść z domu mówiłam, że śpię u Mamy bo tam był pełen luz.

I dopiero warsztaty adopcyjne uświadomiły mi wiele rzeczy i zachowań. Pani mówiła o pewnych patologiach, a ja z wielkimi oczami uświadamiałam sobie, że mówi o mnie.

To wszystko wzmocniło mnie bardzo. Jestem silna i radzę sobie z tym.
Wychowuję moje dzieci kompletnie inaczej niż sama byłam wychowana. Babunia Kochana, ale nie potrafila okazywac uczuć. Przeczekała mój okres buntu cierpliwie.

Ja za to całuję, przytulam, mówię, jak bardzo kocham... Wiem, że przede mną wszystko jeżeli chodzi o wiek dojrzewania i wiem, że lekko nie bedzie ponieważ moja córka ma temperament, że ho hooooo..... :)

Omilka, Elara wiem że macie dużo mądrości i przezwycieżycie problemy.
Narazie pomóc nie mogę, ale w Waszych opisach zachowań córek widzę siebie sprzed wielu lat i wiem, że Wasze córki kochają Was nad życie, ale przez swoje wczesne dzieciństwo nie radzą sobie same z sobą. Jednak okres dojrzewania szybko minie, a Wasze córki beda cudnymi kobietami.
pozdrawiam
Dwie drogi, dwa szczęścia...
Awatar użytkownika
kasiavirag
Posty: 4121
Rejestracja: 24 lip 2002 00:00

Post autor: kasiavirag »

Omilko prosze podeślij albo linka do oryginału albo daj tłumaczenie :)
Kasia, mama (z)mieszana, ale się porobiło...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Po adopcji”