Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Miejsce do wymiany doświadczeń dorosłych osób, które w dzieciństwie adoptowano.

Moderator: Moderatorzy dorośli adoptowani

bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: bloo »

Rysieczka pisze:
Ale z drugiej strony: skąd biorą się w naszym kręgu kulturowym takie wszechpotężne archetypy jak postać Matki Polki?
Powiązanie rodzicielstwa, macierzyństwa z misją, poświęceniem, zatraceniem siebie?
przecież to się bardzo ładnie wpisuje: Matka Polka stoi na straży porządku społecznego, ktorego celem jest rodzenie nowych dzieci i podtrzymywanie gatunku, a tutaj nawet węziej: narodu i wartości narodowych. Jeśli zwolnić Matkę Polkę z archetypalnego obowiązku i wysłuchać jej żądań dotyczacych równości płac, zwiększenia ilości żłobków, prawa do osobistej satysfakcji, któż będzie pokornie zaciążał i przekazywał tradycyjne memy nowym pokoleniom niewolnic? ;)
Na styku praw jednostki i dobra gatunku zawsze będą tarcia, bo wektory są przeciwne: jednostka chce własnego dobra i szczęścia, gatunek chce przetrwania i głowyniezawracania ;)
Na szczęście memetyka jest nieco bardziej złożona i o sukcesie memu decyduje jego nośność i społeczna recepcja, stąd feminizm jest całkiem przyzwoitym mempleksem, podobnie jak prawa dzieci, prawa zwierząt, wegetarianizm etc.

Ann- Samolubny gen jest godny polecenia, aby zrozumieć genezę, natomiast samą koncepcję memetyki rozwija Susan Blackmore w Maszynie Memowej i Brodie w Wirusie umysłu. Rok 1976 jest dla mnie niejasny, tzn. co masz na myśli przywołując datę publikacji Samolubnego genu?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

bloo pisze:Ann- Samolubny gen jest godny polecenia, aby zrozumieć genezę, natomiast samą koncepcję memetyki rozwija Susan Blackmore w Maszynie Memowej i Brodie w Wirusie umysłu. Rok 1976 jest dla mnie niejasny, tzn. co masz na myśli przywołując datę publikacji Samolubnego genu?
dzięki bloo za namiary. Poczytam, przemyślę sobie i jeszcze raz wrócę do twojego postu.
Podałam datę publikacji, bo nie wiedziałam, że tą koncepcję ktoś dalej rozwijał .
rafaello89
Posty: 22
Rejestracja: 25 mar 2012 13:46

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: rafaello89 »

Sorry, pogubilem sie w tych teoretycznych rozważaniach

ciach/moderator

moj wątek tu jednak nie pasuje, bo dawstwo to nie jest adopcja.im wiecej o tym czytam, tym bardziej to rozumiem. adoptowac można konkretna osobę, juz na tym świecie, osobę, która skads jest i dla ktorej potrzebna jest rodzina. Adoptowani maja swoje prawa.moje prawa rodzina miala w ...I mam sie cieszyc, ze jestem- to ma wystarczyc. Madlena, pisałem juz o tym - nie zgadzam sie na wartosciowanie plemników typu plemnik męża jest cudem, plemnik dawcy to coś o czymś sie zapomina. Otóż ja nie mogę kurka zapomnieć.bo to połowa mnie.
Poza tym- zrobiła sie tu dyskusja gdzie ważniejsze są co mysli na ten temat jakis tam naukowiec czy pani xyz, co wie tyle, ile sobie poczyta niz konkretny czlowiek ktory musi z tym zyc. Oraz jego rodzina.
Pytanie: gdzie można założyć wątek o dzieciach dawców? O tym jak dotrzeć do danych??
Kombinuje teraz z firma która bada DNA. dam znać jak coś ustale.
Moze akurat dawca tez ciekawy ile dzieci "napłodził" i gdzie jego geny poszły..(ironia).
Pytanie do rodziców adopcyjnych- czy na tych kwalifikacjach przed adopcja tez wam mówili, ze jak dziecko będzie chciało poznać biol. korzenie to macie mówić, ze są nieważne, bo najważniejsze,ze je bardzo chcieliście i kochacie do szaleństwa?i ze inni maja gorzej?mam wrażenie ze chyba tak nie jest ale prosze o potwierdzenie. Moze to wreszcie skończy temat pt. Bądź wdzięczny ze jesteś i inni maja jeszcze gorzej, bo juz mnie to wnerwia.
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: bloo »

Rafaello, uważam, że pomysł z wątkiem dot. dzieci adoptowanych prenatalnie jest bardzo dobry. Pewnie moderatorki Ci zaraz powiedzą, gdzie najlepiej go założyć (chyba na forum "dorosłe dzieci adoptowane", ale tylko zgaduję).
Koniecznie daj znać, co się udało zdzialać z firmą od DNA- piszesz o tym banku DNA z Wrocławia? Jeśli nie- skontaktuj się ze mną, proszę, postaram się dać Ci jakieś namiary. I koniecznie sprawdź w klinice, czy nasienie było krajowe czy zagraniczne. Jeśli dawca był spoza Polski, Twoje szanse na "znalezienie puzzla" rosną.

a.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

rafaello89 pisze:moje prawa rodzina miala w ...
w PL nie ma prawa regulującego dawstwo jawne więc więc wśród dawców nasienia może istnieć obawa, że takie dziecko za jakiś czas zapuka do ich drzwi i będzie miało jakieś roszczenia finansowe, ja jak na razie po kontakcie z kilkoma klinikami nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi gdzie taką inseminację mogę przeprowadzić, tak więc jak widzisz nie zawsze chcieć to móc. Spytaj Twoją mamę czy miała w nosie Twoje prawa czy nie miała możliwości zrobienia tego w taki sposób abyś po 18 r. życia poznał dane dawcy zanim w ten sposób ją osądzisz.
Pomysł z wątkiem bardzo dobry.
rafaello89
Posty: 22
Rejestracja: 25 mar 2012 13:46

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: rafaello89 »

Bloo, nie wiem skąd było nasienie, ale nie sadze ze z zagranicy. Moi starzy nie byli krezusami. Moja matka najpierw podała nazwe kliniki, a teraz mówi ze to był prywatny gabinet lekarski i nie pamięta (!!!!) nazwiska lekarza.. No więc to by bylo na tyle o tym jak moja mama szanowala moje prawo do wiedzy o tożsamości,Eire. Zreszta sama mówi, ze "nie myślała o tym w ogole wtedy", oraz ze na poczatku ustalili z ojcem, ze nikt sie nie dowie, tylko potem "tak jakos wyszlo" ze nie chcieli mnie jednak oszukiwac i bali sie,ze to jakos wyjdzie tak czy inaczej, no bo wyglądam totalnie jak z innej bajki co ich bardzo zaskoczyło bo dawca miał byc podobny(!!!). Litości...Einstein powiedział ze tylko wszechswiat i głupota ludzka są nieskończone, ale nie jest pewny co do tego pierwszego. Nic dodać, nic ująć.
Napisałem do tego banku, nie mam jeszcze odp. Dam znać, tylko PLEASE Moderatorze daj ten wątek w jakieś sensowne miejsce. I jeśli mogę zasugerować - nie "dorośli adoptowany"- jak napisałem wcześniej, bo to bzdura. Nie zostałem adoptowany.
Adopcja - pierwsza lepsza definicja: http://pl.wikipedia.org/wiki/Adopcja
Nie można adoptowac plemnika ani dziecka które nie istnieje!!! W dawstwie tworzy sie osoby które z założenia maja NIE mieć związku z rodzina w której sie wychowują.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

rafaello89 jest różnica między tym, że Twoja mama nie wzięła tego pod uwagę a tym, że miała to w nosie i zrobiła coś z rozmysłem ale chyba jesteś dużym chłopcem więc powinieneś ją widzieć. Myślę, że dyskusja z Tobą nie ma sensu, bo Twoje odpowiedzi odbieram tak jakbyś na siłę chciał wszystko dopasować do modelu biednego i pokrzywdzonego dziecka.
rafaello89
Posty: 22
Rejestracja: 25 mar 2012 13:46

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: rafaello89 »

A ja odbieram większość wypowiedzi tutaj tak jakbyscie na sile chcieli mi udowodnić, ze problem nieplodnych jest najważniejszy na świecie i cierpienie takie,ze tłumaczy wszystko.Rownież to, ze można komuś z zalozenia skasować tożsamość i tłumaczyć to jego dobrem :evil:
Nie działała z rozmyslem? Czyli co, doktor ja zmusił? Doskonale wiedzideli co robią, ze nie będę wiedział, zamierzali mnie OKLAMAC, to nie jest świadome czy co?
Ok, uznaje,ze dobrze ze w ogóle wiem. Bo to oznacza, ze (prawdopodobnie) np. nie będę mieć raka z którym tyle męczył sie ojciec a ktory jest uwarunkowany genetycznie. Trochę ulga, chociaż cholera wie co tam w rodzinie dawcy. Gdyby mnie oklamali w tej kwestii i pozwolili na to żebym żył w świecie totalnej fikcji, rownież medycznej i co za tym idzie strachu - nie wiem czy dałbym radę wierzyć komukolwiek.Ok. Moze mam obsesje na tym punkcie. Moze to psychiczne. Moze mam to po dawcy. Moze ..itp. Wszystko moze, bo nic nie wiem na pewno.
mogę sie przebadac na wszystkie możliwe choroby genetyczne jak ktoś tu rzucił- znowu, głupota ludzka nie zna granic.. Nie da sie tak i doskonale o tym wiecie. Wszystko jest względne w zależności po której stronie przyszło nam byc. Syty glodnego itp. Mnie wkurza hipokryzja tego wszystkiego, fałszowanie rzeczywistości, relatywizm.

I Eire, chyba jesteś na tyle duża dziewczynka, żeby wziąć to pod uwagę przed wyprodukowaniem (ktoś tu nazwał dawce "producentem plemników") kolejnej istoty ludzkiej, która będzie sie z tym mierzyc
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

rafaello89 tak jak napisałam wcześniej dyskusja z Tobą mija się z celem, plus do tego jest po prostu zwyczajnie nieuprzejmy. Co do producenta to chyba tylko Ty tak do tego podchodzisz ale oczywiście Twoje prawo uważać się za produkt. Powodzenia.
rafaello89
Posty: 22
Rejestracja: 25 mar 2012 13:46

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: rafaello89 »

MadlenaGemini pisze:rafaello ja nie twierdze ze to ze nie wiesz kim byl dawca nie moze przeszkadzac, ale ja ten problem widze inaczej - wg mnei szukasz "producenta" plemnika ktory dawno pewnie o sprawie zapomnial, tracisz na to czas, zdrowie zycie poswiecasz relacje z matka. po co ci to .
Stad to wziąłem - odszukalem specjalnie dla Ciebie. Nieuprzejmy? Bo co, bo wyrażam niewygodne dla Was (skrzywdzonych przez los nieplodnych) podejście do tematu, ktory mnie jak nikogo innego dotyczy?
Tak,czuje sie produktem. Ktoś bliski potraktował mnie bardzo przedmiotowo. Miałem zaspokoić ich pragnienia, na ich warunkach i bez szemrania, najlepiej nie pytać, nie doczekać, uznać ze tak lepiej.
Jedyna nadzieja w takich bankach dna, to sie będzie rozwijać. Ludzi mojego pokroju jest od cholery i trochę ale potężna większość nie ma pojęcia.

-- 06 wrz 2012 15:53 --

Yasuko Kurde, nie, nie jestem prawdziwy i ty pewnie tez nie, takie mam wrażenie, bo odpowiedz total od czapy. Co ma do tego poczecie po pijaku albo to ze Twoi starzy sie rozwiedli?? Współczuje, rozumiem ze cierpisz, możemy sie spotkać u Drzyzgi.
Wychodzi na to ze to tylko moj problem, bo cała reszta siedzi cicho. Podejrzewam ze nie wie.
Czemu adoptowani maja prawo sie tu ogłaszać i szukać? I nikt im nie pisze ze maja sie cieszyć tylko wszyscy uznają ich prawa do wiedzy?

HP??czyli?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

yasuko pisze:Więcej nie będę, bo nie rozmawiam z osobami, które obrażają i nie szanują rozmówców.

sama lepiej bym tego nie ujęła.
rafaello89 pisze:Nieuprzejmy? Bo co, bo wyrażam niewygodne dla Was (skrzywdzonych przez los nieplodnych) podejście do tematu, ktory mnie jak nikogo innego dotyczy?
nie bo patrz wyżej i nie nazywaj mnie skrzywdzoną przez los bo do tego nie masz akurat prawa tylko dlatego, że sam się za takiego uważasz.
rafaello89
Posty: 22
Rejestracja: 25 mar 2012 13:46

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: rafaello89 »

Ok, sorry jesli chciałas podzielic sie po prostu swoją historia tutaj.
Chodzi o to ze sposób mojego poczęcia jest dosc specyficzny i zamierzony - zakładam ze inne sposoby wymieniane tutaj typu po pijaku, przez niekochajacych sie, rozwiedionych etc. są raczej przypadkowe. Znowu coś mi sie nie zgadza.
Ten wątek raczej nie ma sensu. Poszedł w jakimś dziwnym kierunku gdzie piszą ze mną ludzie którzy nie wiedza o co mi chodzi.Moje i innych frustracje sięgnęły zenitu przez to. Miałem nadzieje ze odezwie sie ktoś kto jest w takiej samej sytuacji. Poczytaoem o konferencji, donor link, broszurki wywiady, etc. Fajnie. Coś sie rusza w temacie i jest nadzieja.
Powodzenia.ja będę działać dalej na własna rękę, jak kogoś to BEZPOSREDNIO dotyczy, niech pisze na pw.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Rafaello, moja koleżanka wyszła za mąż za chłopaka, którego jej obecna teściowa zdecydowała się urodzić. Jako młoda dziewczyna została zgwałcona. Mężczyzna, który ją zgwałcił zapomniał się przedstawić. Nie potrafiła więc synowi nic powiedzieć o ojcu.
Koleżanka w miarę szybko się o tym dowiedziała i zaakceptowała.
Niezręcznie było mnie pytać, dlaczego zdecydowali się na adopcję dziecka.
Tak czy inaczej od wielu lat są małżeństwem, a od 9 rodzicami. Jak na nich patrzę, to powiem ci szczerze, że często im zazdroszczę tego, że taką fajną są rodziną.
Mam nadzieje, że zobaczysz przed sobą takie same możliwości i spotkasz ludzi, którzy będą cię cenić za to, co sam w życiu osiągnąłeś.
To jeszcze dopiszę, że w taki sposób, jak wyżej opisany urodziło się pewnie wiele dzieci.I wszystkie do końca życia zostaną sobie z wpisem w metryce "ojciec nieznany". Albo też się kobiety zdecydowały nie urodzić (prawo na to pozwala) i z konsekwencjami swojej decyzji też zostaną sobie przez całe późniejsze życie.
Chłopie, albo sobie uświadomisz, że możesz brać odpowiedzialność za swoje działania albo ich brak w przypadku tego, na co miałeś wpływ i godzić się albo dyskutować z opiniami innych, którzy cię za to oceniają, albo się pogrążysz (czytaj "zakatujesz") rozważaniami na temat tego, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś miał dwoje biologicznych rodziców, którzy są piękni, młodzi, zdrowi i bogaci.
"Wszystko to być może, ja to jednak między bajki włożę" .
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Zawsze jest tak,że ktoś "ma gorzej" ;) i moze nawet lepiej sobie z tym radzi, ale chyba nie o to chodzi, zeby umniejszac czyjes doswiadczenia. Mnie uderza tu to, że przecież decyzja rodzicow o aid (czy innym dawstwie) powinna być raczej czymś swiadomym i pozytywnym, lub chociaż neutralnym, więc zestawienie jej z gwałtem, pijackim seksem itp aby R sie "poczuł lepiej i cos ze soba zrobil" jest chyba nieporozumieniem.
Myśle tez,ze umniejszanie roli dawcy jest trochę bez sensu - to jakby nie było połowa genetyki naszego dziecka, nie byłoby go bez niego itp.Moze warto tak jak w adopcji starac sie mówić pozytywnie o biol. pochodzeniu dziecka, bo to buduje jego pozytywny obraz siebie.
Nie można zmienić podejście społeczeństwa jeśli sami uznajemy aid/kd za coś wstydliwego, bolesnego etc co jest równowazne z ukrywaniem prawdy.
Temat mnie dotyczy, bo myślimy o komorce. W Polsce jedyne co mozna zrobic by dziecko moglo potem poznac korzenie to przyprowadzic wlasna dawczynie. To tez nie jest dobre rozwiazanie moim zdaniem - nie wiem jak tu sprawy moga sie potem skomplikowac, nie chciałabym żadnej "zazylosci" z dawczynia itp. Wolalabym system brytyjski, ze jest ogolny rejestr i dziecko samo mogloby sprawdzic po skonczeniu 18 lat.Pozostaje więc wyjazd za granice, dużo większe koszty itd.
Ale powiedziałabym dziecku tak czy siak, bez sensu kłamać i drżeć przez całe zycie czy sie kiedyś nie wyda.

Bloo czy Ty pisałas o tym banku DNA? http://www.ebdna.pl/index.php świadczą tez usługi "niestandardowe", ciekawe jakie. Sprawdzenie zgodności genetycznej z rodzicami to przecież banal, wystarczy włos czy szczoteczka do zębów. Namierzenie dawcy chyba nie jest takie proste, trzeba by mieć konkretne podejrzenia kto to..
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Yasuko, nie- nie pisałam konkretnie do Ciebie (bez urazy :) ) tylko faktycznie wyszło takie zestawienie rożnych powiedziałabym "sposobów poczęcia" z którymi - jak sadze - aid czy inna decyzja o dawstwie nie powinna byc porównywana. Moim zdaniem ta decyzja, mimo bólu nieplodnosci, powinna byc widziana jako pozytywna, inaczej tak jak piszesz - wstyd, ukrywanie etc co ma wpływ na atmosferę w rodzinie i dziecko które jest w centrum tego. Moze u autora wątku tak właśnie było- ok, powiedziano mu, ale w atmosferze spiskowej, zazenowania, wymuszenia itp. Dziś mało kto chyba wstydzi sie adopcji?
Ja sie z Tobą jak najbardziej zgadzam - to juz było, nie wroci i można tylko grać takimi kartami,jakie nam wypadły..
Mam tez pytanie, moze głupie - bo chyba jesteś psychologiem (?) czy - potencjalnie - lepiej przyprowadzic "poznana" dawczynie, ze wszelkimi skutkami i ryzykiem, czy jednak anonimowa?oczywiście dziecko dowie sie tak czy inaczej, w pierwszym przypadku będzie miało szanse na dane..
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dorośli adoptowani”