Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Miejsce do wymiany doświadczeń dorosłych osób, które w dzieciństwie adoptowano.

Moderator: Moderatorzy dorośli adoptowani

ODPOWIEDZ
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Monek »

rafaello89, rozumiem, a wlasciwie nie jestem pewna, czy rozmumiem... Moze wiec napisze, co mi sie wydaje, ze rozumiem, a Ty ewentualnie mnie skorygujesz. Rozumiem, ze masz zal, dziure w glowie itp, bo nie znasz polowy swojej bilogicznej historii. Czy ten zal rozciaga sie tez na dawstwo jako takie, rowniez to nieanonimowe? Bo takie odnioslam wrazenie, ze dziura w glowie to jedno, a negacja dawstwa to drugie. I - oczywiscie - to Twoje prawo, ale jakos w moim odczuciu ogromny zal z powodu niewiedzy, agresja ukierunkowana na matke i na metode jako taka, wlasnie bez rozroznienia na dawstwo jawne i anonimowe, jakos odbiera Ci wiarygodnosc. Nie obraz sie, ale ciagle mam watpliwosci, czy Ty jestes prawdziwy.
Eire, ogladajac ostatni odcinek "Powiedziec i rozmawiac" zapamietalam, mam nadzieje, ze dobrze, ze Invimed daje mozliwosc skorzystania z dawstwa jawnego, bo wspolpracuje z bankiem nasienia w Danii i tam jest taka opcja. Mam nadzieje, ze nie uprawiam myslenia zyczeniowego, ale moze warto to sprawdzic, zeby miec pewnosc?
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Monek, a czemu Ci się to kłoci? R. może mieć i dziurę w głowie z braku danych i być jednoczesnie przeciwny metodzie jako takiej..Mój mąż też jest przeciwny, i to wcale nie o anonimowość i dobro dziecka mu w tym chodzi a własną "samczą" blokadę w mózgu, jak mówi.
Może też relacja z mamą jest dla R w ogóle trudna przez to, że jakoś paradoksalnie z jego słow wynika, ze widzi to jako..zdradę?
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Monek »

Kiran, oczywiscie, ze moze, tylko ze wtedy dziura w mozgu nie ma znaczenia, wiec po co sie na nia powolywac? Rafaello z taka pogarda pisze o dawstwie.
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

]Ale gdy byłam ostatnio z córką na pogotowiu robiono wywiad co do chorób w rodzinie. Cóz mogłam powiedzieć; córka jest adoptowana - przy niej - było mi przykro, jakbym się odcinała, a przecież córka wie o adopcji.
Omilka, ale chyba jednak łatwiej jest powiedzieć, że dziecko jest adoptowane niż z AID. Adopcja budzi to też z reguły pozytywne i ciepłe reakcje ze strony otoczenia. Z dawstwem jest jednak trudniej tak po prostu oznajmiać wszem i wobec, tak wnioskuję z wątków bocianowego AID, większość kobiet jednak chce to ukryć.
Monek, ja nadal nie rozumiem Twojego konfliktu tutaj - mówię Ci, mój mąż uważa podobnie: AID jest nie do przyjęcia z jego punktu widzenia (bo "obcy plemnik w ciele jego kobiety - no way!!!"), natomiast anonimowość dawstwa widzi jako złe z punktu widzenia dziecka. Czemu jedno ma wykluczać drugie? ALbo ja czegoś nie czaję :roll:
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Kiran pisze:Eire, dla uscislenia - czyli jesli sąsiadka spyta po kim to czy tamto (jeśli ewdentnie nie po Was), to powiesz że po być może po dawcy lub jego krewnych? Jeśli tak, to szacunek za odwagę i chęć uświadamiania społeczenstwa. Twój mąż też tak do tego podchodzi?
moja sąsiadka wie, że nie należy zadawać mi takich pytań :lol: ale tak poważnie to nie zamierzam uświadamiać społeczeństwa to, że dawca będzie jawny to nie znaczy, że mój mąż będzie nosił poroże z napisem: to nie jest moje biologiczne dziecko. Jawność polega na tym aby dziecko po ukończeniu 18 roku życia miało możliwość dowiedzenia się kto jest jego biologicznym ojcem o ile w ogóle będzie odczuwało taką potrzebę. Dla mojego męża fakt, że sam nie może mieć dzieci nigdy nie był powodem do wstydu taki jest i takim siebie akceptuje. Na szczęście nigdy nie było w nim tej samczej pychy na zasadzie: albo będzie moje albo wcale.
W kwestii chorób genetycznych to tak jak napisałam wcześniej nikt z nas nie wiem o tym co mieli w genach jego przodkowie bo kiedyś zwyczajnie się o tym nie mówiło. Poza tym jest jakiś procent mężczyzn, którzy wychowują nieswoje genetycznie dzieci nawet o tym nie wiedząc i czasami jest tak, że nigdy się nie dowiedzą i co wtedy?
Kiran pisze:Omilka, ale chyba jednak łatwiej jest powiedzieć, że dziecko jest adoptowane niż z AID. Adopcja budzi to też z reguły pozytywne i ciepłe reakcje ze strony otoczenia. Z dawstwem jest jednak trudniej tak po prostu oznajmiać wszem i wobec, tak wnioskuję z wątków bocianowego AID, większość kobiet jednak chce to ukryć.
i to niestety wychodzi zaściankowość naszego społeczeństwa
Kiran pisze:(bo "obcy plemnik w ciele jego kobiety - no way!!!"
szok 8O czyli małżeństwo lub związek = akt własności :?:
omilka pisze:córka jest adoptowana - przy niej - było mi przykro, jakbym się odcinała, a przecież córka wie o adopcji.
przecież adoptując dziecko wiedziałaś, że nie będziesz znała jego historii więc dlaczego było Ci przykro?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

szok czyli małżeństwo lub związek = akt własności

Nie, Eire, nie akt własności, a własnie to, co piszę - obcy plemnik w moim ciele jest dla mojego męża nie do przyjęcia. Bez względu na to, czy rzecz dzieje się w kontekście zdrady, cz też pomasturbacyjnym przekazaniu nasienia dawcy przez lekarza. Jeśli dla Was to jest zupełnie ok, to ja przecież tego nie oceniam. Niektóre związki idą jeszcze dalej, zapraszając "naturalnego dawce" do sypialni. Tego też nie oceniam, ale nie jest to dla nas, i już.

-- 31.08.2012, 08:23 --

Nie jest to tez dla mnie żaden argument, że niektórzy mężczyżni wychowują nieswoje dzieci nawet o tym nie wiedząc. Mogę współczuć, że trafiła im się żona, która ich w tej tak ważnej kwestii okłamała. Znowu - nie dla mnie to. Dziecko tak, ale nie za cenę związku.

-- 31.08.2012, 08:27 --

i jeszcze cos ;)
i to niestety wychodzi zaściankowość naszego społeczeństwa
Eire, to nie jest tylko kwestia naszego (w sensie, jak rozumiem, polskiego społeczeństwa). Poczytaj artykuły zagraniczne. Połowa rodziców nie mówi, ma jednak z tym jakiś problem. Fajnie, że jesteście tacy cool 8) dlaczego więc nie walczyć z zaściankowościa mówiąc otwarcie (niekoniecznie przez transparenty), ale własnie np. komuś, kto przypadkowo spyta, że dziecko jest z AID. Może to coś jednak zmieni? Nikt z moich znajomych którzy adoptowali nie ma problemu, by powiedzieć komukolwiek - sąsiadce, pani w sklepie etc. ze maluch jest z adopcji i to uważam za fajne. Dziecko też oswaja się z tym, że nie jest to coś, o czym mówi się w zaciszu domowym tylko, a reakcja otoczenia jest zwykle super i wzmacniająca pozytywne przekonania.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Kiran pisze:Nie jest to tez dla mnie żaden argument, że niektórzy mężczyżni wychowują nieswoje dzieci nawet o tym nie wiedząc. Mogę współczuć, że trafiła im się żona, która ich w tej tak ważnej kwestii okłamała. Znowu - nie dla mnie to. Dziecko tak, ale nie za cenę związku.
ale to nie jest argument za dawcą tylko wypowiedź w kwestii genów.
Oczywiście decyzja o dawcy jest indywidualna i jeśli Wy macie takie to bardzo dobrze, że mając tą świadomość nie robicie nic na siłę. Ja nie patrzę na to w kontekście obcego plemnika w moim ciele tylko w kontekście możliwości posiadania potomstwa, któremu przekażemy swoje wartości i puścimy w świat.
Kiran pisze: dlaczego więc nie walczyć z zaściankowościa mówiąc otwarcie (niekoniecznie przez transparenty), ale własnie np. komuś, kto przypadkowo spyta, że dziecko jest z AID. Może to coś jednak zmieni? Nikt z moich znajomych którzy adoptowali nie ma problemu, by powiedzieć komukolwiek - sąsiadce, pani w sklepie etc. ze maluch jest z adopcji i to uważam za fajne. Dziecko też oswaja się z tym, że nie jest to coś, o czym mówi się w zaciszu domowym tylko, a reakcja otoczenia jest zwykle super i wzmacniająca pozytywne przekonania.
jest w tym jakaś racja ale pamiętaj, że ta "walka" dotyczy dziecka a ja nie zamierzam go używać jak tarczy. Powiem Ci tak, że jeśli ktoś mnie pyta czemu nie mamy dzieci to mu mówię, że nie stać mnie na trzecie in vitro dla mnie to nie powód do wstydu. A mimo tego, że mieszkam na wsi to tam nikt mnie o to nie pyta.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

jest w tym jakaś racja ale pamiętaj, że ta "walka" dotyczy dziecka a ja nie zamierzam go używać jak tarczy. Powiem Ci tak, że jeśli ktoś mnie pyta czemu nie mamy dzieci to mu mówię, że nie stać mnie na trzecie in vitro dla mnie to nie powód do wstydu.
Rozumiem to i dlatego pewnie nic się przez dłuuugi czas nie zmieni i nie ma co oczekiwać, że społeczeństwo "samo" dojrzeje jeśli nie ma szans się z tym oswoić/poznać/zobaczyć, że "sąsiadka tak ma i jest normalna przecież". Tak to działa, niestety inaczaj zostają tylko kampanie w TV, których skuteczność zbadają potem ośrodki badania op. ale dla większości zostanie to abstrakcja ze szklanego ekranu.
U nas bardziej kwestia komórek. Ciągle się wahamy..
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

Kiran ja myślę, że to kwestia kilku lat, gdy my zaczynaliśmy starania to niepłodność była tematem tabu teraz mam wrażenie, że już tak nie jest. Na wszystko potrzeba czasu.
No to w sumie tylko co chciałam napisać w tym temacie.
Rafaello mam nadzieję, że kiedyś pogodzisz się sam ze sobą.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

omilka pisze:Znam osoby, którym matki nigdy nie powiedziały kim jest ojciec - jak najbardziej rzeczywisty - udało się im zostać pogodnymi ludźmi.
ja nawet jestem żoną takiego :)
MadlenaGemini
Posty: 744
Rejestracja: 29 kwie 2009 00:00

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: MadlenaGemini »

rafaello89 pisze:I na koniec bo mi daliscie do myślenia - to taki adoptowany zarodek co uslyszy?? Ze go ktoś uratował od bycia mrozonka?? Ale nie wiadomo skąd, spadł z księżyca??? Ale jaja!!! Czyli nie ma tak źle żeby nie mogło być gorzej.. ;) zaje...scie mnie to pociesza (<ironia>)
wiesz rafaello89 nie chodzilo mi o to zeby cie pocieszac, odpowiedzialam na pytanie Rysieczki. Dla wlasneg dobra przyjmij do wiadomosci ze ludzie podejmuja czasem decyzje ktore sa dla nich trudne. Wg mnie o wiele trudniejsze niz twoje zmagania z niewiedza. a co do chorob genetycznych o ktorych tak ciagle piszesz - mozesz zawsze wykonac testy genetyczne.

-- 01.09.2012, 21:36 --

a w ogole dajcie spokoj z ta "dziura w mozgu" smieszne nic nie znaczace stwierdzenie

-- 01.09.2012, 21:52 --

i oburza mnie jak mozesz mowic ze wolalbys byc dzieckiem sasiada pijaka? jak mozesz porwnywac zdrade, [...] z decyzja jaka podjeli Twoi rodzice??? [...] rozumiem jeszcze corke omilki bo ta jest w takim buntowniczym wieku i wydaje jej sie ze wszystko wie o zyciu i ze albo cos jest czarne albo biale. pewnie za rok dwa dojdzie do wniosku ze byla w tym infantylna i smieszna.
ciach/moderator
ty sie zastanawiales kiedys nad tym co przechodzili Twoi rodzice zanim Twoja mama zaszla w ciaze? nie masz pojecia jakie to trudne sytuacje i decyzje. [...] poczytaj tu na forum wypowiedzi kobiet po iui nasieniem dawcy, poczytaj ile tragedii spotyka te kobiety wczesniej - poronienie, nieudane transfery, problemy ze zdrowiem, operacje. Moze cos do Ciebie trafi i choc troche zrozumiesz wlasna matke.
[...]wspolczuje Twojej mamie ze masz do niej taki stosunek. ja nie mowie o wdziecznosci za to ze Cie wychowala ale o zwyklej milosci i szacunku jaki zwykle laczy ludzi chocby mieszkajacych pod jednym dachem, o probie wyjscia poza swoje ja i zrozumienia. Smieszne ze w ogole robi na tobie wrazenie to co mysli czy mowi dalsza rodzina, czy jakas sasiadka w kwestii Twego wzrostu wygladu itp. Sasiadka zroila dla ciebie wiecej dobrego niz twoja mama ze wazniejsze jest dla ciebie to co mysli ta obca kobieta? Martiwsz sie tym co mowia ludzie? [...]martw sie dalej i uzalaj nad soba prosze bardzo Twoja wolna wola ale nie masz prawa oceniac wszystkich w taki sposob.
czerwiec 2011 IVF-ICSI (Invimed)
12.02.2012 Synek
"Nienarodzone dzieci nie odchodza. One tylko zmieniaja datę swojego przyjścia!"
rafaello89
Posty: 22
Rejestracja: 25 mar 2012 13:46

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: rafaello89 »

Wiesz co, Madleno [...], mówmy o własnych odczuciach ale bez epitetów
ciach/moderator
Nie mogę powiedzieć, ze mi sie nie podoba sposób w jaki mnie zrobiono i nie podoba mi sie, ze nie ma szans na prawdę w moim życiu, bo wg aktu ur.ojcem jest nie moj biol.ojciec? Wszystko w imię dobra rodziny!?
ciach/moderator
mea03
Posty: 41
Rejestracja: 11 sie 2010 20:02

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: mea03 »

MadlenaGemini, a mnie oburza fakt ze dzieci powinny byc za coś wdzieczne swoim rodzicom.
Dlaczego dziecko powinno rozumieć matke po inseminacjach i po in vitro i po wielorakich stratach?
Wiele sie nie udzielam na forum ale twój wpis mnie mocno wkurzył.
jest taki truizm przez dzieciaki powtarzany ale szczery do bólu "ja się na świat nie pchałem",to dlaczego mam być wdzieczny ze na nim jestem ?
Czy chłopak "z dziurą w glowie" ma byc szczęsliwy, bo został powołany do zycia za wszelką cenę, ktorą właśnie płaci swoja traumą ?
Czy dziecko adoptowane tez powinno rozumiec swoją matkę adopcyjną pwenie po kilku stratach i powinno byc wdzięczne że nie przebywa w domu dziecka ?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

ciach/moderator
rafaello89 pisze:Nie mogę powiedzieć, ze mi sie nie podoba sposób w jaki mnie zrobiono i nie podoba mi sie, ze nie ma szans na prawdę w moim życiu, bo wg aktu ur.ojcem jest nie moj biol.ojciec.

Pewnie, że możesz i nikt nie napisał, że nie ale nie musi to się wiązać z obrażaniem innych osób. Poza tym są to sprawy na które nie masz już wpływu więc masz do wyboru albo zadręczać się tym do końca życia albo przerobić ten temat i iść dalej. Mam do Ciebie jeszcze pytanie: czy w swoich poszukiwaniach udało Cię się ustalić czy nasienie pochodziło z bazy w PL?
mea03 pisze:Dlaczego dziecko powinno rozumieć matke po inseminacjach i po in vitro i po wielorakich stratach?
Madlena nie napisała, że ma być wdzięczne tylko, że dziecko powinno być nauczone wrażliwości na tyle aby umieć współczuć własnej matce czy ojcu, że zmagali się z taką chorobą, która jest taka sama jak każda inna. Idąc tropem o którym napisałaś wychodzi, że rodzicowi, który np. ma Alzheimera trzeba współczuć i mu pomagać ale takiemu, który choruje na niepłodność już nie?
mea03 pisze:Czy chłopak "z dziurą w glowie" ma byc szczęsliwy, bo został powołany do zycia za wszelką cenę, ktorą właśnie płaci swoja traumą ?
za wszelką cenę? to chyba jest truizm. Dwoje ludzi chciało mieć dziecko i podjęło taką a nie inną decyzję. Czy to było za wszelką cenę to tylko oni wiedzą i chyba nie Tobie to oceniać. Poza tym wybory naszych rodziców mają wpływ na nasze życie. Czy tak samo dzieci mieszkające na wsi powinny mieć pretensje, że nie mieszkają w mieście i mają tym samym ograniczony dostęp do lepszej szkoły, lepszej biblioteki, kina czy sklepów itp.?
Awatar użytkownika
Gość

Re: Poszukiwania biol.ojca-dawcy

Post autor: Gość »

omilka pisze:Ale czy to nie jest tak egoizm rodziców przeciw egoizmowi dziecka?
też się nad tym zastanawiałam ale posiadanie dziecka nie jest egoizmem czy nazwałabyś tak swoje macierzyństwo?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dorośli adoptowani”