Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dziecka

Miejsce do wymiany doświadczeń dorosłych osób, które w dzieciństwie adoptowano.

Moderator: Moderatorzy dorośli adoptowani

ODPOWIEDZ
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: matula »

Bobetka pisze:
matula pisze:Np. to moja córka powiedziała: wybacz mamo, ale temperamentu nie odziedziczyłam po tobie

Czy to zdanie ma przesądzać o wpływie RB na twoją córkę ? Dla mnie po prostu jest suchym stwierdzeniem faktu (dotyczącego różnic w waszych temperamentach). Naprawdę nie rozkładałabym słów na czynniki pierwsze. Tak naprawdę co poeta miał na myśli wie tylko poeta. Nie zawsze musi być drugie dno i do tego aż tak głębokie.
Czasami wydaje nam się znacznie więcej niż jest.
To ja a uczestniczyłam w tej rozmowie i zrozumiałam jaki był kontekst tego stwierdzenia. Przecież nie opiszę całej tej prywatnej rozmowy.
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Bobetka »

Nie musisz opisywać. To nie ma znaczenia. Ważne, że nie zawsze musi być drugie dno i czasami mamy skłonność do zbytniego analizowania. Nie bierzemy pod uwagę najprostszego wyjścia. Globalnie piszę!
On by mi tego nie zrobił/ nie powiedział gdyby nie był adoptowany.
Oni by mnie tak by nie potraktowali, gdybym nie był adoptowany.
A skąd taka pewność?

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Miniula »

Bobetka pisze:Ważne, że nie zawsze musi być drugie dno i czasami mamy skłonność do zbytniego analizowania. Nie bierzemy pod uwagę najprostszego wyjścia. Globalnie piszę!
On by mi tego nie zrobił/ nie powiedział gdyby nie był adoptowany.
Oni by mnie tak by nie potraktowali, gdybym nie był adoptowany.
A skąd taka pewność?
O to to to!
Cały czas o to mi chodzi. Nie wiem kim byłabym gdybym wychowała się w innej rodzinie, ale na pewno miałabym inne przekonania, inny sposób mówienia, inne wartości, itd.
Wydaje mi się, że nadinterpretujemy to wszystko. Kiedyś o adopcji się nie mówiło i ludzie dorastali i umierali nie zadając sobie pytań o korzenie, nie zastanawiając się nad wpływem rodziny biologicznej, bo nie wiedzieli, że taki w ogóle może być. Rodzicami, jedynymi, byli rodzice adopcyjni.
Teraz tak wiele mówi się o jawności adopcji, że mam wrażenie, że jest przegięcie w drugą stronę. Rodzice adopcyjni tak strasznie chcą być fair wobec biologicznych, tak mocno starają się "być pogodzonymi z innym rodzajem rodzicielstwa", że czasami sami odzierają się ze znaczenia w życiu dziecka. Zaobserwowałam kilka takich sytuacji.
I może, w sytuacjach, kiedy dziecko jest adoptowane jako starszak, jest to sensowne, bo wtedy można mówić o realnym wpływie rodziny biologicznej.
Ale w przypadku adoptowania niemowlaków?
Jakie byłyby problemy i dylematy tych dzieci, gdyby w ogóle nie wiedziały o adopcji? Jaki byłby wówczas wpływ RB na ich życie?
Śmiem twierdzić, że tych kwestii nie byłoby wcale.
Moje dziecko nie jest jeszcze świadome, że jest adoptowane. Jest po prostu dzieckiem. Ja nie jestem mamą adopcyjną. Jestem mamą. Finito.
Dziecko rozwija się, jest szczęśliwe, roześmiane.
I cierpnę na myśl o tym, że kiedy dowie się o adopcji ten uśmiech zniknie z Jego oczu i buzi. Że zamiast myśleć o swojej teraźniejszości, przyszłości, będzie grzebało się w przeszłości. Że zamiast myśleć o miłości, jaką jest otoczone, będzie myślało o tej, której nie dostało.
To zwyczajnie niesprawiedliwe, krzywdzące. Nie dla mnie. Dla dziecka.
Dlatego zastanawiam się nad sensem nadawania rodzinie biologicznej aż takiego znaczenia, nad mitologizowaniem rodzicielstwa, zwłaszcza macierzyństwa biologicznego.
Mam wrażenie, że im większe będę nadawała znaczenie RB Mojego Dziecka, tym Jemu będzie trudniej zaakceptować sytuację, w jakiej się znajduje. Bo przecież Moje Dziecko powinno być po prostu kochane, przez swoich po prostu rodziców i po prostu żyć szczęśliwie kierując wzrok ku przyszłości, którą będzie samo tworzyło.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: matula »

A skąd pewność, że jest inaczej? ;-) My już kończymy ten etap. Wasze dzieci nie doszły jeszcze do tego punktu. Mam wrażenie, jakby niektórzy chcieli mysleć za dzieci i to w przyszłości.

A co myśla o tym dorośli, adoptowani? Szczególnie ci z trudną historią sprzed adopcji?

Tu zaś jest opis książki z której przetłumaczyłam fragment. Napisanej przez doświadczonych terapeutów.

http://www.amazon.com/Beneath-Mask-Unde ... 0971173222
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Bobetka »

matula bez wątpienia mój syn nie ma 20 lat. Co nie oznacza, iż nie jest świadomy :cool: Siłą rzeczy nie jesteśmy w waszym punkcie, jednak w naszym tak ;-)

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: yennefer23 »

Minula, chcialam zacytowac pewne stwierdzenia z Twojego wpisu powyzej zeby napisac "o, to, to, to !!!" ale nie ma jak bo generalnie podpisuje sie pod kazdym Twoim slowem :)
matula pisze:To prawda, jednakże dziecko biologiczne, kształtując swoją tożsamość nie ma do czynienia z druga, najczęściej nieznaną parą rodziców ani trudną historią.
matula, masz ogromne szczescie znac dzieci z rodzin biologicznych, ktore nie maja za soba trudnej historii. prosty przyklad - moja dawna przyjaciolka zostala sama z ojcem alkoholikiem i malym bratem bo jej mamie (biologicznej) nie podobalo sie zycie w PL i wyjechala gdy jej corka miala 10 lat do USA. i nigdy nie wrocila. zostala porzucona przez matke nigdy innej nie miala. wg mnie kazdy ma jakas historie, jedni bardziej trudna inni mniej,nie nam wartosciowac czyje klopoty wazniejsze czy gorsze. nie mozna ludzi jednak dzielic wg jednego kryterium jakim jest sposob trafienia do rodziny - z urodzenia czy z adopcji.
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: matula »

Nie dzielę ludzi, obserwuję.

Natomiast wypieranie pewnych faktów jest chciejstwem. Jest faktem, nie dającym sie odrzucić, że dziecko adoptowane ma dwie pary rodziców. Jak sobie z tym poradzi, to do pewnego stopnia zależy od rodziców adopcyjnych. Nie oznacza to, że przestanie się cieszyć życiem i uśmiechać.

Ludzi z trudną historią jest wielu, a rodziny coraz bardziej poszatkowane. Tu piszemy o rodzinach adopcyjnych.
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Bobetka »

O jakim wypieraniu faktów piszesz??? Nikt z nas o takiej opcji nie pisze.
Mój syn o MB mówi pierwsza mama - to wyparcie?

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: matula »

Bobetka pisze:O jakim wypieraniu faktów piszesz??? Nikt z nas o takiej opcji nie pisze.
Mój syn o MB mówi pierwsza mama - to wyparcie?
Wypieranie jakiegokolwiek wpływu na myslenie nastolatka faktu, że ma dwie pary rodziców. Czy można myśleć za dziecko w przyszłości i to z własnej perspektywy?
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: yennefer23 »

matula chyba nikt nie neguje faktu ze dziecko adoptowane ma dwie pary rodzicow. nie o tym pisalam. pisalam o tym, ze wg mnie nie mozna wyprowadzac jednak zwiazku bezposredniego i twierdzic, ze problemy wieku dorastania zwiazane sa wylacznie z faktem adopcji a nie z wiekiem dorastania.

i tak, wg mnie mozna myslec za dziecko w przyszlosci, wrecz nalezy. Swoja przyszla role jako rodzica tak postrzegam. To ja i moj maz bedziemy odpowiedzialni za nasze dzieci, nikt inny. To my bedziemy je wychowywac, i ksztaltowac postrzeganie swiata. W pewnym wieku, dziecko zacznie samo dostrzegac wiele spraw, zacznie sie buntowac, szukac, eksperymentowac. I nic na to nie poradzimy. Mozemy tylko przygotowac dobry grunt i dawac podstawy. Czuwac nad bezpieczenstwem.
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Bobetka »

matula masz prawo do swego zdania, tak jak ja do swojego. Zobaczymy, gdzie nas nasze punkty widzenia zaprowadzą :cool:
I czasami lepiej może nawet "wyprzeć" niż się zbytnio zapętlić ...

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: matula »

matula chyba nikt nie neguje faktu ze dziecko adoptowane ma dwie pary rodzicow. nie o tym pisalam. pisalam o tym, ze wg mnie nie mozna wyprowadzac jednak zwiazku bezposredniego i twierdzic, ze problemy wieku dorastania zwiazane sa wylacznie z faktem adopcji a nie z wiekiem dorastania.
Czy ja napisałąm, że problemy wieku dorastania dotyczą tylko dzieci adoptowanych? Tyle, że tu dochodzi jeszcze jeden dodatkowy czynnik.

Przed chwilą ktoś napisał, że nawet dziecko biologiczne nie przyjmuje poglądów rodziców. Więc jak możesz byc pewna, że Twoje dziecko przyjmie Twój pogląd, że jego mysli pójda Twoimi torami?
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Miniula »

Przed chwilą ktoś napisał, że nawet dziecko biologiczne nie przyjmuje poglądów rodziców. Więc jak możesz byc pewna, że Twoje dziecko przyjmie Twój pogląd, że jego mysli pójda Twoimi torami?
Kształtowanie widzenia świata nie oznacza, że dziecko podziela światopogląd rodzica. Może to widzenie świata odrzucić, wybrać tylko część.
Oznacza jednak, że na światopogląd dziecka mają wpływ tylko i wyłącznie rodzice, którzy wychowują, a nie ci, którzy przekazali materiał genetyczny. Światopogląd kształtują warunki bytowe, nie geny.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: matula »

Miniula pisze:
Oznacza jednak, że na światopogląd dziecka mają wpływ tylko i wyłącznie rodzice, którzy wychowują, a nie ci, którzy przekazali materiał genetyczny. Światopogląd kształtują warunki bytowe, nie geny.

Miniula, ograniczasz się tylko do rodziców: a co z rówieśnikami, szkołą, internetem?

Czy Twoje dziecko opracowywało już drzewo genealogiczne rodziny? Czy uczyło sie genetyki. Skąd wiesz co ono będzie wówczas czuło? Skąd wiesz ile będzie podobnych zdarzeń, wymuszających refleksję w jego życiu?

Przecież ja piszę o tym co dziecko może 0dczuwać. Czy masz zamiar mu tłumaczyć juz od dziś, że materiał genetyczny nic nie znaczy w jego zyciu. :-) Sądzisz, że wpłyniesz na jego uczucia, przeciez one nie sa od Ciebie zależne.

Inna historia z naszego życia, każdy niech interpretuje sobie jak chce.

Córka ma koleżankę, bliską, również adoptowaną, choc ich drogi biegły innymi torami. Niedawno zmarł ojciec biologiczny koleżanki i ona była na pogrzebie. Moja córka opowiedziała o tym i ze smutkiem stwierdziła: gdyby mój ojciec umarł, to ja bym o tym nawet nie wiedziała. Widocznie czuje, że jest jej cząstką, choć nawet nie chce go spotkać (w odróżnieniu od matki).
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Szukam rodziny biologicznej - problemy i dylematy dzieck

Post autor: Miniula »

matula pisze:Miniula, ograniczasz się tylko do rodziców: a co z rówieśnikami, szkołą, internetem?
:roll: Mowa o wpływie RODZICÓW. Biologicznych i adopcyjnych. A z tych rodziców tylko adopcyjni mają wpływ na światopogląd. Biologiczni nie mają zupełnie żadnego.
matula pisze:Czy Twoje dziecko opracowywało już drzewo genealogiczne rodziny? Czy uczyło sie genetyki. Skąd wiesz co ono będzie wówczas czuło? Skąd wiesz ile będzie podobnych zdarzeń, wymuszających refleksję w jego życiu?
Nie opracowywało. Jeśli będzie opracowywało to będzie to drzewo Jego Rodziny, czyli tej, w której się wychowuje. Tak jak moi pasierbowie włączyli mnie i moją rodzinę w swoje drzewo genealogiczne. Bo to ich Rodzina.
A kiedy będzie się uczyło o genetyce, dowie się jakie cechy MOGĄ być dziedziczone oraz w jaki sposób. Czyli, że nie ma prostego przełożenia "mama ma oczy zielone, tato też, to ja też". I dowie się, że na nasze cechy dziedziczne ma wpływ całość kodu genetycznego wstecz. Co oznacza, że każdy człowiek jest jedną, wielką niewiadomą, nie wypadkową dwojga ludzi z określonymi cechami.
I o tym cały czas mówię. To, ze rodzice biologiczni są jacyś, nie oznacza, że dziecko będzie wypadkową tych cech. To tak nie działa.
Co moje dziecko będzie czuło? Mam nadzieję, że słowo RODZINA nie będzie dla Niego oznaczało "krew z krwi". Jeśli jednak tak będzie myślało, to będzie oznaczać, że popełniłam jakieś koszmarne błędy jako matka nie dając dziecku miłości i poczucia bezpieczeństwa.
matula pisze:Przecież ja piszę o tym co dziecko może 0dczuwać. Czy masz zamiar mu tłumaczyć juz od dziś, że materiał genetyczny nic nie znaczy w jego zyciu. :-) Sądzisz, że wpłyniesz na jego uczucia, przeciez one nie sa od Ciebie zależne.
Hmmmm, może Twoim zamiarem było napisać o możliwości. Ale wyszło z tego, że jest to pewnik.
Ja już napisałam jakie znaczenie ma materiał genetyczny i powtarzanie się nie ma sensu. Na pewno nie jest tak, że nie ma żadnego znaczenia. Ale jego znaczenie przez wiele osób jest stanowczo przeceniane. Jakbyśmy byli, za przeproszeniem, rasowymi psami.
A tak w ogóle nie mam zamiaru poruszać tematu adopcji dopóki dziecko samo nie zapyta. Jak zapyta, będę się zastanawiać. Ale na pewno nie będę opowiadać że jest czyjąkolwiek częścią. Jest sobą samym, odrębnym bytem. Tyle. Niech będzie, że błądzę ;-)
matula pisze:Córka ma koleżankę, bliską, również adoptowaną, choc ich drogi biegły innymi torami. Niedawno zmarł ojciec biologiczny koleżanki i ona była na pogrzebie. Moja córka opowiedziała o tym i ze smutkiem stwierdziła: gdyby mój ojciec umarł, to ja bym o tym nawet nie wiedziała. Widocznie czuje, że jest jej cząstką, choć nawet nie chce go spotkać (w odróżnieniu od matki).
No widzisz, a ja znam całkiem sporo dzieci, w których rodzina biologiczna nie wywołuje żadnych emocji i te dzieci, a w zasadzie osoby dziś dorosłe, mówią, że nie ma powodu żeby się interesowały losami obcych (sic!) ludzi, bo bliżsi im są sąsiedzi niż rodzina biologiczna.

Ile ludzi tyle historii i teorii. Pozdrawiam.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


ODPOWIEDZ

Wróć do „Dorośli adoptowani”