Do boju!

Miejsce dla tych z nas którzy świadomie wybrali trzecią ścieżkę wyjścia z niepłodności, rezygnując z leczenia, nie decydując się na adopcje i próbując zaakceptować niezamierzoną bezdzietność.

Moderator: Moderatorzy świadoma bezdzietność

bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Do boju!

Post autor: bloo »

Nie wiem, czy temat nie powinien iść na HydePark, bo choć dotyczy świadomej bezdzietności to jednak chciałabym, aby był dyskusyjny. Mam jednak nadzieję, że na Świadomej Bezdzietności możemy też rozmawiać i wymieniać się poglądami (nawet odmiennymi)?

Tytuł jest mottem większości bocianowych wątków poświęconych leczeniu. To motto nie jest wyrażane w tytułach, ale patronuje setkom tysięcy postów pisanych w dobrej wierze i w poczuciu obowiązku "dodawania sił" parom, których leczenie nie jest skuteczne.
Druga nieudana inseminacja i nie masz siły? Do boju, na pewno się uda!
Pierwsze in vitro nieudane, a ty nie chcesz już dalej? Odpocznij i do boju!
Czwarte in vitro? Szóste? Dziewiąte?
Do boju, do boju, do boju!!!
(no, chyba, że nie masz pieniędzy i naprawdę, naprawdę żadnych widoków na ich zdobycie).
W sytuacji, w której występuje prawdziwa leczeniowa padaka widoczna nawet dla najgorliwszych staraniowych czirliderek, z kapelusza wyciągana jest adopcja. Do boju! Niezależnie od tego, czy para w ogóle rozważa możliwość adopcji.

Przeraża mnie to, że gdy tyle pary i energii idzie w ciągłe podkreślanie WSPARCIA, jakie koniecznie należy sobie okazywać w imię solidarności pacjenckiej, prawo do powiedzenia "nie, dalej nie pójdziemy" oraz "tak, to koniec walki o dziecko" jest zgodnie zagłuszane.
Jeśli ktoś przestaje walczyć to tylko "stopuje".
Jeśli nie ma sił to "idzie w krzaczory".
Jeśli nieśmiało przebąkuje "nie mam sił na więcej", "to chyba koniec", "ustaliliśmy, że ta próba była ostatnia" zapewnia się go, że po prostu potrzebuje odpoczynku przed kolejną próbą, która- to oczywiste- nastąpi.
A potem... do boju! Będziemy cię wspierać, na pewno zostaniesz matką, będziesz swoje niańczyć, śniły mi się twoje dzieci...

Granica między wsparciem a presją jest bardzo często przekraczana.

Informacja o tym, że 10-30% ludzi z zaawansowaną niepłodnością nie doczeka się dziecka jest przyjmowana jako "odbieranie nadziei", a nie jako szansa przygotowania sobie planu B.
Informacja o tym, że po 42 roku życia kobiety średnia skuteczność in vitro wynosi 3% pojawia się rzadko, choć jest bardzo ważna.
Panuje pogląd, że jedynym powodem do zaprzestania prób in vitro jest brak pieniędzy, a nie- na przykład- systematyczne rujnowanie zdrowia, którym ciągłe stymulacje tak naprawdę są.


Mam wrażenie, że świadoma bezdzietność jest o wiele bardziej kontrowersyjna niż surogacja i dowolna, najbardziej nawet wyrafinowana, forma rozrodu wspomaganego.
Dlaczego robimy to sobie wzajemnie?
Evitek
Posty: 791
Rejestracja: 20 kwie 2011 13:45

Re: Do boju!

Post autor: Evitek »

Myślę, że w naszym społeczeństwie świadoma bezdzietność postrzegana jest bardzo pejoratywnie, jest oceniana jako postawa egocentryczna, a życie takich osób traktowane jest jak cudactwo.. Wiem że na świecie świadoma bezdzietność wcale nie musi być końcowym etapem starań o dziecko, a jest poprostu inną postawą wobec życia. Jest inną drogą dla tych którzy nie chcą mieć dzieci wogóle, ale przez to ich życie nie jest postrzegane jako mniej wartościowe, a takie osoby nie są dla otoczenia dziwakami. Takich ludzi jest całkiem sporo, i myślę że gdyby nie ogromna presja polskiego społeczeństwa na założenie rodziny i na posiadanie dzieci, mogłoby być w naszym kraju podobnie. To dlatego tak się tu ciągle napędzamy,motywujemy do ciągłej gonitwy, bo myślimy że to jest jedyna droga do szczęścia.. Bo nie znamy wcale lub prawie wcale innych modeli życia, bo takie właśnie jest nasze społeczeństwo: zamknięte na inność.
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Do boju!

Post autor: Bobetka »

Ja nie walczyłam o swoje biologiczne dziecko. Na adopcję zdecydowałam się na długo przed uzyskaniem wiedzy o bezpłodności w moim związku, bo przed poznaniem mego męża. On zgodził się na moją "fanaberię". Półtora roku po ślubie nasz "adoptuś" był już z nami i czekaliśmy na "naszą ciążę". Nigdy się nie doczekaliśmy i nie zdecydowaliśmy się na żadne "nienaturalne" metody poczęcia. Nie ryzykowaliśmy naszego zdrowia. Przyznaję dość łatwo przyszło nam pogodzenie się z sytuacją, ale .... jest właśnie ale ... W lutym po latach wróciłam na bociana .... zaczęłam mieć wątpliwości ... duże wątpliwości... Czytałam "do boju" i doszłam do wniosku, że ..... byłam zbyt LENIWA i dlatego tak łatwo "odpuściłam"! Zaczęłam myśleć o in vitro ... zadałam nawet na pw pytanie ekspertowi. Mniejsza o odpowiedź, nie o tym tu. Zaczęłam nękać mego męża, kłócić się z nim, wytykać egoizm, chwilami miałam w sobie morze nienawiści ...
Czytając dałam się ponieść, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Pogrążyłam się w marzeniach, oderwanych od rzeczywistości, a potem w rozpaczy.
Teraz odzyskałam już równowagę i świadomie wybieram "biologiczną bezdzietność" - dla spokoju mojej rodziny i mojego. Owszem ciągle walczę, ale o nasze szczęście, stabilizację i miłość - walczę o moją rodzinę!
Słowa "Do boju" są nie dla każdego to raz. A dwa trzeba pamiętać, że nie za wszelką cenę!
bloo
Członek Stowarzyszenia
Posty: 10041
Rejestracja: 13 kwie 2008 00:00

Re: Do boju!

Post autor: bloo »

Evitek pisze:Myślę, że w naszym społeczeństwie świadoma bezdzietność postrzegana jest bardzo pejoratywnie, jest oceniana jako postawa egocentryczna, a życie takich osób traktowane jest jak cudactwo.. Wiem że na świecie świadoma bezdzietność wcale nie musi być końcowym etapem starań o dziecko, a jest poprostu inną postawą wobec życia. Jest inną drogą dla tych którzy nie chcą mieć dzieci wogóle.

no tak, tylko cały problem w tym, że w języku polskim termin "świadoma bezdzietność" nie jest tak jasny, jak w angielskim, gdzie w kontekstach rozmów o niepłodności ładnie to rozróżniono:

childless- bezdzietność w rozumieniu rezygnacji z walki o dziecko
childfree- wolność antykoncepcyjna

Bezdzietność będąca wyborem antykoncepcyjnym (vide Hanna Bakuła z osób publicznych) jest czymś całkowicie różnym od świadomej bezdzietności będącej wynikiem decyzji o zaprzestaniu WALKI.
Osoba świadomie bezdzietna chciała mieć dzieci. Okazało się to być niemożliwe z powodu jej choroby (lub możliwe pod warunkami, których para nie chce/nie może spełnić) więc zdecydowała, że wybiera świadome życie bez dziecka.
To nie jest ta sama sytuacja, jakiej doświadcza ktoś płodny, kto po prostu nie chce korzystać ze swojej płodności.

W jakimś sensie ludzie płodni, którzy nie chcą mieć dzieci, znajdują moim zdaniem więcej społecznego rozumienia niż ci, którzy są niepłodni, ale postanawiają dalej nie walczyć.
Wokół tej drugiej grupy unosi się podejrzliwość "nie dali z siebie wszystkiego". I to jest okropne.
mija77
Posty: 1784
Rejestracja: 17 sty 2008 01:00

Re: Do boju!

Post autor: mija77 »

kiedyś w pewnym momencie na moim ulubionym topicu pojawił się tytuł "dopóki walczysz jesteś zwycięzcą", więc poszułam się baaardzo przegrana :(
bo już nie "walczę"
niedrożne jajowody
03.08 - ICSI porażka
09.08 - IMSI :(
11.08 - crio :(
02.09 - II IMSI :(
05.09 - crio :(
06.09 - crio :(
10.09 - crio :(
12.10 - AZ :(
i stał się cud...naturalnie... na krótko 19.11.12... odszedł w 11tc
05.13 laparoskopia... je
Awatar użytkownika
anastazja77
Posty: 4251
Rejestracja: 06 paź 2010 21:03

Re: Do boju!

Post autor: anastazja77 »

bloo pisze:Wokół tej drugiej grupy unosi się podejrzliwość "nie dali z siebie wszystkiego". I to jest okropne.
Właśnie dlatego na koniec mojego postu z innego wątku na ŚB zapytałam czy to źle, że rozważam świadomą bezdzietność, bo coraz częściej czytając bociana mam wrażenie, że TRZEBA ? walczyć do upadłego. A jak tak nie chcę.
11.08.2011 - pierwsza wizyta w OA
09.01.2012 - zaczynamy kurs
09.07.2012 - kwalifikacje
06.09.2012 - zjawiła się w naszym życiu córeczka z serduszka
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Do boju!

Post autor: Monek »

A ja myśle, ze te nawoływania "do boju" wynikają głownie z pewnego nieporozumienia. Bocian ma być miejscem, gdzie dajemy sobie wsparcie, wiec... Do boju! Wiele z nas tak chyba właśnie pojmuje swoją role tutaj. I faktycznie ogromna szkoda, ze do tej pory to umykalo, a równocześnie wielkie brawa za to, ze zaczynamy w końcu na ten temat mówić, ze to nie ma być wsparcie w walce do upadłego, ale wsparcie i szacunek dla naszych decyzji. Jakie by nie były.
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Do boju!

Post autor: Monek »

Tak, to na pewno jeszcze kolejny aspekt. Zgadzam sie z Twoja opinia. Przyznam, ze mnie osobiście zawsze bardzo irytowaly te wszystkie "będzie dobrze". Tego niestety nigdy nie wiadomo. Ale może są ludzie, którzy chcą żyć zludzeniami bez względu na cenę?
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Do boju!

Post autor: Monek »

Pewnie to bardziej. A może nawet nie chcą tego wiedzieć.
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Lenox
Posty: 3895
Rejestracja: 23 kwie 2006 00:00

Re: Do boju!

Post autor: Lenox »

bloo dzięki za ten temat, ja po rezygnacji walki o kolejne dziecko czuję się na wielu wątkach niepotrzebna, bo rezygnuję z walki, a jest to niepopularne, niestety :( a ja chcę uszanowania mojej decyzji, argumentów i słowa za tym, że moja droga też może być dobra, że mogę się cieszyć tym co mam. Zapłaciłam już zdrowiem fizycznym i psychicznym, nadal odbudowuję moją pewność siebie i poczucie własnej wartości. Czuję często, że moja świadoma rezygnacja z dalszych starań, mimo posiadania środków, jest nieatrakcyjna i jakaś nie na miejscu.

yasuko od jakiegoś czasu trafiam na twoje posty i bardzo są one dla mnie ważne- pokazujesz swoją drogą, że równie dobre jest to gdy mówimy stop, mam już dość, są inne też fajne cele w życiu i pomysły na siebie. :cmok:
Lenox
Posty: 3895
Rejestracja: 23 kwie 2006 00:00

Re: Do boju!

Post autor: Lenox »

yasuko dzięki kochana :cmok:
EDYŚ
Posty: 7296
Rejestracja: 29 mar 2004 00:00

Re: Do boju!

Post autor: EDYŚ »

yasuko pisze: Bo okazuje się, że człowiek 15 lat starał się o dziecko, podporządkował temu całe życie, poświęcił wszystko i teraz nie ma nic...
ja starałam się długo tylko dlatego,że kiedyś (czyt:16 lat temu)nie było takiej diagnostyki jak dziś a ivf to było jakieś "szarlataństwo" nie to co w dzisiejszych czasach gdzie klinik na pęczki tylko kasa i można działać,na szczęście nie poświęciłam i nie postawiłam wszystkiego na 1 kartę i ustaliłam,że 2 programy to jest max i jak się nie uda to widocznie tak musi być,nie powiem nie było łatwo,ale tak jak dziewczyny piszą KIEDYŚ trzeba powiedzieć STOP i kasa tu nie była powodem podjętej decyzji i zadne DO BOJU tego nie zmieniło ----postanowiłam być twarda i nie uległam modzie działania do upadłego
od IV.07 INVIMED

1 in vitro 08.07-aniołek

2 in vitro 03.08-beta-1

1 i 2 crio-08.08.08-beta-1

i stał się cud-naturalsik-betka-1404 i 3052

Wiktorek ur 17.03.2011r po 17 latach oczekiwań

Awatar użytkownika
Gość

Re: Do boju!

Post autor: Gość »

Ja powiem tak, sama miałam momenty, kiedy musiałam z bociana zniknąć, bo presja 'do boju' była większa niż we mnie samej... rozbudzanie nadziei, doszukiwanie się objawów ciążowych bo np. napisałam, że mi od rana słabo, człowiek wpadał w paranoję momentami.. w ostateczności, kiedy ja chciałam spasować, odpocząć, to nie bocianowe 'do boju' mnie zmobilizowało, tylko wiara mojego męża, że nie jest z nami tak źle i że może się udać.

Z perspektywy czasu i osoby, której 'się udało' wiem, że sama czasem mogłam u innych powodować podobne rozdrażnienie. Bo prawdą jest to, co piszecie, że hasło ;do boju; ma nie tyle służyć osobie której się to pisze, lecz osobie piszącej.
I prawdą jest że na takim forum jak bocian napisać komuś 'może sobie odpuść i pozwól na bycie szczęśliwą bez dziecka' to jak podpisać na siebie wyrok ukamienowania. Bo przecież to jest 'odbieranie nadziei' a my się wspieramy do upadłego.

Mnie przeraża jeszcze jedno, z czym się spotkałam tu na boćku. Ludzie 'starają się' o dziecko u jakichś konowałów, bo nie stać ich na jedną wizytę u porządnego lekarza. Ja nie mówię o metodach typu IVF czy chociaż IUI, ok, to są grube pieniądze, nie każdego stać na wydatek od 1000 do kilkunastu tys na raz. Ale jeśli kogoś nie stać na jedną porządną wizytę diagnostyczną, to jak chce utrzymać dziecko? Miłością i powietrzem? Ludzie często zapominają że to nie chodzi o zajście w ciążę. Chodzi o dziecko, żywą istotę, kompletnie od nas zależną. Że po ciąży jest ciąg dalszy.

Dziewczynom które zdecydowały się na świadomą bezdzietność gratuluję silnej psychiki, bo tylko osoby świadome siebie i silne psychicznie potrafią 'zejść z barykady', pójść dalej i nie żałować tej decyzji, nie zastanawiać się 'co by było gdyby jednak'. Nie wiem, czy ja bym tak potrafiła.
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Do boju!

Post autor: yennefer23 »

mam nadzieje, ze to co napisze nie będzie OT-em, jeżeli tak to przepraszam
Agaaaa pisze: I prawdą jest że na takim forum jak bocian napisać komuś 'może sobie odpuść i pozwól na bycie szczęśliwą bez dziecka' to jak podpisać na siebie wyrok ukamienowania. Bo przecież to jest 'odbieranie nadziei' a my się wspieramy do upadłego.
wydaje mi sie ze nie o to chodzi by komus powiedziec "odpusc sobie" bo takie wyrazenie w wielu sytucjach zyciowych moze zostac odebrane przez adresata tej "rady" jako deprymujace
a chodzi o to, ze jak ktos podejmie w takim czy innym momencie swojego zycia swiadoma, przemyslana decyzje - STOP - to i tu nalezy ja uszanowac. a nie walic komus po oczach tekstem "odpusc sobie". co innego "dobra rada" a co innego szacunek do wyborow innych

-- 15.09.2011, 22:11 --
Agaaaa pisze:Ale jeśli kogoś nie stać na jedną porządną wizytę diagnostyczną, to jak chce utrzymać dziecko? Miłością i powietrzem? Ludzie często zapominają że to nie chodzi o zajście w ciążę. Chodzi o dziecko, żywą istotę, kompletnie od nas zależną. Że po ciąży jest ciąg dalszy.
przepraszam, bo nie wiem czy dobrze rozumiem co chcesz powiedziec, to co Twoim zdaniem nieplodni ktorych nie stac na in vitro czy - cytuje - "porzadna diagnostyke" powinni robic?
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
aniluap
Posty: 6015
Rejestracja: 12 lis 2005 01:00

Re: Do boju!

Post autor: aniluap »

Hmmm, a ja pozwolę sobie nie zgodzić się do końca z postawionymi tutaj tezami. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wspieranie po nieudanym cyklu wynika głównie z potrzeb wspierających, ja mam wrażenie że tych wszystkich zapewnień że następnym razem się uda potrzebują sami wspierani. Nie spotkałam jeszcze na Bocianie osoby (poza yasuko oczywiście) która by wprost napisała, że nie chce dalej walczyć o dziecko, że podjęła decyzję o definitywnym zakończeniu starań, najczęściej są to wpisy typu "buuuu, znowu się nie udało, ja już nie mam siły, chyba się załamię", itp. W takiej sytuacji powiedzenie kobiecie, że ma małe szanse, że ileś tam procent niepłodnych par nie doczeka się wcale dziecka itp. byłoby moim zdaniem okrucieństwem (i właśnie zaspokojeniem potrzeb wspierających), a nie wsparciem. Wydaje mi się, że jeśli ktoś wprost napisałby o decyzji zakończenia starań, to ta decyzja zostałaby uszanowana (bo dla mnie to truizm i oczywista oczywistość że mamy tutaj wzajemnie szanować swoje decyzje i że każdy ma prawo do wyboru swojej drogi życiowej ;)). Ale kobiety same boją się podejmować takich decyzji (nie wiem, może z powodu presji społecznej, która niewątpliwie istnieje, może i z powodu bocianowego "do boju" też), tylko że moim zdaniem dopóki one nie podjęły tej decyzji, musimy je wspierać i już. Decyzja należy do nich, nie do nas. A same są na tyle mądre, że wiedzą ile czasu, zdrowia i pieniędzy mogą i chcą na to przeznaczyć. Ja miałam w planach "tylko" trzy programy, na szczęście udał się drugi, ale nie wiem co by było jeśli i trzeci by się nie udał ;) Wiem natomiast że sama podjęłabym decyzję, tak jak podjęłam decyzję o niepodchodzeniu do kolejnego IVF po urodzeniu dziecka. I tak samo jak w przypadku yasuko i EDYŚ żadne bocianowe "do boju" mojej decyzji nie zmieni, jak również nie sprawi że będę się czuła przegrana :)

P.S. Nie wiem, może ja bywam na niewłaściwych wątkach, ale piszę tylko o swoim doświadczeniu, że nie widziałam nigdzie takiego nachalnego "do boju" pisanego wbrew wyraźnej deklaracji, że ktoś już podjął decyzję o zaniechaniu starań.

3 lata starań, oligospermia, 2 x ICSI w AM Białystok

Kuba ur.15.12.2006


ODPOWIEDZ

Wróć do „Zaakceptować bezdzietność”