PIERWSZA WIZYTA PO STRACIE - odczucia i podejście lekarza
Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa
- asiast
- Posty: 19
- Rejestracja: 17 mar 2004 01:00
PIERWSZA WIZYTA PO STRACIE - odczucia i podejście lekarza
Dzisiaj byłam na wizycie kontrolnej po łyżeczkowaniu. Pobiegłam szybciutko bo bolał mnie troche brzuch a poza tym męża znalazłam chlamydie w moczu i chciałam jak najszybciej zacząć nas leczyć. Byłam wiec 11 dni po zabiegu. Rozczarowałam się straszliwie. Liczyłam na tę kobietę, szczególnie że jest kobietą – mniemałam, że jakoś mnie zrozumie, wytłumaczy cokolwiek. Tymczasem ona przyjęła wiadomość o poronieniu bez emocji. Spytała tylko po co właściwie przyszłam. Ja jej na to wyniki hormonów z poprzedniego cyklu, wyniki toxo, cytomegali, różyczki, wr i tej nieszczęsnej chlamydi znalezionej u męża. Ona na to dalej nic. Mówi że przyczyn może być wiele, że i tak nie można mówić o stracie dziecko (8 tyg) więc po co to rozpamiętywać. To ja musiałam ja poprosić o antybiotyk – wypisała tylko dla mnie. No to jej przypominam że jeszcze dla męża (u mnie wymazu nie było sensu jeszcze robić po antybiotyku po łyżeczkowaniu) – ona że jak się upieram to da. Zrobiła usg – wszystko się bz, endo 3 mm, ogólnie klawo. Co do ponownych starań to powiedziała że decyzja należy do kobiety. Przyznała że okres 6 mies zaleca się ze względów na higienę psychiczną. W sumie tak jak i resztę, miała tę kwestię w dupie. „Niech Pani robi co chce”
Powiem wam szczerze że ta wizyta była dla mnie gorsza niż całe to łyżeczkowanie. Jestem przybita. Wiem że gdybym sama nie zrobiła sobie badań to nie zleciła by nic a ja bym dalej chodziła zakażona i gdzieś pewnie po 3 poronieniu stwierdziła że nigdy już nie chcę zachodzić w ciążę. I tak to jest z lekarzami.
Powiem wam szczerze że ta wizyta była dla mnie gorsza niż całe to łyżeczkowanie. Jestem przybita. Wiem że gdybym sama nie zrobiła sobie badań to nie zleciła by nic a ja bym dalej chodziła zakażona i gdzieś pewnie po 3 poronieniu stwierdziła że nigdy już nie chcę zachodzić w ciążę. I tak to jest z lekarzami.
- beemka1
- Posty: 1471
- Rejestracja: 28 lis 2002 01:00
Asiast, przykro mi, że spotkało Cię najpierw takie nieszczęście, a teraz taka przykrość u lekarza. Na szczęście wiesz, co zapewne było przyczyną poronienia (rozmiem, ze chalmydia), więc następnym razem powinno już być dobrze No i zmień lekarza, bo po co Ci taki bezduszny konował, jak już będziesz w ciązy?
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Beemka i Calineczka Marysia ur. 30.05.2004 plus Zosia ur. 10.06.2006
http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=42439&k=6&q=beemka1&nxt=0
http://foto.onet.pl/albumy/album.html?id=42439&k=6&q=beemka1&nxt=0
- Pysia1
- Posty: 3437
- Rejestracja: 01 lip 2002 00:00
Po pierwsze antybiotyk zapisuje sie zarowno kobiecie jak i mezczyznie bez wzgledu na to ktore jest zakazone, nawet drugiego nie trzeba badac, bo prawdopodobnie posiada bakterie.
Po drugie nie trzymalabym sie mysli, ze wina poronienie jest chlamydia.
Najczesciej ta bakteria powoduje u kobiety ciaze pozamaciczna, czyli ektopowa.
Jak mowi lekarz przyczyn moze byc wiele, a najczesciej w przypadku pierwszego poronienia trudno jest je znalezc. Moze byc wszystko dobrze, kazdy wynik i jakies zaburzenia w podziale, nawet nie genetyczne, deformacje plemnika, cos czego nie jestesmy w stanie ani znalezc ani przwidziec.
Po trzecie jesli rzeczywiscie lekarz nie przyklada sie i nie masz do niego zaufania to trzeba go zmienic. Ja po drugiej sytraconej ciazy, jak poszlam do lekarki i nie kazala robic nowych badan tylko upierala sie toxo, ktorej przed staraniami jak i przed kazda z ciaz nie mialam.
Zmienilam lekarza i po badaniu prolaktyny i progesteronu okazalo sie ze ich poziomy sa zle.
Pamietac nalezy to ze szukanie lekarza nawet po jednym poronieniu, kiedy jeszcze malo wskazan do tego by kazda kolejna ciaza byla traktowana wyjatkowo to trudna sprawa.
Ale musimy znalezc takiego, ktory sie przylozy, bedzie nas jednak traktowal inaczej.
Ja w koncu u nowej lekarki uslyszalam, ze trzecia ciaza to juz wyzwanie, ze trzeba uwazac, zrobic wszystko zbey sie udalo.
Wczesniej slyszalam, ze takie rzeczy sie zdarzaja, ze to przypadek, ze musi sie udac.
Najwazniejsze jestesmy my, bez wzgledu na ilosc straconych ciaz.
A o badaniach dowiadujemy sie czasem od osob takich jak my, ktore to przeszly lub z internetu.
A nie tak powinno byc. Jak ciezko powiedziec lekarzowi na odchodne, ze jest fatalny, ze przez niego czasem przytafiaja nam sie takie rzeczy.
Ja tez nie potrafilam i z przychdni odeszlam po cichu, bez slowa, a powinnam powiedziec, ze wlasnie chlamydia to przyczyna pozamacicznej mojej pierwszej ciazy, ze po roku nieudanych prob ona powinna zlecic badanie na chlamydie, bo ja jeszcze nie mialam o tym pojecia, a odkryla ja przypadkiem po roku czasu od tej ciazy, a pozniej druga obumarla prawdopodobnie przez niski progesteron i za wysoka prolaktyne, a jej nie przyszlo do glowy ze bol piersi to wskazanie do hiperprolaktynemi.
Szkoda, ze tak czesto brak nam odwagi.
Pozdrawiam. Ja tez pamietam wizyte po drugiej ciazy, nic milego i ten sam brak profesjonalizmu.
Mam nadzieje, ze kiedys to sie zmieni.
Po drugie nie trzymalabym sie mysli, ze wina poronienie jest chlamydia.
Najczesciej ta bakteria powoduje u kobiety ciaze pozamaciczna, czyli ektopowa.
Jak mowi lekarz przyczyn moze byc wiele, a najczesciej w przypadku pierwszego poronienia trudno jest je znalezc. Moze byc wszystko dobrze, kazdy wynik i jakies zaburzenia w podziale, nawet nie genetyczne, deformacje plemnika, cos czego nie jestesmy w stanie ani znalezc ani przwidziec.
Po trzecie jesli rzeczywiscie lekarz nie przyklada sie i nie masz do niego zaufania to trzeba go zmienic. Ja po drugiej sytraconej ciazy, jak poszlam do lekarki i nie kazala robic nowych badan tylko upierala sie toxo, ktorej przed staraniami jak i przed kazda z ciaz nie mialam.
Zmienilam lekarza i po badaniu prolaktyny i progesteronu okazalo sie ze ich poziomy sa zle.
Pamietac nalezy to ze szukanie lekarza nawet po jednym poronieniu, kiedy jeszcze malo wskazan do tego by kazda kolejna ciaza byla traktowana wyjatkowo to trudna sprawa.
Ale musimy znalezc takiego, ktory sie przylozy, bedzie nas jednak traktowal inaczej.
Ja w koncu u nowej lekarki uslyszalam, ze trzecia ciaza to juz wyzwanie, ze trzeba uwazac, zrobic wszystko zbey sie udalo.
Wczesniej slyszalam, ze takie rzeczy sie zdarzaja, ze to przypadek, ze musi sie udac.
Najwazniejsze jestesmy my, bez wzgledu na ilosc straconych ciaz.
A o badaniach dowiadujemy sie czasem od osob takich jak my, ktore to przeszly lub z internetu.
A nie tak powinno byc. Jak ciezko powiedziec lekarzowi na odchodne, ze jest fatalny, ze przez niego czasem przytafiaja nam sie takie rzeczy.
Ja tez nie potrafilam i z przychdni odeszlam po cichu, bez slowa, a powinnam powiedziec, ze wlasnie chlamydia to przyczyna pozamacicznej mojej pierwszej ciazy, ze po roku nieudanych prob ona powinna zlecic badanie na chlamydie, bo ja jeszcze nie mialam o tym pojecia, a odkryla ja przypadkiem po roku czasu od tej ciazy, a pozniej druga obumarla prawdopodobnie przez niski progesteron i za wysoka prolaktyne, a jej nie przyszlo do glowy ze bol piersi to wskazanie do hiperprolaktynemi.
Szkoda, ze tak czesto brak nam odwagi.
Pozdrawiam. Ja tez pamietam wizyte po drugiej ciazy, nic milego i ten sam brak profesjonalizmu.
Mam nadzieje, ze kiedys to sie zmieni.
Mama Antosia- 24.05.2006 najwspanialszy dzień w życiu oraz:
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
-
- Posty: 1524
- Rejestracja: 17 maja 2004 00:00
cześć,
ja też kilka dni temu byłam na kontrolnej wizycie po łyzeczkowaniu (zabieg 26 lipca). Kontrola wypadła 25 dni po zabiegu. Poszłam do lekarza który wykonywał zabieg. Potraktował mnie bardzo życzliwie, zbadał dokładnie (potwierdził owulację z lewego jajnika i endo na 12mm), długo ze mną rozmawiał. Kazał zrobić badania hormonalne (prolaktyna, progesteron i hormon tarczycy) w tym cyklu, powiedział, ze następnym razem zrobimy wymaz i ustalimy czy nie ma jakiegoś zapalenia (badania histopato wykazało zapalenie doczesnej) a jak by było to wyleczymy antybiotykami. Powiedział że po pierwszym poronieniu to wystarczy, mam być dobrej myśli i wierzyć ze wszystko się ułoży, tym bardziej ze on sądzi ze to własnie to zapalenie było przyczyną obumarcia ciąży. Pozwolił starać się w czwartym cyklu. Wyszlam stamtąd bardzo podbudowana, ufam temu lekarzowi bo sam zabieg wykonał bardzo profesjonalnie, prawie nic nie krwawiłam i wszystko bardzo ładnie teraz wygląda "od środka", a teraz zyczliwie potraktował i dodał otuchy.
ja też kilka dni temu byłam na kontrolnej wizycie po łyzeczkowaniu (zabieg 26 lipca). Kontrola wypadła 25 dni po zabiegu. Poszłam do lekarza który wykonywał zabieg. Potraktował mnie bardzo życzliwie, zbadał dokładnie (potwierdził owulację z lewego jajnika i endo na 12mm), długo ze mną rozmawiał. Kazał zrobić badania hormonalne (prolaktyna, progesteron i hormon tarczycy) w tym cyklu, powiedział, ze następnym razem zrobimy wymaz i ustalimy czy nie ma jakiegoś zapalenia (badania histopato wykazało zapalenie doczesnej) a jak by było to wyleczymy antybiotykami. Powiedział że po pierwszym poronieniu to wystarczy, mam być dobrej myśli i wierzyć ze wszystko się ułoży, tym bardziej ze on sądzi ze to własnie to zapalenie było przyczyną obumarcia ciąży. Pozwolił starać się w czwartym cyklu. Wyszlam stamtąd bardzo podbudowana, ufam temu lekarzowi bo sam zabieg wykonał bardzo profesjonalnie, prawie nic nie krwawiłam i wszystko bardzo ładnie teraz wygląda "od środka", a teraz zyczliwie potraktował i dodał otuchy.
Okruszek - VII.04
Gabrielka - X.05
Arturek - IX.07
Basia - III.14
Gabrielka - X.05
Arturek - IX.07
Basia - III.14
- Nusia
- Posty: 40
- Rejestracja: 06 lut 2004 01:00
Asiast!
Zmień jak najszybciej lekarza, to jakiś konował!!!! Wiem, że trudno znaleźć odpowiedniego, ja chodzę już do piątego - niestety. Pierwszy nakrzyczał na mnie jak przyszłam i powiedziałam ze kilka dni temu zobaczyłam plamkę na bieliźnie wielkości 1 mm (ciąża obumarła), drugi z ironią powiedział - jak pani zajdzie w ciążę to niech pani przyjdzie - o ile się pani uda. Trzeci po drugim poronieniu widząc badania hormonalne i złe wyniki!!! - Proszę zażywać tabletki anty i po pół roku zacząć starania ( nie trzeba nic badać). Czwarty przepisał lek na tarczycę, pomimo bardzo dobrych wyników hormonów tarczycy i przeciwciał przeciwtarczycowych. Obecny zapisał lek na podwyższoną od ponad dwóch lat i ponownie skontrolowaną prolaktynę, zrobił co powinien pierwszy!!! Ale spotkanie w szpitalu (po pierwszym poronieniu) pierwszego i drugiego z łapą wciskajacą wizytówki do gabinetu prywatnego, z ich niby przyjaznymi gestami, proponowanym leczeniu ...bez komentarza.
Zmieniłam lekarza i swoje nastawienie.
Bardzo to przykre jak potraktowała Cię ta lekarka. Sorki, że się rozpisałam. Mam nadzieję, że szybciej trafisz na "swojego" lekarza. Uciekaj od niej, lekarz ma leczyć. A tak poza tym gdyby nie internet to być może była bym teraz po kolejnym poronieniu. Tak żałuję, że dopiero po drugim poronieniu znalazłam forum (to i inne).Wiem, że żaden lekarz nie jest w stanie czynić cudów, ale powinien pomagać, szukać przyczyn, leczyć, proponować badania!!! Nie wiem co im zależy, przecież i tak większośc z nich wykonujemy za własne pieniądze!!!
Pozdrawiam, życzę powodzenia i wytrwałości.
Nusia i dwa aniołki
Zmień jak najszybciej lekarza, to jakiś konował!!!! Wiem, że trudno znaleźć odpowiedniego, ja chodzę już do piątego - niestety. Pierwszy nakrzyczał na mnie jak przyszłam i powiedziałam ze kilka dni temu zobaczyłam plamkę na bieliźnie wielkości 1 mm (ciąża obumarła), drugi z ironią powiedział - jak pani zajdzie w ciążę to niech pani przyjdzie - o ile się pani uda. Trzeci po drugim poronieniu widząc badania hormonalne i złe wyniki!!! - Proszę zażywać tabletki anty i po pół roku zacząć starania ( nie trzeba nic badać). Czwarty przepisał lek na tarczycę, pomimo bardzo dobrych wyników hormonów tarczycy i przeciwciał przeciwtarczycowych. Obecny zapisał lek na podwyższoną od ponad dwóch lat i ponownie skontrolowaną prolaktynę, zrobił co powinien pierwszy!!! Ale spotkanie w szpitalu (po pierwszym poronieniu) pierwszego i drugiego z łapą wciskajacą wizytówki do gabinetu prywatnego, z ich niby przyjaznymi gestami, proponowanym leczeniu ...bez komentarza.
Zmieniłam lekarza i swoje nastawienie.
Bardzo to przykre jak potraktowała Cię ta lekarka. Sorki, że się rozpisałam. Mam nadzieję, że szybciej trafisz na "swojego" lekarza. Uciekaj od niej, lekarz ma leczyć. A tak poza tym gdyby nie internet to być może była bym teraz po kolejnym poronieniu. Tak żałuję, że dopiero po drugim poronieniu znalazłam forum (to i inne).Wiem, że żaden lekarz nie jest w stanie czynić cudów, ale powinien pomagać, szukać przyczyn, leczyć, proponować badania!!! Nie wiem co im zależy, przecież i tak większośc z nich wykonujemy za własne pieniądze!!!
Pozdrawiam, życzę powodzenia i wytrwałości.
Nusia i dwa aniołki
- aknalb
- Posty: 1780
- Rejestracja: 11 maja 2004 00:00
PORONIENIE PO LUDZKU
A ja dla odmiany opowiem o wspaniałej kobiecie z Krakowa. Nazywa się Anna Wierzbińska-Spaczyńska. O obumarłej ciąży dowiedziałam się na letnim wypoczynku w górach. Pierwszy lekarz z Rabki potraktował mnie obcesowo, kazał wracać do siebie (na drugi koniec Polski). Ja się nie zgodziłam, pojechałam do Krakowa do szpitala na ul. Siemiradzkiego. Tam spotkałam tę lekarkę. Cud kobieta. Bardzo łagodna, choć stanowcza. Zmobilizowała męża aby był cały czas przy mnie. Tłumaczyła odpowiadała. Zgodziła się przeprowadzić mi zabieg od ręki. Wskazała drogę leczenia po powrocie do domu. Powiedziała o badaniach które powinnam zrobić i o lekarzu który może mi pomóc jeśli wyjdzie to czy to. Na koniec dała wizytówkę, żeby dzwonić gdyby co. Chcieliśmy się jakoś odwdzięczyć, mąż nieśmiało zaproponował, a ona, że Bóg zapłać wystarczy. Każdej życzę takiego poronienia, bo to jest poronienie po ludzku.
A ja dla odmiany opowiem o wspaniałej kobiecie z Krakowa. Nazywa się Anna Wierzbińska-Spaczyńska. O obumarłej ciąży dowiedziałam się na letnim wypoczynku w górach. Pierwszy lekarz z Rabki potraktował mnie obcesowo, kazał wracać do siebie (na drugi koniec Polski). Ja się nie zgodziłam, pojechałam do Krakowa do szpitala na ul. Siemiradzkiego. Tam spotkałam tę lekarkę. Cud kobieta. Bardzo łagodna, choć stanowcza. Zmobilizowała męża aby był cały czas przy mnie. Tłumaczyła odpowiadała. Zgodziła się przeprowadzić mi zabieg od ręki. Wskazała drogę leczenia po powrocie do domu. Powiedziała o badaniach które powinnam zrobić i o lekarzu który może mi pomóc jeśli wyjdzie to czy to. Na koniec dała wizytówkę, żeby dzwonić gdyby co. Chcieliśmy się jakoś odwdzięczyć, mąż nieśmiało zaproponował, a ona, że Bóg zapłać wystarczy. Każdej życzę takiego poronienia, bo to jest poronienie po ludzku.
- kinga2
- Posty: 6
- Rejestracja: 04 paź 2004 00:00
lekarze
myślałam że tylko ja natrafiłam na okropnego lekarza ale widzę że nie.
gdy zaszłam w ciążę (poroniłam w 7 tygodniu) lekarz powiedział żebym zrobiła badania i spotkamy się za miesiąc bo on idzie na urlop. nie dał mi żadnych leków potrzymujących ciążę mimo iż była zagrożona.
potem jak dostałam krwawień pojechałam do szpitala ( bo lekarz który mnie prowadził był na urlopie) pani doktór badała mnie 40 - minut potem robiła usg kolejne 20 - minut i nakoniec powiedziała że prawdopodobnie jest to ciąża bez jaja płodowego.
wysłała mnie do domu mówiąc "jak dostanie pani krwotoku to proszę przyjechać do szpitala" ale nie miałam czym bo tam gdzie mieszkam a w okolicach warszawy karetki nie dojeżdżają bo nie ma pieniędzy więc jej to powiedziałam - a ona tak żekła " to proszę sobie zamówić taksówkę a jak nie to przyjechać autobusem" . zdenerwowana wyszłam i popłakałam się i pytam-na co nasze pieniądze idą?
gdy zaszłam w ciążę (poroniłam w 7 tygodniu) lekarz powiedział żebym zrobiła badania i spotkamy się za miesiąc bo on idzie na urlop. nie dał mi żadnych leków potrzymujących ciążę mimo iż była zagrożona.
potem jak dostałam krwawień pojechałam do szpitala ( bo lekarz który mnie prowadził był na urlopie) pani doktór badała mnie 40 - minut potem robiła usg kolejne 20 - minut i nakoniec powiedziała że prawdopodobnie jest to ciąża bez jaja płodowego.
wysłała mnie do domu mówiąc "jak dostanie pani krwotoku to proszę przyjechać do szpitala" ale nie miałam czym bo tam gdzie mieszkam a w okolicach warszawy karetki nie dojeżdżają bo nie ma pieniędzy więc jej to powiedziałam - a ona tak żekła " to proszę sobie zamówić taksówkę a jak nie to przyjechać autobusem" . zdenerwowana wyszłam i popłakałam się i pytam-na co nasze pieniądze idą?
- asiast
- Posty: 19
- Rejestracja: 17 mar 2004 01:00
- Pysia1
- Posty: 3437
- Rejestracja: 01 lip 2002 00:00
Dziewczyny przypominam ze jest to watek o pierwszych wizytach u lekarzy juz po zabiegach. Nie jest to watek poronienie po ludzku i pilnujmy tego tematu.
Dla mnie w tym watku jest istotne to jak traktuja nas lekarze po takiej sytuacji, po naszych stratach. Czy dotychczasowy lekarz stara sie traktowac nas inaczej, czy bardziej uwaznie sie nami zajmuje, bo to jest chyba najwazniejsze.
Pozdrawiam
Dla mnie w tym watku jest istotne to jak traktuja nas lekarze po takiej sytuacji, po naszych stratach. Czy dotychczasowy lekarz stara sie traktowac nas inaczej, czy bardziej uwaznie sie nami zajmuje, bo to jest chyba najwazniejsze.
Pozdrawiam
Mama Antosia- 24.05.2006 najwspanialszy dzień w życiu oraz:
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
2002- Aniołka Groszka- 8 tc, cp
2004- Aniołka Biedroneczki- 10 tc
2009- Aniolek Maluszek- 9 tc
- ch_aga
- Posty: 1004
- Rejestracja: 06 paź 2004 00:00
Ja miałam dziś pierwszą wizytę po poronieniu i niestety rozczarowałam się moją Panią Doktor. Liczyłam na jakieś konkretne wyjaśnienia i porady a tu nic, tylko recepta na tabletki anty przez 3 miesiące i koniec. Potem wizyta i się zobaczy co dalej. A ta wizyta trwała może ze 3 minuty
Przyznam, że w czasie ciąży chodziłam do niej prywatnie i podejście było zupełnie inne. Byłam bardzo zadowolona. Ale też samo leczenie, tzn. przed laparo, potem skierowanie na zabieg i po laparo - były na ubezpieczenie i też byłam zadowolona. Niewiem albo ja za dużo oczekuję albo moja pani gin miała kiepski nastrój. Nie zleciła mi żadnych badań ani nic. Na pytanie o wynik badania histopatologicznego odpowiedziała że on tylko potwierdza ciążę a nie podaje przyczyny jej poronienia - coś mi się nie chce wierzyć. A zrobiłam błąd że nie zrobiłam kopii tego wyniku a oryginał został u lekarza właśnie. No cóż, trudno. Będę cierpliwie czekać te 3 miesiące a potem starania o dzidzię.
I kto mi powie że pieniądze szczęścia nie dają ...
Przyznam, że w czasie ciąży chodziłam do niej prywatnie i podejście było zupełnie inne. Byłam bardzo zadowolona. Ale też samo leczenie, tzn. przed laparo, potem skierowanie na zabieg i po laparo - były na ubezpieczenie i też byłam zadowolona. Niewiem albo ja za dużo oczekuję albo moja pani gin miała kiepski nastrój. Nie zleciła mi żadnych badań ani nic. Na pytanie o wynik badania histopatologicznego odpowiedziała że on tylko potwierdza ciążę a nie podaje przyczyny jej poronienia - coś mi się nie chce wierzyć. A zrobiłam błąd że nie zrobiłam kopii tego wyniku a oryginał został u lekarza właśnie. No cóż, trudno. Będę cierpliwie czekać te 3 miesiące a potem starania o dzidzię.
I kto mi powie że pieniądze szczęścia nie dają ...
- nothappy
- Posty: 57
- Rejestracja: 27 gru 2004 01:00
Ch_aga!
Na pewno nie oczekujesz za dużo. Po poronieniu każda z nas powinna być traktowana przez lekarza wyjątkowo. 3-minutowa wizyta po poronieniu to po prostu kpina. Ja poroniłam tuż przed świętami, na pierwszej wizycie po siedziałam u mojej lek. 15 minut. Przebadała mnie kompleksowo (również USG), dała mi czopki osłonowe - przeciwzapalne, bo mimo, że badanie nic złego nie wykazało to miałam objawy, jak przy stanie zapalnym - b. duże osłabienie, powiększone przydatki, zawroty głowy, poty. Potraktowała mnie bardzo po ludzku, z wyczuciem i za to jestem Jej wdzięczna.
Ja już dawno przyjęłam taką taktykę, że jak gin. ogólnie jest niezły ale stanie się coś co mi nie podpasuje - czy to w trakcie wizyty, czy w toku leczenia, to po prostu zmieniam lekarza. Jest to tak delikatna sfera dla każdej kobiety, że mamy prawo szukać takiej opieki, która nas w pełni usatysfakcjonuje. Ja chodzę do mojej gin. ok. 2 lat i uważam, że jest super
Na pewno nie oczekujesz za dużo. Po poronieniu każda z nas powinna być traktowana przez lekarza wyjątkowo. 3-minutowa wizyta po poronieniu to po prostu kpina. Ja poroniłam tuż przed świętami, na pierwszej wizycie po siedziałam u mojej lek. 15 minut. Przebadała mnie kompleksowo (również USG), dała mi czopki osłonowe - przeciwzapalne, bo mimo, że badanie nic złego nie wykazało to miałam objawy, jak przy stanie zapalnym - b. duże osłabienie, powiększone przydatki, zawroty głowy, poty. Potraktowała mnie bardzo po ludzku, z wyczuciem i za to jestem Jej wdzięczna.
Ja już dawno przyjęłam taką taktykę, że jak gin. ogólnie jest niezły ale stanie się coś co mi nie podpasuje - czy to w trakcie wizyty, czy w toku leczenia, to po prostu zmieniam lekarza. Jest to tak delikatna sfera dla każdej kobiety, że mamy prawo szukać takiej opieki, która nas w pełni usatysfakcjonuje. Ja chodzę do mojej gin. ok. 2 lat i uważam, że jest super
- gosik169
- Posty: 209
- Rejestracja: 05 paź 2004 00:00
odp.
Witajcie,
Ja swojąa pierwszą wizytę po poronieniu- wspominam dobrze.
Pani ginekolog zbadała mnie kompleksowo- ( badanie na fotelu, USG dopochwowe, wynik krwi, cytologię)- nie mogę powiedzieć niczego złego.
Nadmieniamże to wszystko na Fundusz Zdrowia- nie prywatnie!!
Na początku odrazu po poronieniu dostałam antybiotyk na tydzień ( aby nie było stanu zapalnego)- a póżniej zalecony tylko Elevit ( aby wzbogacić organizm o dużo witamin i kwas foliowy - podwójna dawka w Elevicie) który jest zalecany kobietom przed planowaną ciążą i wczasie ciąży.
Właśnie jest nasz 1 cykl starań po poronieniu- mam nadzieję że to będzie jedyny!!! :P
Pozdrawiam. M.
Ja swojąa pierwszą wizytę po poronieniu- wspominam dobrze.
Pani ginekolog zbadała mnie kompleksowo- ( badanie na fotelu, USG dopochwowe, wynik krwi, cytologię)- nie mogę powiedzieć niczego złego.
Nadmieniamże to wszystko na Fundusz Zdrowia- nie prywatnie!!
Na początku odrazu po poronieniu dostałam antybiotyk na tydzień ( aby nie było stanu zapalnego)- a póżniej zalecony tylko Elevit ( aby wzbogacić organizm o dużo witamin i kwas foliowy - podwójna dawka w Elevicie) który jest zalecany kobietom przed planowaną ciążą i wczasie ciąży.
Właśnie jest nasz 1 cykl starań po poronieniu- mam nadzieję że to będzie jedyny!!! :P
Pozdrawiam. M.
X.2004-[*]
15.09.2005 -synek KUBUŚ -3400g, 55cm
19.01.2010 - córeczka - MAJA - 3680g, 56cm
15.09.2005 -synek KUBUŚ -3400g, 55cm
19.01.2010 - córeczka - MAJA - 3680g, 56cm
- psyche
- Posty: 2519
- Rejestracja: 13 kwie 2004 00:00
Ja przeszłam dwa wczesne poroniania ( między 6 a 7 tygodniem). W pierwszym przypadku byłam u ginekolog z Łodzi. Potraktowała mnie rutynowo. Stwierdziła że tak czasem bywa i że nie wpisuje się tego do karty choroby, bo to zbyt wczesna ciąża. No i że w zasadzie nie wiadomo czy na 100% to było poronienie bo jeden pozytywny test ciażowy to w zasadzie nic (mimo że to ona sama kazała mi go zrobić bo nie dostałam @ po odłożeniu Duphastonu i w zwykłym badaniu ginekologicznym stwierdziła początek ciaży). Oczywiście nie zleciła żadnych badań. Byłam wtedy na samym początku mojego leczenia i nie miałam takiej wiedzy jak dziś, gdyby ktoś potraktował mnie tak teraz to wyszłabym trzaskając drzwiami
Drugi raz poroniłam dwa miesiące temu. Ponieważ o ciąży dowiedziłam się trzy dni przed terminem @ pobiegłam do swojego ginka który zapisał leki na podtrzymanie i witaminki Niestety nie udało się Tak bardzo przeżyłam to poronienie że nie poszłam do niego przez 7 następnych tygodni wciąż pamiętając jak zostałam potraktowana w Łodzi (na szczęście w tak wczesnej ciąży macica w większości oczysza się sama). Ale bardzo się pomyliłam w ocenie mojego obecnego lekarza. On bardzo się zmartwił kiedy usłyszał co się stało.... Nawet przez moment nie wątpił w to że naprawdę byłam w ciąży i że bardzo to przeżyłam. Nie miał do mnie również żadnych pretensji ze nie pojawiłam się wcześniej, prowadził dokładny wywiad i okazał dużo zrozumienia dla tego co się stało. Dokaładnie mnie zbadał i wysłał na dodatkowe badania przeciwciał. Poprostu DUSZA CZŁOWIEK (porównując z tą ginek w Łodzi).
I kiedy czytam o tym jak Was czasem traktują lekarze po takim wstrząsie jakim jest poronienie to mi się nóż w kieszeni otwiera Dajcie sobie spokój z nimi, bo jak lekarz nie umie wczuć się w sytuacje pacjenta to jak chce mu pomóc? Ja nawe przez sekundę nie pożałowałam swojej decyzji o zmianie lekarza. Pozdrawiam serdecznie
Drugi raz poroniłam dwa miesiące temu. Ponieważ o ciąży dowiedziłam się trzy dni przed terminem @ pobiegłam do swojego ginka który zapisał leki na podtrzymanie i witaminki Niestety nie udało się Tak bardzo przeżyłam to poronienie że nie poszłam do niego przez 7 następnych tygodni wciąż pamiętając jak zostałam potraktowana w Łodzi (na szczęście w tak wczesnej ciąży macica w większości oczysza się sama). Ale bardzo się pomyliłam w ocenie mojego obecnego lekarza. On bardzo się zmartwił kiedy usłyszał co się stało.... Nawet przez moment nie wątpił w to że naprawdę byłam w ciąży i że bardzo to przeżyłam. Nie miał do mnie również żadnych pretensji ze nie pojawiłam się wcześniej, prowadził dokładny wywiad i okazał dużo zrozumienia dla tego co się stało. Dokaładnie mnie zbadał i wysłał na dodatkowe badania przeciwciał. Poprostu DUSZA CZŁOWIEK (porównując z tą ginek w Łodzi).
I kiedy czytam o tym jak Was czasem traktują lekarze po takim wstrząsie jakim jest poronienie to mi się nóż w kieszeni otwiera Dajcie sobie spokój z nimi, bo jak lekarz nie umie wczuć się w sytuacje pacjenta to jak chce mu pomóc? Ja nawe przez sekundę nie pożałowałam swojej decyzji o zmianie lekarza. Pozdrawiam serdecznie
- rudamisia
- Posty: 22
- Rejestracja: 03 lut 2005 01:00
witajcie,
piszecie tu wszystkie o pierwszych wizytach u lekarza po lyzeczkowaniu. Bardzo Wam wspolczuje. Ja ide dopiero za tydzien, ale napisze o samej wizycie przed. Wieczorem, okolo 8-9 tydzien bylo plamienie, wiec pojechalismy z mezem na ostry dyzur. No i sie zaczelo.
Na USG lekarz dyzurny powiedzial doslownie tak:
"No tak, ciaza jest, ale dziecka sie z niej nie doczekacie. Przyjdzie Pani w poniedzialek, to wyskrobiemy"
I koniec.
Nic, zadnych wyjasnien, zadnych tlumaczen, bo inni czekaja
Pierwsza wizyta po jest wazna, ale lekarze powinni tez zastanowic sie jak przekazuja "nowine" o ciazy martwej, pozamacicznej, czy pustym jaju plodowym. Czy nie ma zadnych kursow??
Nikomu nie zycze takiego doswiadczenia
i przepraszam ze nie na temat
piszecie tu wszystkie o pierwszych wizytach u lekarza po lyzeczkowaniu. Bardzo Wam wspolczuje. Ja ide dopiero za tydzien, ale napisze o samej wizycie przed. Wieczorem, okolo 8-9 tydzien bylo plamienie, wiec pojechalismy z mezem na ostry dyzur. No i sie zaczelo.
Na USG lekarz dyzurny powiedzial doslownie tak:
"No tak, ciaza jest, ale dziecka sie z niej nie doczekacie. Przyjdzie Pani w poniedzialek, to wyskrobiemy"
I koniec.
Nic, zadnych wyjasnien, zadnych tlumaczen, bo inni czekaja
Pierwsza wizyta po jest wazna, ale lekarze powinni tez zastanowic sie jak przekazuja "nowine" o ciazy martwej, pozamacicznej, czy pustym jaju plodowym. Czy nie ma zadnych kursow??
Nikomu nie zycze takiego doswiadczenia
i przepraszam ze nie na temat