PORONIENIE PO LUDZKU

Archiwum forum "Poronienia"

Moderatorzy: Moderatorzy, Moderatorzy grupa wdrożeniowa

Awatar użytkownika
magic
Posty: 35
Rejestracja: 16 lut 2005 01:00

Post autor: magic »

Cześć,

Martencja - pewnie po raz n-ty na tym forum, napiszę jak większość z nas - przykro mi, ze również Ciebie to spotkało. Znam to uczucie pustki...

Tak, ostatnio, niestety, "na fali" kontrowersyjnego pogrzebu zorganizowanego przez fundację Nazaret, ukazało się dużo informacji o stronie www.poronienie.pl i organizacji "Dlaczego". Zaczęto mówić o cierpieniu mam bez dzieci... Piszę niestety... O to nam chodzi, żeby "świat" o nas usłyszał i zrozumiał... Ale po raz kolejny musimy tłumaczyć, że strata dziecka w wyniku PORONIENIA i aborcja to dwie różne rzeczy. Nikt nie ma prawa porównywać naszego bólu i cierpienia (?) kobiet, które ZDECYDOWAŁY, że dziecka nie urodzą, również wymieniona fundacja. Szkoda, że ludzie nie widzą / nie chcą widzieć różnicy. Mam nadzieje, że nasze działania to zmienią...
Pozdrawiam,
Monika
Awatar użytkownika
asieek-mamutek
Posty: 3
Rejestracja: 28 paź 2005 00:00

Post autor: asieek-mamutek »

Witam, niestety i ja dołączyłam do grona kobiet, które doświadczyły tragedii poronienia.
Pierwszą ciążę przechodziłam praktycznie bez większych problemów. Urodziłam wspaniałą, zdrową dziewczynkę. Zdecydowaliśmy się na drugie dziecko. Początkowo nic nie wskazywało na tak smutny koniec tego rozdziału naszego życia....
Byłam już w 28 tygodniu ciąży. Czułam się świetnie, wszystkie wyniki badań super. Planowany termin porodu 25.12.2005......
W sobotę 24 września wieczorem zastanawiałam się czy tego dnia czułam kopniaczki, czy nie?..... W niedzielę już specjalnie zwracałam uwagę..... W poniedziałek rano do lekarza. Nie było mojej pani doktor, więc bez kolejki wchodzę do lekarki, która aktualnie ma malutkie "okienko" pomiędzy pacjentkami. Pani doktor próbuje znaleźć tętno dziecka - nie udaje jej się. Z zatroskaną miną mówi "Zaprowadzę panią do kolegi na USG, bo ja tutaj nie mam sprzętu". Sympatyczny pan doktor po bardzo długim i wnikliwym badaniu powiedział, ze "niestety serduszko Dzidziusia nie bije". Zapytał, czy chcę zobaczyć to na monitorze. Pokazał mi wszystko co było według niego istotne.... Wytłumaczył mi, że Dzidziuś zmarł około 3 dni wcześniej..... Był bardzo ciepły i współczujący. Podobnie jak pielęgniarka. Dostałam skierowanie do szpitala i coś na uspokojenie.......
Do szpitala zgłosiłam się dopiero 28.09 rano z silnymi bólami. (Opóźnienie wyniknęło z tego, że czekałam aż mąż wróci z delegacji, bo nie miałam z kim córki zostawić). Wody odeszły mi w drodze do szpitala. W izbie przyjęć pielęgniarka próbowała wypełnić kartę. Nie udało się jej, bo na pytanie o zawód męża (po kiego im to??!!) odpowiedziałam: Skurcze mam co trzy minuty!!! Darowała sobie biurokrację (podstawowe dane miała z karty ciąży i książeczki ubezpieczeniowej) i biegiem zawiozła mnie na porodówkę. Tam "odebrała" mnie przemiła Położna, o której wiem tylko, że ma na imię Grażyna (chyba....). Położna próbowała założyć mi wenflon (czy jak to się tam nazywa?) ale jej się to nie udawało - w normalnych warunkach jest to trudne zadanie, a co dopiero w takiej sytuacji.... Udało się dopiero za 8 (słownie ósmym) podejściem - policzyłam później ślady po ukłuciach. Absolutnie nie mam do Niej o to pretensji, bo wiem, że się starała ale ani sytuacja nie była prosta ani ja jej tego nie ułatwiałam. Ciężko współpracować w takcie skurczy partych...... Dzięki tym problemom przynajmniej urodziłam bez żadnych wspomagaczy typu oksytocyna..... Kiedy urodziłam Kruszynkę - położenie miednicowe, ale to i tak w tej sytuacji nie miało większego znaczenia- usłyszałam, "Kochana, jeszcze raz, jeszcze łożysko...." Tuż po tym przyszła pani doktor, która wcześniej zajrzała do mnie na chwilę i na dzień dobry (którego oczywiście nie powiedziała) mi się nie spodobała ze względu na bogato zdobione paznokcie (tipsy??). Podeszła do mnie ze strzykawką. Zapytałam się co to? Na co ona mi odpowiedziała: "Środek znieczulający, niestety czeka panią jeszcze kontrola". Trochę zakręciło mi się w głowie, ale cały czas byłam przytomna i dokładnie wiedziałam co się ze mną działo. Było to jak znieczulenie miejscowe, jak mnie czyściła to czułam, że coś mi tam robi, ale nic nie bolało. Wbrew moim wcześniejszym obawom pani doktor była delikatna i ostrożna. Cały czas mówiła do mnie w stylu "Jeszcze troszkę.... Ja naprawdę muszę to dokładnie zrobić.... Już chwileczka i kończę... " Właściwie nie było ważne co ale jak mówiła....
Tak jak po każdym naturalnym porodzie musiałam dwie godziny spędzić jeszcze na porodówce.... Przyszła do mnie Położna i zapytała jak się czuję? Czy chcę pić, czy coś mi podać?.... Zapytała również czy chcemy "zabrać Dzieciątko, aby pochować?"
Zostałam położona w 6-osobowej sali (3 dziewczyny w baaaardzo zaawansowanych ciążach + 2 z ciążami zagrożonymi)
Najgorsze chwile były jak dziewczyny miały KTG, choć ze względu na mnie było ściszone....
Tak, poroniłam po ludzku..... Myślę, że dzięki temu jest mi odrobinę łatwiej.....
(prawdę powiedziawszy byłam mile zaskoczona zachowaniem personelu, bo 3 lata wcześniej w tym samtm szpitalu i praktycznie przy tym samym personelu i wrażenia były okrrropne - ole to już temat na inny wątek)
Awatar użytkownika
agusia80
Posty: 89
Rejestracja: 18 wrz 2005 00:00

Post autor: agusia80 »

Smutne to wszystko, przeczytałam cały wątek :( odżyły wspomnienia.
Sierpień 2002 dowiaduję się, że jestem w ciąży- wprawdzie nieplanowanej ale jestem szczęśliwa.Wybieramy imiona Kubuś albo Julia, oglądamy wózki, ciuszki, zabawki.
26.09-9 tydzień, pojawia się delikatne plamienie.Lecę do mojego lekarza- ciąża zagrożona. Mam leżeć.Woli pani w domu czy do szpitala? Wybieram szpital, zawsze to bezpieczniej.Przed końcem wizyty dostaję jeszcze polecenie , że po wyjściu ze szpitala mam się zgłosić do niego a nie do kogoś innego(więcej mnie nie widział).
Do szpitala jadę wieczorem, dostaję zastrzyk na podtrzymanie, po badaniu ginekologicznym lekarz stwierdza, że wielkość ciąży odpowiada wiekowi. NADZIEJA. Przez pół nocy modlę się o moje Dzieciątko i proszę, żeby wytrzymało. Rano USG- lekarka pokazuje mi monitor i mówi, że niestety nie ma dla mnie dobrych wiadomości.Ciąża obumarła. Pyta czy dojdę sama na oddział. Dostaję informację, że na następny dzień będzie drugie USG bo lekarze muszą mieć pewność.Wychodzi tak samo. Trzeba zrobić zabieg.
Pojawia się problem, bo moja szyjka macicy się nie poszerzyła i w trakcie czyszczenia macicy może dojśc do uszkodzeń, które sprawią, że nie będę mogła mieć dzieci. Lekarz mówi mi to tonem urzędowym, przecież to nie jego problem. Kolejny szok. Jest wyjście- specjalny zastrzyk, który kosztuje 200zł i sama muszę go sobie kupić, bo szpital takimi lekami nie dysponuje.
Kupujemy zastrzyk. Lekarz, który wcześniej był niemiły przychodzi do pracy w sobotę tylko po to, zeby zrobić mi zabieg i żebym sie już nie męczyła. Po zastrzyku trzeba czekać aż pojawi sie krwawienie i skurcze, co kilkanaście minut przychodzi pielęgniarka i pyta jak się czuję. Kiedy bardzo boli dostaję leki przeciwbólowe.
W końcu zabieg- znieczulenie miejscowe, pielęgniarka trzyma mnie za rękę, wyciera mi łzy z policzków. Najgorsze jest to, ze wszystko słyszę - ten chlupot jest okropny, zamykam oczy, bo wszędzie jest mnóstwo krwi.
Strasznie boli, mimo znieczulenia.
Dzień wypisu- ranny obchód, wchodzi ordynator i w drzwiach wesoło krzyczy- no i jak się czują przyszłe mamusie??(leżymy we trzy- wszystkie po zabiegach) :?
Te wspomnienia ciągle bolą i wiem, że nigdy nie przestaną.Muszę jednak stwierdzić, że oprócz kilku zgrzytów moje poronienie było ludzkie. Prawda jest jednak, taka, ze personel szpitalny nie bardzo wie jak radzić sobie z kobietami, które tracą dzieci. Lekarzy uczy sie sukcesów a nie porażek- tak powiedział niedawno w programie o poronieniach lekarz.
aga
Awatar użytkownika
magic
Posty: 35
Rejestracja: 16 lut 2005 01:00

Post autor: magic »

Witam,
Kiedyś już pojawiła się informacja w tym wątku, o tym jak udało nam się "podbić" miesięcznik Marie Claire (właściwie przypadkiem :)). I jest ciąg dalszy...

W październikowym numerze MC (w cyklu Kobieta Miesiąca) ukazał się wywiad z Moniką (wuchowa), ktora stworzyła ten wątek i współtworzy strone www.poronienie.pl (i robi mnóstwo innych dobrych rzeczy w temacie poronień).
W listopadowym numerze - oddzwięk w listach do MC (będę nieskromna ;) - mój i jeszcze jeden).

W numerze grudniowym (aktualnym) - wybory Bohaterki Roku MC (spośród Kobiet Miesiąca) - i jest tam NASZA Monika.

Żeby nie było, że się "podlizuję" lub prowadzę agresywną agitację ;), przytoczę suche fakty, a każdy zdecyduje sam :)
Aby zagłosować na Monikę należy wysłać SMS o treści: marieclaire9 pod numer 7060 (koszt 50 gr netto / 61 gr brutto).

I jeszcze sprostowanie - moje prywatne - redakcja pomyliła, niestety, zdjęcia. "Nasza" Monika-wuchowa to ta na fotce przy nr 10 :). Mam tylko nadzieję, że przy głosowaniu będą się już trzymali tych numerów co są podane - a zdjęcia... no cóż...

Na forum www.poronienie.pl już zaczęłyśmy akcję wysyłania sms-ów :)))

Gorąco pozdrawiam,
Monika
Awatar użytkownika
magic
Posty: 35
Rejestracja: 16 lut 2005 01:00

Post autor: magic »

Zapomniałam dodać :? , że głosować można do 5 grudnia br.

Jeszcze raz pozdrawiam,
Monika
Awatar użytkownika
zeta
Posty: 2
Rejestracja: 19 lis 2005 01:00

chce poronic!!!!!

Post autor: zeta »

:( Chce poronic.....jak poronic,pomozcie mi jak macie jakis pomysł.???? bede wdzieczna bardzo....wiem ze zle robie ale musze....
Awatar użytkownika
zeta
Posty: 2
Rejestracja: 19 lis 2005 01:00

Re: chce poronic!!!!!

Post autor: zeta »

:( Prosze was piszcie mi jak poronic,, i to jak najszybciej!!!!!
Awatar użytkownika
spa_cja
Posty: 103
Rejestracja: 19 wrz 2005 00:00

Post autor: spa_cja »

nie zrozum mnie żle, ale to pewnie jakiś głupi żart. A jesli faktycznie masz problem lub chcesz o tym z kimś porozmawiac pójdz do kogos zaufanego, lub do lekarza...po prostu. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Mariola28
Posty: 197
Rejestracja: 12 cze 2005 00:00

Post autor: Mariola28 »

Zeta jestem przerazona tym co tu napisalas!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Kompletnie cie nie rozumiem i jestem w ciezkim szoku!!!!!!!!!!Podejrzewam,ze wiele dziewczyn poprze moje zdziwienie!!!Zastanow sie dokladnie zanim podejmiesz decyzje!!!Jest wiele kobiet ktore nie moga zajsc w ciaze i ktore pragna miec dziecko a ty jestes w ciazy i mozesz urodzic i chcesz to zmarnowac!!!!!Pozniej bedziesz tego zalowac!!!Jesli nie chcesz wychowywac dziecka to po porodzie zostaw je w szpitalu tak bedzie najlepiej!!!!Mysle,ze nie znajdziesz tutaj nikogo kto powie ci jak poronic!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Mam taka nadzieje!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Aniolek IX.2004
Julia ur.21.02.07
Awatar użytkownika
magic
Posty: 35
Rejestracja: 16 lut 2005 01:00

Akcja "Marie Claire"

Post autor: magic »

Hej,

Więcej o wyborach "Bohaterki Roku MC" już na stronach:

http://www.poronienie.pl/mc_akcja.html

(również wywiad z Moniką-wuchową, listy i warunki głosowania)

Pozdrawiam,
Monika
Awatar użytkownika
Dziewuszka
Posty: 2
Rejestracja: 13 gru 2005 01:00

....

Post autor: Dziewuszka »

Ja nie byłam w szpitalu...ale moj lekarz ginekolog był wyrozumiały i zachował sie bardzo "po ludzku"...Chodz jestem tak młoda strasnzie cierpie z powodu straty swojego maleństwa...podejrzewałam ze jestem w ciązy lecz USG jeszcze nie potwierdzało tego stanu...zrobiłam test ciążowy lecz i one bywają mylne.W czwartek miałam małe plamienie,pozniej w piątek to samo nie wiedziałam co o tym myślec bo w koncu nie miałam pewności ze bede miała dzidziusia...w sobote wieczorem zauwazyłam silne krwawienie,zadzwonił do mnie chłopak i zaczął ze mna na ten temat rozmawiac,oboje bardzo sie baliśmy a mi juz chodziło po głowie ze jezeli to ciążą to moze juz ja straciłam :( w niedziele było to samo tyle ze doszły jeszcze ogromne bóle...chłopak mnie wspierał jak tylko mógł...no i wczoraj wybrałam sie do ginekologa i okazało sie ze poroniłam:( mój dzidzius mial zaledwie 5 miesięcy a ja nawet nie byłam pewna jego istnienia;(Misiu mi pomaga i mnie wspiera,spedza ze mna mnóstwo czasu bym nie była teraz sama...lecz mi tak trudno...nawet rodzicom nic nie moge powiedziec :( a przyczyną utraty bobaska był prawdopodobnie moj ubadek ze schodów,w srode z nich spadłam a od czwartku wsyztsko sie zaczeło ;( wiem ze była bym bardzo młodą mamą i co ja bym mogła zaoferować dzidziusiowi swojemu...wiem ze napewno bezgraniczną miłość... ;(
...........Kocham Cie Aniołeczku...wiem ze patrzysz na swoją mamusie z nieba...:*
Awatar użytkownika
donak
Posty: 115
Rejestracja: 10 gru 2005 01:00

Post autor: donak »

czesc dzieczyny dopiero zauwazylam watek i dopieo pisze
ale ja nie mam dobrego wspomnienia z pobytu w szpitalu to byl koszmar
po pierwsze bardzo mnie podbrzusze bolalo a pielegniarki i salowe byly straszeciagle cos nie pasowalo pielegniarki nie chcialy dawac czegos na bol
po drugie moj najgorszy moment to gdy pielegniarka kaazala mi wyjsc na korytarz i ustawic sie w kolejce na zabieg gzie czekalam az bedzie moja kolejka
po trzecie moje najgorsze odczucie to kiedy wchodze na zabieg bo juz moja kolejka a tam ok 20 praktykantow oni kaza mi sie rozebrac i usiasc na pilota a pode mna ogromne brudne wiadro przygotowane do resztek po zabiegu
to bylo okropne a potem jescze gorzej bo do domu wyszlam tylko na jeden dzien po czy swieta i sylwester spedzilam ponowie na odziale z zakarzeniem
to jest wlasnie panstwowa sluzba zdrowia
dlatego na kolejne 3 zabiegi pojechalismy z mezem do prywatnej kliniki zreszta tam dzie moj gin przyjmuje za kazdym razem placimy po 500 zl ale przynajmnie traktuja czlowieka z klasa jadac juz na sale zabiegowa kazdy bardzo mily zawzze jeszcze rozwesela pogadaja i nie ma takego okropnego widoku jak w szpitaku to wiadro to poprostu cos okropnego
a po zabiegu przy kazdym wracasz na wlasna sale i kazdy nawet maly bol to od razu daja przeciwbolowe i po 2 godz jestem zawsze w domu

dziewczyny jezeli macie takie przezycia jak ja to naprawde to 500zl to jest nic w porownaniu z tym bolem juz nawet nie po stracie dziecka tylko z pobytem w szpitalu wiem ze moze suma nie jest mala ale traktuja cie tam po ludzku a nie jakbys za kielbasa w kolejce stala
pozdrawiam
pap
Awatar użytkownika
donak
Posty: 115
Rejestracja: 10 gru 2005 01:00

Post autor: donak »

jeszcze jedno
ZETA JA JESTEM PO 4 PORONIENIACH I TAK NAPRAWDE NIGDY W ZYCIU NIE ZROZUMIEM DZIECZYN TAKICH JAK TY NIE WIEM CZY TY MYSLISZ ZE W PORONIENIU JEST JAKAS PRZYJEMNOSC TO OD RAZU MOWIE ZE SIE GLEBOKO MYLISZ
A JEZELI TAK CI NA TYM ZALEZY TO NAPRAWDE PO PORODZIE DZIDZIE W SZPITALU MOZESZ ZOSTAWIC I TEZ PO KLOPOCIE A NIE MUSISZ PORANIAC
A TAK W OGOLE TO MAM POMYSL URODZ DZIDZIE I DAJ JA MI I MEZOWI MY NAPRAWDE WYCHOWAMY TO DZIECKO TAK JAK KAZDEJ ISTOCIE SIE NALEZY WIESZ CI JAK CHCESZ TO CI ADRES MOJ PODAM A TY NAWET MOZESZ PODRZUCIC MALENSTWO POD NASZE DRZWI TO CHYBA LEPSZE NIZ TWOJ BEZNADZIEJNY POMYSL
NIE ROZUMIEM JAK MOZESZ W OGOLE PISAC TO NA STRONACH NASZEGO BOCIANA
MOZE POWINNAS PRZECZXYTAC O CZY TE STRONY MOWIA BO CHYBA COS CI SIE POPIEPRZYLO
TU KAZDA Z NAS MARZY O MALYM BABY A TY
NIEROZUMIEM
ZASTANOW SIE NAD TAK IDIOTYCZNA DECYZJA
BO GORZEJ JAK PRZEZ TWOJE GLUPIE POMYSLY TO ZAMIAST PORONIENIA BEDZIESZ MIALA NA SUMIENIU CHRE DZIECKO KTORE PRZYJDZIE NA SWIAT DZIEKI TOBIE
pozdrawiam
pap
Awatar użytkownika
Grubcia
Posty: 3466
Rejestracja: 15 kwie 2004 00:00

Post autor: Grubcia »

donak- :cmok:
Somewhere over the rainbow...2 Aniołki - 2004r. :(
Córcia Madzia - ur. 12.07.07r. :)
oraz
Synuś Zbyszek - ur. 12.05.10r. :)
Awatar użytkownika
donvita
Posty: 25
Rejestracja: 13 paź 2005 00:00

Post autor: donvita »

Zeta Ty chyba pomyliłaś forum, my tu walczymy z tym jak robić zeby nie dosżlo do poronienia i jak sobie później radzić a nie jak zrobić zeby do tego doszło. Chyba powinnaś szukać " pomocy" gdzie indziej
Zablokowany

Wróć do „Archiwum - Poronienia”