Monika1221 Dziękuję,że podzieliłaś się Waszą historią. To faktycznie przez wirusa wszystko się przeciągnęło w czasie a dla czekających to każdy miesiąc jest tak długi... Jak cudownie czytać takie piękne wiadomości, że znalazły się wasi synkowie. To musi być mega dużo pracy z dwoma maluszkami, bo w sumie to bardzo małe dzieci. Ale jak będą za chwilę starsze to fajowo jak różnica wieku jest taka mała.
można się teraz z nimi bawić i patrzeć jak rosną
Tak ja teraz jestem na etapie szukania czytania... chociaż ten etap już trwa jakieś 2 lata
Jednak o dziwo nie ma aż tak dużo informacji... Myślę,że temat adopcji nadal jest bardzo delikatny. Owszem znalazłam kilka fajnych serii czy wywiadów, pamiętników na YouTube rodzin,które zaadoptowały ale jest to w sumie ułamek, jeśli odniesiemy się do faktycznej liczby adopcji.
Może ludzie chcą pozostać anonimowi,ja to rozumiem. Jednak zastanawiam się, dlaczego na bocianie obecnie większość wątków adopcyjnych jest znacznie mniej aktywna niż kilka czy kilkanaście lat temu...?
Czy otrzymaliście z mężem prawdziwe i wyczerpujące informacje dot. zdrowia waszych dzieci?
My czekamy na kurs w Gdańsku, są tutaj dwa ośrodki adopcyjne. Jednak dziwi mnie, że tak mało osób się uaktywnia, może podczytują anonimowo i nabierają odwagi
...sama tak robiłam... Ale są też zapisani oczekujący na kurs...w Gdańsku dlatego zapraszamy do rozmowy, bo faktycznie to czekanie jest mega trudne a to dopiero początek "tej drogi" i "tej przygody" Wiadomo , nie traktuję obecnie każdej minuty jako wyłącznie czekania, niecierpliwego, uporczywego, ale są chwile kiedy to "czekanie" jakby fizycznie boli moje ciało i duszę.... A później mam takie dni ,że wiem,że sobie czekamy, że będzie dobrze i jak zapomnę, że jesteśmy gdzieś "zapisani" po "nasze dzieci" to jak sobie to przypomnę to jakoś tak mi cieplej w sercu....bo wiem, że kiedyś będziemy razem. Dziwne uczucie tak tęsknić i czekać na kogoś, kogo jeszcze się nie poznało... jednocześnie wydaję się to tak realne, jak tęsknota za kimś kogo znaliśmy całe życie.
Mam tylko nadzieję,że dzieci będą zdrowe. Bardzo obawiam się FAS czy RAD bo czytałam różne historie rodzin, opinie lekarzy, psychologów, psychiatrów itp. Tu może nie chodzi o strach sam w sobie, a bardziej niemoc faktycznie udzielenia pomocy. Oczywiście takie rodziny robią co mogą ale nie zawsze taka pomoc jest skuteczna bo czasem niestety nie da się "naprawić"tak uszkodzonego układu nerwowego. Mam nadzieję, że ośrodek jest uczciwy i udostępniania pełną dokumentację medyczną dzieci. Może jestem słaba, może ktoś powie,że brak mi siły, aby zawalczyć o tak chore dzieci. Jednak uczciwie muszę przyznać,że nie chciałabym walczyć z takim problemem. Mogą być inne, ale nie aż tak mocno ingerujące w normalne funkcjonowanie dzieci. Mam dużo myśli,czy sobie poradzimy, czy będziemy umieli im pomóc efektywnie w nadrobieniu zaległości np. rozwojowych. Ale czytałam też wiele pięknych historii,gdzie słabo rokujące dzieci okazały się zdrowe i kochane "tylko"zaniedbanie, tak mocno ,że wydawały się nawet opóźnione rozwojowo czy mentalnie.
Zazdroszczę Wam teraz, tego rodzinnego bałaganu
,biegania, śmiechu,zabaw itp. Domyślam się,że dużo pracy i w sumie byliście rzuceni "na głęboką wodę"
dostając dwoje malutkich dzieci w jednym momencie ale pewnie pomimo zmęczenia jesteście bardzo szczęśliwi razem.
Masz jakieś fajne znajomości z kursu? Udało się zaprzyjaźnić z jakąś z par? W jakim czasie cała grupa "otrzymała dzieci"?
Jaki kurs przechodziliście? Jaka jestTwoja opinia i innych uczestników na temat szkolenia? Tu w Gdańsku mamy mieć kurs dla rodzin adopcyjnych PRIDE.
Jest tyle pytań,obaw, a jednak tak bardzo chcę aby ten czas już nadszedł...ach szkoda,że nie można przewinąć czasu... Do tego momentu spotkania... Ale z drugiej strony ten czas pozwala się oswoić z tą myślą i jakoś na spokojnie przyzwyczaić do myśli,że będziemy rodzicami. Mam nadzieję,że nie będziemy długo czekać,ale z tym czasem to jest różnie... Raz pary decydujące się na więcej niż jedno dziecko czekają krócej a czasem i dłużej.
Jak zareagowała rodzina i otoczenie na wasze maluszki? Trochę szok ,że dwa na raz
ale fajnie,że mają też siebie na wzajem.
U nas wie mało osób, ale rodzina i najbliżsi przyjaciele czekają niecierpliwie z nami... Nie mówiliśmy nie dlatego,że ktoś jest źle nastawiony a z uwagi na tak dłuuuugi czas oczekiwania... W tej chwili wiedzą moi rodzice i już podpytują no kiedy te dzieci dostaniecie.... I w sumie to nie wiem czy mam ich czy siebie uzbroić w cierpliwość
Dobrej nocki
przytul synków od " wirtualnej cioci"
Ps. Czy wasze dzieci mają nowe imiona?