Nasza historia - smutne...

W oczekiwaniu na ten telefon... i pierwsze dni po nim.

Moderator: Moderatorzy moja adopcyjna droga

Alina_Katowice
Posty: 157
Rejestracja: 20 wrz 2010 20:15

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: Alina_Katowice »

abecadło pisze:Na miejsu - "matka" z RZ napomknęła o FAS...prawie nieprzytomna z szoku i bólu, wróciłam do domu i od razu skontaktowałam się ze znajomym lekarzem, żeby dowiedzieć się więcej nt tej choroby.
Przepłakałam kilka dni...ostatecznie - nie zdecydowaliśmy się na tę adopcję również - ale tym razem byliśmy do tego w pełni przekonani.
abecadło pisze:Ja wiem, że adopcja ukierunkowana jest na dzieci i to im ma w największym stopniu służyć i pomagać. Ale rodzice adopcyjni też mają uczucia...też cierpią, tęsknią, przeżywają lęki niepewności i traumę odrzucenia....
Podobną rzecz przeżyłam (nie taką sama, bo widziałam dziecko tylko na zdjęciu).
Staram się obecnie o drugą adopcję (dziewczynka 4 - 11 lat, PRAWIDŁOWO ROZWINIĘTA UMYSŁOWO - co podkreślałam). Dostałam telefon z OA: jest 12 - latka, nic o niej nie wiemy (?!), tyle tylko, że jest biologiczną sierotą i chce iść do rodziny; proponowano jej adopcję zagraniczną, ale ona chce do polskiej rodziny, naprawdę bardzo chce!

Szybka rozmowa z moją 14,5 - letnią córką. Co powiesz na 12 - letnią siostrę? OK, może być 12 - letnia, żeby tylko mogła być z nami, żeby się udało!
Pojechalam. Dziewczyna jest o 2 lata opóźniona w nauce szkolnej i przerabia program szkoły specjalnej. "Jest niesamodzielna i raczej nigdy nie będzie; biologicznie dorosła kobieta o psychice małego dziecka" - martwi się pani dyrektor DD. Widziałam dokumentację - rozpoznany FAS, choroba sieroca ('klasyczna" - z kiwaniem), zaburzenia przywiązania, nie panuje nad emocjami... itd.


Odmówiłam. I też miałam poczucie krzywdy, że ktoś fundując mi to przeżycie nie liczył sie z moimi uczuciami...
agniecha86
Posty: 11634
Rejestracja: 19 paź 2008 00:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: agniecha86 »

ja przechodziłam coś podobnego, może nie tyle, że nie wiedzielismy czy chcemy by Wiktorek zostal z nami bo to bylo wiadome od poczatku, ale gdy Go przywiezlismy 2 tyg plakał on i ja. Bez siły, doslownie jak flak. Pozniej zaczely się problemy ze zdrowiem, zapalenia oskrzeli, katarki, itd proza życia. Ale bolesna. Jednak w momencie gdy RB zostali pozbawieni dostalam skrzydel. moj mąż kochał synka i o tym mowil od pcozatku, a ja po prostu bylam matką. Ale po pozbawieniu pokochalam bezgranicznie. Mimo, że też wymagał rehab. specjalistow itd. I wiem że nadal bedzie potrzebował. Ale wierzę w to, że razem przeskoczymy nie jeden wierzchołek. Życzę Ci, byś podjęła właściwą dla Waszej rodziny decyzję teraz i w przyszłości. Bo każdy zasluguje na miłość zarówno dziecko na to by czuć się kochanym, jak i rodzic by móc upijać się miłością do dziecka, taką zdrową i bezgraniczną :)
A co do zawieszenia dziecka hmm temat rzeka. Uważam, że czesto zdarzaja się adopcje "złe" w ktorej rodzice nie mogą się odnaleźć dlatego myślę, że okres preadopcyjny mogłby byc dluższy chyba, że rodzice będą mieli tez szkolenie na RZ. Należy zaznajomić się z dzieckiem i z wszelkimi ukrytymi "gwiazdkami"

15.07.2011r. Kwalifikacje na RA/RZ :DDD:

1066

5tcw sercu cichosza :(

W oczekiwaniu na kolejny cud

Ząbki Wiktorka

Agnieszkowe Pogotowie Rodzinne


Awatar użytkownika
lizka
Posty: 183
Rejestracja: 19 lut 2003 01:00

Re: Nasza historia - szczęśliwe zakończenie...

Post autor: lizka »

Kochane moje bardzo Wam dziękuję...
Nie odzywałam się długo bo...
Zdarzył się cud o który tak się modliłam.
Kocham małą bez pamięci.
Jesteśmy rodziną i nic już tego nie zmieni.
To co było parę miesięcy temu jest jak zły sen, minął, a my jesteśmy szczęśliwi.
I nie jest już ważne co będzie dalej, czy niunia będzie zdrowa, jak wiele ma deficytów, jest naszą córką, i nic już więcej nie ma znaczenia.
Będziemy walczyć o jej zdrowie, o jej rozwój.
I cieszy nas każdy jej mały krok…
Bogu dziękuję że jej nie oddałam.
I dziękuję Wam za wszystkie słowa otuchy z tego ciężkiego dla mnie okresu.
II ICSI kwiecień 2006 - Novum - udało się!
Nasz synek urodził się 29 grudnia 2006 r!
Córcia 25.09.2011r. - nasz kochany adoptuś...
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: Bobetka »

lizka pisze:I nie jest już ważne co będzie dalej, czy niunia będzie zdrowa, jak wiele ma deficytów, jest naszą córką, i nic już więcej nie ma znaczenia. Będziemy walczyć o jej zdrowie, o jej rozwój.
:caluje Czytałam, ale się nie odzywałam. A dziś taki wpis :fala Jak widać trzeba pozwolić cudowi się zdarzyć, a czasami po prostu dać mu czas :love:

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Awatar użytkownika
wanielka
Posty: 3827
Rejestracja: 17 gru 2007 01:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: wanielka »

lizka wspaniałe wiadomości :mrgreen:
:fala
w ciszy i cierpliwości jest wasza siła...
agniecha86
Posty: 11634
Rejestracja: 19 paź 2008 00:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: agniecha86 »

lizka pisze:Kocham małą bez pamięci.
Jesteśmy rodziną i nic już tego nie zmieni.
To co było parę miesięcy temu jest jak zły sen, minął, a my jesteśmy szczęśliwi.
I nie jest już ważne co będzie dalej, czy niunia będzie zdrowa, jak wiele ma deficytów, jest naszą córką, i nic już więcej nie ma znaczenia.
pięknie to brzmi :) bardzo się cieszę i życzę jak najwiecej pogodnych dni pełnych miłości =xxx#

15.07.2011r. Kwalifikacje na RA/RZ :DDD:

1066

5tcw sercu cichosza :(

W oczekiwaniu na kolejny cud

Ząbki Wiktorka

Agnieszkowe Pogotowie Rodzinne


Awatar użytkownika
myszka333
Posty: 2120
Rejestracja: 05 kwie 2006 00:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: myszka333 »

Lizka :) bardzo się cieszę i życzę dalszej wytrwałości i dużo zdrówka dla córci :bigok:
MojBlog
21.05.15r.-zadzwonił TEN telefon :)
01.06.15r.-poznaliśmy Synka
22.07.15r.-Synek zamieszkał z nami
15.06.16r.-niespodzianka-zadzwonił drugi TEL
20.06.16r.-poznaliśmy Synka nr2
02.08.16r.-zamieszkał z nami Synek
chineczka
Posty: 1714
Rejestracja: 02 cze 2004 00:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: chineczka »

lizka tak sie ciesze
Mama sloneczka
Awatar użytkownika
agulinek
Posty: 4134
Rejestracja: 21 gru 2004 01:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: agulinek »

przeczytałam tak jakoś znienacka:) ale się cieszę, lizka!!!! Gratuluję- Rodzino!
alexa79
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 24877
Rejestracja: 31 paź 2009 01:00

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: alexa79 »

lizka gratuluje :fala i cały czas mocno zaciskam :bigok: za córeczkę
ilona2b
Posty: 40
Rejestracja: 11 maja 2010 13:25

Re: Nasza historia - smutne...

Post autor: ilona2b »

A jednak historia z happy-endem ;) super!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Moja adopcyjna droga”