Nie mam pewności,czy chcę....

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

alicjam_78
Posty: 9
Rejestracja: 09 sie 2016 13:26

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: alicjam_78 »

Bardzo Wam dziękuję.Wasze słowa/wpisy dają mi poczucie,że nie jestem stuknięta (tak do końca), że mam prawo się wahać, mieć wątpliwości, dać sobie czas.Choć się nie znamy, stać Was było na bezinteresowną życzliwość i powstrzymaliście się od oceny.Poczułam,że nie jestem sama.Do środy 17.08 (termin badań w ośrodku)jeszcze kilka dni,muszę dokładnie wszystko przemyśleć i przegadać z P.Doszliśmy wczoraj do wniosku,że nasze obawy wiążą się też z tym,że życie nigdy nie wymagało od nas większych poświęceń i zwyczajnie nie wiemy, czy podołamy, bo nasz świat-z chwilą pojawienia się dziecka-stanie na głowie.Oczywiście każdego dnia człowiek coś poświęca, wyrzeka się , zabiega o coś.Członkowie naszych rodzin są zdrowi, samowystarczalni. Nigdy nie musieliśmy dbać o kogoś przez dłuższy czas.Zdarzały się chwilowe niedomagania,ale wiecie,o co chodzi.Dbałość o dziecko to nie miesiąc czy dwa, a kilkanaście co najmniej lat.I nie chodzi o to,że nagle nie będziemy mogli iść na kręgla czy do kina,że dziecko jest przeszkodą;tylko o to,czy my,tak długo pozostając bezdzietnymi, będziemy potrafili zaopiekować się kimś,kto bez nas sobie nie poradzi,czy nie zrobimy mu/jej krzywdy,czy-do licha-nie jesteśmy już za starzy na przysłowiowe "pieluchy"?Niektórzy twierdzą,że taka wiedza przychodzi automatycznie wraz z pojawieniem się dziecka.Ja w to nie wierzę.Milion pytań w głowie...
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: yennefer23 »

alicjam_78 pisze:Niektórzy twierdzą,że taka wiedza przychodzi automatycznie wraz z pojawieniem się dziecka.Ja w to nie wierzę.Milion pytań w głowie...
moze niektorym przychodzi ;-) mnie nie przyszla, mojemu mezowi tez nie. wszystko musielismy przepracowac, wykminic, nauczyc sie, pytac innych, starszych i rownolatkow.l czytac na interencie i konsultowac z lekarzami. zycie ... wg mnie malo co w nim "samo" przychodzi

tak, wszystko o czym piszesz jest prawda, rodzicielstwo (przynajmniej nam) wywalilo zycie do gory nogami. jest trudno czasem, czasem jest lzej. jest trudno gdy jedno z dzieci choruje, a juz mega trudno gdy choruja obie corki. jest trudno gdy Starsza znow ma "gorszy" okres, gdy sie awanturuje, histeryzuje, krzyczy. jest trudno, bo nie ma juz kina, kolacji, wyjsc ze znajomymi kiedy sie zechce. ale przeciez wiekszosc ludzi jakos zyje, na pewnien czas trzeba z czegos zrezygnowac by cos zyskac. a co sie zyskuje ... nie musze chyba pisac, to wieczne "mama, mama, mama", "mama to, czy mama tamto". to, ze mozesz dziecku pokazac swiat swoimi oczami i ono ten swiat doslownie chlonie. to ze kazda nowa rzecz przezywasz z dzieckiem jeszcze raz. ten zachwyt gdy dziecko cos zrobi, czegos sie nauczy, gdy przezwyciezy wlasna slabosc.

jest trudno, ale zycie nie jest po to, zeby bylo tylko latwo
wtedy jest tak nudno i tak latwo zapomniec o tym co sie ma, jezeli sie o to nie powalczylo

no.... przynajmniej moim zdaniem

a podsumowujac: wg mnie sprobujcie pojsc na testy, nawet wziac udzial w szkoleniu. szkolenie, czy testy to nie jest decyzja o adopcji. moze wlasnie przegadanie spraw w kims madrzejszym i bardziej doswiadczonym (pod warunkiem ze kogos takiego spotkacie w OA) pozwoli Wam na podjecie decyzji w pelni zgodnej z Waszymi oczekiwaniami

lepiej dzialac wg mnie, niz zaprzestac dzialania, a potem sie zastanawiac co by bylo "gdyby". najwyzej okaze sie, ze to nie jest droga zyciowa dla Was
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
izabelam
Posty: 155
Rejestracja: 08 gru 2010 23:27

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: izabelam »

Alicjam_78, poruszyłaś mnie zdaniem: "Mam w sobie duuuużo miłości i tyle".

Napiszę o sobie. A Ty weź z tego co Ci pasuje, albo nic.
Nigdy nie czułam czegoś takiego , jak instynkt macierzyński. Nie chciałam mieć dzieci. Wogóle. Urodziłam syna, bo była to konsekwencja małżeństwa z ukochana osobą. Powtarzałam,że najlepiej gdyby urodził się kilkulatkiem, to moglibyśmy od razu rozmawiać. Jak sie urodził, bardzo się zdziwiłam, bo stałam się od razu nadopiekuńczą matką. (moja taka nie była). Trochę trwało, aż się opamiętałam ( hormony). O adopcji myślałam jak o poznaniu człowieka i podzieleniu się z nim moim życiem. Z taką motywacją zgłosiłam się do ośrodka. W trakcie procedur adopcyjnych wyszły jeszcze inne motywacje. Dla mojego męża , adopcja to była konsekwencja małżeństwa z ukochanąa osobą. Taka motywacja dałą zielone światło ośrodkowi,żeby zaproponować nam dzieci najpierw do RZ. I tak poznaliśmy nasze dzieci- ludzi, którzy fascynują mnie każdego dnia.
Po adopcji w ośrodku, z którego mieliśmy dzieci, zaproponowali nam funkcje pogotowia- bo im brakuje. Tak "wyróżnieni", tym razem jednogłośnie podjęliśmy decyzję o zostaniu zawodową rodzinąa zastępczą. Nie bedę dalej przynudzać, ale napisałam to ,żebyś zrozumiała,że :do urodzenia syna byłam najszczęśliwszą osobą na świecie( z innymi milionami najszczęśliwszych ludzi) i mogłabym nią być do śmierci, gdy urodziłam syna byłam najszczęśliwszą osobą ...itd, gdy adoptowałam dzieci byłam najszczęśliwszą...itd, gdy zostałam zawodową rodziną zastępczą jestem najszczęśliwszą osobą i mam nadzieję, że jeszcze dużo czasu do tej śmierci. Tak jestem prosto skonstruowana.Ale , jak to mówimy w naszej rodzinie:taki sie urodziłeś i świetnie, wykorzystajmy to jakoś sensownie.

Chodzi mi o to , bo pewnie umknęło, że nic nikomu do Twojej motywacji. A co wyjdzie, z tego co postanowisz, to : proza życia, jak ktoś fajnie to ujął.
Dbałość o dziecko to nie miesiąc czy dwa, a kilkanaście co najmniej lat.I nie chodzi o to,że nagle nie będziemy mogli iść na kręgla czy do kina,że dziecko jest przeszkodą;tylko o to,czy my,tak długo pozostając bezdzietnymi, będziemy potrafili zaopiekować się kimś,kto bez nas sobie nie poradzi,czy nie zrobimy mu/jej krzywdy,czy-do licha-nie jesteśmy już za starzy na przysłowiowe "pieluchy"?Niektórzy twierdzą,że taka wiedza przychodzi automatycznie wraz z pojawieniem się dziecka.Ja w to nie wierzę.Milion pytań w głowie...
A nie chcesz być czasami RZ? Bo takich ludzi u nas brakuje. Żarcik taki. :mrgreen:
Ale jakby co , to daj znać. ;-)
iza
Haneczka80
Posty: 35
Rejestracja: 05 lis 2015 19:12

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Haneczka80 »

alicjam_78 pisze:... bo nasz świat-z chwilą pojawienia się dziecka-stanie na głowie.Oczywiście każdego dnia człowiek coś poświęca, wyrzeka się , zabiega o coś.Członkowie naszych rodzin są zdrowi, samowystarczalni. Nigdy nie musieliśmy dbać o kogoś przez dłuższy czas.Zdarzały się chwilowe niedomagania,ale wiecie,o co chodzi.Dbałość o dziecko to nie miesiąc czy dwa, a kilkanaście co najmniej lat.I nie chodzi o to,że nagle nie będziemy mogli iść na kręgla czy do kina,że dziecko jest przeszkodą;tylko o to,czy my,tak długo pozostając bezdzietnymi, będziemy potrafili zaopiekować się kimś,kto bez nas sobie nie poradzi,czy nie zrobimy mu/jej krzywdy,czy-do licha-nie jesteśmy już za starzy na przysłowiowe "pieluchy"?Niektórzy twierdzą,że taka wiedza przychodzi automatycznie wraz z pojawieniem się dziecka.Ja w to nie wierzę.Milion pytań w głowie...
Dokładnie tak sie stanie, jak sędzia zapytała co zmieniło sie w Pani życiu od momentu pojawienia się dziecka w domu? odpowiedziałam: "wszystko, świat przewrócił sie do góry nogami i kręci sie teraz wokół naszego dziecka" :) Poczytałam dokładnie co napisałaś i napiszę Ci tak, nie rezygnuj, skoro byłaś już w ośrodku to idź i zrób kolejne kroki, co do wieku - mamy prawie tyle samo lat a mój mąż jest od Was starszy - oboje mieliśmy poukładane spokojne życie, pasje, uwielbiamy podróże ogólnie bywaliśmy gdzie chcieliśmy i dobrze nam było razem ale zawsze chcieliśmy mieć dzieci i teraz pomimo że póki co nie bywamy jesteśmy bardzo szczęśliwi. Tak jak Ty mamy dużo miłości, którą chcemy się dzielić i chcemy dać światu kolejnego dobrego i pełnego miłości człowieka, bo jak mawia moja mądra koleżanka: "dzieci wychowujemy nie dla siebie tylko dla świata". I jeszcze jedno, nie słuchaj rad typu poczekaj może to jeszcze nie ten moment, o tym zadecydują Wasze serca po kwalifikacji jak zadzwoni ten telefon. Pamiętajcie, żeby nadal kochać sie ze wszystkich sił, być dla siebie najważniejszymi osobami dającymi wzajemnie wsparcie, po kursie rozmawiajcie i wyciągajcie wnioski. Życzę aby Panie na kursie były tak fantastyczne jak u Nas i aby dobrały dziecko do Waszych serduszek. PS. Nie martw sie o pary na kursie, każda z par przychodzi ze strachem w oczach, poza tym powiecie tyle ile będziecie chcieli powiedzieć na forum, reszta tylko na spotkaniach indywidualnych. A wątpliwości są i to chyba normalne. Powodzenia

Grudzień 2014 - podanie

Sierpień 2015 - testy

Wrzesień 2015 - wizyta domowa

Grudzień 2015 - początek kursu

Luty 2016 - koniec kursu

Marzec 2016 - kwalifikacja

Czerwiec 2016 - telefon z OA i jesteśmy razem :)

Lipiec 2016 - decyzja Sądu - na zawsze R


Awatar użytkownika
Gość

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Gość »

Moim skromnym zdaniem też warto spróbować. Na początku naszej drogi mieliśmy jeszcze większe wątpliwości niż Wy we wszystkich kwestiach związanych z adopcją, poukładanym wygodnym życiem itp., ale każdy kolejny etap otwierał nas i otwierał i byliśmy coraz bardziej zdecydowani, a teraz czekamy już nasz mały skarb.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: matula »

Alicjam_78; nie jesteś pewna, czy chcesz zostać mamą adopcyjną, ale czas ucieka. Raczej nie od razu uda Wam się zostać rodzicami. Wydaje mi się, że warto zgłosić się do ośrodka, przejść rozmowy, może kurs, trochę Wam się rozjaśni w głowach.

Przecież po odbyciu kursu nikt Was nie będzie zmuszał do adopcji. Bo tego nie można się podejmować bez pełnego przekonania.

Gdy zostaje się rodzicem, to zycie zmienia się nie na lat kilkanaście, ale na zawsze. Takie wnioski mam po rozmowach również z rodzicami biologicznymi. Moja adoptowana córka już dorosła, urodziła własne dziecko, ale stale jesteśmy jej potrzebni i to w różnych wymiarach; pomocy w opiece nad dzieckiem, bo jeszcze studiuje, ale również w sferze emocjonalnej.
alicjam_78
Posty: 9
Rejestracja: 09 sie 2016 13:26

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: alicjam_78 »

Witajcie.Dziś byliśmy na badaniach psychologicznych.Jak dla mnie śmiechu warte, znane mi od dawna z różnych sytuacji zawodowych testy, powielane tysiąc razy na różnych szkoleniach.Trochę kiepsko też przyjęłam fakt, że wstępnie informowano nas,że zaczynamy kurs we wrześniu, ale okazało się,że jest tylu chętnych,że może się to przesunąć na....styczeń.To nie fair. Wszyscy,którzy przyjechali (a były osoby z Warszawy, Poznania,Zgorzelca-ośrodek jest w Żarach)byli nastawieni na wrzesień.Próbowano nas skłonić ku temu,abyśmy sami zrezygnowali z pierwszego terminu,ale chyba nikt sam z siebie się nie zdecydował. Odbędzie się więc swoiste losowanie. Rozmowa indywidualna trwała 5 minut i była powieleniem informacji,które umieściliśmy we wniosku, tzn.warunki mieszkaniowe, hobby, zarobki.Jestem trochę zniesmaczona.Pomijam fakt,że po przyjeździe (z naszej miejscowości do Żar jedzie się ponad 2 godziny) siedzieliśmy wraz z inną parą na korytarzu przez pół godziny i nikt nas nie poinformował,że spotkanie z dyrekcją ośrodka już trwa;pytaliśmy wcześniej,co mamy robić,kazano nam czekać.Generalnie jakaś kicha.Ma to jednak plusy;ta bylejakość sprawiła,że zszedł ze mnie cały stres,bo bałam się bardzo.Informację, czy będziemy rozpoczynać kurs we wrześniu, czy czekamy do stycznia otrzymam 2 września. Kolejny czas pełen niepewności.Mam nadzieję,że kurs zmaże to niemiłe pierwsze wrażenie.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Gość »

To bardzo zaskakujący jak dla mnie przebieg wizyty, nie znam tego OA, my czekamy na adopcję we Wrocławiu. Nasze spotkania z psychologiem, testy, wizyta domowa były w przyjaznej, ciepłej atmosferze z indywidualnym podejściem do nas za każdym razem i nic w pośpiechu, raczej długo, dokładnie i skrupulatnie zbierano o nas informacje. Ale z tego co napisałaś zrozumiałam, że mimo pewnego rozczarowania jednak zdecydowaliście się kontynuować adopcyjną drogę :-)
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Miniula »

Alicjam_78, robiłam kurs w innym OA, ale doznania podobne ;-)
Z drugiej strony myślę sobie, że to zależy od osoby, tj. od tego jakie ma doświadczenie życiowe.
Dla wielu ludzi te testy, które dla Ciebie są entym razem robienia tego samego są kompletną nowością ;-)
W każdym razie trzymam kciuki.
Kurs kursem, pal sześć, ostatecznie są książki, psychologowie poza OA, inni ludzie którzy przeszli tę drogę.
A na samo rodzicielstwo ciężko się przygotować.
Mnie w każdym razie codziennie zaskakuje ;-)

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


alicjam_78
Posty: 9
Rejestracja: 09 sie 2016 13:26

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: alicjam_78 »

Tak,zdecydowaliśmy się kontynuować adopcyjną drogę.Teraz,kiedy znów zaczęło się "dziać"-chęć wróciła, potrzebowaliśmy oboje bodźca.Mój mąż tak się napalił,że stwierdził,że najlepiej byłoby od razu adoptować rodzeństwo;)))
Co to testów jeszcze-oczywiście,że wiele osób rozwiązywało takie po raz pierwszy.Mieli więc z tym trochę "zabawy".Jednak fakt,że wszystkie pary, a było ich 11, siedziały przy jednym stole i rozwiązywały testy psychologiczne, jest dla mnie kuriozalny;)))Zabrakło mi intymności, rozmowy z psychologiem, jakiegoś zainteresowania.Szkoda,że tak osobiste sprawy załatwiane są na forum, przy wszystkich.Miałam wrażenie swoistej "taśmówki".Ale może przemawia przeze mnie jakaś gorycz?W każdym razie wypięłam cycki i....DO PRZODU!!!!
Awatar użytkownika
MałŻonka
Posty: 617
Rejestracja: 25 lip 2015 21:26

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: MałŻonka »

alicjam_78 pisze:.Jednak fakt,że wszystkie pary, a było ich 11, siedziały przy jednym stole i rozwiązywały testy psychologiczne, jest dla mnie kuriozalny;)))Zabrakło mi intymności, rozmowy z psychologiem, jakiegoś zainteresowania.Szkoda,że tak osobiste sprawy załatwiane są na forum, przy wszystkich.Miałam wrażenie swoistej "taśmówki".Ale może przemawia przeze mnie jakaś gorycz?
Nie powiedziałabym, że to gorycz... Testy zawierają bardzo intymne pytania, więc prywatność podczas ich rozwiązywania powinna być czymś naturalnym. W naszym OA wszystkie spotkania (oczywiście poza samym kursem) odbywają się indywidualnie i uważam, że tak powinno być wszędzie. Tylko raz wypełniałam test, siedząc przy stole z jakimś innym panem - ale odbywało się to w tak dużym pomieszczeniu i przy tak dużym stole, że w żaden sposób nie zakłócało pracy.

Powodzenia na dalszych etapach, oby było ciekawiej, przyjemniej i bardziej profesjonalnie. :)
"Nadzieja uczy czekać pomaleńku"
08-09.2015 - początek drogi w OAO
01-10.2016 - testy i szkolenie
03.2017 - Księżniczka z nami

Zapraszam tu:
http://takietamstozki.wordpress.com/ ;)
Go30
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 4144
Rejestracja: 21 sie 2009 00:00

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Go30 »

alicjam_78 nie dziwię się Twojej reakcji i zniesmaczeniu. W moim OA bylo nie do pomyslenia aby spotkac się z inną parą. A pisac razem test? Dla mnie jakis kosmos.

09.2013 serduszkowa córeczka

01.2017 zaczynamy po raz drugi


Paulina198282
Posty: 611
Rejestracja: 17 maja 2010 20:16

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Paulina198282 »

W naszym OA tez pisalismy testy z drugą parą. I niby stół był wielki, i sobie nie przeszkadzalismy. Jednak nie czułam się w pełni komfortowo widząc obcych ludzi którzy przyszli do Ośrodka w tym samym celu. Brakowało mi ten intymności.
od 2010 - 3x IUI; od 2013 - 3x ICSI; 7 tc



27.04.2016 - pierwsza wizyta w OA / założenie teczki

02.06.2016 - usg domu

24.06.2016 - testy i psycholog

04.07.2016 - kwalifikacja na warsztaty

12.09.2016-14.02.2017 warsztaty

21.02.2017 - psychol
Awatar użytkownika
Gość

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: Gość »

A ja tam na swoj sposob jestem ciekawa wspoluczestnikow kursu wiec nie przeszkadzaloby mi siedzenie z kims w jednym pomieszczeniu. W takich sytuavjach osobiscie skupiam sie na sobie i na kartce papieru - jak na egzaminie w czasie studiow ;) a powiedzcie mi dziewczyny to sa pytania otwarte, zamkniete czy mieszane?
Awatar użytkownika
MałŻonka
Posty: 617
Rejestracja: 25 lip 2015 21:26

Re: Nie mam pewności,czy chcę....

Post autor: MałŻonka »

Arda, z tego co się orientuję, to te testy mogą się różnić w zależności od ośrodka. U nas znaczna większość zawierała pytania zamknięte (przede wszystkim w rodzaju "zgadzam się/częściowo się zgadzam/nie zgadzam się z poniższym stwierdzeniem"). Chyba tylko jeden albo dwa testy były otwarte. W jednym należało w dowolny sposób dokończyć zdania w stylu "Lubię...", "Boję się..." etc.
"Nadzieja uczy czekać pomaleńku"
08-09.2015 - początek drogi w OAO
01-10.2016 - testy i szkolenie
03.2017 - Księżniczka z nami

Zapraszam tu:
http://takietamstozki.wordpress.com/ ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”