Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: bordo »

Pockahontas - zgadzam się w 100% jednak jakoś mi sie nie chce w to uwierzyć abypetronela_kot to uczyniła ponieważ odnoszę wrażenie, iż tego typu instytucje (odnośnie swojej osoby) omija dalekim łukiem :(


Viki i Mati -:)))
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Miniula »

bordo pisze:Pockahontas - zgadzam się w 100% jednak jakoś mi sie nie chce w to uwierzyć abypetronela_kot to uczyniła ponieważ odnoszę wrażenie, iż tego typu instytucje (odnośnie swojej osoby) omija dalekim łukiem :(
Pytanie - dlaczego?
Nie przepadam za OA jako za instytucją, bo zawiodłam się wiele razy na pracujących tam osobach, które przecież powinny być kompetentne, stabilne emocjonalnie, otwarte, rzetelne, itd, wszak decydują o ludzkim życiu.
Ale nie mam nic przeciwko temu żeby mi przeszperali życiorys, bo zwyczajnie nie mam nic do ukrycia. Ba, po nieprzyjemnych sytuacjach sprzed 4 lat sama pcham się "w paszczę lwa" w związku z dążeniem do zostania RZ. Bo, ponownie, nie mam sobie nic do zarzucenia i nie boję się być poddana weryfikacji.
I jest to, jak mniemam, naturalne postępowanie w kwestiach związanych z opieką nad dzieckiem nie urodzonym/spłodzonym przez siebie.
Dlaczego wiec Petronela nie wykonała żadnego kroku w kierunku formalnego załatwienia sprawy? Dlaczego zaczęła aferę od mieszania w czyjejś rodzinie zamiast od zdobycia kwalifikacji?

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Pockahontas
Posty: 2897
Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Pockahontas »

Też tego nie rozumiem. Przecież poprzednią rz można było wspomóc, reedukować, poddać terapii bez narażania dzieci na zerwanie więzi i pobyt w placówce. Dla samej Petroneli spotkanie z dziećmi znajomych mogło stać sie impulsem do przeszkolenia i pomocy innym potrzebującym, których nie brakuje.
Awatar użytkownika
bordo
Posty: 1217
Rejestracja: 07 wrz 2006 00:00

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: bordo »

Najwyraźniej obawia się, iż nie uzyska kwalifikacji. Że coś stoi na przeszkodzie. Że wyjdzie na jaw.
Dla DDZ jest zbawieniem - kochaną osóbką, która od czasu do czasu odciąży ich z obowiązków. Dziewczynka po powrocie jest grzeczna, szczęśliwa ponieważ powróciła do siebie, do swojego (jakim by nie był) ustabilizowanego życia - nic nie widać, nikt nic nie zauważa. A podczas pobytów u Petroneli wychodzą z niej emocje. To jest tylko małe skrzywdzone dziecko. Z jednej strony jest na tyle duża, że rozumie sytuację, że Petronela rozwaliła jej świat w RZ, obiecywała nowy dom na stałe, po czym się wycofała ale jednak "przyjeżdża po mnie, zabiera mnie" - może jednak kiedyś się uda i zostanę u nic na stałe ? Tą dziewczynkę szarpią niesamowite emocje - i z tego jej negatywne zachowania. Jest zawieszona w próżni. Z jednej strony wie dobrze o tym, że nie zostanie na stałe u Petroneli z drugiej strony ma wielką nadzieję na to. My dorośli jesteśmy w stanie to jakoś racjonalnie wytłumaczyć sobie, pogodzić sie z tym ale nie dziecko. Tym bardziej skrzywdzone dziecko.
I tak się zastanawiam ile jeszcze lat będzie to trwało? Do pełnoletności? Czyż nie lepiej dla tej małej byłoby zakończenie tego zawieszenia w próżni? Dać jej spokój i stabilność aby dziecko przy pomocy specjalistów doszło do siebie?


Viki i Mati -:)))
Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Miniula »

Czytając wątek wstecz trafiłam na takie zdanie:
Leeleeth pisze: Nie działają pochopnie, ktoś mi kiedyś powiedział "cokolwiek czynsz, czyń mądrze i patrząc końca".
Tego zabrakło.

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Pockahontas
Posty: 2897
Rejestracja: 06 wrz 2012 15:13

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Pockahontas »

bordo pisze: Czyż nie lepiej dla tej małej byłoby zakończenie tego zawieszenia w próżni? Dać jej spokój i stabilność aby dziecko przy pomocy specjalistów doszło do siebie?
Być może tak. Tak dyktuje rozum i nasza ocena sytuacji, wyrobiona na podstawie opisów Petroneli zamieszczanych na forum. Jednak osobiście byłabym w podejmowaniu takich decyzji bardzo ostarożna. Świat dziecka zranionego jest pełen paradoksów i niezrozumiałych dla nas emocji. Fakt, że mała regularnie i celowo ignoruje Petronelę i jej męża oraz drażni ich swoimi zachowaniami, świadczy o tym, że jakaś tam wieź - niestety znowu negatywna - już się tam zawiązała. Tu trzeba dużo delikatności i szacunku dla uczuć dziecka. Dlatego właśnie widziałabym tu ogromną rolę kogoś doświadczonego w pracy z porzuceniem. To, że nam coś wydaje się skandaliczne i w odruchu zdrowego rozsądku chcemy tego dziecku oszczędzić jest tylko jedną stroną medalu. Pytanie jaka jest jego druga strona? Ktoś powinien o tym porozmawiać z dziewczynką, poobserwować jej zachowanie, zabawę.
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: matula »

Ktoś tu wczesniej napisał, należy pracować nad więzią, bez gromady obcych osób. Popieram ten sposób myślenia. Nie sądzę, że dla dziewczynki lepsze będzie całkowite porzucenie. Każde dziecko chce mieć jakąś nadzieję na lepszą przyszłość, nawet gdy swoje bóle odreagowuje na Petroneli_kot.

Szkoda, że nie zagląda tu już Madhag, która adoptowała dużego chłopca z DD, którego wcześniej przez kilka lat gościła na wakacjach.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

Do rozwiniętej dyskusji - jak już wcześniej pisałam - możemy zostać przeszkoleni dopiero po złożeniu wniosku do sądu o RZ ( taka decyzja naszego MOPR), a dopóki brat nie skończy 18-tki - rodzeństwo jest do tego czasu w placówce.


1. Dla Małej nieistniejemy lub istniejemy w mało znaczący sposób - pojechaliśmy ją odwiedzić, nawet nie odpowiedziała nam cześć, siedziała na komputerze i to zajęcie ją interesowało/absorbowało. Jej zachowania nie odebrałam jako celowego, ot po prostu ma fajniejsze zajęcia plus koleżanki"siostry" z placówki.

2. Byliśmy na spotkaniu z psychologiem z placówki( młoda, mało jeszcze doświadczenia zawodowego) , nic od Małej nie wyciągnęła ( "gdy dziecko nie chce mówić to nie wyciąga się z niego") i generalnie luz...O zdobyła tyle informacji, że Małej nawet podobało się u nas na weekendy ale jeździć na razie nie chce.
Psycholog powiedziała, że dzieci intuicyjnie wybierają dobre rozwiązania dla siebie 8O ( to a'propos że ona nie jest zainteresowana kontaktem z nami), że błędnie myślimy, że są małe szanse aby znalazł się ktoś inny "chętny" na Małą 8O -może zdarzyć się adopcja 8O i skąd w nas ten pesymizm, że albo my albo placówka...Psycholog jakoś niepoważnie odebrała nas gdy powiedzieliśmy, że mamy oczekiwania aby zarówno wychowawcy jak i sama psycholog zachęcali Małą do trzymania kontaktu z nami. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której musieliśmy udowodnić pani psycholog, że Mała może odnieść korzyści z kontaktu z nami...
Mała znalazła koleżanki"siostry" w placówce ( my nie mamy rówieśnika dla niej więc przegrywamy atrakcyjnością), tam łatwiej schować się w grupie ( u nas jest widoczna), w placówce nie ma intymności/kameralnej atmosfery - u nas tak, i to tak oddala nas od siebie.

3. Za miesiąc sprawa o pozbawienie praw rodzicielskich ( mam nadzieję, że sąd pozbędzie ojca praw rodzicielskich) więc jeśli trafi do OA - jest opcja, że znajdzie tam ludzi którzy jej będą pasować i lepiej to zagra jako cały układ.

4. Mała była u jednej z cioć na wakacje - i mówiła tam na spokojnie, że chce mieszkać w placówce, że nie chce mieszkać ani z nami, ani z ciocią X, dzwoniła do koleżanek z placówki i nie mogła doczekać się kiedy wróci do placówki, mimo, że ciocia organizowała jej czas.

Nadal nie wiem jak jej pomóc nie zmuszając- krzywdząc jej. Nie wiem na ile Mała mówi prawdę i odnalazła komfort w placówce a na ile fantazjuje o dalszym pobycie w placówce.
"Wsadzenie" przez sąd Małej do nas wbrew jej woli jest możliwe ale jest dużym ryzykiem-możemy się dogadać po czasie lub nie, uważam, że jest zbyt " duża" na takie numery, niemniej dla powiatu jest to tańsze 3x rozwiązanie niż pobyt w placówce...
Generalnie jeżeli poszło w las te pół roku ( a chyba tak jest) intensywnych spotkań ( naprawdę nie była u nas pozostawiona sama sobie, poznała z naszych rodzin życzliwych jej ludzi, których polubiła, organizowaliśmy ten czas dla niej), to znaczy, że ...nie przemówimy do niej, ani w kontakście powierzchownej relacji ani w kontekście bycia w przyszłości RZ.
wako
Posty: 356
Rejestracja: 12 paź 2014 19:54

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: wako »

petronela_kot pisze:psychologiem z placówki( młoda, mało jeszcze doświadczenia zawodowego) , nic od Małej nie wyciągnęła ( "gdy dziecko nie chce mówić to nie wyciąga się z niego") i generalnie luz...O zdobyła tyle informacji, że Małej nawet podobało się u nas na weekendy ale jeździć na razie nie chce.Psycholog powiedziała, że dzieci intuicyjnie wybierają dobre rozwiązania dla siebie ( to a'propos że ona nie jest zainteresowana kontaktem z nami), że błędnie myślimy, że są małe szanse aby znalazł się ktoś inny "chętny" na Małą -może zdarzyć się adopcja i skąd w nas ten pesymizm, że albo my albo placówka...Psycholog jakoś niepoważnie odebrała nas gdy powiedzieliśmy, że mamy oczekiwania aby zarówno wychowawcy jak i sama psycholog zachęcali Małą do trzymania kontaktu z nami. Doszło do kuriozalnej sytuacji, w której musieliśmy udowodnić pani psycholog, że Mała może odnieść korzyści z kontaktu z nami...
Może i młoda, może brak doświadczenia, ale intuicji jej nie brakuje :)
petronela_kot pisze:Nadal nie wiem jak jej pomóc nie zmuszając- krzywdząc jej. Nie wiem na ile Mała mówi prawdę i odnalazła komfort w placówce a na ile fantazjuje o dalszym pobycie w placówce.
A nie możesz w końcu odpuścić i przyjąć, że to ty zrobiłaś jej krzywdę i ona nie chce, ani nie potrzebuje takiej "wybawicielki"? Szkoda dziecka, zrobiłaś jej wielkie świństwo, może czas odpuścić. Mam nadzieję, że sąd pozbawi władzy OB i da małej szansę na normalny, kochający dom. To jeszcze małe dziecko.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

Jestem w stanie przyjąć, że Mała ma nas gdzieś.
Jestem w stanie wieść dalej swoje życie ze świadomością, że Mała będzie mieszkać w placówce albo w nowej RA, np. we Włoszech.
Jestem w stanie przyjąć, że może spotkać fajniejszych ludzi od nas, z większymi sercami, cieplejszych, inteligentniejszych, bogatszych, bardziej uśmiechniętych, bardziej pragnących jej pomóc niż my, zdeterminowanych, przygotowanych do pracy resocjalizacyjnej z Małą, ludzi którzy będą jej pasować...

-- 21 lip 2015 20:33 --
Pockahontas pisze:
petronela_kot, czy sprawa była omawiana w jakimś ośrodku adopcyjnym? Może mogłabyś skontaktować się z psychologiem z takiego ośrodka i opowiedzieć sytuację, poprosić, by porozmawiał z dzieckiem bez twojej obecności,
Kilka razy zgłaszałam zarówno wychowawcom jak i psycholog, że coś zaczyna szwankować w naszej relacji, żeby rozmawiali z Małą...

" nie miałam czasu popracować z Małą" / " nie chciała mówić" / " nie była w nastroju do rozmowy".
Tyle informacji zwrotnych uzyskałam.

Ci którzy tu piszecie- zacznijcie czytać ze zrozumieniem.Powtarzam ostatni raz - dzieciaki zostały wyrzucone przez byłą RZ, RZ miała inne kosmiczne plany na życie, od 2 lat mówili, że oddadzą te dzieci do placówki i słowa dotrzymali.
Była RZ miała kwalifikacje ( uzyskane kwalifikacje przy "ukrytym" alkoholiźmie i próbie samobójczej), więc wtedy, po śmierci matki najważniejsze było aby jakaś RZ wzięła te dzieci, bo w placówkach nie było miejsc.
PS. I co z tymi specjalistami od kwalifikacji? Wtopa i tyle.
izabelam
Posty: 155
Rejestracja: 08 gru 2010 23:27

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: izabelam »

petronela_kot pisze:Jestem w stanie przyjąć, że Mała ma nas gdzieś.
Jestem w stanie wieść dalej swoje życie ze świadomością, że Mała będzie mieszkać w placówce albo w nowej RA, np. we Włoszech.
Jestem w stanie przyjąć, że może spotkać fajniejszych ludzi od nas, z większymi sercami, cieplejszych, inteligentniejszych, bogatszych, bardziej uśmiechniętych, bardziej pragnących jej pomóc niż my, zdeterminowanych, przygotowanych do pracy resocjalizacyjnej z Małą, ludzi którzy będą jej pasować...


[q.
A może wystarczy,żeby ktoś ją po prostu pokochał i wtedy dla niej znajdzie sposób ( z pomocą teapeutów czy innych specjalistów,którzy mogą pomóc) na dotarcie do tego bardzo już zranionego dziecka,które ma prawo nikomu nie ufać. Pewnie będzie ciężko,ale to jest możliwe.
Życzę jej tego.
iza
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: matula »

Przypuszczam, że dziecko woli być w placówce, z jednym stałym elementem - bratem, niż żyć na huśtawce emocji. W dodatku weszła w wiek, w którym koleżanki zaczynają być ważniejsze nawet od rodziców.
Prawdopodobieństwo adopcji tak dużej dziewczynki, naprawdę jest niewielkie, tu chyba pani psycholog racji nie ma, natomiast do innej RZ pewnie nie będzie chciała iść.

Petronela-kot, nie zabraklo Ci dobrych chęci, ale szkoda, ze nie mialaś żadnego przygotowania w momencie, gdy Mała pojawiła sie w Twoim życiu.

Bo tak to wyszło coś na podobieństwo noweli Orzeszkowej Dobra pani, która dawno temu była lekturą obowiązkową.
petronela_kot
Posty: 91
Rejestracja: 22 sty 2014 18:22

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: petronela_kot »

Być może Mała jest dzieckiem, które najlepiej będzie funkcjonowało w placówce.

Również mam informacje ( od byłej dyrektor OA), że tak duże dzieci mają nikłe szanse na adopcje.

Być może Mała zacznie o nas myśleć, gdy jej brat odejdzie z placówki( to jescze pół roku) lub gdy ona usłyszy słowo "adopcja" podczas kwalifikacji w OA.

Chcę dla niej dobrych rozwiązań w tej trudnej rzeczywistości.

Wiem, że jej koleżanki placówkowe nie chcą jeździć na weekendy do zaprzyjaźnionych rodzin a są w placówce od lat... Jedno wiem napewno bo licznych obserwacjach- to nieprawda, że każde dziecko będące w placówce chce mieć nową rodzinę.
Kalka58
Posty: 148
Rejestracja: 19 maja 2011 22:15

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Kalka58 »

Petronelo... przestań oceniać.
Obwiniasz innych:
RZ za akloholizm , chęć oddania dzieci itd...
kwalifikujących za brak profesjonalizmu
brata za ustawianie małej przeciwko Tobie
placówke za to, że "nie ma czasu" pracować
dziewczynke za to ze nie potrafi /nie chce nawiązać takich relacji jak Ty sobie życzysz.

Jeśli już tak bardzo musisz, pooceniach trochę siebie i swój własny udział w tym wszystkim.
Klimka
Posty: 165
Rejestracja: 04 sty 2014 02:39

Re: Rodzina zastępcza dla dziecka z rodziny...

Post autor: Klimka »

petronela_kot pisze:Jedno wiem napewno bo licznych obserwacjach- to nieprawda, że każde dziecko będące w placówce chce mieć nową rodzinę.
Małe dzieci z placówek zazwyczaj chcą mieć rodzinę. Duże - najczęściej nie chcą. Życie w placówce powoduje, że te dzieci nie umieją już sobie wyobrazić życia w rodzinie, boją się go, więc wolą zostać tam gdzie są. Taka postawa jest niestety często podsycana przez personel placówek - dzieci są straszone rodzicami, którzy je wezmą, a potem być może oddadzą...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”