"TAKIEGO" dziecka nie przyjmiemy...

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Aga44
Posty: 38
Rejestracja: 12 lis 2006 01:00

Post autor: Aga44 »

Mysle tez, ze niedobrze jest decydowac sie na wybor pod presja, ktory czlowieka przerasta.

Abejot pisze, ze kazdy ma tyle, ile moze udzwignac. No ale kazdy w swoim zyciu sukcesywnie sie dowiaduje, ile to jest. Wiec mysle, ze to jest trudna sprawa - zgadnac: na co nas stac, a na co juz nie.

Znam osoby, ktore przez to, co dzwigaja, robia sie strasznie rozgoryczone. I opieka nad kims nie jest dla nich wcale niczym pozytywnym - raczej postrzegaja ja jako zyciowa kleske.

I po prostu nie chcialabym byc kims takim. Nie chcialabym miec zalu do swojego dziecka, ze mam je pod opieka (mysle o sytuacjach skrajnych, nie zwyklej opiece nad, nawet chorujacym, dzieckiem).

Z drugiej strony - to chyba zasoby czlowieka doroslego decyduja, czy robi sie rozgoryczony - a nie cechy jego dziecka. I znam tez rodzicow dzieci bardzo chorych, ktorzy tryskaja energia...

Wychodzi na to, ze nie wiem, co za zasoby mam w sobie... Mam nadzieje, ze mi sie za to za bardzo od Was nie oberwie. W koncu chyba inni tez do konca nie wiedza.

A.
Awatar użytkownika
Wioleta
Posty: 5485
Rejestracja: 24 sty 2003 01:00

Post autor: Wioleta »

abejot pisze:Wioleta , wytoczyłas ciężka "artylerię"...
to nie ja to życie, które niestety bywa okrutne
Szczęśliwa mama [url=http://szipszop.pl/tickers/2151.gif]JJ[/url] i [url=http://szipszop.pl/tickers/16861.gif]Kini[/url]
Awatar użytkownika
abejot
Posty: 3017
Rejestracja: 03 lis 2004 01:00

Post autor: abejot »

Wioleta pisze:A może należy sobie samej odpowiedzieć JAK CHORE DZIECKO WŁASNE BIOLOGICZNE bym zostawiła, nie przyjęła :roll:
Wioleta, a tak wprost odpowiadając Tobie/sobie na to pytanie. Nikomu nie oddałabym chorego dziecka, nie zrzucałabym odpowiedzialnosci na innych...
To pytanie też sobie z mężem zadaliśmy, co by było gdyby nasze dziecko urodziło się chore.
Ale nie jestem gotowa na adopcje ciężko chorego dziecka, zresztą te rozważania są czysto teoretyczne, bo z tego co wiem, cięzkie przypadki porażenia mózgowego, dzieci z syndromem FAS są przekazywane do adopcji zagranicznych. Przykre to ale prawdziwe.

Dodane po: 4 minutach:
Aga44 pisze:Mysle tez, ze niedobrze jest decydowac sie na wybor pod presja, ktory czlowieka przerasta.
Znam osoby, ktore przez to, co dzwigaja, robia sie strasznie rozgoryczone. I opieka nad kims nie jest dla nich wcale niczym pozytywnym - raczej postrzegaja ja jako zyciowa kleske.
no właśnie. Dlatego tak szczegółowo pytają nas w OAO czego możemy się podjąc a czego nie.Nie kazdy z nas ma tyle siły i poświecenia co Matka Teresa...

Dodane po: 4 minutach:

PS i jeszcze jedno...każda kobieta spodziewająca się dziecka pragnie aby było ono zdrowe, czy nam oczekujacym na adopcje dziecka nawet tego nie wolno chcieć :?:
dominika
Posty: 353
Rejestracja: 27 cze 2002 00:00

Post autor: dominika »

Wioleta pisze:A może należy sobie samej odpowiedzieć JAK CHORE DZIECKO WŁASNE BIOLOGICZNE bym zostawiła, nie przyjęła :roll:
Moim zdaniem, to pytanie tego samego kalibru, jak o wielodzietność: KTÓRE Z KOLEI DZIECKO WŁASNE BIOLOGICZNE bym zostawiła, nie przyjęła?

Demagogią zalatuje. :?
Awatar użytkownika
trissmerigold
Posty: 64
Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00

Post autor: trissmerigold »

Aga44, ja sobie pomyslalam ze po prostu możecie nie do konca wiedziec co to jest porazenie mozgowe, i miec w umyslach jakies straszne wizje.

My z moim Mężczyzną Jeszcze Nie Zaobrączkowanym, gadamy dużo o przyszłości i wyskoczylam z obawą że mogę miec problemy z zajsciem w ciąże, na co MJNZ odpowiedział po prostu: "to zaadoptujemy" Moja pierwsza obawa była taka, ze mogą sie czepiac mojego zdrowia. Druga, ze zapytają jakiego dziecka nie przyjmiemy, i ja przecież wiem że nie możemy powiedzieć ze nie przyjmiemy dziecka z MPD, bo to było by schizofreniczne ze względu na mnie. MJNZ veta nie zglasza, tylko zwraca uwagę ze musimy mieć spore pieniądze. Wiem, ze musze zapewnic dziecku minimum to co zapewnili mi rodzice, a ze obecnie mozna zrobic wiecej to muszę zrobic więcej

Co do rozwzań ogólnych i porownan z zostawieniem dziecka biologicznego:
Popsuję wam trochę humor, ale co byście zrobiły gdyby po kilku miesiacach się okazało, że wasz "urodzony serduszkiem adoptuś" był błędnie zdiagnozowany jako zdrowy ? Oddacie spowrotem? ( w przypadku adopcji niemowlaka, taka sytuacja moze sie przeciez zdazyć)

Dodane po: 2 minutach:

jest o tym artykuł w DF

http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4059912.html

Dodane po: 1 godzinie:
dominika pisze:
Wioleta pisze:A może należy sobie samej odpowiedzieć JAK CHORE DZIECKO WŁASNE BIOLOGICZNE bym zostawiła, nie przyjęła :roll:
Moim zdaniem, to pytanie tego samego kalibru, jak o wielodzietność: KTÓRE Z KOLEI DZIECKO WŁASNE BIOLOGICZNE bym zostawiła, nie przyjęła?

Demagogią zalatuje. :?
A co z biologicznym rodzenstwem adoptowanego dziecka?
Awatar użytkownika
Aga44
Posty: 38
Rejestracja: 12 lis 2006 01:00

Post autor: Aga44 »

Trissmerigold,
masz racje - jest cala masa rzeczy, o ktorych "nie do konca wiemy"... to mnie wlasnie niepokoi. I owszem, mamy wizje: dziecka, ktore nigdy nie nauczy sie chodzic, na przyklad.
I tez mysle o diagnozach niemowlat - ze przeciez mozna adoptowac chore dziecko zdiagnozowane jako zdrowe. I zdrowe - jako chore. I po prostu nigdy nie ma sie pewnosci.
Wsrod moich "ulubionych" komentarzy rodziny zreszta byl tekst, ze lepiej adoptowac dwulatka, bo juz co nieco wiadomo, czego sie po nim spodziewac ;-(
Twoje pytanie - co z biologicznym rodzenstwem adoptusia - wielkiej wagi. Nie myslalam o tym wczesniej, dzieki za inspiracje ;-)

Sporo tych dylematow. Zastanawiam sie, czy byla jakakolwiek inna decyzja w zyciu, o ktorej tyle myslalam... chyba nie. Na pewno nie przy okazji slubu ;-)

Im wiecej czytam komentarzy, tym bardziej sklaniam sie ku podejsciu, ze trzeba 'pojsc na zywiol'. niech sie dzieje wola nieba... I ze nie ma co sie zamartwiac - bo zyc sie odechciewa. Tylko trzeba zaufac Bogu (jak ktos wierzacy), albo liczyc na szczescie - i przyjac dziecko, jakie do nas trafi, jesli tak czujemy, ze ma byc.

Gdzies kazdy ma jakis wewnetrzny limit tego, co jest w stanie zrobic - i pewnie trzeba ten wewnetrzny glos, swoj wlasny, uslyszec i uwzglednic - i powiedziec 'nie', gdy sie tak czuje. I mysle, ze nie ma co sie nawzajem krytykowac - bo w koncu kazde z nas bedzie odpowiedzialne za swoje dziecko - i czyjas opinia (ze powinnismy wiecej, niz nam sie samym wydaje) w krytycznym momencie nic nie pomoze...
Awatar użytkownika
trissmerigold
Posty: 64
Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00

Post autor: trissmerigold »

Aga44, wiem że to Wasza decyzja, przepraszam jeśli odebrałaś to jako atak, ale ciężko mi milczeć.

Metody rehablilitacji bardzo poszły do przodu, ja to widze i mam porownanie co było gdy byłam mała, a co jest teraz, ale oczywiscie nikt wam w ciezkich przypadkach nie zagwarantuje ze dziecko bedzie chodzic. Z drugiej strony nieraz zdarzalo mi się mysleć niepochlebnie o mamuśce, ktora moim zdaniem wkręciła się na turnus ze zdrowym dzieckiem, w celu darmowych wakacji,a potem okazywalo sie z e to dziecko ma MPD (po mnie widac, po dzisiejszych lzej porazonych 10latkach nie- to tak celem zobrazowania :) )
Ale nawet jesli, dziecko nie będzie chodzic, to co z tego? Swiat sie zmienia i studia na wozku tez mozna skonczyc...
Ale, oczywiscie to Wy decydujecie jakie dziecko mozecie pokochać

Dodane po: 7 minutach:

A co do błędnych diagnoz niemowląt, to ja stoje na stanowisku, ze nie mozna zjesc ciastka i mieć ciastko. Jesli marzymy o niemowlęciu i chcemy zeby nasze rodzicielstwo jak najbardziej przypominało biologiczne, to niestety ( albo stety) razem z tym ryzykiem, ktore biologicznemu towarzyszy. I to jest piękne :) !

Pozdrawiam :)

Dodane po: 51 minutach:
Aga44 pisze: masz racje - jest cala masa rzeczy, o ktorych "nie do konca wiemy"... to mnie wlasnie niepokoi
Ty boisz się bo nie wiesz, ja boje się bo wiem :) boje się że nie podołamy finansowo przede wszystkim

Dodane po: 53 minutach:

PS A zebyscie niepatrzyly na mnie jak na bohaterke- napisze ze jest rzecz ktora mnie tez przeraza: mianowicie upośledzenie umysłowe tzn dziecko, ktore nigdy się nie usamodzielni, . Niepokoi mnie to troche bo czasem porazeniu moze towarzyszyc uposledzenie umyslowe, a w przypadku niemowlaka rozwoju intelektualnego się nie stwierdzi

Ale (w kontekscie tego tekstu z wyborczej) komu moze przeszkadzac wada przewodu pokarmowego, ktorą mozna zoperowac, albo wada serca. ???

MJNZ , ktory zagląda mi przez ramię (i grozi odłączeniem internetu!) mowi że najlepiej było by zaadoptowac rodzenstwo w ktorymn jedno dziecko jest zdrowe a drugie ma mpd, zeby w razie czego dzieciaki miały tez siebie nawzajem

Na razie znikam z sieci

Dodane po: 1 godzinie 12 minutach:

Czesc, Tu Niezaobrączkowany Triss Nasuwa mi się jeszcze taka wersja dylematu: Adoptujecie dziecko, a za jakiś czas telefon ze urodzil mu sie biologiczne rodzenstwo, ale niepelnosprawne I co?
Awatar użytkownika
abejot
Posty: 3017
Rejestracja: 03 lis 2004 01:00

Post autor: abejot »

trissmerigold pisze:
A co do błędnych diagnoz niemowląt, to ja stoje na stanowisku, ze nie mozna zjesc ciastka i mieć ciastko. Jesli marzymy o niemowlęciu i chcemy zeby nasze rodzicielstwo jak najbardziej przypominało biologiczne, to niestety ( albo stety) razem z tym ryzykiem, ktore biologicznemu towarzyszy. I to jest piękne :) !
I to jest prawda. Dlatego ja nie upieram się przy niemowlęciu, ale z innego wzgledu.Po prostu prawie wszyscy chcą maleństwa,a "starszaki "czekają... :(
pozdrawiam!!!
Awatar użytkownika
trissmerigold
Posty: 64
Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00

Post autor: trissmerigold »

Widziałyście ten watek:
/phpbbforum/viewtopic.php?t=5505&postdays=0&postorder=asc&&start=0

Moim zdaniem oblali...

Triss

Dodane po: 11 minutach:

Podejrzewam że w DD dzieciaki nie są diafnozowane pod kątem wszelkich mozliwych wad genetycznych z uwagi na ogromne koszty. a co Ona i On by zrobili jakby po pół roku wyszedł na jaw zespół Reta np.? :?
Awatar użytkownika
abejot
Posty: 3017
Rejestracja: 03 lis 2004 01:00

Post autor: abejot »

Trimessgold, ja nie potrafię ich osądzać, czy "zdali czy oblali ten egzamin"...
Łatwo byłoby oceniać tą sytuację nie będąc postawionym przed takim dylematem...
Ale czasami w zyciu zdarzają się cuda :!: Biologiczny synek mojej koleżanki we wczesnym niemowlęctwie miał podejrzenie wodogłowia, ze wzgledu na deformację główki podczas porodu :(
Lekarze praktycznie wydali na niego diagnozę-wyrok, a teraz....młody ma kilka lat, jest zdrowy, mądry i sliczny :wink:
Awatar użytkownika
trissmerigold
Posty: 64
Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00

Post autor: trissmerigold »

Mówie o sytuacji, kiedy ktoś odwozi dziecko do DD bo okazało się chore- dla mnie to rownoznaczne z porzuceniem brzuszkowego dziecka. Jasne ze "tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono" ale to znaczy tylko tyle, że kazdy z nas moze ten egzamin oblać




PS Jak ja się urodzilam i walczylam o zycie w inkubatorze, to moja mama uslyszala ze lepiej żebym umarła, bo będę rosliną- tak w kwestii cudów

Dodane po: 47 sekundach:

Mówie o sytuacji, kiedy ktoś odwozi dziecko do DD bo okazało się chore- dla mnie to rownoznaczne z porzuceniem brzuszkowego dziecka. Jasne ze "tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono" ale to znaczy tylko tyle, że kazdy z nas moze ten egzamin oblać




PS Jak ja się urodzilam i walczylam o zycie w inkubatorze, to moja mama uslyszala ze lepiej żebym umarła, bo będę rosliną- tak w kwestii cudów
Awatar użytkownika
abejot
Posty: 3017
Rejestracja: 03 lis 2004 01:00

Post autor: abejot »

trissmerigold pisze:Mówie o sytuacji, kiedy ktoś odwozi dziecko do DD bo okazało się chore- dla mnie to rownoznaczne z porzuceniem brzuszkowego dziecka.
równoznaczne to nie jest do końca. W tej sytuacji, ten kto nie przyjmuje np. pierwszej propozycji adopcji dziecka jest potworem :?:
To nie są identyczne sytuacje.

Ale mój mąż mówi dojrzale, " przyjmiemy co los nam da" :wink: Na razie nie wyobrażam sobie,ze nie zdecydują sie na pierwszą propozycję...Traktujemy to póki co jak przeznaczenie...
Awatar użytkownika
trissmerigold
Posty: 64
Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00

Post autor: trissmerigold »

abejot pisze:równoznaczne to nie jest do końca. W tej sytuacji, ten kto nie przyjmuje np. pierwszej propozycji adopcji dziecka jest potworem Question
To nie są identyczne sytuacje.
No ale w sytuacji, kiedy się już to dziecko wzieło ale ujawniła się choroba ...??
Inaczej te wszystkie bajki terapeutyczne o adopcji są kłamstwem
Awatar użytkownika
abejot
Posty: 3017
Rejestracja: 03 lis 2004 01:00

Post autor: abejot »

trissmerigold pisze: Inaczej te wszystkie bajki terapeutyczne o adopcji są kłamstwem
Trimessgold, bardzo jesteś radykalna...
Wydaje mi się, że wiele chorób tak czy inaczej ujawni się u dziecka, czy biologicznego czy adoptowanego, a czy sytuacja przerasta rodziców czy nie, to juz czas i zycie pokazuje.
" Bajki terapeutyczne o adopcji" jak piszesz dotyczą raczej kwestii przyjęcia i oswojenia się z adopcją( i dla dziecka i dla rodziców) ale w sferze psychiki i emocji...
W dalszym ciagu nie zamierzam osądzać tych niedoszłych rodziców adopcyjnych... :roll:
Awatar użytkownika
trissmerigold
Posty: 64
Rejestracja: 16 wrz 2006 00:00

Post autor: trissmerigold »

abejot pisze:
trissmerigold pisze: Inaczej te wszystkie bajki terapeutyczne o adopcji są kłamstwem
Trimessgold, bardzo jesteś radykalna...
Wydaje mi się, że wiele chorób tak czy inaczej ujawni się u dziecka, czy biologicznego czy adoptowanego, a czy sytuacja przerasta rodziców czy nie, to juz czas i zycie pokazuje.
" Bajki terapeutyczne o adopcji" jak piszesz dotyczą raczej kwestii przyjęcia i oswojenia się z adopcją( i dla dziecka i dla rodziców) ale w sferze psychiki i emocji...
W dalszym ciagu nie zamierzam osądzać tych niedoszłych rodziców adopcyjnych... :roll:
W przypadku rodziców adopcyjnych jest o tyle dobrze że nie ponosza odpowiedzialnosci za splodzenie tego dziecka wiec osąd moze byc lagodniejszy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”