Mity o adopcji

O adopcji na poważnie. Czy adopcja jest lekarstwem na nasze problemy? Dlaczego adoptujemy? Czego się boimy? Może ktoś ma już gotową odpowiedź?

Moderator: Moderatorzy adopcyjne dylematy

Miniula
Posty: 755
Rejestracja: 16 kwie 2012 19:38

Re: Mity o adopcji

Post autor: Miniula »

Gość forum wspaniały post, dziękuję serdecznie i pozdrawiam :)

Cuda czasami przybierają formę, jakiej się nie spodziewaliśmy, o jaką nie prosiliśmy, jaka może nas niekiedy przerażać. Ale nadal są cudami, odpowiedzią na nasze modlitwy... A może po prostu wynikiem naszej pracy...

Miniek już Miniulowy :love:

Nela8


Awatar użytkownika
Gromit
Posty: 121
Rejestracja: 18 lip 2012 10:41

Re: Mity o adopcji

Post autor: Gromit »

gość forum dziękuję Ci za ten wpis. Bardzo. O ile dobrze pamiętam, brałam udział w tej dyskusji zanim w moim życiu pojawiała się moja córka, teraz już wiem, że dziecko jest najlepszym, co może nas spotkać w życiu, bez względu na to czyje ma geny.
Pozdrawiam!
starania od 04.2008 (mutacja MTHFR, MAR-test 40%)
2013:dzięki adopcji zostałam mamą
2015:urodziła się moja druga córeczka
gość forum
Posty: 4
Rejestracja: 03 lip 2014 05:13

Re: Mity o adopcji

Post autor: gość forum »

Bardzo dziękuję. Gromit - gratuluję córeczki.-) Przy okazji przemyślałam mój zasób genowy pod kątem cech wspólnych z mamą i z całą pewnością wiem o skłonności do migren (bóle głowy, piski w uszach, śnieg optyczny od dziecka), słabych zębach, krzywych palcach u nóg i tendencjach do problemów z kręgosłupem - dolegliwościach kompletnie nieznanych w rodzinie mojego taty, która w linii żeńskiej od trzech (jak nie więcej) pokoleń choruje na żylaki, a poza tym są zdrowi jak byki, tylko po czterdziestce mają skłonność do tycia. W adopcyjnej rodzinie mojej mamy niestety częsty jest rak. Geny istnieją - to żaden mit i właśnie z przyczyn medycznych dobrze jest wiedzieć pewne rzeczy i tyle. Łatwiej diagnozować. Ale, żeby na podstawie cech genetycznych (i zachowania przodków) wróżyć o potencjalnym zachowaniu człowieka przez całe życie - nie odważyłabym się. Jakby tak pogrzebać dobrze w każdej polskiej rodzinie, to znajdzie się co najmniej kilku alkoholików, jakiś złodziej (a jak nie złodziej, to chociaż cwaniak), mąż bijący żonę, lub żona męża i tego się nikt nie czepia, dopóki nie wkroczą w to Opieka Społeczna i nie zrobi się szum. Dla niektórych ludzi, odebranie dzieci i włączenie się osób trzecich w ich wychowanie stygmatyzuje najbardziej - chyba nawet bardziej niż zachowanie (i geny) ich rodziców, bo dlaczego boimy się, że okradnie na dziecko z DD, a nie obawiamy się, że okradnie nas syn sąsiada notorycznie robiącego szwindle podatkowe, okradającego swoich pracowników i klientów, aroganckiego i bezlitosnego dla innych. Bo to test zło w białych rękawiczkach, mieszczące się w granicach normy. Sami też pewnie nie czujemy się genetycznie obciążeni tym, że np. nasz dziadek przez pół życia pracował na budowie po pijaku i od czasu do czasu bijał żonę, bo to były zjawiska częste. Różnica jest taka, że on się z tych zarobionych po pijaku pieniędzy umiał utrzymać, więc nie wkroczyły w to żadne urzędy, a ojciec dziecka z DD nie umiał dostatecznie dobrze ukryć swoich grzechów i pojawiła się interwencja (oczywiście słusznie, że się pojawiła). Co do FAS - podejrzewam, że 100 lat temu syndrom ten mogło mieć co drugie, trzecie wiejskie dziecko w Europie. Zauważył to pod koniec XIX w. Johann Bloch - niemiecki lekarz, który dostrzegł prawidłowość między wzrostem liczby dzieci, chorobami i wadami u noworodków, a miesiącem ich urodzenia i nie chodziło tu o numerologię, tylko o to, że mniej więcej dziewięć, czasem osiem miesięcy wcześniej odbywało się jakieś duże święto regionalne lub państwowe z mocnym udziałem alkoholu. Podobną prawidłowość odnotowano we Włoszech i gdyby dobrze pogrzebać w statystykach, to pewnie okazałoby się, że nie tylko tam. W wielu przypadkach ci prości chłopi to nasi bezpośredni przodkowie. Więc my sami (i nasi współmałżonkowie) nie jesteśmy genetycznie tak "czyści" jak nam się wydaje.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Mity o adopcji

Post autor: Gość »

gość forum to co piszesz jest jak najbardziej prawdziwe i też uważam, że geny to nie jest wszystko na co powinniśmy patrzeć - choroby w rodzinie biologicznej jak najbardziej jest tematem do przemyśleń, ale zachowanie dziecka....hmmm nie uważam,żeby geny miały na to wpływ.

Ja natomiast po ostatnich przejściach mam kolejny mit do obalenia: adopcja przebiega bez przeszkód gdy rodzice biologiczni zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Cóż, nie jest to prawda. Trzeba zdać sobie sprawę i pamiętać o tym,że póki nie mamy papierka mówiącego o tym ,że nasza adopcja jest już prawomocna,wszystko może się zdarzyć.Wiem,że takie przypadki są rzadkie,ale zdarzają się, że poznajemy dziecko,składamy wniosek o adopcję, nawiązuje się między nami a dzieckiem więź a potem okazuje się,że rodzice biologiczni przypomnieli sobie o dziecku i składają w sądzie wniosek o przywrócenie praw. Nasza adopcja wstrzymana z szansą, że rodzice prawa odzyskają, a na pewno z szansą bardzo długiego oczekiwania na rozwiązanie problemu.
Nasz przykład: mb bez szans na odzyskanie dziecka składa wniosek do sądu o przywrócenie praw, my dostajemy telefon że jest Mały, spotykamy się,więź jest, po 5 miesiącach walki sytuacja mb bardzo się poprawia i sędzia stwierdza,że mamy się wycofać bo w takiej sytuacji nie jest pewna wyroku na nie.
przykład 2: znajomi znajomych dostają telefon że są 3 dziewuszki do adopcji, decydują się, dostają pieczę. Jadą na zakupy z dziewczynkami, w sklepie poznaje je biologiczny ojciec i wnosi do sądu o widzenia i przywrócenie praw. Rodzina adopcyjna jedynie może zostać rodziną zastępczą dla dziewczynek. Teraz z dziewczynkami w domu niepewnie czekają na rozwiązanie sytuacji
Awatar użytkownika
wanielka
Posty: 3827
Rejestracja: 17 gru 2007 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: wanielka »

asikczek pisze:mam kolejny mit do obalenia: adopcja przebiega bez przeszkód gdy rodzice biologiczni zostali pozbawieni praw rodzicielskich. Cóż, nie jest to prawda. Trzeba zdać sobie sprawę i pamiętać o tym,że póki nie mamy papierka mówiącego o tym ,że nasza adopcja jest już prawomocna,wszystko może się zdarzyć.
to nie mit - każdy uczciwy OA uprzedza o takiej możliwości.
w ciszy i cierpliwości jest wasza siła...
Awatar użytkownika
Gość

Re: Mity o adopcji

Post autor: Gość »

wanielka pisze:to nie mit - każdy uczciwy OA uprzedza o takiej możliwości.
cóż nas nikt nie uprzedził i nie pisze się o tym specjalnie. To taki margines o którym lepiej nie wspominać bo się RA wystraszy... takie mam wrażenie. Napisałam o tym,żeby ludzie mieli świadomość, że coś takiego może się zdarzyć, bo nawet jak OA coś tam wspomina to na zasadzie "bardzo rzadko się to zdarza, to marginalne przypadki, proszę się nie martwić, itp". Warto mówić o tym głośno
gość forum
Posty: 4
Rejestracja: 03 lip 2014 05:13

Re: Mity o adopcji

Post autor: gość forum »

Mam pytanie trochę z innej beczki. Czy były jakieś inicjatywy oddolne, mające na celu zmianę niektórych punktów Kodeksu Rodzinnego i Opiekuńczego oraz ujednolicenie przepisów w Ośrodkach Adopcyjnych? Bo na mój prosty rozum, dramatów, o których pisały tu Panie powyżej, dałoby się uniknąć wprowadzając cztery proste przepisy:
1) stworzenie jednego, centralnego zbioru przepisów dla wszystkich OA w Polsce, a nie, że każdy ma swój regulamin i ludzie biegają od ośrodka do ośrodka bo w jednym można już wziąć pod opiekę kilkutygodniowe niemowlę, a w drugim dopiero od pół roku, w jednym osoba samotna ma realne szanse na adopcję, w drugim nie zrobią jej nawet kursu (wiadomo, im wcześniej dziecko znajdzie dom, tym lepiej)
2) stworzenie ogólnopolskiej, scentralizowanej bazy danych dzieci i potencjalnych RA i RZ w celu zapewnienia lepszego przepływu informacji i większej kontroli - żeby łatwiej było wyłapać, że dyrektor OA przetrzymuje dzieci kolejny rok w ośrodku, bo czeka na kasiastą rodzinę z zagranicy, a w kraju kilka rodzin oczekuje na dziecko w tym wieku (przykład podany przez jedną z Pań na tej stronie). Zresztą wydaje mi się, że rejonizacja nie zawsze jest tutaj dobrym pomysłem, bo jeśli mamy bardzo małe dziecko, które nie ma jeszcze silnych więzi z otoczeniem - szkoła, koledzy itd., to lepiej, żeby jak najszybciej zapewnić mu dom rodzinny nawet na drugim końcu Polski niż czekać, aż pojawi się odpowiednia rodzina w rejonie. W przypadku starszych dzieci wiadomo, że lepiej jest takiego wywożenia unikać. Dla odmiany dzieci z bardzo dużym stopniem niepełnosprawności mogą w ogóle nie znaleźć w swoim rejonowym ośrodku rodziny spełniającej warunki, jakich wymaga opieka nad nimi.
3) skrócenie rodzicom biologicznym, którzy zrzekli się praw czasu na "namyślenie się" do dwóch miesięcy bo dziecko to nie towar z katalogu wysyłkowego i każdy miesiąc, nie mówiąc o roku się dla niego liczy, a priorytetem powinno być jak najkrótsze przebywanie w DD i innych podobnych ośrodkach. Rodzice, którzy dziecko porzucili narażając na niebezpieczeństwo lub stosowali wobec niego celową przemoc (i nie mówię tu o klapsie w tyłek, tylko katalogach zachowań rodem z metod operacyjnych Inkwizycji albo UB), powinni mieć takie prawa odbierane przez Sąd dożywotnio w przeciągu 24 godzin. Jak ktoś dziecko przypala papierosem albo tłucze tak, że ląduje w szpitalu, to nie ma co zastanawiać się i czekać, czy się "nawróci". Podobnie blokowanie procedur adopcyjnych, żeby znaleźć matkę dziecka, która to dziecko wyrzuciła na śmietnik uważam za bezsensowne. Po co? Jedyna szansa na pozostanie w biologicznej rodzinie dla takiego dziecka to dziadkowie lub rodzeństwo rodziców, którzy woleli "przeoczyć" ciążę i o nic nie pytać, więc jaki sens?
4) Wprowadzenie zastępczych procedur pomocowych dla rodzin, w których problemem nie jest alkohol czy przemoc, ale brak odpowiednich warunków finansowych czy lokalowych, tak by priorytetem było utrzymanie tych dzieci przy biologicznych rodzicach, a nie przenoszenie ich do DD - jeśli utrzymanie jednego dziecka w DD kosztuje ok. 1200 zł (przynajmniej z takimi danymi statystycznymi się spotkałam), w a Polsce są rodziny, w których kilka osób żyje ze niewiele większą pensję i wbrew pozorom wcale nie przymierają głodem, to podejrzewam, że przy wprowadzeniu odpowiednich form pomocy - obiady, dary żywnościowe, pomoce remontowe itd. wystarczyłoby czasem 600 zł realnej pomocy zamiast kuratorskiego biadolenia, żeby dziecko utrzymać przy rodzicach. Zresztą prawda jest taka, że każdy jeśli ma matkę czy ojca, który jest kochającym rodzicem, to woli przy nim być choćby w zapleśniałym, nieogrzewanym domu, niż wprawdzie mieć obiad codziennie, ale być jednym z wielu dzieci pod opieką obcych ludzi w obcym miejscu.
gość forum
Posty: 4
Rejestracja: 03 lip 2014 05:13

Re: Mity o adopcji

Post autor: gość forum »

Dziękuję za odpowiedź. Cieszę się, że prawo zmienia się na korzyść zarówno dzieci jak i przyszłych rodziców.-)
Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: yennefer23 »

Rozmowa na temat AZW została przeniesiona do wydzielonego w tym celu wątku
:arrow: Adopcja ze wskazaniem - co o niej myślimy.
Zapraszamy!
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
Awatar użytkownika
Nakasha
Posty: 784
Rejestracja: 17 wrz 2014 10:19

Re: Mity o adopcji

Post autor: Nakasha »

ale zachowanie dziecka....hmmm nie uważam,żeby geny miały na to wpływ.
Niezupełnie, o ile wiem zachowanie ludzi jest w ok 40% "uwarunkowane" genetycznie, a raczej: geny mają większy wpływ na zachowanie na początku, z wiekiem ten wpływ maleje, a zwiększa się wpływ środowiska i kultury. Również w powstawaniu niektórych zaburzeń psychicznych czynnik genetyczny odgrywa znaczącą rolę (np. schizofrenii, czy w skłonności do uzależnień w linii męskiej).
na dzieci trzeba czekac latami
To chyba też niekoniecznie, znam 2 pary, które po pozytywnej kwalifikacji czekały na dzieci po 3 lata...

Właśnie, jak jest z mitami o długim oczekiwaniu na dziecko i z tym, że większość dzieci jest chora (w tym mają poważne zaburzenia zachowania, które ciężko i długo się leczy)?

W moim otoczeniu panuje silny pogląd, że adoptując dziecko trzeba bardzo długo czekać, a i tak prawie nie ma szansy na adopcję zdrowego, małego dziecka, tylko "dostaje się" kilkuletnie, chore.
U mnie: Hashimoto; AMH 0,4
U męża: b. słaba armia
2x IUI...
28.12.2014 - IMSI, transfer blastki 4AA; 7 dpt :testI: 8 dpt: bHCG 130, 10 dpt: 298, 13 dpt: 1.057
23.01.2015: jest serduszko :love: 12.09.2015 przyszedł na świat nasz synek :)
Misia_2014
Posty: 2
Rejestracja: 13 kwie 2015 13:48

Re: Mity o adopcji

Post autor: Misia_2014 »

na dzieci trzeba czekac latami
Z wielu podpisów pod postami można wywnioskować, ze często się zdarza że na dzieciaczka niektórzy czekali tylko rok. Jednak czasami widać, ze niektórzy czekają juz 3 lata i nadal Dzieciaczka nie otrzymali. Zależy to chyba od OA w jakim się oczekuje. Czy nie wydaje Wam się że w większym miastach takich jak np. Warszawa okres oczekiwania jest o wiele dłuższy niż w mniejszych, gdzie kolejka po ukończonym kursie jest krótsza?
matula
Posty: 397
Rejestracja: 16 lip 2013 16:10

Re: Mity o adopcji

Post autor: matula »

Córka urodziła kilka dni temu córeczkę, o czym pisałam na wątku o adoptowanych doroslych.

Spotkała ją w szpitaliu niezasłuzona przykrość. 2 pozostałe mamy, leżace za prawanem nawiązaly bliższy kontakt i wdaly sie w rozmowę na temat możliwości urodzenia nastepnych dzieci. Ponieważ obie męczyły sie 2 dni, a porody zakończyły sie cesarką podjęły dyskusję o adopocji, po czym odrzuciły taką możliwość; bo dzieci adoptowane są złe.

Sa złe, bo maja złe geny i padł przykład córki, która zamordowała adopcyjną matkę. Okazało się, że jej biologiczna matka była skazana za morderstwo. Miałam ochotę udusić te kobiety, chociaż one już wyszły ze szpitala. Pytalam córkę o to, czy nie miała ochoty przerwać tej dyskusji, mówiąc np. że jest adoptowana. Uznała, że nie warto się wtrącać, ale ta rozmowa byłą dla niej bolesna.
Bobetka
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 14478
Rejestracja: 13 gru 2004 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: Bobetka »

matula bardzo mi przykro, że córka byłą świadkiem tak bezmyślnej rozmowy. Czasami warto zapytać czy dziecko wychowywane w swojej biologicznej rodzinie nie zamordowało nigdy swej matki/swego ojca.

Synku, nie mógłbyś być bardziej mój



01.2005



W każdym z nas tkwi talent. Ważne by go dostrzec i w niego uwierzyć


Awatar użytkownika
yennefer23
Moderator Członek Stowarzyszenia
Posty: 5638
Rejestracja: 23 lut 2010 01:00

Re: Mity o adopcji

Post autor: yennefer23 »

matula straszna historia, nie wyobrazam sobie co Twoja cora przezywala szczegolnie w tak wyjatkowym momencie swojego zycia :glaszcze

a co do takich historii - to Bobetka dobrze pisze, zapytalabym czy nie znaja historii o biologicznych dzieciach mordujacych rodzicow :mur:
ale z drugiej strony, po co wdawac sie w taki dyskusje, wiadomo ze tu panie mialy swoja teze, ktora musialy udowodnic

swoja droga uwazam, ze takie historie "szpitalne" gdzie ktos slyszal od kogos ale tamten ktos zna na pewno i wie ze to prawda, to tylko kolejny przyklad "urban story" i tyle
Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno
sacima
Posty: 5
Rejestracja: 30 wrz 2016 10:10

Re: Mity o adopcji

Post autor: sacima »

Agna pisze:ależ oczywiście:
sławetne "z dziewczynki najwyżej k.... wyrośnie a z chłopca morderca" :evil:
to chyba trzeba dodać do "trudnych pytań"...
ja bym takiej koleżance coś odpowiedziała - na przykład:
- 10 tysięcy? to chyba była promocja, bo ja płaciłam 100 tysięcy!!! ale może za to, że moje dziecko to z matki modelki i ojca naukowca...
- ja płaciłam 10 razy więcej, ale moje dziecko jest regulowane - mozna ściszyć, jak płacze i wyłączyć, jeśli za dużo robi kupek, a kaftaniki miało z prawdziwego złota...
- czeka się latami - my już czekamy 17 lat, a nasi znajomi 48 lat, wiecie...
- w katolickich płaci się ok. 25 tysięcy, bo tam są głównie dzieci księży i zakonnic...
- wiadomo, że nic nikomu nie powiemy - że mamy taką głupią i ograniczoną koleżankę, jak Ty też nikt nie wie...
- no właśnie zastanawiam się, jak się ubrać na to spotkanie z rodziną biologiczną, bo w ośrodku powiedzieli, że matki biologiczne występują wtedy w strojach wieczorowych, a po uroczystym przekazaniu wszyscy idą na specjalny adopcyjny spektakl do opery...
- co do płacenia za badanie - bardzo chętnie przyjmiemy od Ciebie pieniądze na te badania, skoro już o tym wspominasz... a może od razu zrób zrzutę na jakis pakiet w prywatnej klinice?
- dzieci przestępców i alkoholików? a co mi tam - grunt, że twojego dziecka tam nie ma - każde geny byłyby lepsze...
- wrrrrrrrrrrrrr... mogłabym tak długo, jak mnie wściekłość weźmie...
hahahahaha Agna, you made my day!! :D niezła jesteś :D chciałabym zobaczyć taką scenkę:D no i oczywiście minę głupola.... ahh ^^
ODPOWIEDZ

Wróć do „Adopcyjne dylematy”