ŻYLAKI POWRÓZKA NASIENNEGO

Tutaj można "plotkować" o męskich sprawach

Moderator: Moderatorzy o plemnikach

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ropuszki
Posty: 154
Rejestracja: 24 wrz 2003 00:00

ŻYLAKI POWRÓZKA NASIENNEGO

Post autor: Ropuszki »

Mamy cieniutki wynik nasienia tzn. brak plemników o prawidłowej budowie. Ilość i ruchliwość po 2 seriach zastrzyków Biogandylu poprawiła sie - prawie w normie. Badania poziomu hormnów we krwi jest OK problem w tym , że po USG stwierdzono żylaki powrózka nasiennego no i skierowanie do szpitala na operacje. Lekarz powiedział nam że takie leczenie daje około 90% pewności że nasze plemniczki będa zdrowe. Powiedzcie prosimy czy ktoś z Bocianowiczów miał taką operacje i czy skutkiem tego było MALEŃSTWO. Czy długo trzeba czekac na efekty i jak sie odbywa leczenie po usunięciu tych paskudnych żylaczków. Będziemy wdzięczni za wiadomości a świadomość że Komuś z Was sie w podobnej sytuacji jak my jesteśmy udało doda nam WIARY i NADZEJI.
Ula-la
Posty: 2557
Rejestracja: 13 sie 2002 00:00

Post autor: Ula-la »

/phpbbforum/viewtopic.php?t=7856

zobaczcie tu i jeszcze poszukajcie na tym forum...
decyzja nie jest łatwa...

Pozdrawiam
i życze sukcesu !!!
Ula

Mamusia Bartusia (kwiecień 2005) i Kasieńki (październik 2006) --> Bartek Pogromca i Kasia Zaskakiwanka


Awatar użytkownika
Ropuszki
Posty: 154
Rejestracja: 24 wrz 2003 00:00

żylaki powrózka nasiennego

Post autor: Ropuszki »

Dziękujemy za każdą opinie na ten temat. Czekamy na więcej. Pozdrawimy.
Awatar użytkownika
sana
Posty: 9
Rejestracja: 20 gru 2003 01:00

Re: żylaki powrózka nasiennego

Post autor: sana »

Moj maz mial operacje w 1996 a zatem to juz 8 lat temu.Wyniki nasienia poprawily sie nieznacznie.Na razie nie doczekalismy sie dzidziusia ale ciagle walczymy.A co do wynikow nasienia to raz jest lepiej a raz gorzej.Nie wiemy jaki wplyw mialy na to zylaki.Gdybysmy dzisiaj staneli przed decyzja operacja czy nie na pewno zdecydowalibysmy sie na operacje.Trzeba usuwac wszystkie przeszkody zeby nie zalowac ,ze sie czegos nie zrobilo wtedy gdy byl na to czas. sana
Awatar użytkownika
agata30
Posty: 2537
Rejestracja: 20 lut 2002 01:00

Post autor: agata30 »

Ja jak zwylke powiem swoje: wycinac:)
Awatar użytkownika
coffee
Posty: 646
Rejestracja: 06 sty 2004 01:00

Post autor: coffee »

mielismy ten sam problem, kiepskie albo bardzo kiepskie wyniki spermogramu... po konsultacji z urlogiem okazalo sie ze sa zylaczki
moj przemciu od razu sie zdecydowal na laparoskopie
lekarz nam powiedzial, ze ma pacjentow ktorzy by mogli oddawac teraz sperme do banku spermy a innym to niewiele pomoglo....
zdecydowalismy ze sprobujemy
i czekamy na poprawe, bo zabieg byl koncem listopada
podobno, czy to pomoglo wiadomo po 3 miesiacach od zabiegu....
od tego czasu i juz przed zabiegiem lekarz zapisal jeszcze proviron 25
Awatar użytkownika
sapphire
Posty: 6
Rejestracja: 17 sty 2004 01:00

Zylaki czy wyciaganie kasy?

Post autor: sapphire »

Witam, wszystkich /jako ze jestem w miare nowy na forum/ Chcialem sie z Wami podzielic moja historia na temat zylakow. Otoz niejaki specjalista od tego tematu, ktorego danych nie bede przytaczal bo nie o to chodzi, po serii zleconych badan w zaprzyjaznionym laboratorium/ ktore mnie kosztowaly z 600zl + 3 wizyty po 10min. prywatne i USG wykonane na szpitalnym sprzecie / w przerwie i na szybko/ rzecz jasna nie za darmo, odplatne do kieszonki pana doktora wedlug aktualnej stawki /chcial bym miec taka za 10min w ramach swojej pracy/ stwierdzil u mnie zylaki.. No jakos sie z tym pogodzilem. Jak pan doktor zasugerowal jedynym sposobem polepszenia stanu rzeczy jest laparoskopia, gdziezby zabieg w ramach ubezpieczenia ZUS /ktore zreszta regularnie place, tylko nie wiem po co/ , za drobna oplata dla pana doktora /okoloce 1.000zl/ bo postara sie zeby bylo OK, na szpitalnym sprzecie, czyli standard /szpital nic z tego nie ma bo i po co ma miec, pan doktor musi zmienic samochod i ma inne potrzreby/. Badania przedzabiegowe znowu z wlasnej kasy sam sobie musialem zalatwic. Cos mnie tknelo i na tydzien przed zabiegiem postanowilem zrobic ponownie badania u innego specjalisty /wybralem specjaliste wysokiej klasy/. Po badaniu /trwalo z godzine , bylo dokladne, wraz z normalnym wywiadem i rozmowa pan doktor absolutnie bez dwoch zdan wykluczyl zylaki /niczego mu wczesniej nie sugerowalem/. Rzecz jasna z zabiegu sie wycofalem, ale pozostal mi wielki niesmak i rozgoryczenie. Sa ludzie ktorzy w pomaganiu innym widza tylko latwa kase.... /dobrze ze nie jest ich wiele, mam nadzieje/ Przestrzegam uwazajcie w takich przypadkach....... Pozdrawiam
Awatar użytkownika
aida
Posty: 65
Rejestracja: 10 gru 2002 01:00

Post autor: aida »

najlepiej chyba zawsze przy takich decyzjach (poddać się operacji/zabiegowi, czy nie) dobrze jest zasięgnąć opinii jeszcze przynajmniej jednego lekarza...
Awatar użytkownika
cezarycezary
Posty: 23
Rejestracja: 20 sty 2004 01:00

dobrze to przemyśl

Post autor: cezarycezary »

Nie jest moim zamiarem nikogo straszyć, ale opowiem wam moją historię. Rok temu poddałem się zabiegowi usunięcia żylaków powrózka metodą laparoskopową. Po 4 mies. zrobiłem pierwszy spermiogram.Wynik : plemników BRAK!Drugie badanie - to samo i tak już zostało.Przed zabiegiem plemniki były, może nie jakaś superjakość i ilość też nie imponująca,ale były.Od tej pory nie znalazłem lekarza(włącznie z wykonującym zabieg),który jasno by mi powiedział co się stało. Ja się mogę tylko domyślać,że trafiłem na konowała, który podwiązał mi przy okazji nasieniowody.Żyję tylko nadzieją,że coś jeszcze da się zrobić. Dlatego poradź się innego specjalisty czy aby napewno jest to konieczne.
Powodzenia
Awatar użytkownika
Zosia
Posty: 396
Rejestracja: 26 kwie 2002 00:00

Post autor: Zosia »

To ja opowiem swoją, a właściwie męża historię. Lekarz był w stylu tego o którym pisał sapphire (jakbym to sama pisała), z tym, że żylaki fatycznie były i wszyscy lekarze sugerowali operację. Odbyła się w szpitalu, po operacji zaaplikowali mężowi bez pytania biseptol, po którym o mało nie przekręcił się. Ale to drobiazg. Zaraz po operacji był stan zapalny, obrzek jader i ból. Lekarz uznał , że to bakterie i dał kolejny antybiotyk, potem kolejny... Minęło już pół roku od operacji. Jądra są powiększone, oprócz nich są wodniaki i ciągły ból. Nie potrafię opisać tego bólu, bo to nie mnie boli, ale mąż się czasami skarży. Jesli chodzi o wyniki, to nieznacznie wzrosła ilość, potem spadła prawie do stanu sprzed operacji, ale pozostałe parametry jak były marne, tak pozostały. Ostatnio zrobiliśmy badanie w Novum i okazało się , że wyniki są tragiczne, dużo gorsze niż przed zabiegiem. Nie wiem jak to interpretować, czy ma to związek jakiś z tą operacją. Mam jednak nadzieję, że to nie jej skutek ...
Cezary, pozwól, że odpowiem Ci tutaj na Twoje pytania na priv. Nie znamy żadnego sensownego androloga, którego moglibyśmy Ci polecić. Właściwie tez takiego szukamy. Ostatnio mąż konsultował się "po znajomości" z prof. z Wrocławia i ten powiedział, że po operacji nie da się NIC poprawić, więc zalecił mężowi, żebyśmy pojechali na in vitro, a bólem i wielkimi jądrami się nie przejmowali. "Najwyżej w późniejszym wieku będzie trzeba pana wspierać hormonami, bo możliwe, że coś się tam stało, co spowoduje, że brak będzie czy jest...bla, bla, bla..."
A miało być tak dobrze po operacji, tylko 1 promil powikłań.
Osobiście ODRADZAM operacji. A najlepiej w ogóle jakichkolwiek kontaktów z andrologami...
pozdrawiam, Zosia
Awatar użytkownika
cezarycezary
Posty: 23
Rejestracja: 20 sty 2004 01:00

Dla mających wątpliwości

Post autor: cezarycezary »

Może nie jestem obiektywny,ale znalazłem ciekawy fragment książki amerykańskiego lekarza : http://www.amb.bydgoszcz.pl/~andromed/prawa.htm (szkoda,że tak późno :( ).Może on pomoże podjąć decyzję niezdecydowanym.
I jeszcze jedno pytanie do tych którzy mieli jakieś "powikłania". Nie macie ochoty komuś dokopać?! Zemścić się? Może popadam w jakąś obsesję, ale lepiej żebym nie spotkał lekarza, który mnie operował. Wiem, nie mam żadnych dowodów,żadnych szans na udowodnienie czyjejś winy,ale przecież w takich sytuacjach człowiek ma wewnętrzne przeczucie,że ktoś go skrztwdził.A bezsilność w takiej sytuacji jest taka ... poniżająca.
Dobra kończę bo to nie ten topic...
Ula-la
Posty: 2557
Rejestracja: 13 sie 2002 00:00

Post autor: Ula-la »

o rany... ale jestem szczesliwa, że zrezygnowalismy z operacji... a dr strasznie napierał... Zostaliśmy przyleczeniu farmakologicznym i wyniki sie poprawiły ! Chociaż niby szase były niewielkie...

Wiem, że to małe (żadne) pocieszenie, ale tak naprawdę nikt nie jest w stanie powiedzieć na 100% co będzie dalej. A może właśnie bez szczególnej przyczyny nastąpi poprawa ? Bardzo wam tego życzę !!!
Cezary - nie dziwię się że masz takie odczucia... To zupełnie naturalne.

Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki !!!

Mamusia Bartusia (kwiecień 2005) i Kasieńki (październik 2006) --> Bartek Pogromca i Kasia Zaskakiwanka


Awatar użytkownika
korcia
Posty: 360
Rejestracja: 07 gru 2003 01:00

żylaki powrózka nasiennego

Post autor: korcia »

Cześć Wszystkim.
Jestem dość nowa na bocianie. Mój mąż w grudniu też miał operację. Leczenie farmakologiczne nic nie dało. Jak narazie czekamy bo dopiero po 3 miesiącach od operacji będziemy wiedzieć jak tam plemniczki. Wcześniej mąż miał niewielkie bóle lewego jadra. Przed operacja były bardzo wrazliwe. Teraz jest lepiej. Juz nic nie boli. Mąż mówi, że czuje się lepiej. Czytajac wasze historie nieco się przestrzaszyłam. Nie chciałabym aby sie coś pogorszyło. Pod koniec lutego albo w marcu zrobimy badania nasienia. No i zobaczymy. Moze będzie lepiej. Liczę na to. Dobrze,że jak narazie nie ma widocznych komplikacji takich jak ból czy wodniaki. Wprawdzie lekarz uprzedzał, że za jakieś 10 lat powinny pojawić się wodniaki. Powiedzcie mi czy wodniaki zawsze wiążą się z bólem? :?

Pozdrawiam. Kaśka /korcia/
Awatar użytkownika
Chmiel901
Posty: 6
Rejestracja: 19 sie 2004 00:00

Post autor: Chmiel901 »

Witam!
Nie wiem, czy ktoś ten temat jeszcze obserwuje, ale ja to przeżyłem na własnym przykładzie. Operację miałem 13 czerwca 2003r, potem trudne 6 miesięcy oczekiwania i badania. W efekcie jakość plemników poprawiła się o 50 do 70% (zależy od parametru), ale ich ilośćpozostał grubo poniżej normy. Niestety walka bez oczekiwanego efektu. Po kolejnych 6 miesięcach (rok po zabiegu) znowu badania i wielkie rozczarowanie: prametry nieco się pogorszyły, ale ilość żywych plemników się zwiększyła o 100%. Teraz jestem po biogonadylu i czekam kolejne 2 miesiące na następne badania. Jedno wiem napewno: PODDAM SIĘ JESZCZE TYSIĄCU OPERACJOM JEŻELI BĘDZIE NADZIEJA!!!.
Mój lekarz mówi, że bardzo ważne jest to żeby się nie denerwować i nie załamywać więc się trzymamy i czekamy.
Co do operacji, a właściwie zabiegu, to nie ma się czego bać. Zostaje tylko mała, piękna (jak mówi moja Myszka) blizenka!
Pozdrawiam,
Andrzej
Awatar użytkownika
korcia
Posty: 360
Rejestracja: 07 gru 2003 01:00

Post autor: korcia »

Andrzej - Trzymam za was ogromne kciukasy :bigok:
Miejmy nadzieję, że kolejne operacje nie będą potrzebne. A dzidzia szybciutko zapuka do Waszych drzwi.

Pozdrawiam bardzo cieplutko.
[url=http://www.nasz-bocian.pl/modules.php?name=Forums&file=viewtopic&p=445903#445903]Nasze nowe pogaduchy[/url]

Mama wspaniałego synka :-)
ODPOWIEDZ

Wróć do „O plemnikach”