nie radzę sobie

Pamiętaj że nie jesteś sam w walce z niepłodnoscią! Na tym podforum piszemy o targajacych nami uczuciach. O naszych największych radościach i ogromnych smutkach. Staramy się sobie wzajemnie pomóc, a przez to pomagamy także samemu sobie.

Moderator: Moderatorzy Muszę o tym porozmawić

kakarorolala
Posty: 3
Rejestracja: 13 sty 2017 08:29

nie radzę sobie

Post autor: kakarorolala »

Chcialam z kims o tym porozmawiac i pomyślałam, że pewnie zrozumiecie mnie lepiej niż moi bliscy, może podpowiecie, jak sobie radzić w niepłodności. Jesteśmy z mężem właściwie na początku drogi. Przez ponad rok (rok i 4 mce) staraliśmy się o dziecko naturalnie, ze stymulacją owulacji. Mąż pracuje za granicą, co jest dodatkowym utrudnieniem- w mieście w którym teraz mieszkam jestem sama- mam kilku znajomych z pracy, trochę dalszych znajomości, ale rodzinę i przyjaciół zostawiłam w poprzednim miejscu zamieszkania. Przez ten wspomniany rok mąż przyjeżdżał na starania, prób było około 6. Nic z nich nie wyszło. W tym roku kończę 30 lat, zawsze myślałam, że w tym wieku będę mamą... Wszyscy moi znajomi mają dzieci, albo spodziewają się dziecka, u większości pewnie zaraz zacznie się "druga tura". Tylko nam się nie udaje... Ja choruje na PCO, mąż ma słabe nasienie-1% prawidłowych plemników.
Psychicznie jestem wykończona, zaczęłam chodzić do psychologa, ale to raptem kilka spotkań, więc nie przyniosło (jeszcze?) efektów. Jestem rozgoryczona- cały czas zastanawiam się czemu nas to spotkało, czemu wszystkim w otoczeniu się udaje, oczywiście o pójściu do małego dziecka nie ma mowy, na wszystko reaguje płaczem i histerią, ciągle wyrzucam też sobie dlaczego nie zaczęliśmy starań wcześniej. Najgorszy jest moment kiedy czuje, że zaraz zacznie się okres- 2-3 dni wycięte z życia, chodzę, popłakuje i nie wiem, jak sobie poradzić. Mąż nie rozumie mojej reakcji, uważa, że przesadzam.
Od przyszłego cyklu będziemy próbować inseminacji- wiem, że wiara i pozytywne nastawienie dużo robią- jak sobie radzić? jak wyłączyć emocje? Jak Wy sobie radzicie?
hope28
1% dla bociana
Posty: 871
Rejestracja: 04 lut 2013 17:55

Re: nie radzę sobie

Post autor: hope28 »

Rozumiem , ze jest Ci ciężko. Wszystkie tutaj to przeżyliśmy/przeżywamy. Mi dużo pomogło , że kupiłam sobie suczke shih tzu-to może głupie ale miałam troche zajęcia i miłości komu przekazać.I było z kim iść na spacer.Dużo mi też pomogło , że cały czas coś działaliśmy w kwestii starań-tzn cały czas jeździliśmy do lekarza z kliniki niepłodności i się leczyliśmy.Trwało to parę lat, nie było łatwo i nie raz płakałam. Z czasem już nie mogłam słuchac o ciążach innych a na dzieci już jakoś nie chciałam patrzeć. Pamiętajcie , żeby być pod opieką specjalisty od leczenia niepłodności- z kliniki leczenia niepłodności. Niema co marnować czasu na zwykłych lekarzy ginekologów- ja tak zmarnowałam prawie 2 lata.Warto też wykonać badanie AMH(ocena rezerwy jajnikowej) żeby wiedziec na czym stoisz i czy masz duzo czasu. A mężczyźni inaczej to wszystko postrzegają... u nas to ja napedzałam wszystko żeby się leczyć,a mąż sie dostosował.Niby mu też zależało, ale nie tak jak mi. Choć kłótni było nie raz pełno i myślałam, że nasze małżenstwo się skonczy to jakoś przetrwaliśmy. Niepłodność umocniła nasze małżeństwo -tak myśle.Trzymaj się mocno i walcz o swoje szczęście.Czasami droga jest długa i cięzka, ale nie zawsze.Pozdrawiam Cię mocno i powodzenia życze :caluje
Leczenie od 2011
4 x Histeroskopia operacyjna
2 x IUI:(
I ICSI 08.2014:( Crio 11.2014 poronienie 7tc:(
II ICSI 05.2015:( Crio 09.2015:(
III ICSI 04.2016:( Crio 09.2016 :)
7tc są dwa serduszka,9tc biję już tylko jedne serduszko.
Błagam już zostań na zawsze...
05.06.2017 jest kochana i wymarzona coreczka:)
Boże czy za dużo chciałam?!
kakarorolala
Posty: 3
Rejestracja: 13 sty 2017 08:29

Re: nie radzę sobie

Post autor: kakarorolala »

hope28 Dziekuje.

Też niestety straciłam trochę czasu, poprzedni lekarz dobrze mnie zdiagnozował, ale nie poszło za tym żadne dobre leczenie. Teraz leczymy się już w klinice niepłodności i faktycznie, działanie nakręca, daje nadzieję. Mam nadzieję, że przejdziemy przez to razem i że nas też to umocni...
oluska_m
Moderator Dokarmiam bociana ;)
Posty: 9348
Rejestracja: 14 wrz 2012 21:42

Re: nie radzę sobie

Post autor: oluska_m »

kakarorolala :glaszcze emocje i stres podczas przedłużających się starań o dziecko i leczenia są ogromne i chyba nie da się ich tak całkiem wyłączyć. Bardzo dobrze, że korzystasz z pomocy psychologa - wierzę, że pomoże Ci nad tymi emocjami choć trochę zapanować.
Mogę Ci również polecić bocianową Linię pomocy Pacjent dla Pacjenta. Czasem pomaga rozmowa z kimś, kto przeszedł podobną drogę, rozumie co czujesz, wysłucha, zrozumie i wesprze...
trzymam kciuki! :bigok:

2 IFV, 7 transferów

Aniołki [*] [*] [*] :cry2:

25.07.2016  :love: 
Piotruś


17.06.2019 :love: Michaś


Awatar użytkownika
Małgosiaa8
Posty: 37
Rejestracja: 06 paź 2016 20:25

Re: nie radzę sobie

Post autor: Małgosiaa8 »

kakarorolala
Mi czasami pomaga zwyczajne wyplakanie sie w samotnosci, dlugi spacer z dobra muzyka..ale nie zawsze mam sile..moj maz ma wiecej spokoju w sobie i zawsze jak mam kryzys stara sie mnie pocieszyc,rozbawic. Kochany jest i bardzo sie stara.

Najgorsze jest to, ze rosnie we mnie momentami niechec do obcowania z innymi dziecmi.. przykro robi mi sie w takich sytuacjach
Próby od sierpnia 2015..
- niedoczynność tarczycy
- hiperprolaktynemia
- grudzień 2016 - HSG- oba drożne
- luty 2017 - nieudana IUI :(
- sierpień 2017- laparoskopia i chromotubacja- wszystko drożne, bez zrostów


Kluczem do szczęścia jest posiadanie marzeń. Kluczem do sukcesu jest ich realizacja..
kakarorolala
Posty: 3
Rejestracja: 13 sty 2017 08:29

Re: nie radzę sobie

Post autor: kakarorolala »

Małgosiaa8 niestety też to czuję, wole nie odwiedzać znajomych, którzy mają dzieci, szczegolnie takie całkiem malutkie, bo boli za bardzo...
Awatar użytkownika
Małgosiaa8
Posty: 37
Rejestracja: 06 paź 2016 20:25

Re: nie radzę sobie

Post autor: Małgosiaa8 »

Ale musimy wierzyć, ze na nas tez przyjdzie taki czas, ze bedziemy tulic nasze maluszki.. tylko ja powoli trace ta nadzieje. Coraz wiecej chwil zwatpienia mnie łapie
Próby od sierpnia 2015..
- niedoczynność tarczycy
- hiperprolaktynemia
- grudzień 2016 - HSG- oba drożne
- luty 2017 - nieudana IUI :(
- sierpień 2017- laparoskopia i chromotubacja- wszystko drożne, bez zrostów


Kluczem do szczęścia jest posiadanie marzeń. Kluczem do sukcesu jest ich realizacja..
Natka90
Posty: 2
Rejestracja: 20 sty 2017 10:56

Re: nie radzę sobie

Post autor: Natka90 »

Cześć dziewczyny !
po kilku podejściach zdecydowałam sie napisać o swoich problemach , może porozmawianie z kimś kto wie co mogę czuć mi pomoże .

Od dwóch lat staram się z partnerem o dziecko, niestety bez skutku. Wiem , że to może nie jest długi okres starania się ale nie radzę sobie z tym kompletnie.

Mam stwierdzone PCOS , przeszliśmy dwie inseminacje, niestety bez powodzenia :( na początku roku zmieniliśmy lekarza- udaliśmy się do InviMedu w Poznaniu , okazało się po moich wszystkich dotychczasowych wynikach że mam Insulinooporność ;/ ( poprzedni lekarz kompletnie czegoś takiego nie wychwycił w badaniach ) ;/
Po roku chodzenia do lekarza , który wg mnie był świetny okazało się że tak na prawdę kompletnie bez sensu były te dwie inseminacje. Załamałam się słysząc od nowego lekarza że : " postaram się zrobić wszystko ale cudów nie obiecuje" :( nie wiem co mam dalej robić , czy spróbować iść jeszcze do innego lekarza ?

Od jakiegoś czasu kompletnie nie radzę sobie z emocjami, ciągle wybucham płaczem. Dodatkowo mój facet około 1 roku pracuje za granicą, więc jestem z tym wszystkim sama, mam wrażenie że ostatnio bardzo się od siebie oddaliliśmy :( pomimo że przyjeżdża co 5 tygodni do Polski na 12 dni . Na początku wyjazdu była namiętność a teraz mam wrażenie , że jakby nie miał ochoty na nic ;/ ciągle się kłócimy o to że ja chcę żeby wrócił do Polski a on chce zostać jak twierdzi: " zarobić na leczenie" . Czy to na prawdę jest takie ważne .... ciągle mu tłumacze ze mamy dużo oszczędności, że rodzice też by pomogli gdyby zabrakło .... czy nie powinno być tak, że facet powinien mnie wspierać? być przy mnie ? ja nie radzę sobię tutaj sama , a jego to chyba przerasta ;/ czuję się nieatrakcyjna , odrzucona przez to że nie potrafimy ze sobą rozmawiać i nie chce tu wrócić....
Awatar użytkownika
Małgosiaa8
Posty: 37
Rejestracja: 06 paź 2016 20:25

Re: nie radzę sobie

Post autor: Małgosiaa8 »

Natka90 u mnie tez starania trwaja juz troche 1,5 roku) i doskonale rozumiem co czujesz.. dobrze, ze zmienilas lekarza, ten zauważył cos bardzo istotnego. A co do meza to moze faktycznie zalezy mu na waszym komforcie psychicznym. Pamiętaj,ze mężczyźni calkiem inaczej niz my podchodza do sprawy. Na przykladzie mojego meza moge Ci powiedziec, ze niezbyt chętnie nawet rozmawia o czekajacej nas IUI. To dla niego krepujace,bolace ( bo uwlacza w godnosc faceta).Ma dosc rozmow bo jak sam mowi " ktos musi sie trzymac".. moze dla Twojego męża cala ta sytuacja tez jest trudna. Glowa do gory- zaufaj nowemu lekarzowi- nowa nadzieja:-)

-- 30 sty 2017 01:20 --

Ale wyibrazam sobie jak musi byc Ci ciezko samej w domu..
Próby od sierpnia 2015..
- niedoczynność tarczycy
- hiperprolaktynemia
- grudzień 2016 - HSG- oba drożne
- luty 2017 - nieudana IUI :(
- sierpień 2017- laparoskopia i chromotubacja- wszystko drożne, bez zrostów


Kluczem do szczęścia jest posiadanie marzeń. Kluczem do sukcesu jest ich realizacja..
Natka90
Posty: 2
Rejestracja: 20 sty 2017 10:56

Re: nie radzę sobie

Post autor: Natka90 »

Małgosiaa8 Domyślam się , że jemu też jest ciężko , bo jakby nie ma możliwości mi pomóc chociaż żeby bardzo chciał. Martwi mnie jednak to, że coraz mniej ze sobą rozmawiamy . Z mojej strony to już jest obwinianie samej siebie, że z powodu moich problemów wyjechał , żeby pomóc finansowo ale z drugiej strony to dla niego jest chyba odetchnięcie od wszystkiego.
A ja niestety wariuje , gdy jesteśmy razem zapominam o problemach , jednak jak siedzisz sama w domu to myślisz.
No ale cóż mam nadzieje , że ten nowy lekarz nam coś pomoże. Kolejna wizyta dopiero za 3 miesiące .... jestem ciekawa co z tego będzie :)
Awatar użytkownika
Małgosiaa8
Posty: 37
Rejestracja: 06 paź 2016 20:25

Re: nie radzę sobie

Post autor: Małgosiaa8 »

Kiedys nam tez musi sie usac:-) musimy w to wierzyc chociaz łatwo nie jest
Próby od sierpnia 2015..
- niedoczynność tarczycy
- hiperprolaktynemia
- grudzień 2016 - HSG- oba drożne
- luty 2017 - nieudana IUI :(
- sierpień 2017- laparoskopia i chromotubacja- wszystko drożne, bez zrostów


Kluczem do szczęścia jest posiadanie marzeń. Kluczem do sukcesu jest ich realizacja..
Joanna. 13
Posty: 23
Rejestracja: 23 sie 2016 19:55

Re: nie radzę sobie

Post autor: Joanna. 13 »

Cześć dziewczyny, my z mężem staramy się od 2,5 roku o dziecko.... Cały rok mamy zmarnowany bo lekarz okazał się strasznym konowalem i dążył do in vitro a nie do diagnozy
Kilka dni temu szwagierka zadzwoniła z nowina że jest w ciąży, dobrze że poinformowała mnie przez telefon bo strasznie to przeżyłam i wypłakalam oczy, nie wyobrażam sobie życia bez dzieci. Jestem na świecie w sumie sama, poza mężem i jego rodzina nie mam nikogo.
Ciężko tak żyć

Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka
Starania od 12.2014-Hashimoto,niedoczynność tarczycy, PCOS,2016- 3 IUI nieudane,
2017 - stymulacja Clo, Stymulacja Lamettą
09.2017 -Aniołek [*] 9tydz.
12.2017 - Komórki NK
29.01.2018 - Pozytywny test ciążowy!
12.10.18 - Lilianka 3750g!
oluska_m
Moderator Dokarmiam bociana ;)
Posty: 9348
Rejestracja: 14 wrz 2012 21:42

Re: nie radzę sobie

Post autor: oluska_m »

Dziewczyny! =ooo* Zostały już ostatnie dni na rozliczenie PIT-ów. Pamiętajcie o Naszym Bocianie przy przekazywaniu 1% =ooo*
Dla ułatwienia mamy dla Was program do rozliczania :arrow: 1% DLA BOCIANA

2 IFV, 7 transferów

Aniołki [*] [*] [*] :cry2:

25.07.2016  :love: 
Piotruś


17.06.2019 :love: Michaś


Joanna. 13
Posty: 23
Rejestracja: 23 sie 2016 19:55

Re: nie radzę sobie

Post autor: Joanna. 13 »

Natka90 pisze:Małgosiaa8 Domyślam się , że jemu też jest ciężko , bo jakby nie ma możliwości mi pomóc chociaż żeby bardzo chciał. Martwi mnie jednak to, że coraz mniej ze sobą rozmawiamy . Z mojej strony to już jest obwinianie samej siebie, że z powodu moich problemów wyjechał , żeby pomóc finansowo ale z drugiej strony to dla niego jest chyba odetchnięcie od wszystkiego.
A ja niestety wariuje , gdy jesteśmy razem zapominam o problemach , jednak jak siedzisz sama w domu to myślisz.
No ale cóż mam nadzieje , że ten nowy lekarz nam coś pomoże. Kolejna wizyta dopiero za 3 miesiące .... jestem ciekawa co z tego będzie :)
I co z tego wyszło ?

Wysłane z mojego PRA-LX1 przy użyciu Tapatalka
Starania od 12.2014-Hashimoto,niedoczynność tarczycy, PCOS,2016- 3 IUI nieudane,
2017 - stymulacja Clo, Stymulacja Lamettą
09.2017 -Aniołek [*] 9tydz.
12.2017 - Komórki NK
29.01.2018 - Pozytywny test ciążowy!
12.10.18 - Lilianka 3750g!
Jeżyna
Posty: 7
Rejestracja: 16 wrz 2015 20:29

Re: nie radzę sobie

Post autor: Jeżyna »

Cześć dziewczyny, zdecydowałam się napisać tutaj, bo ja też "nie radze sobie". Dobrze rozumiem to co tutaj piszecie - niechęć do odwiedzania znajomych z dziećmi, płacz, poddenerwowanie, szarość, brak sensu w życiu. Wszystko to jest dobijające. Mam naprawdę tego dość już. Tego łażenia po lekarzach, czekania w kolejkach do rejestracji, czytania książek w poczekalni do USG, uniżonego kiwania głową lekarzowi, żeby Cię przyjął poza kolejką, słuchania o kolejnej ciąży koleżanki i udawania że się cieszysz razem z nią, trzymania na rękach bratanka i zastanawiania się, dlaczego mój brat ma trójkę a ja zero, wymyślania odpowiedzi na pytania: "A wy na co czekacie?", mam dość rozmów o cudzych dzieciach, wymuszonego uśmiechu w pracy w 1 dzień okresu, kiedy chce się tylko płakać, ale trzeba przecież pracować. Mam dość żalu do siebie i poczucia winy, że coś ze mną nie tak. Mam dość żalu do Boga. Mam dość domysłów, czy w ogóle powinniśmy być rodzicami, skoro nie możemy spłodzić dziecka. Mam dość analizowania co z moim związkiem i czy na pewno wszystko robimy dobrze. Mam dość układania delegacji pod owulację. Mam dość świadomości w każdej minucie, który dzisiaj jest dzień cyklu.

Staramy się o 3,5 roku. Przez ten czas większość moich znajomych urodziła dwójkę dzieci. Za tydzień skończę 32 lata. Czuję się stara i przegrana.

Chciałabym Wam wszystkim, które tu piszecie, powiedzieć coś na pocieszenie. Z doświadczenia mogę powiedzieć tyle, że to wszystko co piszecie, strach o związek, że trudno się z mężem rozmawia, że się boi okresu, że nie chce się widzieć innych dzieci - to jest naturalne. Wszystkie przez to przechodzimy. To jest nowa trudna sytuacja i trzeba się w niej odnaleźć. Mi pomogło skupienie się na sobie - inwestycja w przyjemności i zainteresowania. Wykupienie jakiegoś kursu, oglądanie bez wyrzutów sumienia głupich seriali i pieczenie ciast. Rozmowy z mężem mogą tez być trudne, bo chłopaki inaczej to wszystko przeżywają. Nie ma recepty i schematu postępowania. Jedne związki lepiej funkcjonują, jak wszystko zawsze przegadają. A inne, kiedy jest przez jakiś czas cisza i każdy sam najpierw sobie poukłada. Czasami rozmowa przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Nie ma co naciskać. Czasami trzeba dać chłopakowi odpocząć. A potem on ze swoim pragmatyzmem sam przyjdzie i zaproponuje jakiś krok. Musicie znaleźć swój sposób na ta trudną sytuację. Ale miejcie świadomość, że macie prawo czuć się źle. Staranie się o dziecko sucks.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muszę o tym porozmawiać”