Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Pamiętaj że nie jesteś sam w walce z niepłodnoscią! Na tym podforum piszemy o targajacych nami uczuciach. O naszych największych radościach i ogromnych smutkach. Staramy się sobie wzajemnie pomóc, a przez to pomagamy także samemu sobie.

Moderator: Moderatorzy Muszę o tym porozmawić

Ania Karolina
Posty: 1654
Rejestracja: 26 wrz 2013 18:58

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Ania Karolina »

staraczkaaga1986 pisze: bo nie nam jest sądzić innych byśmy my też nie byli sądzeni, ale większość o tym zapomina... jak moi teściowie niestety i teraz żałuje że wiedzą że mamy problemy.

Wiedzą nasi najbliżsi przyjaciele z różnym nastawieniem do religii - ale wszyscy nas wspierają i pomagają nam.

Ciężko powiedzieć czy mówić czy nie, bo czasami najciemniej pod latarnią.
Przytulam i życzę dużo siły! :caluje
Ja od swojej teściowej usłyszałam na temat problemów wielu kobiet w okolicy. W wielkiej tajemnicy i sekrecie przy kawusi usłyszała to i owo i u nas w rodzinie i w sąsiedztwie powtarza w wielkim sekrecie.

Moja bratowa opowiedziała mi w wielkim sekrecie że jej koleżanka (którą zresztą znam) stara się i nie może bo stosowała przez długie lata antykoncepcje.
No po prostu takie historie stulecia słyszę właśnie w wielkim sekrecie. Te historię słyszę z ust sióstr, bratowych, teściowej i kol z pracy. To jest jakaś paranoja "Jedna baba drugiej babie..."
Nie chcę aby tak o mnie gadali. Dlatego wiemy tylko ja, mąż i lekarze. Nieodwołalnie. Jak nam wyjdzie to dzieci też się dowiedzą. Może wtedy zmieni się nastawienie do in vitro.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

U nas w tym momencie wie cała rodzina, łącznie z ciotkami i rodzeństwem ciotecznym ze strony mamy (rodzina z którą utrzymujemy bliskie kontakty). Tak wyszło. Nie mogliśmy jechać na wspólną wigilię i trzeba było coś powiedzieć. Mama powiedział prawdę. Nie żałuję. Jest mi dużo łatwiej.
Pierwsze podejście do IVF to była taka trochę konspiracja. Jechaliśmy, ale nie mówiliśmy po co. Ale moi rodzice głupi nie są i się domyślili, że jak się jedzie na drugi koniec Polski do lekarza, to raczej nie po witaminy :roll:
Teraz mama jest wtajemniczona, wiec co to punkcja itd. Może nie bardzo kuma z medycznego punktu widzenia ale pyta.
Po tym jak powiedziałam otwarcie o naszych problemach, czuję ogromną ulgę. Nie muszę się kryć, kombinować. Spotkałam się z dużym wsparciem.
Moja babcia jest bardzo wierząca, nie wiem czy ciocia jej dokładnie wyjaśniła czym jest IVF ale wiem, że obie bardzo czekają na nasze dziecko. Nawet wsparły mnie przed jednym podejściem drobną sumą.

W pracy wie jedna koleżanka, jakoś przypadkiem się wygadałam. Czy powiedziała innym? Nie wiem. Pewnie też się domyślają, bo urlopu mi nie starcza na wyjazdy i przedstawiam L4 z kliniki. Jeśli ktoś zapyta nie mam zamiaru zaprzeczać. Nie mam się czego wstydzić. Choć wiadomo, że na czole sobie tego nie napiszę.
Jestem dumna, że przeszłam tak długą drogę. Że ciągle walczę mimo wielu momentów załamania i zwątpienia. I nigdy nie pozwolę skrzywdzić mojego dziecka, tylko dlatego że będzie z IVF!

Nie mamy się czego wstydzić! Jeśli my nie będziemy mówić o IVF to nikt nie zrobi tego za nas.
A jeśli spróbujecie się przełamać i powiedzieć komuś z najbliższego otoczenia, zobaczycie że jest nas więcej :-D
Czasami warto zdobyć się na szczerość :flowers:
Ania Karolina
Posty: 1654
Rejestracja: 26 wrz 2013 18:58

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Ania Karolina »

megan81 pobeczałam się jak przeczytałam twój post. Masz dużo racji. Może kiedyś dorosnę do tego. To co napisałaś jest piękne. Może to we mnie siedzi i sama jakoś sobie to tak przedstawiam. Nie wiem jak będzie. Jestem strasznie nieufna i bojąca d....pa :cry2:
Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

Ania Karolina nie płacz :glaszcze
na początku człowiekowi się wydaje, że jest w tym sam. Że nikt nie ma problemu tylko my.
Ja pierwszego szoku doznałam jak pojechałam na pierwszą wizytę do kliniki. Tyle par 8O
A potem jak zaczęliśmy mówić otwarcie o ivf. Okazuje się np., że u mojego męża w pracy co najmniej kilku kolegów ma dziecko z ivf!
Mąż wrócił kiedyś z nocnej zmiany i zaczął opowiadać. Kolega, który ma dziecko dzięki kd go oświecił. A faceci plotkujący o ivf to jest coś ;-)

-- 03 sty 2015, 23:19 --
iwona87 pisze:Pomogli finansowo,co bylo duza pomoca,ale pozatym sie odcieli.
gdyby nie akceptowali Waszej drogi, to by nie wsparli finansowo. Tak mi się wydaje. Być może oni po cichu też to bardzo przeżywają, tylko nie chcą się wtrącać bo nie bardzo wiedzą co powiedzieć :roll:
Awatar użytkownika
Mrrr
Posty: 2420
Rejestracja: 29 sty 2005 01:00

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Mrrr »

Ja otwarcie mowie ze Julcia jest z in vitro, staralam sie o nią blisko 10 lat i wiele ludzi na mojej drodze wiedzialo o staraniach. Dlugo ukrywalam, kombinowalam w pracy, jeju....meczylam sie z tym ukrywaniem jak szalona, az orzyszedl chyba 5 nieudany transfer, deprecha ....i cos we mnie peklo. Nie unikalam tematu dzieci pt,, a staraj sie bo czas leci" odpowiadac zaczelam ze staram sie na calego, tylko nie jest prosto....i ulzylo mi bardzo...spotkalam duze wsparcie, teraz po latach...kiedy Julcia jest na swiecie...wielu znajomych mowi, ze to Cud, ze tak zdeterminowanej babki nie znaja....ze szacunek, ze super....
Teraz dziele swoj sukces z nimi, a tak, przemiczalabym znowu swoja niesamowita radosc i moze zapomnialabym szybko, jak dluga i wyboista byla moja droga....bo szybko sie zapomina zle....
Ja odbieram swoje otwarte mowienie o in vitro jako rodzaj pokory, ktora zostala mi wynagrodzona...Julcia jest wyczekanym dzieckiem, jest wyjatkowa, wymarzona...dostaje ogrom wsparcia od znajomych. Mam wewnetrzne przekonanie ze nie ma nic niesamowitego w samym sposobie poczecia...nie mam sie czego wstydzic. Ja mam zgode w sercu i w rozumie, i stad moze otwarcie...
Jest mi o wiele lzej od czasu jiedy sie przelamalam..pamietam jaka ulge czulam rozmawiajac o dzieciach, a ńie platanie sie w zeznaniach badz milczenie i wycofanie...i wlasnie to co pisze megan81, okazalo sie ze tak wiele znajomych, znajomych znajomi...tyle ludzi to orzezywa i jest naprawde duzo zrozumienia...podobnych historii...Dzisiaj wlasnie potwierdzila bete poraz trzeci moja przyjaciolka...pracowalysmy razem, tam sie poznalysmy a zbilzyly nas starania o dzieci....rozmowy o in vitro, kombinacje z urlopami na wizyty itp...Ona dzisiaj tez otwarcie mowi, ba w naszej firmie mamy 5-ro juz dzieciaczkow klinikowych :love: , okazalo sie ze moja historia nie jest nadzwyczajna...jest spotykana i rozumiana. Glowa do gory Kochana! Przyjdzie taki czas kiedy bedziesz gotowa, daj czasowi czas...

Dobry pomysl na watek...co czlowiek to zdanie...ale czesto wlasnie jak w zwierciadle sie widzimy, widzac innych postawe..
Jest moje Słońce - 3400 g, 54 cm mojego Cudu- 28.08.2014
Pod sercem rosnie Julcia :-)
24 dpt- 3 mm mojego Maleństwa i najpiękniejsza muzyka na świecie- tętnienie Życia- Profesorze Kuczyński - dziękujemy
14 dpt - zobaczyłam najpiękniejszą, wygodnie ułożoną Niunię
25.12.2013- Bożonarodzeniowy Magiczny Transfer
Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

Ania Karolina pisze:Najgorsze mogłoby być to że dziecko byłoby źle traktowane, obrażane i wyśmiewane. To jest argument najważniejszy dla nas.
jako matka byś na to nie pozwoliła. Ja bym się odcięła od takich 'życzliwych'.
Wydaje mi się, że trochę tych obaw jest na wyrost.
Jeśli rodzic kocha swoje dziecko, to pragnie przede wszystkim jego szczęścia. A dla nas szczęściem będzie urodzenie dziecka. Co z tego, że z IVF?
Myślę, że dla naszych rodziców nie będzie miało to znaczenia. Najważniejsze, że będzie! Kochane, wyczekane.
Ania Karolina
Posty: 1654
Rejestracja: 26 wrz 2013 18:58

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Ania Karolina »

Mrrr i Megan81 Wy macie sporo racji.
Mrrr pisze: Dlugo ukrywalam, kombinowalam w pracy, jeju....meczylam sie z tym ukrywaniem jak szalona, a ńie platanie sie w zeznaniach badz milczenie i wycofanie...
Właśnie tak robię.
Awatar użytkownika
Acustica
Moderator
Posty: 715
Rejestracja: 27 sty 2012 19:28

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Acustica »

Moi rodzice oczywiście wiedzą o batalii przeprowadzonej ,żeby kolejne pokolenie pojawiło się na świecie...ale o czym Oni nie wiedzą :lol:
Upieram się ,żeby w odpowiednim czasie nasze dziecko również mogło poznać tę historię. Ale generalnie bardzo chronię swoją prywatność, więc w pracy w ogóle nie poruszam pewnych tematów, bo wolę jak współpracownicy nie żyją jednak moim życiem (do czego mają wzmożoną tendencję ; )) tylko własnym ;-)
Follow the white rabbit :)

----------------------------
ICSI - SET ...i tylko 6 tygodni radości :(
CRIO - DBT :(
CRIO - SET....7 dpt bHCG 10,1; 9 dpt bHCG 47,5; 11 dpt bHCG 213,2; 16 dpt bHCG 2939, 18 dpt bHCG 5078...32 dpt potomek zamrugał :)

40 tc - zgodnie z prognozami nadeszło tornado :D
cdn? ;)
madzia27n
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 19227
Rejestracja: 02 sty 2011 09:42

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: madzia27n »

Witam
Duzo w moim gronie wie o tym ze staralismy sie o dzieci przez ivf nie kryje sie jesli ktos sie mnie spyta odpowiadam prawde na poczatku maz nie chcial mowic ale jego uswiadomilam ze im wiecej osob rozmawia o tym to ludzie zaczynaja inaczej to widziec nis pokazuje to kosciol i poslowie a im dluzej milczymy ludzie beda wierzyc tylko jednym i wyobrazaja sobie niewiadomo co :alien: . Moirodzice i tesciowa wiedzieli od poczatku i w miare wspierali tylko poprosilam zeby nie pytali sie mnie jak sie czuje czy mam juz mdlosci ze jak sie uda to powiem od rau :mrgreen: . Mysle ze warto mowic nie wstydzic sie bo nie mamy czego sie wstydzic co druga para jest nieplodna i jak zaczniemy mowic to ile w najblizszym otoczeniu :alien:
mardemkra
Dokarmiam bociana ;) 1% dla bociana
Posty: 19401
Rejestracja: 18 paź 2011 10:40

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: mardemkra »

megan81 pisze:Nie mamy się czego wstydzić! Jeśli my nie będziemy mówić o IVF to nikt nie zrobi tego za nas.
zgadzam się w 100%. ja mówię otwarcie już, ale to już piaty rok batalii wieć może stąd mi łatwiej. od początku wiedziała moja siostra, rodzice i teściowa. potem, jak mieliśmy już z mężem dosyć, a już najbardziej nas drażniło jak wszyscy uważali, że to ja mam problemy to mąż powiedział braciom, ojcu i jakoś tak poszło, że wie w sumie cała rodzina, ale u nas jest tak, że wszyscy blisko ze sobą żyjemy. w pracy powiedziałam zarówno mojej szefowej, jak i moim pracownicom, mam specyficzną pracę, stymulka wypadła ostatnia w najgorętszym okresie, nie chciałam krecić, dlaczego nie bedzie mnie co drugi dzień w pracy.
u mnie dochodzi jeszcze kwestia ze korzystamy z dawcy i jak na razie wiedza rodzice moi i emka i moja siostra. mamy zamiar powiedziec rodzeństwu emka, ale to moze jak sie dziecko urodzi, oni sa dużo starsi od emka i nie wiem jeszcze jak to odbiorą, ale dziecku na pewno powiemy. wiec i tak bedzie wiedziało że jest z ivf, skoro będzie wiedziało, że jest z nasienia dawcy :)
generalnie nie spotkałam sie z opiniami wprost, ze robie cos złego,ale mam to w nosie. to moje życie, moja walka. teściowa zanim jeszcze byliśmy małzeństwem otwarcie mówiła, że to złe, ale teraz jakos musiała to przełknąc. jak nie bedzie uznawała dziecka, to moze do w ogóle nie widywać.

10.2010 start

10.2011 azoo

09.2013 ICSI, 3xET

11.2014 II ICSI - cb

01.2015 crio Blastka 4AA: 6dpt :testI: ; 7dpt - 122,99; 8dpt - 194,5; 10dpt - 458,5; 12dpt - 1042,66; 14dpt - 1950,13; 22dpt - :love:


Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Monek »

Ja początkowo nie mowilam o nieplodnosci i leczeniu zbyt otwarcie. Patrzac na to z dzisiejszej perspektywy, uważam, ze był to wynik tego, iż sama nie zaakceptowałam do końca konieczności leczenia i nie przepracowałam tego sama ze sobą. Kiedy wreszcie zaczelam o tym mowic otwarcie, po pierwsze poczułam duza ulge, a po drugie otrzymałam ogromne wsparcie. Dzisiaj chyba popadłam w druga skrajność, bo nie robie z faktu leczenia najmniejszej tajemnicy. Mamy troje dzieci, w tym bliźnięta, wiec pytanie o to, czy w rodzinie wcześniej były jest standardem. A to doskonala okazja do "zwierzeń". ;) Moja otwartość w tym temacie rodzi otwartość innych ludzi. Ciagle nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak wiele osob zmaga się z nieplodnoscia. W klasie mojego syna, oprócz niego samego jest dwoje innych dzieci, o których wiem, ze zostaly poczęte dzięki wsparciu medycyny, a klasa liczy 18 dzieci. Być może jest ich więcej, tylko jeszcze o tym nie wiem. :mrgreen:
Nigdy nie spotkałam się z żadna negatywna reakcja. Raz jedynie kolezanka uzyla bardzo niefortunnego określenia, mowiac o moim starszym synu, ze myslala, ze on jest "normalny". Kolezanka jest Angielka, wiec klade to tez trochę na karb specyfiki jezyka i tego co jest "lost in translation". Jak mi wytlumaczyla, była przekonana, ze tylko dziewczyny sa poczete dzięki IVF, a syn "normalnie", czytaj: bez wspomagania medycyny. Ja jej z kolei tlumaczylam, ze poczal się zupełnie normalnie, tylko w zaciszu labu, a nie sypialni.
Generalnie uważam, ze mam tak fantastyczne dzieci, ze one sa najlepszymi abasadorami IVF. Jestem z nich dumna, jestem dumna z nas, ze się nie poddaliśmy, jestem przeszczesliwa, ze zyje w czasach, w których medycyna daje możliwość zapłodnienia pozaustrojowego. To wspaniale osiagniecie i moja prywatna misja jest dac temu swiadectwo.
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
mardemkra
Dokarmiam bociana ;) 1% dla bociana
Posty: 19401
Rejestracja: 18 paź 2011 10:40

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: mardemkra »

Monek pisze:Ciagle nie mogę wyjść ze zdziwienia, jak wiele osob zmaga się z nieplodnoscia.
dokładnie. w pracy pracuję w 8osobowym zespole łącznie ze mną. i na te 8 kobiet 4 mamy kłopoty z zajsciem w ciąże z róznych powodów, z czego dwie ( w tym ja ) juz po ivf. wiec zobaczcie ile tak naprawde nas jest! kwestia tylko tego że mało osób o tym mówi otwarcie

10.2010 start

10.2011 azoo

09.2013 ICSI, 3xET

11.2014 II ICSI - cb

01.2015 crio Blastka 4AA: 6dpt :testI: ; 7dpt - 122,99; 8dpt - 194,5; 10dpt - 458,5; 12dpt - 1042,66; 14dpt - 1950,13; 22dpt - :love:


Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

Ja pracuje w firmie, gdzie w biurze jest okolo 30 osob. Jestem jedyna, ktrora nie ma dzieci, ktora poronila i ktora ma problem z ciaza. Nie dostalam od nikogo zrozumienia a kiedy probowalam o tym mowic, to smiano sie ze mnie twierdzac, ze wyolbrzymiam sprawe i wymyslam niepotrzebne problemy, zeby wzbudzic litosc.
Bardzo bym chciala powiedziec tak jak Wy, ale nie moge.
Mimo wszystko jestem zdania, ze mowienie o ivf jest potrzebne.
Moze mieszkam w zacofanej okolicy, ale nawet nie macie pojecia jakie to straszne. Teraz juz sama sobie lepiej z tym radze, wiec tak nie boli. Ale kiedys, kiedy bylam slabsza nawet terapia nic nie dawala. Bylam kompletnie oszolomiona takim podejsciem ludzi, niezrozumieniem i samotnoscia.
Osobiscie nie znam nikogo z takim problemem.

Trzymajcie sie
Monek
Dokarmiam bociana ;)
Posty: 35174
Rejestracja: 05 wrz 2004 00:00

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Monek »

AgataTofik, o rany, to co Cię spotkało jest faktycznie okropne, nieludzkie wręcz. Bo ja jednak żywię głębokie przekonanie, ze empatia jest naturalnym odruchem. Dlatego tez pierwsza myśl, jaka mi się nasunęła była taka, ze jesteś otoczona ludźmi, którzy chyba wypierają. Statystycznie wsród tych 30 osób przynajmniej pare powinno otrzeć się o niepłodność w jakiś sposob, nawet jeśli nie osobiście, to przynajmniej wsród bliskich sobie ludzi. Dlatego ich postawa przypomina mi homofoba, który jest ukrytym homoseksualista.
1.06.07. - pożegnałam mojego Aniołka

9dpt zobaczyłam dwie krechy.

26.03.09. o 13:06 urodził sie mój sliczny synek.

10dpt w chmurach zobaczyłam dwie krechy.

25.09.11. o 4:36 i 4:37 urodziły sie moje sliczne, malutkie córeczki.
Awatar użytkownika
Gość

Re: Czy mówić rodzinie, bliskim, znajomym o in vitro?

Post autor: Gość »

Monek dobrze powiedziane ;)

Ja teraz sie uodpornilam. Caly czas buduje w sobie przekonanie, ze dziekuje losowi iz mimo wszystko jestem jaka jestem a nie jestem jak oni. Bezuczuciowi i bezduszni. Widzisz, zawsze myslalam ze jak sie zostaje mama to wlasnie jest sie w stanie wiecej zrozumiec i byc bardziej wspolczujacym i uczuciowym. Ale to sa tylko hieny.
Raz kiedy bylam w szpitalu po trzeciej stracie odwiedzila mnie jedna dziewczyna z pracy z ktora myslalam, ze jestem blizej. Wiedziala o moich sprawach. Ale jak wrocilam do pracy to sie okazalo ze przyszla tylko z czystej ciekawosci i cala firma wiedziala juz co jest grane. No i zapomniala mi tez powiedziec, ze sama jest w ciazy... O czym tez sie dowiedzialam przypadkiem.
Pewnie niektorym sie nasuwa pytanie czy nie zaluje, ze jej tez powiedzialam. Nie zaluje. Drugi raz mimo wszystko zrobilabym tak samo.
A w mojej pracy to same debi** oraz sepy, ktore czekaja tylko na okzaje az sie komus noga powinie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muszę o tym porozmawiać”