8 lat staramy się z mężem o dziecko. Mój lekarz to wspaniała osoba, która zawsze pokazywała mi dane medyczne,fakty i pozwalała wybierać. Tak też było w przypadku szczepienia. Moja historia pokazuję jak ważna jest ochrona przeciw koronawirusowi. Samą chorobę Covid-19 przeszłam niesłychanie łagodnie (mimo, że od 13 lat choruję na cukrzycę typ 1), później niestety okazało się, że moja radość była przedwczesna.
Kiedy zaszłam w ciążę byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Wszystko było dobrze....trochę wyniki krwi niepokojące, ale dostałam heparynę i miało być ok. W krótkim czasie moja macica dosłownie skąpana była we krwi, mnóstwo krwiaków podkosmówkowych. Ciężkie nogi. Wyniki kiepskie. Jeden z krwiaków pękł i rozlał tuż za łożyskiem. To był koniec i tak krótkiego istnienia. Jeszcze nie zdążyłam go przytulić, a już musiałam się pożegnać.
Wcześniej nie miałam nigdy problemów z krzepliwością. Lekarz stwierdził, że to powikłania po Covid-19. Jestem po drugiej dawce szczepionki, którą przyjęłam w trakcie antybiotykoterapii I w trakcie terapii hormonalnej. Po jednej i drugiej dawce bolała mnie jedynie ręką przez 2 dni. Staram się namawiać innych by zaufali medycynie i nie dali wiary powszechnie panującej dezinformacji. Od szczepienia nie straciłam dziecka i gdybym pewnie była zaszczepiona te powikłania nie były by takie duże. Stwierdzenie, że szczepionka powoduje niepłodność jest przerażające. Równie dobrze niepłodność powoduje zła dieta i mnóstwo innych nieprawidłowości. Czasami nie ma nawet przyczyny. Tak jak u nas. Okropna niepłodność idiopatyczna. Ja nie miałam szansy zaszczepić się przed. Straciłam dziecko i bezpowrotnie część swojego serca. Wiem co potrafi zabrać Covid.
Pozdrawiam M.