Bardzo dawno nie pisałam,chodź zagladam tu często. Czytając inne pamiętniki wracają wspomnienia, wraca ból,łzy,smutek..
2 lata temu 18.04 przeszedł na świat nasz syn Oliwier. Gdy po 3 próbie zrobiłam test byłam pewna że znów się nie udało. Telefon do kliniki był tylko formalnościa o wynik testu. Gdy wtedy pani w sluchawce powiedziała mi ze gratuluje bo wynik jest ponad 70 płakaliśmy ze szczęścia i niepokoju co będzie dalej.
Chwalę się i dzielę szczęściem, na które nie znajduję odpowiednich słów.
Pod koniec kwietnia na świat przyszedł mój syn!
Mała drobinka, niecałe 2,5 kg ale zdrowy, rumiany i piękny.
Urodził się 3 tyg. wcześniej najwidoczniej nie mógł tak samo jak mamusia doczekać się spotkania :)
Jestem najszczęśliwszą mamą na świecie!
Wszystkim Wam życzę takiego stanu.
Całujemy!
Od euforii, przez złość do strachu ... taka w skrócie ta droga u mnie
Nadszedł dzień punkcji
Wszystko zapowiadało się dobrze. Nocleg w ładnym hotelu, prysznic - kosmetyki bezzapachowe. Spałam średnio - budziłam się zaniepokojona.
Rano wizyta w klinice.
Chwile oczekiwania i od razu na punkcję.
Badań mi już nie robiono.
W sali oczekującej - 3 inne pary.
Sama punkcja moment - max 10 minut. Po narkozie doszłam do siebie szybko.
Lekkie pobolewania jajników i brzucha ale ogólnie humor znakomity.